Niezwykły dyrektor – rzecz o Andrzeju Grodku, profesorze–bibliotekarzu

na grafice biblioteka SGH i prof. Andrzej Grodek

Kiedy mijam budynek Biblioteki SGH, często zastanawiam się nad jego osobliwym pięknem. Styl art déco, nie tak prosty i funkcjonalny jak jego odmiana – modernizm, ani modny niczym współczesny eklektyzm, nie tak lekki i finezyjny jak secesja, ani zdobny, omal do przesady, a jednak wzbudzający zachwyt barok, czy też szacowny wiekiem klasyczny renesans lub odległy, niezwykły w swych maswerkach i łukach gotyk. Ot – ciężki, prosty, linearny – ładny czy nieładny? A jednak jakże wrosły w II RP – styl jej publicznych gmachów. Zapewne, gdyby nie pawilon biblioteczny, pewnie bym w tej formie nie dostrzegła piękna.

Kiedy wchodzę do budynku książnicy, po wielokroć towarzyszy mi myśl, jak to możliwe, że otacza mnie wnętrze jedyne w swoim rodzaju, oryginalne, ocalałe z pożogi.

Kiedy przekraczam progi jej magazynu, gdy mijam szeregi półek ustawionych na najniższych kondygnacjach, zapełnionych po brzegi tysiącami woluminów, aż trudno uwierzyć mi, że wszystkie one ocalały, nie zamieniły się w popiół, jak tysiące unicestwionych ksiąg warszawskich bibliotek…, a tak mało brakowało.

Biblioteka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie może poszczycić się oryginalnym księgozbiorem, który od samego początku założenia instytucji, z wielką pieczołowitością, kompletowany przez kolejnych dyrektorów, nie miał prawa ocaleć. A jednak za sprawą jednego człowieka stało się inaczej.

Całe swoje życie, począwszy od studiów po dni ostatnie, Andrzej Grodek złączył ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie. A jako że karierę naukową rozpoczął omal w ławie studenckiej, równie silnie, jak z uczelnianą, związany był z jej biblioteką – jedynym wówczas i niezbędnym warsztatem pracy dla naukowców i studentów. 
 

SPOTKANIE PIERWSZE – LATA STUDENCKIE (1921–1926) – POZNANIE

Gdy dwudziestoletni Andrzej rozpoczynał w 1921 roku studia, uczelnia – Wyższa Szkoła Handlowa (WSH) – „kochana stara buda” mieściła się przy ulicy Koszykowej 9 i zajmowała „niewielką czteropiętrową kamienicę czynszową z oficynami o ciasnym i ciemnym podwórku”. Sale szkolne w budynku przerobione były z mieszkań, a biblioteka zajmowała malutkie pomieszczenie1. Mizerne to były warunki, jednak w historii Szkoły rok 1921 należał do szczególnych. 

Po odzyskaniu upragnionej niepodległości i pierwszych latach zaburzonych przez udział młodzieży w powstaniach śląskich oraz wojnie bolszewickiej nauka mogła wreszcie potoczyć się właściwym torem i trwać nieprzerwanie. Toteż od tego roku datuje się silny rozwój liczby młodzieży w Szkole, który w latach kolejnych przerodzi się w masowy2. Uczelnią kieruje Bolesław Miklaszewski, nadając jej charakter akademicki. Biblioteką Konstanty Krzeczkowski, wielki społecznik o powołaniu bibliotekarskim3. Po latach Andrzej Grodek napisze: „Cele społeczne chciał realizować nade wszystko przez oświatę. Wierzył w jej posłannictwo, w jej zdolność ulepszania ludzi. Wierzył, że możność poznania uszczęśliwia”4. Zatem ówczesnym studentom nie szczędzono tej możliwości. W ciągu pierwszych czterech semestrów musieli oni zaliczyć dziesiątki godzin wykładów z 15 przedmiotów i języka obcego, kolejne na proseminariach i ćwiczeniach, by ostatecznie zdać (pisemny i ustny) egzamin ogólny5. Na ostatnim roku program podlegał indywidualizacji – kursanci mogli dokonywać wyboru wśród kilku kierunków6, a po zaliczeniu seminariów ćwiczebnych oraz seminarium dyplomowego (na którym każdy opracowywał zgłoszony przez siebie i przyjęty przez profesora temat pracy dyplomowej) uzyskiwali prawo do złożenia egzaminu dyplomowego. Studia wieńczyło jego pomyślne zdanie oraz przyjęcie pracy dyplomowej7. Absolwent uzyskiwał (upragniony) dyplom zawodowy8. Tak skonstruowany system nauki wdrażał do pracy samodzielnej, a nade wszystko wymagał osobistego wkładu – student Andrzej Grodek niejedną godzinę spędził w bibliotece. Wówczas to mógł docenić zasobność książnicy i jej rozwój. Gdy po raz pierwszy przekraczał próg uczelni, biblioteka oferowała blisko 20 tysięcy dzieł9, gdy przygotowywał się do ostatniego egzaminu i finalizował pracę dyplomową, księgozbiór ten uległ podwojeniu (!)10. W tym to właśnie czasie ukształtowała się osobowość naukowa Grodka, jego poglądy na metody pracy, sposób podejścia do badań i warsztat. A wszystko to dzięki dwóm wybitnym osobowościom, profesorom: Ludwikowi Krzywickiemu i Konstantemu Krzeczkowskiemu. 

