Dziadkowie Ambasador SGH

Na zdjęciu: Osada Krechowiecka na Wołyniu. Starszy wachmistrz Franciszek Głaszczka orze ziemię

Decyzją rektora i profesora SGH Piotra Wachowiaka dr Anna Łupina-Wegener, wykładowca ZHAW School of Management and Law Center for Culture & Creativity in International Business, została mianowana honorowym Ambasadorem SGH. Miało to miejsce 13 czerwca 2024 r. podczas Święta SGH. Dziadkowie pani profesor ze strony matki ukończyli naszą uczelnię w okresie międzywojennym, a ojciec Andrzej Łupina studiował w Szkole Głównej Planowania i Statystyki (SGPiS) w latach 60. W pierwszym z dwóch artykułów poświęconych rodzinie pani Ambasador SGH przybliżymy historie jej dziadków.

Kresy Wschodnie Rzeczpospolitej to najogólniej wszystkie ziemie wschodnie, które przed pierwszym rozbiorem (1772 r.) należały do Rzeczpospolitej, a aktualnie wchodzą w skład innych państw. W pojęciu znacznie węższym, to te obszary wschodnie, które znalazły się w granicach Drugiej Rzeczypospolitej, a teraz należą do Litwy, Białorusi i Ukrainy. Marszałek Piłsudski (1867–1935) zwykł mawiać, że Polska jest jak obwarzanek. Wszystko, co wartościowe pochodzi z Kresów. Wypada w tym miejscu zapytać: A co w środku? Pustka, nicość, w najlepszym wypadku marnota i miernota? Geograficznie ów środek wypadałby chyba w Warszawie. Ale przecież i w samej Warszawie mieliśmy i mamy jakieś kresy. Ludzi i instytucje na obrzeżu głównego nurtu życia politycznego, gospodarczego czy kulturalnego. Mówi się o nich nieraz jako o niszowych, zaledwie uzupełniających to, co wielkie, wspaniałe, postępowe.

na zdjęciu fotografie z Archiwum SGH: Andrzej Łupina, Janina Bitner, Wikor Zyskowski

Źródło: Archiwum SGH

W okresie PRL tematyka kresowa była w dużym stopniu zakazana. Mieliśmy o Kresach jak najszybciej zapomnieć, cieszyć się odzyskanym Pomorzem i Śląskiem, a przede wszystkim budować socjalistyczną gospodarkę i społeczeństwo. Ale i w tych warunkach pojawiali się ludzie z kresów, w znaczeniu dosłownym i w przenośni, którzy postanowili zachować o nich pamięć historyczną. Wielki wkład w to dzieło wniósł pochodzący ze Lwowa, wybitny kulturoznawca Roman Aftanazy (1914–2004), który po drugiej wojnie światowej zamieszkał we Wrocławiu. Pracował w bibliotece Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, do której przeniesiono i przemycono po 1945 r., w czym uczestniczył sam kustosz, część zbiorów lwowskiego Ossolineum1. Roman Aftanazy przez kilkadziesiąt lat, jakby na marginesie swojej normalnej pracy zawodowej, kilka razy w tygodniu chodził na pocztę i wysyłał listy do potomków dawnych rodzin arystokratycznych posiadających magnackie rezydencje na dawnych Kresach. Będąc z wykształcenia kulturoznawcą i historykiem sztuki, uczniem słynnej historyk sztuki i działaczki polonijnej Karoliny Lanckorońskiej (1898–2002), wypytywał o znajdujące się w nich kiedyś dzieła sztuki, prosił też o plany zabudowań i fotografie. W ten sposób stworzył olbrzymie prywatne archiwum. W jakimś momencie załamał się i sam siebie zapytał: po co to wszystko? Bez szans na wydanie, a może nawet i na zachowanie po jego śmierci. Później nie mógł sobie darować, że popadłszy chwilowo w taki nastrój, zrezygnował i nie nawiązał z kimś kontaktu2. Pod koniec lat 80. XX w., na fali przygotowywanej już zmiany ustroju, dzieło Aftanazego wydał w kilkunastu obszernych tomach Instytutu Historii Sztuki Polskiej Akademii Nauk; po przełomie 1989 r. po raz kolejny zostało wydane w większym nakładzie przez wrocławskie Ossolineum3. Człowiek z kresów – i dosłownie, i w przenośni – odniósł wielki sukces. Zyskał uznanie, wręcz sławę. A jak było w Drugiej Rzeczpospolitej z Kresami?

Problematykę kresową podejmowano z różnych punktów widzenia. Warto przypomnieć w tym miejscu naszego uczonego, przez krótki czas wykładowcę Wyższej Szkoły Handlowej (WSH), Włodzimierza Wakara (1885–1933), przyrodniego brata znanego, Aleksego Wakara (1898–1966). Włodzimierz Wakar, założyciel Instytutu Gospodarstwa Społecznego, niezależnej od państwa instytucji naukowej, podkreślał olbrzymie znaczenie polskości na Kresach dawnego państwa polskiego. Według jego ustaleń jej wpływy rozciągały się od Kijowa, aż po południową część Prus Wschodnich4.

Szyb naftowy w Bitkowie, gdzie mieszkali Aniela i Władyslaw Bitnerowie, rodzice Janiny Bitner

Szyb naftowy w Bitkowie, gdzie mieszkali Aniela i Władysław Bitnerowie, rodzice Janiny Bitner

Ale na Kresy patrzono i w inny sposób. Nieraz zdarzało się, że młodzi ludzie kończący medycynę czy inżynierię w Warszawie, w tej wspomnianej już nicości, z której nic dobrego pochodzić nie mogło i nie może, marzyli o ciekawej pracy. W Warszawie czekała ich, co najwyżej wegetacja na państwowej posadzie. A na Kresach rzeczywiście twórcza praca, kilkusetzłotowy (obecne kilka tysięcy) dodatek do pensji, samochód (wtedy przejaw luksusu), szofer Ukrainiec i pistolet w szufladzie biurka. Tak, na wszelki wypadek, na Kresach nie było bowiem zbyt bezpiecznie i zdarzało się, że leciały kamienie w kierunku polskich domostw5. Polityka gospodarcza i społeczna realizowana przez ówczesne władze w stosunku do Kresów była też nieraz bardzo krytykowana przez odważnych publicystów6.

Tematyka kresowa pojawiała się również w tematach prac dyplomowych studentów WSH7. Jednym z nich okazał się Wiktor Zyskowski (1904–1981). Pochodził z warszawskiej Pragi. To też były jakby kresy w stosunku do tej wielkomiejskiej, zamożnej lewostronnej części stolicy. W swojej pracy o gospodarce rolnej Wołynia zawarł szczegółowy opis bardzo zróżnicowanych warunków geograficznych krainy, takich jak ukształtowanie powierzchni ziemi, gleby i klimat8. Rozprawił się z szeroko upowszechnionym poglądem o niezwykłej urodzajności krainy, która owszem występowała, ale tylko w niektórych rejonach, w innych powierzchnia ugorów była procentowo dwa razy większa niż w województwie lubelskim. Przeciętne gospodarstwa były małe. Ich powierzchnia nie przekraczała 10 hektarów. Domy drewniane. Kryte słomą. Kilkuosobowa rodzina chłopska starała się być samowystarczalna pod względem zdobywania środków utrzymania. Hodowała wprawdzie trzodę chlewną, bydło mleczne i drób, ale podstawę wyżywienia stanowiły ziemniaki9. Sprzedawała niewiele swoich produktów, tylko tyle, ile konieczne było do zdobycia minimum gotówki. Kryzys gospodarczy sprawiał, że ceny były niskie, a zatem i opłacalność produkcji niewielka. W sumie beznadziejność i nuda? Niekoniecznie. Otóż szansy Wołynia upatrywał Zyskowski w komasacji gruntów (zdarzały się gospodarstwa posiadające ponad 30 kawałków ziemi), intensyfikacji produkcji rolnej, upowszechnianiu się upraw roślin przemysłowych, takich jak chmiel i soja, rozwoju sieci transportowej, dróg bitych i połączeń kolejowych, umożliwiających rozwój rynków lokalnych i rynku krajowego10. Ale tu właśnie pojawiała się wielka trudność w postaci braku świadomości miejscowej ludności, która przyzwyczajona do tradycyjnych metod gospodarowania trwała w marazmie gospodarczym i społecznym. Pisał: „znaczenie dla użytkowania gruntów ornych (…) ma ogół czynników socjologicznych, związanych z człowiekiem jako wytwórcą rolnym. Wprawdzie człowiek rozwija swą działalność w ścisłej zależności od warunków przyrodniczych, jednakże nie zawsze celowość pracy, energia, zdolności i wiedza człowieka pozwalają w dostatecznym stopniu na wykorzystanie przyjaznych nawet warunków fizjologicznych. Dla przykładu wyobraźmy sobie gospodarstwo rolne, w którym klimat i gleba pozwala na uprawę chmielu. Uprawa chmielu jest zyskowniejsza od żyta. Jednakże wieśniak, nie umiejący kultywować chmielników będzie tam siał żyto, ledwo pokrywające koszt produkcji. Widzimy tu przemożny wpływ niskiej kultury rolnej człowieka, który dobrodziejstwa warunków naturalnych wykorzystać nie potrafi”11.

