(...) wcześniejsze wynalazki nierzadko spotykały się początkowo z silną krytyką i obawą, czy nie zaszkodzą one ludzkości. Co więcej, podejmowane były nawet próby wprowadzania rozmaitych barier dla nowych technologii i wynalazków.
W poprzednim felietonie Sztuczna inteligencja – potwór czy dobrodziejstwo (Gazeta SGH lato (374) 2023) przedstawione zostały cechy potencjału sztucznej inteligencji, jej wpływ na przemiany społeczno-gospodarcze, jej jasne i ciemne strony. Owe ciemne strony są podłożem rozmaitych zastrzeżeń i obaw dotyczących AI. W międzynarodowych debatach na ten temat formułowane są nawet postulaty wstrzymania naukowych prac nad jej rozwojem. W tym sensie powtarza się historia. Także bowiem wcześniejsze wynalazki nierzadko spotykały się początkowo z silną krytyką i obawą, czy nie zaszkodzą one ludzkości. Co więcej, podejmowane były nawet próby wprowadzania rozmaitych barier dla nowych technologii i wynalazków.
Historia cywilizacyjnego rozwoju ludzkości obfituje w dowody, że nowe, przełomowe myśli, idee i wynalazki na początku nader często budziły co najmniej nieufność, niechęć, strach, oskarżenia o herezje i generalnie niewiarę w słuszność i dobrodziejstwa wynikające z owych nowości. Wystarczy powiedzieć, że dotyczyło to nawet tak doniosłego wydarzenia, jakim było ogłoszenie w 1543 r. przez Mikołaja Kopernika (1473–1543) jego epokowego dzieła De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich). Ten wielki uczony, z urodzenia Torunianin, z zawodu lekarz, ale też ekonomista i prawnik, natomiast z zamiłowania astronom, zaliczany obecnie do najwybitniejszych naukowców wszech czasów, dokonał myślowego przełomu, dowodząc, że to nie Słońce i inne ciała niebieskie krążą wokół Ziemi, lecz jest odwrotnie.
Jednak nawet tak przełomowe kopernikańskie odkrycie niezwykle długo musiało czekać na powszechne uznanie. Warto o tym pamiętać, także ku przestrodze, ale też w związku z faktem, że w Polsce rok 2023 został parlamentarnie ustanowiony jako Rok Kopernika (z okazji 550. rocznicy jego urodzin i 480. rocznicy śmierci). Niestety, publikacja tego wielkiego astronoma trafiła w 1616 r. do Indeksu ksiąg zakazanych (Index librorum prohibitorum), czyli ogłaszanego od 1558 r. aż do roku 1948 przez Stolicę Apostolską spisu dzieł, których nie wolno było czytać, posiadać ani rozpowszechniać bez zezwolenia władz kościelnych (łącznie wydano 16 edycji tego indeksu, zaś ostatni obejmował 4126 prac). Dzieło Mikołaja Kopernika figurowało na tej liście aż do 1828 r., czyli przez ponad dwa wieki!
Indeks ksiąg zakazanych jest jednym z licznych dowodów, że w przeszłości nierzadko niektóre odkrycia, mimo że z czasem oceniane jako przełomowe, początkowo były traktowane jako sprzeniewierzenie się dobrostanowi ludzkości, a niektórzy odkrywcy swoje dokonania przypłacili życiem. Wystarczy przypomnieć tragiczne losy Giordano Bruno (1548–1600) skazanego przez Inkwizycję Rzymską (Święte Oficjum) na śmierć przez spalenie na stosie m.in. za wskazywanie przyczyn ruchu Ziemi. Tragiczne były też losy Galileusza (1564–1642), astronoma broniącego na podstawie własnych badań słuszności kopernikańskiej teorii heliocentrycznej i w konsekwencji skazanego na więzienie, gdzie zmarł.
Silne opory przed nowymi i odkryciami, i wynalazkami ujawniały się także w związku z np. wynalezieniem maszyny tkackiej, czółenka tkackiego, co wraz z późniejszym wynalazkiem maszyny parowej zapoczątkowało pierwszą rewolucję przemysłową, która stała się podłożem przekształcania manufakturowego systemu wytwórczości w system fabryczny i – co niemniej ważne – przekształcania feudalizmu w kapitalizm. Wywoływało to już w początkowym okresie rewolucyjnych przemian (1811–1813) ostre protesty „manufakturowców” (tkaczy-chałupników i rzemieślników). Protestujący, tzw. luddyści, organizowali w wielu miastach nocne napady na nowoczesne fabryki i niszczyli pracujące tam maszyny. Nazwa tego ruchu pochodzi stąd, że protestujący podpisywali swe kierowane do urzędów państwowych pisma i pogróżki eponimem Ned Ludd, przypisywanym legendarnemu XVIII-wiecznemu tkaczowi (ale też wg różnych wersji legend eponim ten łączony jest z generałem czy celtyckim królem, który rzekomo założył Londyn). Według Cambridge Dictionary luddysta (ang. luddite) to osoba sprzeciwiająca się wprowadzaniu nowych metod pracy, zwłaszcza nowych maszyn. Definiowany jest też jako technofob, którego przeciwieństwem jest technofil.
Historia obfituje w przykłady tego typu buntów przeciw nowym wynalazkom. W dodatku niekiedy wynalazcy traktowani byli wręcz jako dewianci, zasługujący wyłącznie na potępienie. Wynikało to przede wszystkim z niezrozumienia istoty tych wynalazków i strachu przed nimi.
Na szczęście, historia dowodzi równocześnie, że postępu naukowego i prac nad odkryciami naukowymi nie da się zatrzymać, choć poprzez rozmaite ograniczenia procesy odkrywcze mogą być spowolniane. Zarazem jednak nierzadko tego typu ograniczenia, niejako przewrotnie, zaostrzają apetyty badawcze i zwiększają zainteresowanie tym, co nieznane.
Tendencje do obaw związanych z nowymi wynalazkami dotyczą także sztucznej inteligencji. W dodatku rzeczywistość wykazuje, że lekcje wynikające z historii odkryć naukowych nie są tu należycie odrabiane. Co prawda, rzeczony już Indeks ksiąg zakazanych na szczęście już od dawna nie istnieje, ale niestety coraz głośniejsze stają się bunty przeciw AI i postulaty zakazu rozwoju badań nad nią czy też postulaty ich przerwania.
Zważywszy na historyczne lekcje, można wszak mieć nadzieję, że bunty te nie powstrzymają rozwoju sztucznej inteligencji. Istotne znaczenie mają tu podejmowane i intensyfikujące się w skali międzynarodowej, w tym w UE i USA, prace ukierunkowane na optymalizowanie (także poprzez regulacje prawne) rozwoju i zastosowań AI. Ale o tym w kolejnym felietonie, w którym ponadto podjęta zostanie próba odpowiedzi na pytanie, czy sztucznej inteligencji trzeba się bać i jak ją należy rozumieć.
PROF. DR HAB. ELŻBIETA MĄCZYŃSKA-ZIEMACKA, SGH, honorowa prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego