SANITARIUSZKA. Halina Donimirska – studentka SGH

Halina Donimirska

Był 30 sierpnia 1944 roku. Powstańcy zdążyli już opuścić kanałami Stare Miasto. W dzielnicy pozostali tylko ranni żołnierze, polscy i niemieccy, personel medyczny powstańczych szpitali i oczywiście cywilna ludność. Ta ostatnia z pretensjami do uczestników narodowego zrywu. „Odchodzicie! A nas pozostawiacie Niemcom! Zachciało się wam powstania, a teraz mamy za to płacić!”. 

Jedna z sanitariuszek, Halina Donimirska (1918–2008), studentka, SGH wspominała. „Miałam wrażenie, że zaraz rzucą się na mnie – tak byli wzburzeni. Z trudem udało mi się ich przekonać, że przecież zostałam z nimi, że będę dzielić ich los”. I rzeczywiście dzieliła ich los będąc za chwilę świadkiem tragicznego zdarzenia. Na rogu Długiej i Miodowej znajdował się jeden ze szpitali, do którego zaraz pobiegła. Polecono jej by przeszła do którejś z sal, gdy oto nadleciały samoloty i zrzuciły bomby. W jednej chwili pod gruzowiskiem znalazło się jej dziewięć koleżanek–sanitariuszek. Jęcząc, dawały jeszcze przez chwilę oznaki życia. W wystającą rękę lub nogę ocalałe medyczki natychmiast aplikowały ostatnie zastrzyki przeciwbólowe. Żadnej innej pomocy nie były w stanie udzielić. Nasza Halina w tym wszystkim uczestniczyła i po latach opisała we wspomnieniach.

Halina Donimirska herbu Brochwicz pochodziła z zamożnej rodziny ziemiańskiej gospodarującej w Prusach Wschodnich. Jej dom rodziny stanowił ostoję polskości. Wyniosła z niego patriotyczne wychowanie i wykształcenie. Jak wszyscy jej najbliżsi, posiadała niemieckie obywatelstwo i biegłą znajomość języka niemieckiego. Zaraz po szkole średniej, którą ukończyła w Polsce, odbyła roczne studia lingwistyczne z języka niemieckiego na uniwersytecie w Berlinie, po których, w roku akademickim 1937/1938, wstąpiła do SGH. Do wybuchu wojny zaliczyła dwa lata. Uczyła się pilnie. Wszystkie egzaminy zdawała w terminie, co wśród studentów uczelni, nie zdarzało się zbyt często. Nie dlatego, żeby nie przykładali się do nauki, ale po prostu wymagania były duże, a sytuacja materialna wielu z nich nie najlepsza. To nie był przypadek Haliny. Pochodziła z zamożnego domu, a warunki zakwaterowania też miała doskonałe. Mieszkała w pobliżu SGH, w willi na Różanej, u brata matki, wuja Jana Sikorskiego (1898–2002). Świetnie zapamiętała ówczesnych wykładowców SGH, a także atmosferę panującą na uczelni w przede dniu wybuchu drugiej wojny światowej.

 

Życiorys Haliny Donimierskiej

 

Światowy konflikt przyniósł nagłą odmianę losu. Ojciec Haliny, Witold Donimirski (1874–1939), posiadającej liczne rodzeństwo, zginął z rąk Niemców już na samym początku okupacji. Matka, Wanda z domu Sikorska (1890–1974) została zesłana do Ravensbrück. Przeżyła, a sama Halina zaangażowała się w działalność konspiracyjną. Ze względu na doskonałą znajomość Prus Wschodnich znalazła się w konspiracyjnej grupie przygotowującej się do objęcia administracji w tej dzielnicy, co do której żywiono nadzieję, że po wygranej wojnie przypadnie Polsce. I tak też się stało.

W 1945 roku Halina Donimirska, która wkrótce wyszła za mąż za potomka ziemiańskiego rodu z tamtych stron, Józefa Szyrmera vel Schirmera, zamieszkała w Olsztynie. Na studia w SGH już nie powróciła. Szyrmerowie, szczęśliwe małżeństwo z kilkorgiem dzieci, które stopniowo usamodzielniały się i ruszały w świat, przeniosło się na ostatnie lata do Warszawy. Towarzyszył im 14 tysięczny księgozbiór, który zgromadzili na północno-wschodniej rubieży.

Józef i Halina Szyrmerowie zostali uhonorowani tytułem zasłużonych dla Warmii i Mazur. Halina ponadto była honorową obywatelką Sztumu.


Źródło: H. Donimirska-Szyrmerowa: Był taki świat… Mój wiek XX, Zyski i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2023.

Fotografia i życiorys - Archiwum SGH