Plantacja chmielu na Wołyniu

Plantacja chmielu na Wołyniu

To zacofanie przejawiało się również w braku chęci chłopów wołyńskich do zrzeszania się. Na całym Wołyniu istniało zaledwie 30 spółdzielni mleczarskich, na które przypadało zaledwie 0,7% gospodarstw. Podobnie, choć zdecydowanie lepiej, wypadała przynależność do Kas Stefczyka12, do których należało 8% ogółu drobnych gospodarzy. Kółka rolnicze tworzyło zaledwie 3% drobnych rolników13.

I tu rzecz ciekawa. szansy na podniesienie ogólnej kultury upatrywał Zyskowski w polskim osadnictwie wojskowym na Wołyniu14. Żołnierze zasłużeni w walce o odzyskanie i utrzymanie świeżo odzyskanej niepodległości otrzymywali nadziały gruntów pochodzące głównie z parcelacji polskich i rosyjskich majątków prywatnych, przydziału gruntów państwowych i instrukcyjnych15, likwidacji dóbr pocerkiewnych i pokościelnych16. Władze państwowe kierowały się przy tym względami strategicznymi. Polacy stanowili bowiem według szacunków Zyskowskiego 16,5% mieszkańców Wołynia. Pozostałe 83,5% przypadało na ludność ukraińską17. Sytuacja pod względem gospodarczym i społecznym była zatem dość skomplikowana, a mimo to Zyskowski uznał, że „Wołyń w normalnych warunkach winien stać się spichlerzem Polski i najbogatszym źródłem jednolitego i gatunkowo wysokiego materiału zbożowego na eksport (…) położenie geograficzne Wołynia w razie ożywienia międzynarodowej wymiany byłoby uprzywilejowane, predestynując Wołyń do odegrania wielkiej roli gospodarczej w stosunku do naszego wschodniego sąsiada”18. Nadzieje te w oczywisty sposób przekreśliła druga wojna światowa.

mapa z zaznaczonymi województwami: województwo wołyńskie, województwo stanisławowskie

