Biografię Andrzeja Stanisława Ciechanowieckiego pisało intensywne życie, głębokie uczucie do sztuki i osiągnięcia badawcze na tym polu.
W tym kontekście naturalne wydaje się zarysowanie tego, jak Ciechanowiecki wpisał się w historię Polski z troską o zachowanie i pomnożenie jej dorobku kulturowego.
Urodził się 28 września 1924 r. w Warszawie i był jedynym dzieckiem Jerzego Stanisława Ciechanowieckiego i Matyldy Marii „Tilly” z Osiecimskich-Hutten-Czapskich. Szczęśliwe dzieciństwo spędził w Budapeszcie, gdzie ojciec jako radca służył w poselstwie Rzeczypospolitej. Przerwała je 1 czerwca 1930 r. nagła śmierć ojca – zawał serca. Wychowaniem Andrzeja S. Ciechanowieckiego zajęły się matka i babka, które po powrocie do Polski zamieszkały w Warszawie i zadomowiły się w willi przy ul. Piusa 6. Tę rezydencję od jej właściciela, byłego carskiego urzędnika celnego Aleksandra Kruzego, wynajęło otwierane w 1919 r. w Warszawie poselstwo brytyjskie i w niej zamieszkał brat babki Ciechanowieckiego Richard Kimens. W końcu grudnia 1918 r. przyjechał on z brytyjską misją wojskową na rozmowy z Naczelnikiem Państwa Józefem Piłsudskim. Po ich zakończeniu podjął obowiązki konsula w poselstwie brytyjskim, a wkrótce został sekretarzem do spraw handlu commersial secretary. Usatysfakcjonowany swoją pozycją i urzeczony Polską pozostał w niej do 3 września 1939 r. Dla Kimensa nie bez znaczenia było bliskie sąsiedztwo Jana Szembeka, arystokraty, który od listopada 1918 r. związał się z polską dyplomacją – w listopadzie 1932 r. został podsekretarzem stanu w MSZ.
Po urządzeniu się w willi Matylda ze swoją matką, Mary Luizą, stworzyły salon postrzegany w Warszawie jako mała „ambasada brytyjska”, w którym gościli akredytowani dyplomaci i warszawska elita. W tej wyjątkowej atmosferze dorastający Andrzej uczył się języków (angielski, francuski i niemiecki), odbierał kosmopolityczne wychowanie. Po latach w Londynie powiedział, że będąc młodzieńcem, myślał o karierze w dyplomacji.
Podstawową edukację pobierał w szkole Mikołaja Reja i w Męskim Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego, placówkach dbających o wysoki poziom nauczania i patriotyczne ukształtowanie osobowości.
Agresja Rzeszy hitlerowskiej na Polskę porwała go do walki. A kiedy 3 września już nie ulegało wątpliwości, że Polska i Niemcy są w stanie wojny, Ciechanowiecki wraz z matką i Mary Luizą ruszyli na Wschód, do Mołodowa k. Kobrynia, do majątku rodzeństwa krewnych Skirmuntów. Konstanty Skirmunt od 1922 do 1929 r. był posłem, a następnie do 1934 r. ambasadorem przy dworze św. Jakuba, gdzie wypracował sobie doskonałą opinię i uznanie. W gościnie Ciechanowieccy pozostawali, dopóki „było cicho i spokojnie”, do wiosny 1940 r., ale kiedy usłyszeli, że zbliża się Armia Czerwona, bezzwłocznie ruszyli z taborami generała Kleberga przez Lwów do Warszawy. Tutaj na tajnych kompletach Andrzej zdał maturę, a jesienią 1943 r. rozpoczął studia. Formalnie uczył się w oferującej jednoroczny kurs, bo na tyle pozwalały władze okupacyjne, Miejskiej Szkole Handlowej przy ul. Rakowieckiej 6, której rektorem był profesor Edward Lipiński, silna osobowość, wybitny ekonomista. Szkoła de facto zachowała program uczelni, SGH, jej profesorowie Aleksy Wakar, Jerzy Loth, Andrzej Grodek, Kazimierz Secomski prowadzili zajęcia z kompletem wykładów i seminariów z magisterskimi włącznie.
W okresie wakacji, latem 1944 r., Ciechanowiecki sposobił się w konspiracyjnej Armii Krajowej do wielkiego zrywu, jakim miała być akcja „Burza”. Złożył przysięgę: „W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii […] na ten święty Krzyż Znak Męki i Zbawienia przysięgam, że będę wiernie i nieugięcie stać na straży Honoru Polski i wyzwolenia jej z niewoli […] walczyć ze wszystkich sił”. Został plutonowym podchorążym. Matka Andrzeja natomiast w dniach powstania prowadziła kantynę w X Gimnazjum i Liceum Królowej Jadwigi przy pl. Trzech Krzyży.
Po upadku powstania, 10 października, Ciechanowiecki z Czerwonym Krzyżem wyszedł z wyludnionego miasta i przebywał w okolicach Pruszkowa. Nie poddał się jednak nastrojowi klęski. Zaangażował się w działania antykomunistycznego podziemia – Wolność i Niezawisłość (WiN). Udzielał się w stowarzyszeniu „Porozumienie Pomocy Więźniom” politycznym. Przenikliwie jednak uświadamiał sobie, że rzeczywistość, której się spodziewał, nie zaistnieje.
Wspominając w jeden z londyńskich wieczorów 1991 r. swoją polską część biografii, Ciechanowiecki jakby od niechcenia powiedział: „W Polsce zawsze trafiałem do prestiżowych instytucji. Jednej nie chcę pamiętać. Ukradła mi kilka lat życia”.
Spotkanie Roosevelta i Churchilla ze Stalinem w Jałcie w lutym 1945 r. rozbiło ideologicznie świat, a Europę podzieliło na dwa obozy. Charakter narzuconego Polsce przez Stalina systemu eufemistycznie nazwanego demokracją ludową Ciechanowiecki rozpoznał dogłębnie. Powrócił do Warszawy i wybornie władając językami obcymi, został zatrudniony w stopniu radcy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, następnie oddelegowano go w charakterze p.o. szefa protokołu dyplomatycznego do Ministerstwa Żeglugi i Handlu Zagranicznego. W sierpniu przez trzy tygodnie uczestniczył w Londynie w kongresie UNRRA – Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy. Po powrocie do kraju obraz sytuacji miał jasny. Odmówił objęcia stanowiska szefa protokołu w Belwederze przy Bolesławie Bierucie. Trafił do gabinetu ministra skarbu i odszedł, kiedy nie wydano mu paszportu na wyjazdy służbowe do USA i Kanady. Wówczas opuścił Warszawę i zamieszkał w Krakowie.
Podjął przerwane studia. Z wielkimi zdolnościami, bez trudu zdobył dyplomy Akademii Handlowej i Uniwersytetu Jagiellońskiego na Wydziale Historii Sztuki, gdzie też zaoferowano mu asystenturę przy Katedrze Historii Sztuki UJ. Rozpoczął pracę nad rozprawą doktorską na temat złotnictwa krakowskiego epoki baroku.
Mając wrodzoną łatwość w obejściu z ludźmi, nawiązywał w sposób naturalny znajomości z osobami z różnych środowisk, kręgów politycznych i społecznych, powołał do życia Klub Logofagów (pożeraczy słów), w którym zdolni studenci i młodzi naukowcy mieli możliwość dyskutowania z profesorami, politykami i pisarzami. W „dobrym tonie” było wygłosić u Logofagów odczyt, w którym z dystansem odnoszono się do narzucanego nowego ustroju. Tej działalności Ciechanowieckiego władza ludowa już nie mogła tolerować. Został aresztowany przez Służbę Bezpieczeństwa w sobotę 22 października 1950 r. Akcję przeprowadzono dyskretnie. Profesor UJ Karol Estreicher, skrupulatny kronikarz w osobistym „Dzienniku wypadków” zanotował 29 października: „Aresztowania w Krakowie. Podobno u Bernardynów aresztowano trzech księży. Zabrano młodego asystenta z historii sztuki Andrzeja Ciechanowieckiego […]. UB działa”.
