W ciągu ostatnich lat mieliśmy do czynienia z przełomowymi zmianami w obszarze migracji. Zmiany te mogą odgrywać coraz większą rolę w rozwoju gospodarczym poszczególnych państw. Jakie są długookresowe prognozy dla Polski? Jak pandemia Covid-19 wpłynęła mobilność ludności?
Przepływy migracyjne coraz ważniejsze dla zrozumienia zmian w gospodarce
Dwie dekady XXI wieku dowodzą, że przepływy migracyjne są ważną częścią przeobrażeń dokonujących się w Polsce. Od czasu wejścia do Unii Europejskiej nasz kraj doświadczył odpływu prawie 1,5 mln młodych ludzi (dane GUS) skuszonych wizją swobodnego przemieszczania się i dobrze płatnej pracy w Europie Zachodniej. Ostrożnie licząc jest to 9% liczy osób aktywnych zawodowo, które pozostały w Polsce.
Regularne badania ankietowe emigrantów (publikacje Narodowego Banku Polskiego) pokazują, że choć początkowo były to wyjazdy krótkoterminowe (zarabianie za granicą i wydawanie w Polsce), to stopniowo coraz więcej imigrantów wybierało trwałe pozostawanie za granicą. Z drugiej strony, wojna na Ukrainie w 2014 roku i wynikły z niej kryzys ekonomiczny spowodowały zwiększone zainteresowanie pracą w Polsce ze strony obywateli Ukrainy.
Szacuje się, że liczba imigrantów przebywających na terenie Polski wzrosła z około 0,2 mln w 2014 roku do 1,3-2 mln w 2019 roku.
Można przy tym dostrzec wiele analogii pomiędzy motywacjami i strategiami migracyjnymi Ukraińców przybywających do Polski i o dekadę wcześniejszej emigracji z Polski do krajów Europy Zachodniej. Dzięki relatywnie łatwemu dostępowi do krótkoterminowej legalnej pracy w naszym kraju, liczba przyjeżdżających do pracy obcokrajowców szybko się zwiększała wspomagając nasz potencjał wzrostu gospodarczego.
Z drugiej strony, w większości nie jest to na razie imigracja osiedleńcza. O znaczeniu napływu imigrantów zarobkowych dla polskiej gospodarki świadczą badania pokazujące, że w latach 2013-2018 praca imigrantów dodawała przeciętnie 0,5pp. do wzrostu polskiego PKB. To właśnie dzięki tym napływom polski rynek pracy nie odczuwa jeszcze negatywnego wpływu demografii na podaż pracy, choć występuje z coraz większym nasileniem już od 2012 roku.
Przełomowa dekada
Warto w tym miejscu uzmysłowić sobie, że zmiany demograficzne, jakich jesteśmy świadkami w ostatniej dekadzie, są ewenementem w najnowszej historii naszego kraju.
Po pierwsze, jeszcze nigdy wcześniej nie doświadczaliśmy skutków spadku dzietności głęboko poniżej zastępowalności pokoleń, który obserwujemy od lat 90-tych. Dopiero 20 lat później jego efektem jest coraz niższa liczebność roczników wchodzących na rynek pracy. Rok 2012 był pierwszym, w którym liczba osób z roczników wchodzących na rynek pracy była niższa niż liczba osób przechodzących do wieku emerytalnego.
Po drugie, przynajmniej od czasów rozbiorów i rewolucji przemysłowej, z wyłączeniem krótkich okresów repatriacji i powrotów z emigracji następujących po wojnach i kryzysach, polskie ziemie charakteryzowały się tendencją do ujemnego salda migracji. Mówiąc krótko, ludzie woleli stąd wyjeżdżać niż przyjeżdżać.
Prognozy demograficzne formułowane przez instytucje międzynarodowej zakładają tymczasem, że Polska już na trwale stała się krajem o dodatnim saldzie migracji.
Można oczywiście zastanawiać się, czy demografowie z Eurostatu albo ONZ dobrze odczytują obecne trendy. Być może wraz z wyczerpywaniem się potencjału migracji z Ukrainy, naszemu krajowi nie będzie aż tak łatwo przyciągać kolejnych imigrantów, jak w ostatnich latach.
