Dobry ekonomista to osoba, która umie łączyć teorię ekonomii z praktyką życia gospodarczego. Potrafi myśleć w sposób abstrakcyjny, a jednocześnie bacznie obserwuje zjawiska występujące w społeczeństwie. Czuje się członkiem społeczności, widzi jej zalety i wady, wreszcie proponuje właściwe według siebie cele i metody służące rozwojowi społeczno-ekonomicznemu. Umie też jasno i dobitnie formułować swoje poglądy, starając się pozyskać zwolenników.
Ekonomia łączy się często z polityką, a na politykę, podobnie jak i na ekonomię, wielki wpływ mają wewnętrzne przekonania, wyznawane wartości, także ideologia, którą dany ekonomista popiera. Na tym właśnie polega urok i ekonomii, i polityki: na dążeniu do urzeczywistnienia swoich racji, ale również na twórczym ścieraniu się poglądów, a czasem umiejętności oraz na odwadze zmiany czy nawet odejścia od wcześniej wyrażanych opinii. Ekonomistą, który to wszystko rozumiał, był na pewno zmarły przed czterema niemal laty profesor Janusz Beksiak (1929–2014).
Janusz Beksiak pochodził z Wielkopolski. Na początku II wojny światowej rodzina została wysiedlona przez Niemców. Już w 1941 r. przyszły uczony znalazł się w Warszawie, wstąpił do Szarych Szeregów (konspiracyjnego harcerstwa polskiego), walczył w Powstaniu Warszawskim. W latach okupacji hitlerowskiej stracił ojca, więźnia Pawiaka, rozstrzelanego przez Niemców w Magdalence pod Warszawą w 1942 r. Po upadku narodowego zrywu przyszły ekonomista przebywał w obozach jenieckich na terenie Niemiec. Do kraju powrócił w 1946 r.
Zanim rozpoczął studia ekonomiczne, poznawał gospodarkę od strony praktycznej, imając się różnych zajęć, m.in. był szewcem, a później pracownikiem działu odpowiadającego za majątek Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi. Ekonomię poznawał najpierw w Wyższej Szkole Handlu Morskiego w Sopocie, a później już na Wydziale Przemysłu Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (nazwa SGH w latach 1949–1991).
W połowie lat 50. Janusz Beksiak został asystentem profesora Aleksego Wakara (1898–1966) w Katedrze Ekonomii Politycznej. Wakar był czołowym przedstawicielem ekonomii matematycznej, która do wyjaśniania zjawisk gospodarczych operowała skomplikowanymi wzorami matematycznymi. Stworzył zespół oddanych współpracowników, którzy na wspólnych zebraniach prezentowali swoje dokonania. Uczestnicy spotkań szczegółowo studiowali wybrane prace naukowe, uznane za najważniejsze w dziedzinie ekonomii, wspólnie też publikowali wyniki swoich badań, nie zaznaczając autorstwa poszczególnych rozdziałów.
W 1960 r. Janusz Beksiak uzyskał tytuł doktora nauk ekonomicznych, a pięć lat później doktora habilitowanego. Zajmował się funkcjonowaniem gospodarki socjalistycznej. Był też członkiem rządzącej naszym krajem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. To partia wysunęła go na stanowisko doradcy naukowego pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego PZPR Edwarda Gierka, które uczony sprawował w latach 1977–1979.
Na początku 1979 r. Janusz Beksiak zrezygnował z doradztwa i wystąpił z PZPR. Był to akt dużej odwagi. W ówczesnym systemie politycznym oznaczało to jawny sprzeciw wobec metod zarządzania gospodarką narodową i całym społeczeństwem. Wkrótce jednak wybuchła pierwsza „Solidarność”. Powstał związek zawodowy skupiający prawie 10 mln osób, które dążyły do urzeczywistnienia głębokich zmian w życiu politycznym i gospodarczym Polski. Janusz Beksiak został doradcą ekonomicznym „Solidarności”, a po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce 13 grudnia 1981 r. i delegalizacji przez władze wielomilionowego związku uczony był jednym z tych badaczy życia gospodarczego, którzy otwarcie wskazywali, że ścisły związek gospodarki i polityki polegający na istnieniu scentralizowanego systemu zarządzania gospodarką narodową cechuje dążenie do realizacji różnych interesów grupowych, a w efekcie powszechna nieefektywność ekonomiczna.
