Rok 2024 z pewnością inwestorzy zapamiętają jako ten, w którym nie sprawdziły się utarte anomalie kalendarzowe. Nie było „efektu stycznia”, tylko raczej „defekt stycznia”, po maju (ang. sell in May and go away – sprzedaj w maju i wyjedź) ceny, a tym samym indeksy giełdowe, wcale nie spadały, tylko rosły. Takich antyzależności można wskazać znacznie więcej. Zatem było ciekawie. Ba, zawsze jest ciekawie, rynki finansowe nie znają bowiem uczucia nudy.
To, co działo się z indeksem WIG, zdecydowanie można podzielić na dwie fazy. Pierwszą, rozpoczętą jeszcze jesienią 2022 r., kiedy to ceny większości walorów kontynuowały trend wzrostowy. WIG po wspaniałej końcówce w roku 2023, przepełnionej zachwytami analityków, nieco zawiódł w uchodzącym za najbardziej wzrostowy miesiącu – styczniu. Ale potem było dobrze, a nawet bardzo dobrze. WIG osiągnął szczyt w maju, na poziomie ok. 90 tys. punktów, co stanowiło oczywiście rekord wszechczasów (ang. All Time High – ATH). Wówczas rozpoczęła się druga faza, tj. fala spadkowa, przerywana lipcową i wrześniową korektą wzrostową, trwająca do połowy listopada. Analogicznie do indeksu WIG zachowywały się indeksy spółek o średniej (mWIG40) i małej kapitalizacji (sWIG80), natomiast w permanentnym trendzie spadkowym (od sierpnia 2020 r.) pozostaje indeks rynku NewConnect – NC Index. Takie zachowanie tego indeksu należy wiązać z segmentem crowdfundingu, na którym odnotowano zaledwie kilka ofert. Co gorsza, cieniem na nim położyła się afera związana z byłym posłem, utożsamianym z rynkiem produkcji alkoholu i jego firmą Polskie Destylarnie, któremu zarzuca się różnego rodzaju nieprawidłowości w pozyskaniu kapitału w latach wcześniejszych. Afera ta może odcisnąć negatywne piętno na tym segmencie rynku finansowego, podobnie jak wcześniej negatywny wpływ na rynek obligacji korporacyjnych miała sprawa Getbacku.
Pierwsza połowa roku okazała się wspaniała dla spółek deweloperskich (wywindowane w górę ceny nieruchomości sprzyjały wzrostom cen walorów tego sektora). Dla spółek z branży paliwowej i chemicznej nie był to jednak rok łaskawy. Nie miały łatwo też spółki odzieżowe – przygotowany przez Hindenburg Research raport na temat spółki LPP „zmasakrował” w połowie marca kurs tego odzieżowego giganta o 35% i to w trakcie jednej sesji, przy obrotach na poziomie 1,1 mld zł. Słabe wyniki finansowe za III kwartał, jakie pokazało Allegro, doprowadziły do przeceny jego walorów o ponad 16% na jednej z listopadowych sesji. Walka cenowa pomiędzy siecią Biedronka i Lidl nie sprzyjała notowaniom innych spółek z sektora, notowanych na giełdzie, jak: Pepco (odnotował najniższy kurs w historii), Eurocash i Dino. Również rynek ofert pierwotnych (IPO) nie rozpieszczał inwestorów, którzy skuszeni zielonym kolorem Żabki masowo ruszyli do kupna akcji tej sieci w październiku. Redukcja zapisów w transzy inwestorów indywidualnych na poziomie 90% dawała złudzenie udanego debiutu w pierwszym dniu notowań na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Niestety, cena otworzyła się na +7% w stosunku do ceny z IPO, po czym w ciągu następnych kilku dni osiągnęła poziom nawet o ok. 9% niższy niż cena z oferty pierwotnej. Była to największa emisja akcji na rynku pierwotnym w 2024 r. w Polsce, długo oczekiwana, a zakończona sukcesem dla spółki (udało się sprzedać wszystkie oferowane akcje po najwyższej proponowanej cenie) i wielkim rozczarowaniem dla całej rzeszy inwestorów indywidualnych. Z zazdrością mogliśmy patrzeć na sukces IPO akcji tokijskiego metra, które przyniosło inwestorom zysk w wysokości 50% w dniu debiutu – popyt na akcje spółki przewyższał podaż ponad 15 razy! Wracając do rynku polskiego, ze smutkiem należy odnotować, że na przestrzeni ostatnich lat obserwujemy tendencje do wycofywania z giełdy fundamentalnie dobrych spółek o stosunkowo dużej kapitalizacji (w tym roku taka próba ma miejsce w przypadku Comarchu), czemu z drugiej strony nie towarzyszy wprowadzanie do obrotu atrakcyjnych walorów.
