Karol Górnowicz – „Lider SGH” w 2023 r. w kategorii absolwenci polscy
Najważniejsze jest rozwijanie kompetencji, a nie jedynie gromadzenie wiedzy. To oznacza umiejętność praktycznego zastosowania informacji, niekoniecznie pamiętanie konkretnych modeli matematycznych czy faktów. Chodzi o nabycie kompetencji podstawowych, umiejętność filtrowania zdobywanej wiedzy, zrozumienie celu nauki oraz skuteczne techniki uczenia się. Dzięki temu będziemy przygotowani na wyzwania i gotowi do rozwoju przez całe życie – mówi Karol Górnowicz, zdobywca tegorocznego tytułu „Lider SGH” w kategorii absolwenci polscy, prezes spółki Skriware, działającej w sferze EdTech.
Renata Krysiak-Rogowska: W tym roku otrzymał Pan tytuł „Lidera SGH” w kategorii absolwenci polscy, w obszarze społeczeństwo. Biorąc pod uwagę sektor, w jakim Pan działa, ciekawa jestem Pańskiej wizji i koncepcji nowoczesnej edukacji w polskich szkołach.
Karol Górnowicz: Moim obszarem zainteresowań biznesowych i zawodowych jest przede wszystkim wspieranie nauczycieli w tworzeniu warunków pracy bardziej dostosowanych do potrzeb rynku oraz zapewnienie wyższej jakości edukacji. Z drugiej strony, chciałbym, żeby cały system usprawnienia i optymalizacji systemu finansowania oświaty był bardziej efektywny i przemyślany.
W dziedzinie edukacji istnieje wiele powiązanych ze sobą elementów. Oznacza to, że zapewniając doskonałe środowisko dla edukacji podstawowej, nie możemy zapominać o nim przy kontynuacji nauki na poziomie szkolnictwa wyższego. W przeciwnym razie osiągnięte efekty nie będą satysfakcjonujące z punktu widzenia społecznego.
Moim marzeniem jest, aby praca nauczyciela przynosiła satysfakcję, była dostosowana do korzyści płynących z nowoczesnych technologii, ale nie opierała się wyłącznie na nich. Chodzi też o to, abyśmy umieli wykorzystać nadchodzącą rewolucję technologiczną, by wzmocnić naszą gospodarkę i być może stać się jednym z dziesięciu największych gospodarek na świecie.
Wszystko zaczyna się od długoterminowego planowania, cierpliwości i konsekwencji we wdrażaniu reform w dziedzinie edukacji. Jestem przekonany, że to jeden z logicznych początków tego procesu.
Jakie są różnice i podobieństwa procesu edukacyjnego w polskim szkolnictwie wyższym w porównaniu z uczelniami zagranicznymi? Jakie najlepsze praktyki edukacyjne można byłoby zaimplementować w SGH?
Z przyjemnością podzielę się swoimi spostrzeżeniami na podstawie doświadczenia z wymiany programu CEMS w Rotterdamie. To, co mnie szczególnie zaskoczyło, to aktywność studentów na zajęciach oraz oczekiwania ze strony profesorów i kadry naukowej wobec studentów. Studenci angażują się w zajęcia, aktywnie uczestniczą w dyskusjach i są gotowi zabierać głos na ćwiczeniach oraz wykładach. Co więcej, od nich wręcz oczekuje się, że będą kwestionować wypowiedzi wykładowców i stawiać im pytania.
Takie podejście do edukacji zachęca do głębszego zrozumienia materiału i rozwija umiejętność krytycznego myślenia. To z pewnością cenne doświadczenie, które utkwiło mi w pamięci.
W kontekście naszych uczelni taka forma prawdopodobnie nie spotkałaby się z uznaniem, a osoba próbująca ją wprowadzić mogłaby zostać źle zrozumiana lub oskarżona o naruszanie norm społecznych. To właśnie istotna różnica. W uczelniach zagranicznych większy nacisk kładzie się na formułowanie własnej opinii oraz umiejętność jej obrony.
Duża różnica występuje także w zakresie projektów i prac semestralnych związanych z przygotowaniem analizy, raportu czy pracy z firmą. Główny nacisk kładziony jest na pracę w grupach, co wymaga odnalezienia się we współpracy z różnymi osobami. Przykładem może być nasz projekt biznesowy w Europejskiej Agencji Kosmicznej, gdzie pełniliśmy rolę konsultantów, współpracując z przedsiębiorcami i startupami. Naszym zadaniem była pomoc w zdefiniowaniu wyzwań biznesowych, opracowanie planu działania oraz tworzenie konkretnych rozwiązań. To były bardzo praktyczna praca.
