Pandemia koronawirusa odcisnęła głębokie piętno na branży turystycznej. Ogromne straty, zagrożone miejsca pracy, zmiana preferencji w wyborze wypoczynku, to tylko niektóre skutki wprowadzonych ograniczeń. Jaka przyszłość czeka turystykę? Jak będą wyglądały tegoroczne wakacje?
Zamrożenie
Wprowadzone ograniczenia przemieszczenia się osób spowodowały dramatyczny spadek liczby turystów korzystających z noclegów w różnych obiektach turystycznych w marcu i kwietniu br. – pomimo iż pierwsza połowa marca była jeszcze okresem normalnego funkcjonowania dużej części obiektów. W najgorszej sytuacji znalazły się te miejsca, w których trwały przedsezonowe kosztowne remonty – zazwyczaj sezon pozwala odrobić koszty zaciąganych na ten cel kredytów. Determinacja zadłużonych hotelarzy doprowadziła nawet do sytuacji, w której rozważane jest przekwalifikowanie obiektu np. na dom spokojnej starości (na terenach niezurbanizowanych) lub akademik (hotele niższej kategorii zlokalizowane w miastach akademickich).
Według wstępnych danych GUS w marcu br. z noclegów w obiektach turystycznych skorzystało o 65% turystów mniej niż w analogicznym okresie ub. roku, a dane za I kwartał 2020 r. pokazują, że wydatki związane z podróżami turystów krajowych i zagranicznych w Polsce były niższe o ok. 17% w porównaniu do analogicznego okresu 2019 r. (wyniosły ok. 10,4 mld zł). Zgodnie z przewidywaniami GUS, utrzymanie w II kwartale br. ograniczeń w przemieszczaniu się osób (w szczególności brak gości zagranicznych) spowoduje stratę w wysokości od ok. 24,0 mld zł (przy uwzględnieniu poziomu wydatków z II kwartału 2019 r.) do ok. 25,7 mld zł (przy założeniu tempa wzrostu tych wydatków w okresie styczeń–marzec z trzech ostatnich lat).
Zamknięcie granic odcięło napływ gości z najważniejszych rynków turystyki przyjazdowej. Jedną piątą osób (7,5 mln) przebywających w turystycznych obiektach noclegowych w 2019 r. stanowili turyści zagraniczni, głównie z Niemiec (1,9 mln), Wielkiej Brytanii (605 tys.), Ukrainy (556 tys.) oraz Stanów Zjednoczonych (374 tys.). W dalszej kolejności byli to goście z Rosji (290 tys.), Włoch (264 tys.), Izraela (256 tys.) i Francji (232 tys.)1.
Istnieje oczywiście szansa, że polski rynek wewnętrzny pozwoli zrekompensować częściowo utracone zyski hotelarzy i restauratorów, ale bez gości zagranicznych straty gospodarcze będą ogromne. W ubiegłym roku granice przekroczyło 180,2 mln cudzoziemców, z czego prawie 20 mln stanowili turyści (osoby, które spędziły przynajmniej 1 noc w odwiedzanym miejscu). Szacunkowa wartość towarów i usług zakupionych przez gości zagranicznych w Polsce wyniosła 45,3 mld zł, podczas gdy wydatki poniesione za granicą przez Polaków w minionym roku szacuje się na 23,5 mld zł.
Chaos i jego konsekwencje
Nie sposób na razie stworzyć pełnego obrazu i konsekwencji kryzysu, z którym zmaga się światowa gospodarka turystyczna. Sprzeczne, nieskoordynowane decyzje, brak pomysłu na to, jak powinna funkcjonować gospodarka w czasie epidemii, pozbawione logiki i podstaw analitycznych decyzje o zamykaniu i otwieraniu poszczególnych form działalności, działania podejmowane w oparciu o przesłanki polityczne, a nie gospodarcze czy społeczne – to krajobraz dotyczący nie tylko Polski. Krajobraz tym bardziej przygnębiający, że turystyka – jak mało która branża – służy błyskawicznemu przenoszeniu wszelkich efektów ludzkich działań ponad granicami państw (nawet jeśli pozostają zamknięte).