Kilka lat później tematykę kresową podjęła także nasza studentka Janina Bitner (1913–1969). Urodziła się w Bolechowie w województwie stanisławowskim. Zainteresowała się przemysłem naftowym. Stworzyła bardzo obszerną i szczegółową monografię przemysłu naftowego w województwie, z którego pochodziła19. Praca miała w dużej mierze charakter opisowy. Bitner przytoczyła wiele danych statystycznych związanych z wydobyciem i przetwórstwem ropy naftowej i kalkulacją kosztów. Szczegóły techniczne zilustrowała precyzyjnymi rysunkami wykonanymi na kalkach technicznych. Wykorzystała wiele źródeł drukowanych, które jednak nie wyczerpywały tematu. Prosiła więc o potrzebne informacje dyrekcje przedsiębiorstw naftowych. Z powodzeniem, o co w pracach badawczych nie jest łatwo, gdyż zarządy firm, i w przeszłości i obecnie, z reguły nie ujawniają zbyt wielu szczegółów ze swej działalności. Zwróciła też nasza autorka uwagę na kilka niepokojących zjawisk gospodarczych. I tak 80% ropy wydobywanej w okręgu stanisławowskim wywożono do innych ośrodków przemysłu naftowego, gdyż na miejscu dominowały małe rafinerie z niewielkim kapitałem, nie posiadające własnych złóż, za to oferujące wyroby stosunkowo niskiej jakości20. Postulowała zatem ich likwidację. Same też kopalnie wymagały modernizacji i unowocześnienia metod wydobycia, na co były szanse. Wprawdzie procentowo udział województwa stanisławowskiego w liczbie nowych odwiertów w skali kraju spadł z ponad 37% w roku 1923 do 19% w roku 1937, ale liczba nowych otworów w tymże 1937 r. wzrosła aż o 70% w stosunku do roku 193621. W sąsiedztwie pokładów ropy znajdowały się też złoża gazu ziemnego. Wydawałoby się zatem, że w sposób naturalny powinny być transportowane rurociągami do Stanisławowa, stolicy województwa. Wbrew logice, miasto posiadało własną gazownię wytwarzającą paliwo w sposób sztuczny, zaspokajając jego potrzeby22.

W pewnym momencie autorzy tych prac: Wiktor Zyskowski i Janina Bitner poznali się bliżej i postanowili połączyć swe losy. Zamieszkali w Warszawie. Zawodowo związali się ze średnim szkolnictwem ekonomicznym. Byli nauczycielami. Wiktor wydawał podręczniki23. Zyskowscy mieli kilkoro dzieci. Jedna z córek wyszła za mąż za Andrzeja Łupinę, ojca honorowej Ambasador SGH dr Anny Łupiny-Wegener. Andrzej podjął w latach 60. ub. w. studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki. Studiował na wydziale Handlu Zagranicznego, ale to już temat na następny artykuł. 