Natomiast będąc na stypendium w Stanach Zjednoczonych w ramach inicjatywy Paderewski Academy, bardzo podobał mi się występujący tam powszechnie na uczelniach model debatowania, chociażby debaty oxfordzkie. Uczy on wymiany poglądów na poziomie argumentów. Brakuje nam tego bardzo w polskiej edukacji i moim zdaniem nie trzeba z tym czekać aż do studiów, ale można byłoby taki model wprowadzić już na poziomie szkół średnich. Chodzi o taką kulturę wyrażania własnej opinii z poszanowaniem drugiej strony.
Z perspektywy przedsiębiorcy, który poszukuje potencjalnych pracowników, chciałbym, aby w szkołach biznesowych istniała współpraca między uczelniami a firmami w zakresie prac magisterskich i licencjackich. W ramach tego podejścia, szkoły biznesowe mogłyby rozwijać projekty we współpracy z firmami, które można by zamawiać jako część praktyk studenckich. Studenci mieliby okazję uczestniczyć w takich projektach jako obserwatorzy lub aktywni uczestnicy. W rezultacie, prace studenckie nie tylko nie trafiałyby do szuflady, ale także mogłyby być wycenione i ocenione w konkretny sposób, co przynosiłoby korzyści zarówno studentom, jak i firmom.
Brak przedsiębiorczej postawy na naszych uczelniach może być spowodowany tym, że podkreśla się głównie publikacje naukowe, podczas gdy na uczelniach zagranicznych ocenia się nie tylko publikacje, ale także osiągnięcia w zakresie patentów, współpracy z biznesem i generowania dochodów dla samej uczelni. Pomimo powszechnego przekonania o problemach w edukacji na poziomie szkoły podstawowej czy średniej, to właśnie największe wyzwania występują w obszarze studiów, które często wydają się być odizolowane od rzeczywistości.
Na podstawie własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że podczas procesu rekrutacji do pracy nie skupiam się na tym, co ktoś ukończył, ale na tym, jak się prezentuje podczas rozmowy rekrutacyjnej. Istnieją istotne aspekty, które mogłyby być rozwijane już przed rozpoczęciem studiów, na przykład w ramach przedmiotów takich jak biznes i zarządzanie czy postawy przedsiębiorcze.
Osobiście miałem okazję uczestniczyć w konsultacjach dotyczących programu zmian w postawach przedsiębiorczych w SGH. Pan Rektor Piotr Wachowiak jest orędownikiem tych zmian, a wspólnie opracowana koncepcja daje nadzieję na początek pozytywnych reform w tym zakresie.
Jakie kompetencje i umiejętności nabyte podczas edukacji dały możliwości realizacji pomysłów biznesowych?
Warto podkreślić, że SGH stwarza świetne warunki do rozwijania interdyscyplinarnych umiejętności biznesowych przez aktywność w organizacjach studenckich.
Osobiście byłem zaangażowany w CEMS Club i reprezentowałem studentów SGH również za granicą. Potem byłem przewodniczącym globalnego zarządu studentów CEMS. Były zatem możliwości awansowania na różnych etapach, a także rozwijania umiejętności miękkich poprzez współpracę w grupie i realizowanie projektów.
Moim zdaniem SGH rozwija wyobraźnię i kształtuje odwagę, szczególnie w kontekście kreowania własnej rzeczywistości. Ważne jest, aby nie bać się wprowadzać własnych pomysłów, eksperymentować i uczyć się na błędach, które są naturalną częścią procesu edukacyjnego. Należy również aktywnie budować relacje i kontakty, promując otwartość. Dzięki temu nabieramy poczucia wpływu na naszą przyszłość i poczucia sprawczości.
Warto zauważyć, że w SGH kształtuje się także postawy liderskie, które często nazywane są umiejętnościami miękkimi, ale mają ogromne znaczenie w życiu. Realizowałem się również jako zapalony ekonomista w Studenckim Kole Naukowym Ekonomii i miałem tam okazję uczestniczyć w akademickich debatach. Dlatego uważam, że każdy student wyniesie dużo więcej, łącząc wiedzę akademicką z praktyką w organizacjach studenckich.
Co Pana skłoniło do wejścia w świat EdTech?