Z jednej strony podróże międzynarodowe były źródłem korzyści ekonomicznych i obszarem wspaniałej wymiany kulturalnej, a zarazem licznych skutków negatywnych (np. szeroko dyskutowane w ostatnich latach zjawisko przeciążenia turystycznego – „overtourismu”, „kolonializacji turystycznej”, seksturystyki, głębokiego „śladu węglowego”, dewastacji krajobrazu i kultury lokalnej). Ogólnoświatowy lock-down zablokuje na jakiś czas wspomniane dysfunkcje turystyki (plaże, szlaki górskie i parki narodowe miały się świetnie w marcu i kwietniu tego roku), ale jednocześnie pozbawia setki tysięcy przedsiębiorców możliwości zarobkowania.
Paraliż gospodarczy skutkuje nie tylko ograniczeniami w obszarze podróży wypoczynkowych, ale także ruchu biznesowego, co prowadzi do spadku przychodów z samej turystyki (wszystkich uczestników tzw. turystycznego łańcucha wartości), ale także z działalności silnie związanych z turystyką (transport – w szczególności czarterowy, organizacja kongresów, konferencji, wydarzeń kulturalnych, sportowych i wielu innych rodzajów spotkań, wymiana towarowa2 związana z turystyką itd.).
UN WTO przewiduje, że wpływ pandemii koronawirusa COVID-19 na przemysł turystyczny pod względem strukturalnym będzie podobny (lecz na nieporównanie większą skalę) do skutków epidemii SARS (patrz wykres). Według niektórych wstępnych szacunków same tylko linie lotnicze mogą stracić około 113 miliardów dolarów sprzedaży3.
Ekonomiczne znaczenie turystyki
Długo można pisać o krótkim, ale dynamicznym rozwoju turystyki w okresie powojennym, ale oczywistym jest, że zjawisko określane mianem „turystyki masowej” od początku wiązało się z zaangażowaniem kapitału międzynarodowego i rozwojem korporacji globalnych (linie lotnicze, sieci hotelarskie, organizatorzy transgraniczni) oraz przenoszeniem zjawisk społecznych i gospodarczych w skali świata. Jednocześnie, oprócz rozlicznych funkcji (wypoczynkowa, zdrowotna, wychowawcza, edukacyjna, polityczna), turystyka charakteryzuje się szczególnym znaczeniem ekonomicznym dla mniejszych regionów i gospodarek narodowych – poprzez szeroką dystrybucję zasobów finansowych zdolna jest nie tylko generować zyski przedsiębiorców i dobrobyt społeczności lokalnych, ale przede wszystkim przyczyniać się do aktywizacji gospodarczej regionów pozbawionych innych form uzyskiwania korzyści ekonomicznych. Dla takich gospodarek utrata wpływów z turystyki może oznaczać recesję gospodarczą, z którą będą się borykać latami.
Konsekwencje ekonomiczne ruchu turystycznego uzewnętrzniają się nie tylko w postaci przepływów rzeczowych i finansowych związanych z zakupem dóbr i usług produkowanych/świadczonych z myślą o turystach (np. usługi noclegowe) oraz użytkowanych przez inne grupy konsumentów (usługi gastronomiczne, transportowe itd.). Obejmują one także elementy środowiska przyrodniczego lub kulturowego, które nie nadają się do gospodarczego spożytkowania w żaden inny sposób (piękno krajobrazu, miejsca wydarzeń historycznych, atrakcyjne warunki pogodowe i klimatyczne, wartości symboliczne, elementy kultury i tradycji regionu).
Wg danych UN WTO4, turystyka tworzy (a ściślej ujmując – dotychczas tworzyła) ponad 10 proc. globalnego PKB i ponad 10 proc. PKB Unii Europejskiej. W wielu regionach świata od lat stanowiła wiodący, jeśli nie jedyny, czynnik rozwoju gospodarczego. W turystyce znajduje pracę prawie 12 proc. zatrudnionych w Unii Europejskiej. Sektor ten zajmuje czwarte miejsce jeśli chodzi o unijny eksport i generuje dochód w wysokości ponad 400 mld euro rocznie. W państwach szczególnie zależnych od rozwoju turystyki tworzy ona znaczącą część PKB (20% w Grecji, Portugali i na Cyprze, 17% w Chorwacji, ok. 30% w Islandii). Polska na tle innych państw stosunkowo niewielką część swojego produktu krajowego zawdzięcza turystyce – wg wyników Rachunku Satelitarnego Turystyki jest to ok. 4,5 proc., ale branża ta daje pracę prawie 800 tys. osób (5% pracujących w Polsce).
