Doktorat to przede wszystkim wspaniała przygoda naukowa

Po ponad dziesięciu latach od otrzymania stopnia naukowego doktora habilitowanego na pytanie moich przyjaciół o sens podejmowania wysiłku i niestety także ryzyka związanego z postępowaniem habilitacyjnym z pełnym przekonaniem odpowiadam, że warto przede wszystkim ze względu na możliwość pełnienia funkcji promotora w przewodzie doktorskim.
Jest to w moim odczuciu najbardziej atrakcyjny „bonus” związany z awansem naukowym, choć oczywiście nie jedyny, ale z pewnością unikalny w swoim rodzaju. Biorąc pod uwagę dyskusje na temat zmian w procesie prowadzenia prac doktorskich związane z funkcjonowaniem Szkoły Doktorskiej, chciałbym podzielić się kilkoma przemyśleniami na temat tego aspektu pracy pracownika naukowo-dydaktycznego w naszej Alma Mater.
Swoje przemyślenia opieram na udanym wypromowaniu pięciu doktorów nauk ekonomicznych, w tym jednej osoby już w tzw. nowym trybie, oraz opiece nad czterema studentami Szkoły Doktorskiej SGH.
Uważam, że rozprawa doktorska jest zadaniem bardzo wymagającym, ale i satysfakcjonującym dla wszystkich stron. Intensywność pracy, budowana relacja pomiędzy doktorantem a promotorem, jakość rozmów są zdecydowanie bardziej wymagające niż prowadzenie prac dyplomowych czy prac magisterskich. Wynika to z kilku aspektów.
Po pierwsze, z długości czasu współpracy. Od pierwszego zapoznawczego maila od doktoranta do przekazania mu dobrej nowiny, że rada dyscypliny przyjęła tę najważniejszą z jego punktu widzenia uchwałę mija co najmniej kilka lat. Praca ze studentami studiów doktoranckich w moim przypadku trwała około trzech–czterech lat i zaczynała się najczęściej pod koniec ich studiów. Z kolei praca ze studentami Szkoły Doktorskiej w świetle moich doświadczeń rozpoczyna się jeszcze przed etapem aplikowania. Wtedy właśnie najczęściej kontaktują się ze mną osoby zainteresowane Szkołą Doktorską i dosyć ogólnie zastanawiamy się nad kierunkiem przyszłej rozprawy doktorskiej. Następnym krokiem jest rekrutacja, niestety bardzo wymagająca, która kończy się przyjęciem w poczet studentów Szkoły Doktorskiej. Nauka i praca naukowa w niej to okres czterech lat, a więc – jak widać – na przestrzeni tego okresu pojawia się wiele możliwości dla wzajemnie inspirujących rozmów. Ich liczba jest naprawdę duża, a poruszane podczas nich zagadnienia często zdecydowanie wybiegają poza ostateczny zakres rozprawy doktorskiej.
Po drugie, długi okres, podczas którego doktorant skupia się na problemie naukowym, skutkuje swoistym dojrzewaniem intelektualnym, które z pewnością jest bardzo satysfakcjonujące dla promotora i mam nadzieję także dla doktoranta. Miło jest mi obserwować, jak kształtuje się styl pisarski, poszerza się perspektywa oraz bardzo mocno wzmacnia się sprawność metodyczna doktoranta w zastosowaniu różnych narzędzi analizy zarówno ilościowych, jak i jakościowych. Sądzę, że dobrą praktyką w tym momencie jest także zaangażowanie doktorantów do współpracy naukowej z naszymi pracownikami bądź umożliwienia im prowadzenia części zajęć dydaktycznych, oczywiście pod opieką doświadczonych koleżanek i kolegów z SGH.
Trzecim aspektem jest wiek doktoranta. W odróżnieniu od studentów studiów pierwszego i drugiego stopnia doktorantami są najczęściej osoby z kilku lub kilkunastoletnim doświadczeniem zawodowym oraz wartościowymi przemyśleniami dotyczącymi pomysłu na tematykę rozprawy. Skutkuje to ciekawymi dyskusjami nad ostateczną wizją przedmiotu rozprawy doktorskiej.
Ostatnim elementem jest motywacja. W odróżnieniu od studentów pierwszego czy drugiego stopnia w Szkole Doktorskiej raczej nie spotyka się osób niezainteresowanych „dowiezieniem” rozprawy doktorskiej, w końcu jest to ostateczny cel ich uczestnictwa w tej formie edukacji.
Oceniając zmiany w procesie prowadzenia przewodu, jestem zwolennikiem obecnej formuły wypracowanej z powodzeniem w Szkole Doktorskiej SGH. Kolejność zadań w poszczególnych latach oraz obowiązek przygotowania, a następnie konsekwentnego wykonania Indywidualnego Planu Badawczego jest w moim odczuciu bardzo pozytywnym elementem umożliwiającym owe dojrzewanie naukowe. Posiadanie takiej swoistej mapy drogowej pozwala doktorantowi unikać kuszących swoją odmiennością tematyczną ścieżek i pozwala zachować koncentrację uwagi na ostatecznym celu naukowym. Oczywiście, konieczność przygotowania planu badawczego zawierającego szczegółowy plan aktywności na kolejne semestry studiowania w pierwszym odruchu wydaje się być ekstremalnie trudnym zadaniem, ale przecież w kolejnych semestrach możliwa jest jego aktualizacja.
Bardzo pozytywnie też oceniam możliwości pozyskania środków na finansowanie całości lub chociaż części badań prowadzonych na potrzeby rozprawy. Niestety, w poprzedniej formie współpracy było to często utrudnione, ponieważ realna praca nad rozprawą zaczynała się albo po zakończeniu lub tuż pod koniec studiów doktoranckich. Warto zauważyć, że studenci Szkoły Doktorskiej mają też możliwość finansowania uczestnictwa w ważnych z punktu widzenia ich rozwoju naukowego wydarzeniach, jak konferencje czy warsztaty naukowe. Oczywiście, takie możliwości były także dostępne w ramach ówczesnych studiów doktoranckich, ale mam wrażenie, że dzisiaj lepiej i skuteczniej komunikuje się te atrakcje zainteresowanym. Możliwe są oczywiście jakieś opinie krytyczne wobec organizacji i przebiegu studiów w ramach tej formy organizacyjnej, ale pamiętajmy, że jest ona ciągle w trakcie udoskonalania.
Reasumując, warto pamiętać, że nauka w Szkole Doktorskiej raczej nie powinna być przez kandydatów odbierana jako kolejna przygoda dydaktyczna, ale jako ścieżka umożliwiająca awans naukowy. A czy warto? Jak już wspomniałem, ważne jest, aby pamiętać, że doktorat to przede wszystkim wspaniała przygoda naukowa.

DR HAB. RAFAŁ KASPRZAK, prof. SGH, wicedyrektor Instytutu Zarządzania Wartością, Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie SGH