W trakcie studiów miałem okazję pisać eseje i rekomendacje dotyczące systemu edukacji, przekazując je do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Razem z kolegami aktywnie zaangażowaliśmy się w życie uczelni, a nasza pasja stała się kluczem do sukcesu w karierach zawodowych. Poprzez tę aktywność nawiązałem przyjaźnie, które trwają do dzisiaj.
Współpraca z jednym z moich kolegów z SGH pozwoliła trafić do firmy poszukującej lidera, który miał objąć stanowisko prezesa zarządu. Wkrótce zorientowałem się, że można przekształcić tę technologiczną firmę w przedsiębiorstwo technologiczno-edukacyjne i stworzyć produkt skoncentrowany na rozwiązywaniu problemów edukacyjnych w szkołach. To już mój siódmy rok w tym biznesie, a satysfakcja płynąca z wpływu na rozwój polskich szkół, szczególnie w tych 2 tys. szkół podstawowych, które korzystają z naszego rozwiązania i kolejnych 2,5 tys. placówek edukacyjnych korzystających z naszego oprogramowania, jest niezmierzona.
Nasze możliwości i sukcesy w biznesie dostarczają mi ogromnej satysfakcji i zachęcają do dalszych działań na rzecz reformy edukacji, która w pewnym stopniu czerpie inspirację z działalności firm edtechowych.
Czy proponowane przez Pana firmę produkty edukacyjne mają charakter uniwersalny czy ograniczony do prowadzenia edukacji na poziomie podstawowym w obszarze robotyzacji?
Rynek, który stał się naszym odbiorcą to szkoły podstawowe, natomiast całe rozwiązanie jest przemyślane, aby dostarczać edukacyjne korzyści dzieciom od przedszkola (w postaci kloców, które rozwijają umiejętności manualne), przez szkołę podstawową aż do średniej, gdzie możemy zaoferować bardziej zaawansowane programowanie czy projektowanie. Oferujemy także indywidualną zabawę w domu, która pomaga dzieciom rozwijać umiejętności i może być dodatkowo zakupiona przez rodziców.
Nasza technologia wspomaga dzieci w odkrywaniu ich pasji i umożliwia eksplorację różnych dziedzin, takich jak projektowanie, inżynieria i kreatywne korzystanie z klocków. Ponadto nasze rozwiązanie jest zgodne z wieloma przedmiotami nauczania w szkole, a my dostarczamy instrukcje nauczycielom, jak wykorzystać te zabawki w realizacji programu nauczania.
Na etapie liceum i technikum technologia jest już o wiele bardziej zaawansowana i dotyczy m.in. profilowania. Natomiast studia to poziom, na którym na razie się nie skupiamy.
Jak technologia, w tym sztuczna inteligencja, już zmieniła i w przyszłości będzie zmieniać rynek w Polsce i na świecie?
To pytanie jest niezwykle aktualne i rozległe, ale krótko podsumowując, chciałbym powiedzieć, że choć nie jestem ekspertem w dziedzinie sztucznej inteligencji, to na bieżąco śledzę jej rozwój, zwłaszcza w kontekście edukacji.
Moim zdaniem sztuczna inteligencja może zapewnić jakościową edukację tam, gdzie brakuje odpowiednich nauczycieli, na przykład w przypadku niewystarczającej liczby nauczycieli w stosunku do liczby uczniów lub potrzeby odpowiedniego wsparcia dla wyjątkowych talentów. Typowe wyzwania dotyczą personalizacji i dostępności edukacji. Jeśli chodzi o dostępność, zgadzam się, że sztuczna inteligencja ma potencjał dotarcia praktycznie wszędzie. Jednak personalizacja edukacji to proces wymagający interakcji z ludźmi i wsparcia mentorskiego, którego sztuczna inteligencja nie jest w stanie zastąpić. Niemniej może wspomagać w analizie danych, wnioskowaniu i podejmowaniu decyzji, działając jako narzędzie do analizy danych. Dodatkowo, techniki gamifikacji, oparte na mechanizmach gier, mogą być cennym narzędziem w procesie zdobywania wiedzy.
Obecnie obserwujemy duże zainteresowanie i entuzjazm nauczycieli wobec sztucznej inteligencji, która może automatyzować wiele procesów w szkole, co przekłada się na oszczędność czasu. Nawet zadania administracyjne można często zautomatyzować za pomocą sztucznej inteligencji. Z tego punktu widzenia istnieje wiele zalet wykorzystania AI w edukacji szkolnej.