Warto też odnotować wzrost zainteresowania Polaków odchodzeniem od klasycznych lokat bankowych na rzecz obligacji, w tym wyemitowanych przez dobre i znane spółki, a oferujących często prawie dwukrotnie wyższe oprocentowanie w porównaniu do lokat bankowych. Wiele ofert obligacji korporacyjnych zakończyło się wysokimi nadsubskrypcjami, a ich ceny na rynku wtórnym (Catalyst) nierzadko dochodziły do 103% wartości nominalnej.
Rynki finansowe jak zawsze stwarzają okazje inwestycyjne, jednak z drugiej strony, na niedoświadczonych inwestorów czają się pułapki, w które łatwo wpaść. Przy doskonałej koniunkturze na giełdach w Stanach Zjednoczonych, podsyconej jeszcze zwycięstwem probiznesowego republikańskiego kandydata Donalda Trumpa, na polskiej giełdzie było dobrze do maja 2024 r., a potem niestety gorzej. Za to u naszych południowych sąsiadów – Czechów i Węgrów – hossa trwa w najlepsze. Podsumowując rok 2024, warto odnotować rekordy wszechczasów, jakie zostały ustanowione na rynku złota i bitcoina, ale też pamiętać o tym, że ocieplający się klimat przyczynia się do powstawania kataklizmów pogodowych, co prowadzi do nieprawdopodobnych zmian cen poszczególnych surowców rolnych.
Na amerykańskim rynku akcji było inaczej – tam często jest inaczej niż u nas. Indeks SP500 systematycznie zwyżkował, tworząc raz po raz ATH, od czasu do czasu poddając się korektom (marzec–kwiecień i lipiec–sierpień). Tryumfy święciły również inne ważne indeksy rynku amerykańskiego: NASDAQ oraz DJIA. W przypadku tego ostatniego w pierwszej połowie roku uwagę zwracała dywergencja między jego zachowaniem a tym, co się działo z indeksem SP500, potem wszystko wróciło do normy, tj. do sytuacji, kiedy oba indeksy podążają w tym samym kierunku. Prosta strategia inwestycyjna „kup i trzymaj” okazała się niezwykle skuteczna. Od pewnego czasu na amerykańskim parkiecie króluje tzw. siedmiu wspaniałych, tj. siedem spółek o gigantycznej kapitalizacji (Amazon, Alphabet, Apple, Meta, Microsoft, NVIDIA i Tesla), których zachowania determinują to, co dzieje się z głównymi indeksami tamtejszych giełd. Systematyczny wzrost cen akcji był udziałem również giełdy niemieckiej, z kolei indeks CAC40 (Francja) wyraźnie odczuł wpływ kryzysu politycznego, jaki nawiedził ten kraj latem. Silna przecena cen akcji w Chinach przerodziła się w jedną z najbardziej zwyżkowych fal po ogłoszeniu przez władze tego kraju pakietu stymulacyjnego dla ożywienia gospodarki. Swoje pięć minut miała też giełda w Japonii, kiedy to inwestorzy na początku roku mogli świętować pokonanie przez indeks Nikkei 225 historycznego szczytu, ustanowionego jeszcze w 1990 r. (po którym nastąpiło 20 „lat chudych”), później było już tylko lepiej i indeks ten, jak wiele innych, ustanawiał raz po raz ATH. Niestety, konfrontacja stóp zwrotu głównych indeksów rynku warszawskiego z indeksami innych giełd z regionu Europy Środkowej i Wschodniej wypada na naszą niekorzyść. Zwłaszcza dotyczy to zestawienia indeksu WIG z indeksami BUX (Węgry) i PX (Czechy).