dr PAWEŁ TANEWSKI, były starszy kustosz dyplomowany, Biblioteka SGH

1 G. Hryciuk, Przesiedleńcy. Wielka epopeja Polaków, 1944–1946, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023, s. 458–459.
2 P. Tanewski, Włodzimierz Roman Aftanazy (2.04.1914 – 7.06.2004), w: „Bibliotekarz” 2005, s. 31–32.
3 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, t. 1–11, wyd. Ossolineum, Wrocław 1991–1997.
4 Tanewski P., Przegląd Wschodni, w: „Gazeta SGH” z dn. 13.05.2021, (dostęp: 21 czerwca 2025 r.) Wakar W., Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. III, Statystyka narodowościowa kresów wschodnich, Wydawnictwo Biura Pracy Społecznej, Kielce 1917, mapy wklejki pomiędzy stronami 112–113 i 128–129. 
5 Nieautoryzowana relacja inżyniera Rajmunda Śliwińskiego (1907–2004) w posiadaniu autora. Inżynier, absolwent Politechniki Warszawskiej, pracujący na Kresach, został w 1939 r. aresztowany przez NKWD. Skazany na morderczą pracę w łagrach republiki Komi, wydostał się na szczęście z ZSRR z armią Andersa. Śliwiński R., [Wspomnienia], maszynopis w Ośrodku Karta. 
6 Należał do nich bardzo znany i po latach uznany Józef Mackiewicz (1902–1985). Człowiek z Kresów, ułan, który swym ostrym i bezwzględnym jak ułańska szabla piórem występował z miażdżącą wręcz krytyką wielu ówczesnych „osiągnięć” władz Drugiej Rzeczypospolitej. Mackiewicz J., Bunt rojstów, Wydawnictwo Kontra, Londyn 2002. Pierwsze wydanie ukazało się w 1938 r. 
7 Trudno powiedzieć, jak wielu studentów ją podejmowało, i aczkolwiek ustalenie tego faktu nie jest trudne, to jednak przekracza ramy artykułu. 
8 Zyskowski W., Użytkowanie ziemi ornej na Wołyniu, Warszawa 1934, praca dyplomowa w Bibliotece SGH. Historycznie Wołyń obejmował obszar ponad 40 tys. km. kw. rozciągający się pomiędzy górnym Bugiem, Słuczą i Prypecią. Hasła Wołyń i wołyńskie województwo, w: Encyklopedia Kresów, Wydawnictwo Kluszczyński, Kraków, s. 527–528. 
9 Zyskowski W., Użytkowanie…, s. 40–42.
10 Tamże, s. 45 i 47.
11 Tamże, s. 34.
12 Franciszek Stefczyk (1861–1924) organizował z myślą o niezamożnej ludności spółdzielcze kasy kredytowe. W roku akademickim 1923–1924 wykładał w WSH, choć zasadniczo był związany z Uniwersytetem Jagiellońskim. Dosłownie na łożu śmierci, w krakowskim szpitalu, poinformowano, że Senat UJ nadał mu stopień doktora habilitowanego. 
13 Zyskowski W., Użytkowanie…, s. 38–39.
14 Pogląd ten potwierdzają aktualne badania historyczne. Stobniak-Smogorzewska J., Kresowe osadnictwo wojskowe 1920–1945, wyd. Instytut Studiów Politycznych PAN i Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2003, s. 147–148. Żywioł polski na Wołyniu wzmacniał się również w sposób naturalny. Zdarzało się bowiem, że przedsiębiorczy chłopi kupowali urodzajną ziemię, planując przeniesienie się wraz z rodzinami z przeludnionych wsi, w których dotychczas żyli. Tak uczynił Józef Ulma (1900–1944), ojciec błogosławionej rodziny Ulmów, który pod koniec lat 30. XX w. nabył pięciohektarową działkę. Po spłaceniu kredytu stała się jego własnością w 1939 r. Bugała A., Ulmowie. Sprawiedliwi i błogosławieni, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2023, s. 137–139. 
15 Autorowi artykułu nie udało się ustalić o jakie grunty chodziło w przypadku „gruntów instrukcyjnych”.
16 Zyskowski W., Użytkowanie…, s. 52. 
17 Tamże, s. 38.
18 Tamże, s. 98.
19 Bitner J., Przemysł naftowy w województwie stanisławowskim, Warszawa 1939, praca dyplomowa w Bibliotece SGH.
20 Tamże, s. 104–109.
21 Tamże, s. 59 i 62. Wyrażony przez Bitner pogląd jest dyskusyjny. Stosunki panujące w polskim przemyśle naftowym były skomplikowane. Olbrzymi i negatywny wpływ wywarła na nie polityka państwa dążąca do jego przymusowej, a gospodarczo zupełnie nieuzasadnionej monopolizacji. Tanewski P., Polityka władz Drugiej Rzeczypospolitej w stosunku do organizacji monopolistycznych w latach wielkiego kryzysu gospodarczego, w: „Ekonomista” 2000, nr 1, s. 53–54. 
22 Bitner J., Przemysł…, s. 119.
23 Zyskowski W., Organizacja gospodarki narodowej, sem. 4 i 5, Państwowe Wydawnictwo Szkolnictwa Zawodowego, Warszawa 1954. W. Czyżewski, J. Kaczmarek, W. Zyskowski, Biurowość i korespondencja, wyd. Stowarzyszenie Stenografów i Maszynistek i Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne, wyd. 2 popr., Warszawa 1978. Zyskowscy spoczęli na Cmentarzu Powązkowskim, w grobie sędziego Sądu Najwyższego, Bronisława Bitnera (1878–1935). Miejsce ich spoczynku stanowi unikatowej wartości modernistyczny pomnik ozdobiony oryginalną płaskorzeźbą, kw. 284 a, rząd 6, grób 1.