Potencjał sztucznej inteligencji wzbudza jednak również obawy. Istnieją poważne kwestie związane z ochroną danych osobowych, ich wykorzystaniem przez różne organizacje, w tym państwo czy przemysł zbrojeniowy. Istnieje wiele obszarów, w których nie jestem pewien, czy można jednoznacznie ocenić korzyści. Ważne jest, aby skupić się na tych aspektach, zachowując pełną perspektywę w obszarze edukacji.
Głośno się mówi, że obecnie mamy konfrontację dwóch trendów AI artificial intelligence (sztuczna inteligencja) i academic integrity (oczekiwanie, że nauczyciele, studenci, badacze i wszyscy członkowie społeczności akademickiej będą postępować z: uczciwością, zaufaniem, sprawiedliwością, szacunkiem i odpowiedzialnością – red.). W związku z tym pojawia się pytanie, czy standardowe egzaminy z gotowymi szablonami odpowiedzi są nadal odpowiednim narzędziem do oceny wiedzy. Jeśli wyniki takich testów mogą być oszukane przez sztuczną inteligencję, to może warto rozważyć inne metody weryfikacji wiedzy, takie jak eseje czy egzaminy ustne. Możliwości te powoli się wyczerpują, dlatego właśnie sztuczna inteligencja może pomóc przyspieszyć nieuchronne zmiany w podejściu do oceny wiedzy.
Jak wspomina Pan studia w SGH?
Moje doświadczenia z SGH są bardzo pozytywne. Aplikowałem na tę uczelnię chociaż na początku nie byłem pewien, jaką dokładnie ścieżkę chciałbym obrać. Wiedziałem jednak, że interesuje mnie praca z zakresu analizy danych. SGH okazało się doskonałym miejscem do poznawania ludzi o różnorodnych spojrzeniach na świat. To miejsce, gdzie tworzy się społeczność, która ceniona jest za swoją wyjątkowość. Mam nadzieję, że to poczucie elitarności nadal istnieje, ale bardziej w kontekście odpowiedzialności wobec innych niż wyższości nad nimi.
Dzięki SGH poznałem wielu przyjaciół, z którymi nadal utrzymujemy kontakt, a nawet nasze dzieci nawiązały relacje. Wydaje się, że nasza więź staje się coraz silniejsza. Wierzę, że wśród naszych absolwentów drzemie ogromny potencjał, który nie został jeszcze w pełni wykorzystany. To wynika z ich ambicji i chęci utrzymywania kontaktów z naszą uczelnią.
Wspomnienia z moich studiów licencjackich są szczególnie pozytywne, ponieważ odznaczały się one wyjątkowo wysokim poziomem, który zbliżał się do standardu zachodnioeuropejskiego. Miałem możliwość wyboru przedmiotów i personalizowania swojej ścieżki edukacyjnej. Studenci z zagranicy często chwalili nasze programy studiów.
Bardzo dobrze wspominam zajęcia prowadzone przez profesora Wojciecha Pacho, który wprowadził mnie w świat ekonomii, profesora Marka Górę, opiekuna naszego koła naukowego, doktora Macieja Bukowskiego i jego wyjątkowe wykłady, profesora Tomasza Berenta, który nauczał nas finansów, profesora Piotra Płoszajskiego, który był promotorem mojej pracy magisterskiej, oraz prowadzącego zajęcia wychowania fizycznego Andrzeja Listopada.
Co chciałaby Pan przekazać studentom?
Przede wszystkim, że najważniejsze jest rozwijanie kompetencji, a nie jedynie gromadzenie wiedzy. To oznacza umiejętność praktycznego zastosowania informacji, niekoniecznie pamiętanie konkretnych modeli matematycznych czy faktów. Chodzi o nabycie kompetencji podstawowych, umiejętność filtrowania zdobywanej wiedzy, zrozumienie celu nauki oraz skuteczne techniki uczenia się. Dzięki temu będziemy przygotowani na wyzwania i gotowi do rozwoju przez całe życie.
Dziękuję za rozmowę.
W tym roku Szkoła Główna Handlowa w Warszawie po raz kolejny uhonorowała absolwentów i absolwentki za osiągnięcia w obszarze nauki, biznesu oraz społeczeństwa, działających zarówno na polu krajowym, jak i międzynarodowym. Wyniki konkursu o tytuł absolwencki „Lider SGH” w roku 2023 ogłoszono podczas Święta SGH 22 czerwca.