Upadek systemu socjalistycznego w 1989 r. i powrót do kapitalizmu sprawił, że prof. Janusz Beksiak zaczął otwarcie występować z liberalnymi poglądami gospodarczymi. Pisał: „liberalizm nie oznacza ani liberalizmu obyczajowego i etycznego, ani liberalizmu politycznego. […] Nie chcę przez to powiedzieć, że nie było i nie ma między nimi powiązań. Są, ale nie zawsze jednoznaczne ani konieczne. Liberałami gospodarczymi bywają nie tylko demokraci, ale i dyktatorzy, zarówno katolicy czy protestanci, jak i ateiści. I odwrotnie, wszyscy oni bywają etatystami. Tylko faszyści i komuniści nigdy nie są liberałami, ale to oczywiste”.
Z uwagą, ale i niepokojem obserwował przemiany zachodzące w naszym kraju. Podkreślał, że efektywną gospodarkę tworzą wolni przedsiębiorcy, którzy nie mogą być krępowani nadmiarem przepisów prawnych i zbyt wysokimi podatkami. Potrzebują też sprawnie działających instytucji publicznych. Wyrazem tego niepokoju była m.in. interesująca klasyfikacja przedsiębiorców działających w Polsce w dekadzie lat 90. Janusz Beksiak wyróżnił cztery typy przedsiębiorców: biznesmena, biznesmena politycznego, Lewantyńczyka, klienta władzy. Biznesmen to typowy przedsiębiorca, jaki występował w krajach rozwiniętego kapitalistycznego Zachodu. Biznesmen polityczny to właściwie taki sam przedsiębiorca, tyle że wykazujący zaangażowanie w politykę, wspierający zatem wybranych polityków, a nawet nimi sterujący, przy czym w tym przypadku daje się zauważyć reakcja zwrotna w postaci ulegania przez tegoż przedsiębiorcę politykom. W grupie tej widział wielu dawnych działaczy partyjnych i gospodarczych, którzy stali się kapitalistami. Lewantyńczyka cechował natomiast typowy zmysł do robienia interesów, umiejętność omijania niewygodnych przepisów i kalkulacja obliczona na uzyskanie satysfakcjonującego zysku w krótkim okresie. Wreszcie klienci władzy to według Beksiaka ludzie umiejący robić interesy wyłącznie w połączeniu z aparatem władzy państwowej. Ta klasyfikacja przedsiębiorców pochodziła z końca lat 90. Na pytanie, czym w ogóle jest ekonomia, Janusz Beksiak odpowiadał: „Humanistyczny sens społeczeństwa gospodarującego polega […] na podporządkowaniu produkcji zaspokajaniu potrzeb społecznych i na społecznym decydowaniu o działalności gospodarczej. Będąc czynnikiem wytwórczym, obiektem gospodarowania, człowiek ma tu więc być podmiotem. Stawia to określone wymagania w zakresie zarówno gospodarowania rzeczowymi zasobami, jak i organizowania ludzi działających w gospodarce [z biegiem lat uczony doszedł do wniosku, że najlepiej dokonuje się to w warunkach wolnego rynku – przyp. P.T.]. Ekonomia obserwuje pewien rodzaj zdarzeń występujących w życiu społeczeństwa, próbuje znaleźć związki między nimi i w ten sposób wytłumaczyć, czym są te zdarzenia, dlaczego się pojawiają i jakie mają następstwa. Jest nauką społeczną, gdyż zajmuje się zdarzeniami występującymi w społeczeństwie, a nie w otaczającej je przyrodzie. Podobnie jednak jak nauki przyrodnicze obserwuje zdarzenia, łączy je w grupy (co wydaje się dogodniejszym określeniem niż «dzieli na klasy»), interpretuje je, dąży do sformułowania praw ich występowania. Podobnie jak nauki przyrodnicze również i ekonomia stara się stwierdzić, jak i na ile człowiek może być aktywny wobec tych zdarzeń, kształtować je i wywoływać”. Pisząc o społecznej roli ekonomistów, Beksiak zauważał wielką rolę ekonomistów przejawiającą się w oddziaływaniu na społeczeństwo za pośrednictwem literatury fachowej, publicystyki gospodarczej, wykładów, odczytów.
W tak nakreśloną rolę angażował się profesor Beksiak bardzo aktywnie poprzez wykłady (oprócz pracy w naszej uczelni wykładał w latach 1991–1999 na Uniwersytecie Jagiellońskim, a później w latach 2006–2013 na Uczelni Łazarskiego), liczne publikacje naukowe, popularyzatorskie i publicystyczne oraz spotkania w rozmaitych gronach i gremiach.
Uczony zmarł w 2014 r.
12 grudnia 2017 r. odbyła się w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie uroczystość nadania imienia prof. Janusza Beksiaka sali wykładowej 105 w Gmachu Głównym. W ceremonii wzięły udział władze akademickie, a także wdowa po profesorze, emerytowana profesor Uniwersytetu Warszawskiego Joanna Papuzińska-Beksiak i syn profesora, znany muzykolog, Antoni Beksiak.