Efekt mnożnikowy
Nie można też zapominać, że potrzeby turystyczne dotyczą podróżowania jako takiego (rekreacji, regeneracji sił, rozwoju, poznania nowych miejsc i ludzi, zaspokojenia ciekawości), a usługi, które określamy mianem turystycznych (np. usługi noclegowe, usługi pośrednictwa turystycznego) mają w zasadzie charakter towarzyszący (nie dlatego wyjeżdżam, żeby skorzystać z noclegu, lecz korzystam z noclegu, ponieważ jestem w podróży).
Złożona struktura produktu turystycznego sprawia, że popyt turystyczny ma charakter łączny (komplementarny): nabycie jednej usługi czy dobra automatycznie wywołuje zakup innych dóbr czy usług: np. korzystanie z atrakcji turystycznych (walorów turystycznych) pociąga za sobą co najmniej zakup usług transportowych, a zazwyczaj także noclegowych i żywieniowych. Niecodzienność turystyczna sprzyja zmianie struktury wydatków i zwiększeniu ich poziomu (średnie dzienne wydatki turysty w czasie pobytu w miejscowości wypoczynkowej są prawie 6-krotnie wyższe niż dzienne wydatki w miejscu stałego zamieszkania5). Efekty mnożnikowe w pierwszym rzędzie pobudzają rozwój różnorodnej komplementarnej względem usług turystycznych, a następnie tworzą podstawy rozwoju innych form działalności gospodarczej.
Spadek, spadek i jeszcze raz spadek...
W przypadku pośrednictwa turystycznego, które należy do działalności o wysokim wskaźniku „information intensity”, a tym samym jest branżą niezwykle szybko cyfryzującą się (pierwsze systemy rezerwacji i globalnej dystrybucji usług turystycznych istniały w czasach, kiedy nawet nie śniło nam się jeszcze, że każdy z nas będzie miał własny komputer), również odczuwalny jest spadek przychodów. W marcu 2020 r. w Polsce zmalała o ok. 39% liczba obiektów noclegowych ogłaszających się na portalach rezerwacyjnych (31 marca br. do 31 marca 2019 r.). Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w krajach, które dotychczas notowały największe wpływy z turystyki. Dane firmy analitycznej Airdna, pokazują spadek sprzedaży na platformie Airbnb w wielu krajach europejskich o ponad 50% w okresie od lutego do marca br. W Niemczech tygodniowa sprzedaż Airbnb od 16 lutego wyniosła 31 mln euro, podczas gdy sprzedaż w tygodniu od 15 marca wyniosła już tylko 16 mln euro. We Francji, najważniejszym rynku Airbnb w Europie, obroty spadły ze 120 do 65 mln euro. We Włoszech obroty spadły z 58 do 31 mln euro, a w Hiszpanii – z 59 do 33 mln euro. W efekcie Airbnb zmuszone będzie obniżyć swoją własną wycenę (dotychczas szacowana na 35 mld USD). Debiut giełdowy spółki także odsunięto w czasie z powodu pandemii. Największy Polski gospodarz na Airbnb, spółka Renters.pl (zarządzająca 750 mieszkaniami w całej Polsce), odnotowała spadek liczby rezerwacji o 90%. Można ubolewać nad wpływem, jaki wywiera krótkoterminowy najem na rynek mieszkaniowy polskich miast6, ale właściciele mieszkań udostępnianych na Airbnb nierzadko kupują je na kredyt, którego nie sposób spłacać bez wpływów z turystyki. Teraz ratują się oferując „mieszkania do pracy zdalnej” oraz „dla medyków”.