U pierwszego, będąc na wyższym roku studiów, wybrał wykłady11, przedstawił pracę dyplomową (nagrodzoną oraz publikowaną), a następnie urzeczony osobowością profesora oraz tematyką jego seminarium, zdecydował się na napisanie pracy magisterskiej (również nagrodzonej i publikowanej) oraz doktorskiej. U drugiego, podczas lat spędzonych w bibliotece, nabył zamiłowania do pracy badawczej, przyswoił metodologię badań naukowych, po czym wspierany przez uczonego podjął się w książnicy studiów nad systematyką nauk społeczno-ekonomicznych. 

Okres studiów był czasem, który pozwolił Andrzejowi Grodkowi na podjęcie świadomej decyzji aby przyszłość swą związać z uczelnią. Toteż, gdy tuż po uzyskaniu dyplomu12 profesor Krzywicki wystąpił dlań z propozycją objęcia stanowiska asystenta przy Katedrze Historii Handlu, absolwent Grodek bez wahania ją przyjął. 

Czas studiowania były to także lata narodzin innej, niezwykle mocnej więzi, której Andrzej Grodek nie był jeszcze do końca świadomy, więzi z biblioteką uczelni.
 

SPOTKANIE DRUGIE – PRACA NAUKOWA (1931–1939) – WIĘŹ 

Tak więc w roku 1927 Andrzej Grodek dołącza do grona asystentów. Prowadzi przewidziane dla słuchaczy I i II semestru proseminarium z historii handlu. Aktywnie uczestniczy w pracach Instytutu Gospodarstwa Społecznego. Opuszcza Szkołę w 1930 roku jedynie na czas służby wojskowej oraz na dalsze studia w Paryżu13. Rok później już do niej powraca. Nie kontynuuje jednak zajęć dydaktycznych w katedrze, za to podejmuje pracę w bibliotece, gdzie zostaje mianowany asystentem naukowym dyrektora Konstantego Krzeczkowskiego oraz jego zastępcą14

Aktualne miejsce pracy w niczym nie przypomina biblioteki z lat studenckich. Andrzej Grodek ma ogromne szczęście, jego powrót do placówki zbiega się w czasie, gdy książnica przeżywa wielkie chwile – przeprowadzkę do własnego gmachu. Nie jest to już maleńkie pomieszczenie w „poczciwej starej budzie”, ba, nie są to również trzy pokoje na górnej kondygnacji gmachu doświadczalnego, do których biblioteka (tymczasowo) wprowadziła się w roku 1926 i z których jeden jako czytelnia służył w ostatnim roku nauki studentowi Grodkowi. Rok 1931 to czas książnicy. Biblioteka zaprasza wszystkich czytelników do nowego pawilonu, ale jaki to pawilon! Sam inicjator budowy rektor Bolesław Miklaszewski nazwał go kapitalnym15. Żadna z europejskich bibliotek (za jedynym bodaj wyjątkiem biblioteki w Zurychu16) nie mogła poszczycić się takim budynkiem. Gmach był ewenementem na skalę kontynentu. To prawda, że równocześnie służyć ma dwóm bibliotekom – narodowej17 i własnej, ale w chwili przeprowadzki miejsca wydaje się aż nadto, by pomieścić obie placówki. Pozyskawszy tak pierwszorzędne warunki Biblioteka WSH rozwija się z impetem. Rozmach ten jest przede wszystkim zasługą jej kierownika. Konstanty Krzeczkowski – dyrektor, a zarazem wykładowca doskonale rozumiał, jak ważnym organem nauczania dla studentów jest książnica, dlatego za cel stawił sobie „ogarnięcie całej literatury ekonomicznej Polski za ubiegłe dwa stulecia i bieżącej oraz w miarę możności objęcie literatury światowej we wszystkich dostępnych językach”18