Wiele jest jednak czynników zwiększających szanse na utrzymanie przewagi imigracji nad emigracją: powrót części polskich emigrantów ze względu na Brexit, spowolnienie rozwoju gospodarczego krajów Europy Zachodniej, wyczerpanie się potencjału emigracji z Polski (coraz starsi ludzie nie ryzykują emigracji) oraz obniżająca się podaż pracy zmuszająca pracodawców do poszukiwań pracowników także poza granicami Polski.
Można zatem zaryzykować twierdzenie, że w drugiej dekadzie XXI wieku Polska przeszła dynamiczną (jak na rozwój demograficzny) metamorfozę. Jeszcze na początku XXI mieliśmy do czynienia z obfitością dobrze wykształconych młodych ludzi na rynku pracy, którzy ze względu na bezrobocie i niskie wynagrodzenia emigrowali do krajów wyżej rozwiniętych.
W drugiej dekadzie XXI wieku Polska stanęła już przed problemami analogicznymi do dylematów większości gospodarek krajów rozwiniętych. Starzenie się społeczeństwa coraz mocnej ogranicza liczbę potencjalnych pracowników, a jednocześnie wzrasta potencjał napływu imigrantów zarobkowych.
Czy COVID-19 zmienił imigrację?
Epidemia choroby COVID-19 wymusiła na krajach na całym świecie radykalne działania ograniczające podróże i kontakty między ludźmi, co bezpośrednio wpłynęło na przemieszczanie się osób pomiędzy krajami. Dodatkowo na migracje wpłynęło również silne, ale nierównie załamanie wzrostu gospodarczego w poszczególnych krajach oraz wzrost niepewności dotyczący przyszłości.
Badania naukowe przeprowadzone po globalnym kryzysie z 2009 roku pokazują, że w takich warunkach decyzje migracyjne odkładane są na później, a część migrantów rozważa powroty do krajów pochodzenia. Dla przykładu w latach 2010-2012 Polska doświadczyła z tego powodu niewielkich migracji powrotnych swoich obywateli, ale już w kolejnych latach ujemny bilans migracji osób z polskim obywatelstwem pojawił się znowu. Podobne efekty obserwowano także w przypadku imigrantów z Ameryki Południowej w Hiszpanii.
Dane dotyczące imigrantów z Ukrainy w Polsce wskazują, że pomiędzy marcem a majem 2020 ok. 10% z nich faktycznie wróciła do domu.
O spadku liczby imigrantów w Polsce zadecydowały jednak nie tyle wyjazdy, ale brak nowych przyjazdów. Charakterystyczną cechą imigracji krótkoterminowej przeważającej w Polsce jest, bowiem jest w większości cyrkulacyjny charakter (migranci żyją w pewnym zawieszeniu pomiędzy krajem pochodzenia a krajem, w którym pracują). Główną przyczyną obniżenia się liczby imigrantów był, więc początkowo brak możliwości powrotu do Polski, a później utrudnienia we wjeździe z Ukrainy do Polski (np.: wymagania dotyczące kwarantanny).
Z kolei dane z początku okresu wakacyjnego wskazują, że liczba imigrantów przyjeżdżających do Polski ponownie wzrosła. Dla przykładu liczba obcokrajowców płacących składki na ubezpieczenie zdrowotne wzrosła w lipcu 2020 r. o 20 tys. i był to pierwszy taki wzrost od lutego 2020 r., czyli miesiąca przed blokadą gospodarki spowodowaną pandemią COVID-19.
Przyszłość jest, zatem wciąż niepewna, ale nie wydaje się, aby pandemia na trwale ograniczyła tendencję do wzrostu obecności imigrantów zarobkowych na polskim rynku pracy.
Co dalej po COVID-19?
Choć groza związana z ofiarami śmiertelnymi, niepewnością, niewydolnością służby zdrowia, oraz zamknięciem z dnia na dzień światowej gospodarki w pierwszych miesiącach pandemii może skłaniać do pesymistycznych scenariuszy, to w dłuższej perspektywie to zjawisko samo w sobie nie powinno spowodować strukturalnych zmian.