Złoto – ten żółty kruszec, symbol chciwości, w marcu w końcu „wybudził się z dłuższego letargu”, trwającego od sierpnia 2020 r., kiedy to jego cena przełamała poziom oporu, otwierając sobie drogę do kolejnych ATH, aby ostatecznie w październiku br. przekroczyć barierę 2800 pkt. Za zakupami złota stały m.in. banki centralne, które systematycznie je nabywały. A fundusze inwestycyjne ETF (Exchange Traded Funds), które w pierwszej połowie roku sprzedawały netto królewski metal, musiały w drugiej połowie go odkupować, i to po wyższych cenach. Warto wspomnieć, że analiza cykli na rynku złota wskazuje, że cykl ośmioletni miał swój dołek w 2023 r., a to oznacza kolejne cztery „lata tłuste” dla tego metalu. Wzrost ceny złota ma z pewnością swoje uzasadnienie również w napięciach politycznych, jakie miały miejsce w tym roku (trwająca wojna na Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie). W ślad za ceną złota, jednak z pewnym opóźnieniem (jak zresztą zawsze), ruszyła cena srebra. Temu metalowi brakuje wszakże wiele do rekordów z maja 2011 r., ale jego rosnące znaczenie przemysłowe może sprzyjać próbie pokonania oporu z 2011 r. Pozostałe dwa metale szlachetne, tj. platyna i pallad, pozostają w trendzie bocznym, co przypisuje się spadkowi wykorzystania tych metali w produkcji katalizatorów stosowanych w przemyśle samochodowym. Na rynku metali przemysłowych (miedź, ruda żelaza, aluminium) widoczny był wzrost cen w pierwszej połowie roku, jednak druga połowa przyniosła uspokojenie nastrojów.
Cena tarcicy na giełdzie CME, po spadku z pierwszej połowy br., w drugiej wyraźnie zwyżkowała, przebijając w połowie listopada linię trendu spadkowego od szczytu z sierpnia 2022 r. Na rynku zbóż można mówić o dominującym trendzie bocznym, może poza rynkiem soi (spadek ceny) i wzrostem ceny zbóż oleistych (w szczególności oleju palmowego i słonecznikowego). Kwestie zmiany klimatu spowodowały niespotykaną wcześniej aprecjację cen kakao (blisko 4,5-krotna), zmuszając wielu producentów czekolady do: 1) zmniejszenia zawartości surowca lub 2) wytwarzania mniejszych tabliczek. Smakosze porannej kawy też niestety nie mają powodów do radości, cena tego pobudzającego płynu jest o ok. 20% droższa (chodzi oczywiście o cenę surowca) niż na koniec 2023 r. Na tym nie koniec złych wiadomości, szklaneczka soku pomarańczowego zdrożała na przestrzeni 2024 r. o ponad 60%. Można zatem oczekiwać, że ocieplenie klimatyczne, w tym występowanie różnego rodzaju kataklizmów, będzie przekładało się na silne wahania cen surowców pochodzenia rolnego.
Spokojniej było przeto na rynku surowców energetycznych. Cena ropy naftowej, po wiosennej zwyżce, powróciła mniej więcej do poziomów z przełomu roku, natomiast ceny oleju opałowego wyraźnie zmalały, zaś cena gazu ziemnego, po wiosennym spadku, odrobiła straty i obecnie balansuje nieco powyżej ceny z przełomu roku 2023/2024. Analizując sytuację na rynku ropy naftowej, należy pamiętać o tym, że jest to surowiec, którego jednym z głównych eksporterów jest Rosja, a pozyskiwane przez nią środki wykorzystywane są na finansowanie wojny z Ukrainą. Omawiając surowce związane z energetyką, warto wspomnieć o ustanowieniu lokalnego szczytu przez cenę uranu (U308) w styczniu tego roku. Było to zwieńczenie silnego trendu wzrostowego trwającego od 2017 r. (od rozpoczęcia procesu dekarbonizacji). Wydaje się, że żółty metal całkowicie „otrząsnął” się po kryzysie, jaki miał miejsce w 2011 r. po katastrofie elektrowni jądrowej w Fukushimie w Japonii, do której doszło w wyniku tsunami spowodowanego trzęsieniem ziemi. Z kolei dekoniunktura panuje w segmencie wybranych metali stosowanych do produkcji baterii, jak np. lit (spadek cen od stycznia 2023 r.) czy kobalt (zniżka cen od kwietnia 2022 r.).
