Prof. Paweł Kubicki o zdalnej szkole: edukacyjnie stracił każdy

O tym, że dłuższe przerwy w nauce nie służą dobrze szkolnym osiągnięciom było wiadomo od dawna, choć głównie w kontekście wpływu wakacji. O tym, jak wpłynęła na uczniów zdalna szkoła będziemy się dowiadywać w kolejnych latach, ale pewne rzeczy już wiadomo. Zdalne nauczanie to generator nierówności i masa problemów, dla osób już mających kłopoty z nauką, żyjących w trudnych warunkach, czy ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi – ocenia prof. Paweł Kubicki z Instytutu Gospodarstwa Społecznego SGH, powołując się na wyniki badań, debatę publiczną oraz obserwację społeczną.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że tekst dotyczy edukacji szkolnej, a nie akademickiej. Uczelnie też mają swoje wyzwania, ale to inna historia. Wracając do szkoły i edukacji szkolnej zacznijmy od przerwy dobrze znanej i oswojonej jaką są wakacje. Zbyt długie, czyli takie jak w Polsce powodują spadek umiejętności, w tym najbardziej matematycznych, ale spadek ten nie jest równomierny i zależy od umownego kapitału rodzinnego, czyli tego kto jak, gdzie i na czym spędza wakacje (Alexander et al., 2001; Coley et al., 2019; Cooper et al., 1996). Zdecydowanie najlepiej radzi sobie klasa średnia, a najgorzej dzieci z umownej grupy rodzin defaworyzowanych.

Wielu badaczy przyjęło założenie, że bardzo podobny efekt ma edukacja zdalna, która to – w przypadku Polski – trwała dla większości uczniów ponad trzy miesiące, czyli dłużej niż letnie wakacje. Kto i co stracił na zdalnej edukacji z badań i danych MEN się nie dowiemy, podobnie jak tego, ile dzieci nie tyle opuściło się w nauce, ale z niej po prostu wypadło. Cytując wypowiedź medialną „ani MEN, ani kuratoria oświaty nie prowadzą statystyk (…) To rodzice zobowiązani są do zapewnienia regularnego uczęszczania dziecka na zajęcia.” Tymczasem problem jest, na razie bardziej znany z mediów i dyskusji publicystycznej, choć pojawiły się też pierwsze wyniki bardziej pogłębionych badań nauczycieli, czy całego środowiska szkolnego.

Wyniki pokazują, że nagłe przejście na zdalne nauczanie było trudne dla wszystkich stron procesu edukacji.

Zdecydowana większość nauczycieli (85,4% za badaniem Fundacji Centrum Cyfrowe) nie miała żadnych wcześniejszych doświadczeń z nauczaniem zdalnym, wielu rodziców czuło się zmęczonych nie tylko stałą obecnością dzieci, ale też wielogodzinną pomocą swoim pociechom w lekcjach. Wreszcie dla dzieci siedzenie przed ekranem również było męczące.

Wyobraźmy sobie jednak miejsca, gdzie ta „trudna” sytuacja jest marzeniem, tzn. nauczyciel nie ma komputera i dostępu do sieci, dzieci nie mają sprzętu, albo dzielą go z całą rodziną, a wyzwaniem nie jest dostęp do sieci, ale własne biurko oraz chwila ciszy i spokoju.

Rodzeństwo podczas nauki zdalnej, maj 2020/ Kadr z filmu na kanale Nasz Karawaning w serwisie Youtube

Wymiar ekstremalny tych problemów dotknął wielu rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, którzy poza swoimi codziennymi zadaniami musieli wcielać się w rolę terapeutów i nauczycieli wspomagających.

Ostatnie trzy miesiące zdalnej nauki to wyjątkowo trudy czas. W mediach można było usłyszeć, jakim wyzwaniem dla nauczycieli było prowadzenie lekcji on-line, odpowiednie dostosowanie materiałów czy formy zajęć. W naszym przypadku nauka zdalna ograniczyła się do przesyłania za pośrednictwem Librusa kolejnych zadań do wykonania. Przez cały ten okres nie mieliśmy bezpośredniego kontaktu z nauczycielami, a komunikacja ograniczała się do wymiany wiadomości. W praktyce, to my jako rodzice tłumaczyliśmy poszczególne zagadnienia, wyjaśnialiśmy wątpliwości i wysyłaliśmy skany zadań domowych, które następnie były na bieżąco oceniane. W przypadku mojego syna, który ma tzw. specjalne potrzeby edukacyjne dodatkowym problemem był brak zajęć rewalidacyjnych i rehabilitacyjnych, które powinny być realizowane w szkole, co niestety nie było niemożliwe, z uwagi na pandemię koronawirusa – relacjonuje mama drugoklasisty z głębokim niedosłuchem.

Krótko mówiąc edukacyjnie stracił każdy, choć najmniej ci co i tak byli w stosunkowo najlepszej sytuacji rodzinno-edukacyjnej, z własnymi pokojami, komputerami i chętnymi do pomocy rodzicami. Oddzielnym tematem są ewentualne i bliżej nieznane koszty psychiczne wynikające z osamotnienia, stresu i niecodziennych okoliczności. Proponuję zatem wakacyjnie dowartościować nasze dzieci dodatkową rodzicielską miłością i trzymać kciuki za rozpoczęcie edukacji we wrześniu już w szkołach.


Paweł Kubicki

 

PROF. PAWEŁ KUBICKI,
kierownik Katedry Polityki Społecznej,
Instytut Gospodarstwa Społecznego,
Kolegium Ekonomiczno-Społeczne

  BIOGRAM

 


BIBLIOGRAFIA
Alexander, K.L., Entwisle, D.R., Olson, L.S., 2001. Schools, Achievement, and Inequality: A Seasonal Perspective. Educ. Eval. Policy Anal. 23, 171–191. https://doi.org/10.3102/01623737023002171
Coley, R.L., Kruzik, C., Votruba-Drzal, E., 2019. Do family investments explain growing socioeconomic disparities in children’s reading, math, and science achievement during school versus summer months? J. Educ. Psychol. https://doi.org/10.1037/edu0000427
Cooper, H., Nye, B., Charlton, K., Lindsay, J., Greathouse, S., 1996. The Effects of Summer Vacation on Achievement Test Scores: A Narrative and Meta-Analytic Review