Rokowania
W efekcie obecnych ograniczeń, nie tylko zamarła międzynarodowa wymiana turystyczna i ruch krajowy, ale spodziewać się należy zmiany społeczno-ekonomicznych i politycznych uwarunkowań dalszego rozwoju branży. Trudno co prawda umieścić turystykę na szczycie piramidy Maslowa, bo z poziomu dobra luksusowego już dawno przeniosła się w odczuciu wielu osób do grupy potrzeb podstawowych, ale w razie znaczącego i trwałego spadku siły nabywczej społeczeństwa, na pewno prędzej zrezygnujemy z podróżowania niż wydatków niezbędnych do życia7. Jeżeli ziszczą się także plany dotyczące ograniczenia w zakresie liczby obsługiwanych turystów (zapewnienie dystansu fizycznego8), ograniczenia zakresu świadczonych usług (gastronomia, strefy rekreacji, SPA itd.) i dostępu do wielu atrakcji turystycznych (galerie sztuki, zabytki, szlaki turystyczne, plaże), to nieuchronnie odciśnie to piętno na wpływach z turystyki. Spadek obrotów będzie wynikiem ograniczonej liczby gości, zmniejszenia wolumenu sprzedaży usług o najwyższej rentowności (pamiętajmy, że wyizolowana usługa noclegowa ma bardzo niską rentowność), skróconego czasu pobytu gości (trudno zapełnić 2 tygodnie jeśli największą rozrywką okaże się hotelowy taras).
Nadzieją napawa fakt, że spragnieni wyjazdów Polacy już w pierwszym tygodniu maja zademonstrowali swój stosunek do epidemii – sprzedaż usług noclegowych w OTA9 dosłownie wystrzeliła, w szczególności na krótkie wyjazdy w Polsce (na razie na nieodległe terminy, co świadczy o utrzymującej się obawie przed planowaniem wyjazdów wakacyjnych).
Oczywiście dominuje zainteresowanie pobytami w Polsce, toteż rynek agencyjny również przesunął się w kierunku sprzedaży oferty polskiej, z krótkim terminem realizacji (doświadczenia lutego i marca br. zniechęcają do zakupu ofert typu first minute z realizacją za kilka miesięcy, bo mogą ponownie oznaczać pozostanie z voucherem w ręku: potencjalni kliencie nie tylko nie wiedzą, jakie obostrzenia będą obowiązywały za 2 lub 3 miesiące, ale także nie wiedzą, czy będą wtedy mieli pracę). Zyskuje na tym rynek krajowy, na którym sprzedaje się dosłownie wszystko: od hoteli all-inclusive po domki letniskowe i małe pensjonaty10.
Niestety przez lata rynek krajowy traktowany był (przez organizatorów i agentów) po macoszemu: Polakom oferowano głównie pobyty w enklawach turystycznych (określanych też obrazowo jako getta turystyczne) w Egipcie lub na wyspach greckich, natomiast zorganizowane pobyty w Polsce pozostawały domeną biur turystyki przyjazdowej. Wczasy w Chorwacji czy we Włoszech istnieją od lat we wszystkich ważniejszych systemach rezerwacyjnych, na jakich pracują agenci turystyczni. Polacy wypoczywający w Polsce zazwyczaj sami wyszukiwali hotele i komponowali pobyty.
Wymuszona orientacja na ofertę krajową sprawia, że w katalogach znaczących operatorów pojawiają się nagle propozycje zorganizowanych pobytów na terenie kraju, a przełożone na język systemów rezerwacyjnych, trafiają do wszystkich agentów. Pozostaje dziwić się, że polscy turyści potrzebują oferty z agencji, żeby spędzić wakacje w kraju. A ja z żalem stwierdzam, że moje zamiłowanie do Polskiej głuszy może stać się niedługo odległym wspomnieniem – kiedy Polacy odkryją Polskę, głusza po prostu zniknie, tak jak lata temu zniknęły dzikie Bieszczady i ciche Mazury, a brak konieczności przechodzenia upokarzających procedur odprawy na lotniskach na pewno stanie się ważnym argumentem.
Szykujmy się na zmiany
Polscy hotelarze mają w związku z nowym popytem potężną lekcję do odrobienia – dotychczas dominowała sprzedaż noclegów w kanałach dystrybucji elektronicznej. Sprzedaż agencyjna oznacza całkiem nowe podejście, chociażby do kwestii zapewnienia dostępności miejsc (kontrakty oparte na opcjach). Szkoda, że odkrycie tego modelu współpracy musiało być efektem bolesnej lekcji.