Doskonały warsztat badawczy zachęca do dalszych studiów, toteż Andrzej Grodek kontynuuje badania naukowe, publikuje, pracuje nad przyszłym doktoratem. Jednocześnie zacieśnia się więź młodego naukowca z Konstantym Krzeczkowkim. Pod kierunkiem uczonego Grodek zdobywa praktykę i kwalifikacje bibliotekarskie. Dyrektor zaś, widząc potencjał młodego pracownika, powierza mu niezwykle ambitne zadanie – opracowanie katalogu rzeczowego zbiorów biblioteki. Zlecenie wymaga doskonałego przygotowania teoretycznego, a zważywszy na fakt, iż księgozbiór biblioteczny osiągnął z początkiem lat 30. omal 100 tys. woluminów19 i był największym zbiorem publikacji z zakresu nauk społeczno-ekonomicznych na ziemiach polskich, zadanie jest ogromne. Do młodego magistranta należało: przetłumaczenie oraz adaptacja tablic klasyfikacyjnych Biblioteki Kongresu USA, sklasyfikowanie całości zbiorów oraz opracowanie indeksów przedmiotowych.

Zatem, gdy w roku 1935 Andrzej Grodek otrzymał stopień doktora nauk ekonomicznych20, a w kolejnym habilitację, uzyskując tym samym venia legendi21, profesor Krzeczkowski w specjalnym piśmie skierowanym do rektora prosi o zatrzymanie w bibliotece i związanie z nią młodego naukowca, który rozpoczął pracę mającą tak kapitalne znaczenie dla biblioteki i który jest jedynym dobrym jego następcą”22. Prośba dyrektora znajduje zrozumienie nie tylko u władz uczelni. Również Andrzej Grodek wyraża chęć dalszej współpracy i mimo działalności naukowej oraz zajęć dydaktycznych pragnie kontynuować zlecenie nad opracowaniem bibliotecznego katalogu, by następnie wydać dzieło drukiem23. Z uwagi na tak potężne zadanie w 1938 roku powołana została w bibliotece specjalna komórka, w ramach której Andrzej Grodek przy współudziale praktykantki Henrietty Lewe24 kończył prace nad przedsięwzięciem. „Należy zaznaczyć, że system katalogu wybrany dla potrzeb Biblioteki SGH był wówczas jednym z najbardziej nowoczesnych schematów klasyfikacji bibliotekarskiej, a w zakresie nauk społeczno-ekonomicznych jednym z najbardziej rozbudowanych”25. Praca nad katalogiem była również dla Andrzeja Grodka impulsem do studiów nad systematyką nauk społeczno-ekonomicznych. Zainteresowania te popierał i do studiów w tej dziedzinie zachęcał go profesor Krzeczkowiski26.

W efekcie naukowego wysiłku w 1939 roku Andrzej Grodek oddaje do druku „Katalog Biblioteki SGH – dzieło w zakresie nauk ekonomicznych i handlowych”. Opus obejmuje ok. 80 tysięcy pozycji w układzie przedmiotowym, które ogłoszone zostały do połowy 1938 roku (zawarte w katalogu publikacje to zarówno druki samoistne wydawniczo: zwarte i ciągłe, jak również rozprawy wchodzące w skład dzieł zbiorowych). Autor fachowo i troskliwie ujął ogromny materiał w kilkaset (ok. 600) najważniejszych tematów, które ułożone zostały w porządku alfabetycznym i powiązane ze sobą siecią odsyłaczy27

Praca Andrzeja Grodka nad katalogiem to niewątpliwie najpoważniejszy wkład autora w działalność na polu bibliotekoznawstwa. Liczące bisko 1000 stron dzieło jest pozycją wybitną28

Istotę publikacji w jednym zdaniu oddał znawca przedmiotu, historyk Witold Kula: „Katalog jest jedyną praktycznie bibliografią nauk ekonomicznych, historii gospodarczej i dyscyplin pokrewnych, obejmującą druki zwarte do 1936 roku”29. W związku z tym, że zbiory Książnicy SGH nie uległy zniszczeniu w czasie II wojny światowej, katalog zachował swoją aktualną użyteczność po dzień dzisiejszy. Dosłownie dni dzieliły Andrzeja Grodka od wydania pracy drukiem, plany publikacyjne pokrzyżowało tragiczne zrządzenie losu.
 

SPOTKANIE TRZECIE – lata odpowiedzialności (1939/1940–1945) – OCALENIE

WOJNA! Omal równo z jej wybuchem – dnia 2 września – Andrzej Grodek obejmuje kierownictwo Biblioteki SGH30. W pierwszym miesiącu funkcję tę pełni w zastępstwie chorego dyrektora, zaś po tragicznych wypadkach – aresztowaniu Konstantego Krzeczkowskiego w październiku i jego śmierci w grudniu – zostaje kierownikiem placówki. W jakże odmiennych okolicznościach od tych, w których zaczął swą pracę w bibliotece, rozpoczął nią zarządzać. W najśmielszych przypuszczeniach nie przewidział, z jakim spotka się wyzwaniami, że lata całe przyjdzie mu stać na straży biblioteki, walczyć o ratowanie jej zbiorów i zachowanie bibliotecznego gmachu.