Ciechanowiecki usłyszał, że aresztowano go za utrzymywanie bliskich kontaktów z anglosaskimi placówkami dyplomatycznymi. Choć pośpiech nie był uzasadniony, niezwłocznie wyekspediowano go do Warszawy, do aresztu przy ul. Koszykowej. Po ciągnących się przez dwa lata przesłuchaniach, 15 stycznia 1952 r., po sfingowanym i utajnionym procesie skazany został za działalność konspiracyjną na dziesięć lat więzienia.
Przerzucano go po najcięższych zakładach karnych – siedział na Rakowieckiej, w Rawiczu i we Wronkach. Dopiero trzy lata po śmierci Stalina, w atmosferze nadciągającej „odwilży”, 2 lutego 1956 r. zwolniono go i zrehabilitowano.
Powrócił do Krakowa i do świata sztuki. Matkę, babkę i siebie utrzymywał z prac dorywczych i drobnej działalności antykwarycznej. Dwa lata później od British Council i Fundacji Forda otrzymał stypendia. Paszport wydano mu po trudnościach i 22 lipca 1958 r. wyjechał z Polski. W 1961 r. osiadł w Londynie, a w 1967 r. został obywatelem Zjednoczonego Królestwa. Uważał, że więcej dokona jako kolekcjoner, marszand i mecenas, pracując tam, gdzie nie będzie poddany ograniczeniom politycznym.
Polskę odwiedził po 28 latach nieobecności. Poruszyła go głęboko wiadomość z 31 sierpnia 1984 r. o zakończeniu odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie po niemal 39 latach, wysiłkiem Polaków w kraju i na obczyźnie. Chciał służyć radami, pomocą i erudycją. Powołał Fundację Zbiorów im. Ciechanowieckich w Zamku Królewskim w Warszawie, której darował majątek w postaci swojej głęboko przemyślanej kolekcji bezcennych dzieł sztuki, w sumie ponad 3000 obiektów, a ponadto księgozbiór i archiwalia, aby wypełniła ona odbudowany symbol suwerennej Rzeczypospolitej. Kolekcja obejmuje malarstwo, rzeźbę, rysunek i akwarele, grafikę, wyroby rzemiosła artystycznego, w tym złotnictwo – brosze, pierścienie, obiekty z dziedziny numizmatyki, tkaniny – pasy kontuszowe, tapiserie, ceramikę i szkło, meble. Zbiory te skupiają obiekty wykonane od XII aż po koniec XX stulecia. A ma to szczególną wymowę, że wszystkie one to polonica – jak podkreślił Ciechanowiecki: „rozbitki z gmachu Rzeczypospolitej rozsiane po świecie”.
Niemal równolegle z tworzeniem kolekcji dla Zamku Królewskiego w Warszawie Ciechanowiecki podjął się w charakterze mecenasa wspomagania innych muzeów: na Wawelu w Krakowie, muzeów narodowych w Warszawie, Poznaniu i Krakowie, Muzeum Mazowieckiego w Płocku, muzeów w Łańcucie, rodowym Ciechanowcu i Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Przyczynił się do budowy bryły kościoła pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Nowej Hucie Mistrzejowicach, dzielnicy Krakowa. Budowa trwała od 1976 r. do konsekracji świątyni 22 czerwca 1983 r. dokonanej przez Jana Pawła II, który w homilii podkreślił jej znaczenie, mówiąc: „Nowa Huta patrzy na Stary Kraków i uczy się dziejów człowieka żyjącego od stuleci na polskiej nadwiślańskiej ziemi”. Zadbał także o wystrój wnętrza w marmury, meble, cykl rzeźb monumentalnych Gustawa Zemły. Po śmierci prochy Ciechanowieckiego spoczęły w krypcie tej świątyni.
Autor w latach 1991–1993 pracował w Londynie przy Ambasadzie RP i spotykał Andrzeja Ciechanowieckiego.