Silny wpływ na rynki finansowe miały wybory prezydenckie w USA. Po wygranych wyborach wyraźnie wzrosły ceny aktywów uważanych za protrumpowskie: bitcoin – odnotował ATH, osiągając poziom 92 tys. USD, kurs USD, akcje (również te, w których udziały posiada amerykański miliarder Elon Musk, oraz firm należących do Donalda Trumpa), a spadły tych, które utożsamiano z kandydatką Demokratów na prezydenta Kamalą Harris: metale szlachetne, w tym złoto i srebro. Po wygranej Trumpa kurs krytpowaluty dogecoin, utożsamianej z Elonem Muskiem, w stosunku do USD wzrósł o ponad 100% na przestrzeni powyborczego tygodnia. Warto też odnotować, że na rynku kryptowalut coraz wyraźniejsza staje się supremacja bitcoina oraz ethereum przy jednoczesnym spadku znaczenia innych. Rok 2024 r. okazał się bardzo łaskawy dla wielu kryptowalut, w tym wspomnianych wyżej bitocoina (+140%) i ethereum (+47%).
Ważnym czynnikiem determinującym zachowanie się cen aktywów w przyszłości będzie polityka amerykańskiej Rezerwy Federalnej FED (generalnie banków centralnych), od których oczekuje się obniżki stóp procentowych w 2025 r., co powinno przenieść się na kolejne zwyżki cen akcji, cen obligacji o stałym oprocentowaniu, aprecjację USD względem innych walut (tutaj polityka gospodarcza USA wydaje się być bardziej kluczowa niż same obniżki stóp) i spadek cen wybranych surowców. Podobne uwagi można poczynić również co do sytuacji na polskim rynku finansowym, pamiętając jednak, że Polska nadal postrzegana jest jako kraj przyfrontowy, co wpływa niekorzystnie na inwestycje portfelowe inwestorów zagranicznych. Szybkie zakończenie konfliktu na Ukrainie stanowiłoby silną zachętę dla inwestorów zagranicznych do zakupu polskich akcji.
Pamiętając jednak, że Donald Trump w czasie poprzedniej prezydentury (w latach 2017–2021) lubił zaskakiwać rynki finansowe swoimi wypowiedziami ad hoc (czy też gorącymi wpisami na „X”), z pewnością można powiedzieć, że po 20 stycznia 2025 r. na rynkach finansowych na pewno nie będzie nudno. No i oczywiście da się zarobić.
PROF. DR HAB. KRZYSZTOF BOROWSKI, wicedyrektor Instytutu Ryzyka i Rynków Finansowych, kierownik Zakładu Spekulacji i Inwestycji na Rynkach Finansowych w tym instytucie, Kolegium Zarządzania i Finansów SGH. Od blisko 30 lat związany z rynkiem finansowym. Posiada doświadczenie zawodowe zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. W 2012 r. nagrodzony przez Komitet Nauk o Finansach PAN za wybitne osiągnięcia w dziedzinie finansów. Trzykrotnie uplasował się w rankingu TOP10 najlepszych wykładowców SGH. Jest wykładowcą Szkoły Giełdowej, a także studiów doktoranckich i podyplomowych w SGH. Autor ok. 150 publikacji z zakresu bankowości i finansów, w tym kilkunastu monografii, a także ponad 30 tys. analiz technicznych.