Przymusowa cyfryzacja modelu pracy i kształcenia w Polsce przyczyniła się natomiast do znaczącego wydłużenia sezonu – zazwyczaj definiowały go terminy wakacji szkolnych, ale w obecnej sytuacji pracować i uczyć się można równie dobrze ze swojego mieszkania, jak i nadmorskiego kurortu. Pewne nadzieje wiązane są także z bonem turystycznym „1000 plus”, który będzie jednak przysługiwać wyłącznie osobom zatrudnionym na umowie o pracę, które zarabiają poniżej przeciętnego wynagrodzenia (branża liczyła na „powszechność” bonu, a tym samym większe ożywienie rynku krajowego).
Nie można jednak zapominać, że rozwiązania rynkowe spełzną na niczym, jeżeli utrzymane zostaną ograniczenia administracyjne i co gorsza – stan niepewności i ciągłych zmian decyzji. W pierwszym tygodniu polskiego lock-down spadł drastycznie popyt na usługi przewodnickie: z 25,4 tys. przewodników i pilotów zarejestrowanych w Polsce 13,8 tys. zadeklarowało zamiar zarejestrowania się jako bezrobotni. Lokalni artyści, tłumacze, kosmetyczki, firmy budowlane i transportowe – to tysiące przedsiębiorców związanych z branżą turystyczną, którzy nie mogą mieć pewności, jak długo przyjdzie czekać na ożywienie.
Niewątpliwie wzrosną też znacząco koszty świadczenia usług turystycznych – chodzi zarówno o niezbędne elementy higieny (koszty i przestoje związane z dezynfekcją, wydłużony czas pracy personelu sprzątającego), jak i wzrost zatrudnienia i zaangażowania obowiązkowej (bardzo kosztownej) obsługi kelnerskiej (tzw. „szwedzki stół”, czy choćby samodzielnie obsługiwane ekspresy, pojawiły się przecież jako element znakomicie sprzyjający ograniczeniu kosztów serwisu).
Tymczasem niektóre obostrzenia dotyczące dystansowania gości i pasażerów nie mają większego sensu jeśli wziąć pod uwagę, jak wyśrubowane standardy obowiązują od lat w obiektach turystycznych i środkach transportu (ozonowanie wody w hotelowej pływalni, standardy dotyczące dezynfekcji usług SPA, utrzymania infrastruktury sportowej, filtrowania powietrza w nowoczesnych autokarach i wiele innych zasad – to standard w turystyce).
Czy kryzys finansowy z 2008 r. oraz epidemia SARS równie mocno uderzyły w turystykę?
Gdyby przewidywania UNWTO okazały się trafione, oznaczałoby to, że utracony zostałby wzrost wypracowywany przez branżą turystyczną w ciągu 5–7 ostatnich lat. Aby zobrazować skalę zniszczeń w przemyśle turystycznym, eksperci przypominają, że w roku 2009, tuż po kryzysie finansowym, który wybuchł w 2008 roku, liczba międzynarodowych przyjazdów turystycznych spadła zaledwie o 4 proc. Z kolei epidemia SARS w 2003 roku wpłynęła na spadek o zaledwie 0,4 proc.
Niestety dotychczas nie wypracowano żadnej polityki dotyczącej przywracania ruchu turystycznego w Polsce ani w Unii Europejskiej. Propozycje utworzenia „korytarzy turystycznych” napotykają na opór niektórych rządów, nie osiągnięto też na razie konsensusu w sprawie „paszportów sanitarnych” ani procedury dotyczącej weryfikacji stanu zdrowia turystów.
Różne rozwiązania
W różnych krajach stosowane są różne rodzaje testów na obecność koronawirusa, nigdzie też moce przerobowe nie są tak duże, żeby można było swobodnie poświęcać czas na „testowanie” osób przygotowujących się do wyjazdu (mam nadzieję, że koszt testu ponosiłby sam turysta). Nie ustalono także, z jakim wyprzedzeniem podróżny powinien wykonać test, a przecież negatywny wynik testu nie chroni przed ponownym zakażeniem. Ciekawe też, jak poradzą sobie poszczególne państwa z kwestią analizy ruchu osób „przetestowanych”11.