Prędzej, czy później, za sprawą leków, szczepionek i profilaktyki wirus odejdzie do historii, jak wiele innych chorób przed nim. Jest prawdopodobne, że epidemia stanowić będzie katalizator globalnej recesji, ale pamiętajmy, że bez pandemii tego typu zjawiska też się zdarzały i będą się zdarzać.
Ważniejsze wydają się długofalowe konsekwencje działań podjętych w ramach zwalczania pandemii. Ograniczmy się tylko do niektórych, bezpośrednio związanych z pracą imigrantów: rządy energiczniej używały narzędzi związanych z kontrolą ruchu granicznego, coraz szerzej mówi się o ograniczeniu globalizacji produkcji i skracaniu łańcuchów dostaw, na szeroką skalę wprowadzona została praca zdalna.
Tendencja do ściślejszego kontrolowania granic nie musi ograniczać przepływów migracyjnych pracowników, które na ogół są korzystne zarówno dla kraju przyjmującego imigrantów (wzrost potencjału gospodarki) jak i wysyłającego (przekazy pieniężne). Rewidowanie przez globalne firmy swoich łańcuchów dostaw może przyczynić się do wzrostu popytu na pracę w krajach uznawanych za odporne na zawirowania. Jest, więc szansą także dla Polski i pracujących tu imigrantów. Wreszcie upowszechnienie pracy zdalnej w dość niewielkim stopniu dotyka zawody, w których pracuje większość imigrantów w Polsce i krajach Europie Zachodniej, czyli usługi osobiste i prace proste.
Polityka migracyjna
Czy tego chcemy, czy nie kwestie polityki migracyjnej, integracji osób różnych kultur żyjących w Polsce oraz konsekwencji zarówno emigracji i imigracji weszły do publicznej dyskusji i pozostaną w niej na długo. Chociażby ze względów geograficznych trudno wyobrazić sobie zamkniecie się naszego kraju na przepływy migracyjne. Nie jesteśmy oddzieleni od reszty świata morzem, jak Japonia, Australia, USA, czy Kanada.
Potrzeby polskiej gospodarki, której potencjał ograniczać będą coraz bardziej zasoby pracy, także będą coraz bardziej palące. Z drugiej strony doświadczenia krajów Europy Zachodniej pokazują, że zostawienie procesów migracyjnych samym czynnikom rynkowym prowadzi do niebezpiecznych podziałów wewnątrz społeczeństwa. Dla przykładu widmo niekontrolowanej imigracji z kontynentu w ramach wspólnego rynku było jednym z powodów dużego poparcia społecznego dla wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Brak integracji w społeczeństwie osób z innych kręgów kulturowych, które przyjechały początkowo w charakterze imigrantów zarobkowych, stanowi dziś także jeden z problemów społecznych krajów Europy Zachodniej.
W przypadku Polski deklarowane cele polityki migracyjnej wynikają nie tyle z myślenia o przyszłości, co postrzegania regulacji migracyjnych przez pryzmat problemów z przeszłości: repatriacji Polaków, którzy pozostali na danych kresach Rzeczpospolitej, zachęcania polskich emigrantów w Europie Zachodniej do powrotu do kraju, zabezpieczania rynku pracy dla polskich pracowników, aby chronić ich przed bezrobociem.
Tymczasem repatriacja Polaków już się w dużym stopniu dokonała, decyzje polskich emigrantów o powrotach zależą w dużym stopniu od kondycji polskiej gospodarki, a problem wysokiego bezrobocia ustąpił miejsca problemowi braku osób z określonym kwalifikacjami w wielu regionach naszego kraju.
Polska od wieków była miejscem, gdzie krzyżowały się szlaki handlowe i żyli ludzie o różnym pochodzeniu i przekonaniach. Także w przyszłości ruchy migracyjne będą ważnym elementem rzeczywistości gospodarczo-społecznej. Otwarte pozostaje jedynie pytanie, czy będziemy w stanie świadomie i długofalowo zarządzać tym procesem z korzyścią dla naszego rozwoju.
SZUKASZ WIĘCEJ PODOBNYCH ARTYKUŁÓW?
Artykuł jest częścią wydania specjalnego Gazety SGH (358) Insight 2020.