W Chinach technologię śledzenia zastosowano w popularnych aplikacjach płatniczych (Alipay i WeChat Pay), ale jest to kraj znany z praktyk inwigilacji cyfrowej. Rysunek 1 pokazuje, w jaki sposób kodowanie kolorami w aplikacji Alipay służy wskazaniu stanu zdrowia użytkownika (zielony – wolny od ryzyka, żółty – wymagana tygodniowa „samo-kwarantanna”, czerwony – obowiązek dwutygodniowej kwarantanny).
W Hongkongu stosowana jest „bransoletka śledząca”, obowiązkowa dla wszystkich osób przyjeżdżającym/powracającym z zagranicy. W połączeniu z aplikacją na smartfony monitoruje miejsce pobytu osoby poddanej kwarantannie i zgłasza naruszenia władzom (rys. 2). Biedniejsze państwa – takie jak Indie – radzą sobie metodą „analogową” (patrz rys. 2) stosując nieusuwalny stempel „poddany kwarantannie” opatrzony „datą ważności”.
Wątpliwości dotyczą także zasad ew. kwarantanny po powrocie z podróży zagranicznej. Ubezpieczyciele zapowiadają już teraz wzrost kosztów polis i uzależnienie ew. odszkodowania lub zwrotu kosztów leczenia od wykonania testu – nie sposób ustalić, czy chodzi np. o test wykonany w przeddzień wykupienia polisy czy w dniu wyjazdu.
W obliczu chaosu decyzyjnego stwierdzić można jedno – zamknięcia i blokady granic nie stanowią realnego rozwiązania walki z pandemią na dłuższą metę, natomiast załamanie gospodarcze może być znacznie gorsze niż przeciętne skutki zakażenia koronawirusem.
BIBLIOGRAFIA
1. GUS, Turystyka w Polsce w obliczu pandemii COVID-19, maj 2020 (https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/kultura-turystyka-sport/turystyka...).
2. Chodzi tu przede wszystkim o przepływy towarowe związane z zaopatrzeniem samej branży (np. wyposażenie obiektów noclegowych, urządzenia rekreacyjne, żywność dostarczana do hoteli i restauracji, obiekty infrastruktury turystycznej i in.
3. Riley, C. (2020). 'This is a crisis.' Airlines face $113 billion hit from the coronavirus. Available at: https://edition.cnn.com/2020/03/05/business/airlines-coronavirus-iata-tr... (accessed 4.05.2020).
4. World Tourism Organization (2020), Compendium of Tourism Statistics, Data 2014–2018, 2020 Edition, UNWTO, Madrid, DOI : https://doi.org/10.18111/9789284421459
5. Interesująca jest także druga strona medalu: średnie dzienne zużycie wody w czasie pobytu w obiekcie hotelowym jest 7-krotnie wyższe niż w miejscu stałego zamieszkania.
6. Wzrost cen nieruchomości, niszczenie społeczności sąsiedzkich i duża rotacja, uciążliwa dla osób mieszkających obok, to najczęściej przytaczane zarzuty. Należy jednak zaznaczyć, że gentryfikacja miast i ekspansja sieci hotelarskich przynoszą podobne efekty, a grodzenie dużych działek pod wielkie inwestycje sieci międzynarodowych rozbija tkankę miasta i niweczy ład urbanistyczny. Trzeba przyznać po prostu, że turystyka jest działalnością silnie inwazyjną.
7. Dlatego właśnie turystyka zaliczana jest do branż FiLo (first in - last out).
8. Świadomie unikam absurdalnego określenia „dystansowanie społeczne”, które być może odzwierciedla oczekiwania polityków, ale – miejmy nadzieję – zachowa raczej charakter fizyczny a nie społeczny.
9. Online Travel Agencies.
10. Z wywiadu z prezesem Nekera, Maciejem Nykielem (https://www.waszaturystyka.pl/rezerwuja-darlowek-jak-sharm-el-sheikh-age...)
11. Odrębnym tematem jest systematyczne łamanie naszego prawa do prywatności, które w takiej czy innej formie realizowane jest w imię walki z pandemią: poczynając od obowiązku instalowania aplikacji śledzącej osoby poddane kwarantannie, a kończąc na pozbawieniu nas – konstytucyjnego – prawa do zgromadzeń.