Niezmobilizowany w 1939 roku staje natychmiast, w ramach batalionów robotniczych, do walki w obronie Warszawy. Szczęśliwie podczas natarcia na miasto budynki Szkoły nie były przedmiotem ostrzału artyleryjskiego, ani ataków lotniczych, toteż straty na uczelni w czasie oblężenia były niewielkie31. Mimo to nie sposób wyobrazić sobie, jakie poczucie żalu, wściekłości i bezradności zarazem towarzyszyło mieszkańcom stolicy w dniu kapitulacji. Jednak nie było czasu ni miejsca na lamenty – Grodek wspomina: „personel Szkoły zarówno administracyjny, jak i naukowy przystąpił do usuwania worków z piaskiem, którymi były zabezpieczone otwory okienne, zasypywania rowów przeciwczołgowych i usuwania innych szkód, a przede wszystkim szklenia budynków. Liczono się z możliwością szybkiego uruchomienia Szkoły”32. Wszystko na to wskazywało. Już dwunastego października do uczelni wpłynęło pismo zezwalające na uruchomienie wykładów. Niestety, władze okupacyjne bardzo szybko wycofały się z tej decyzji. Pod koniec miesiąca wydano zarządzenie o zamknięciu szkół wyższych33.

Nowe rozporządzenia władz okupacyjnych nie ominęły biblioteki. Książnica SGH znajdowała się w sytuacji szczególnej – wszak od kilku już lat bytowała pod wspólnym dachem z Biblioteką Narodową, która to do roku 1939 zdeponowała na Rakowieckiej 6 część swoich zasobów (starodruki, rewindykowane rękopisy, a przede wszystkim nowe nabytki) i której zbiory w ostatnim czasie narastały gwałtownym nurtem34. Z niemieckiego rozkazu biblioteki zostały ze sobą połączone, tworząc warszawską Bibliotekę Państwową (niem. Staatsbibliothek in Warschau), Oddział II35. Ostatecznie wszystkie polskie książnice znajdujące się na terenie Generalnej Guberni scalono w trzy zespoły (krakowski, warszawski, lubelski, w późniejszym okresie również lwowski) z podległością Zarządowi Głównemu (niem. Hauptverwaltung der Bibliotheken), mieszczącemu się w Krakowie, na czele którego stał dr Gustaw Abb – dyrektor Biblioteki Uniwersyteckiej w Berlinie. Na kierownika bibliotek w okręgu warszawskim (dwa oddziały) powołano dr. Wilhelma Witte, slawistę z wrocławskiej Biblioteki Uniwersyteckiej. 

W takiej oto, stworzonej przez okupanta rzeczywistości, zmuszony był pracować i działać Andrzej Grodek. Ciężka to była robota. Przede wszystkim nie wolno było dopuścić do zakwaterowania wojsk niemieckich w budynku, a ponad wszystko do usunięcia zbiorów z gmachu – do tego rodzaju planów Niemcy powracali wielokrotnie. Jeszcze przed administracyjną reorganizacją niemieckie władze przedsięwzięły plan wywiezienia całej kolekcji SGH do magazynów przy ul. Okólnik 9, gdzie w Pałacu Krasińskich znajdowały się największe skarby polskich bibliotek. I tylko dzięki ofiarności Andrzeja Grodka, a przy udziale dyrektora Biblioteki Narodowej dr. Józefa Grycza, w wyniku perswazji i brawurowej dyplomacji, udało się uniknąć przeprowadzki. To wtenczas zbiór biblioteczny został „zabezpieczony” (pod zarządem Oddziału II Staatsbibliothek), zaś Grodek oficjalnie mianowany przez władze niemieckie pracownikiem Biblioteki Państwowej z funkcją nadzoru nad Książnicą Szkoły. Gdyby wówczas Andrzej Grodek posiadł dar jasnowidzenia i mógł ujrzeć przyszłość, zadrżałby z trwogi. Mieszczące się na Okólniku zbiory BN zostały bowiem, tuż po upadku powstania, z premedytacją unicestwione przez specjalne brygady podpalaczy tzw. Brandkommando. Dokonał się najokrutniejszy akt bandytyzmu – ogień strawił wszystko36. Swoistym memento tego ogromu zniszczeń jest szklana urna – pomnik, relikwia, w której złożono spopielałe strzępy z największego skarbca piśmiennictwa polskiego. Dzisiaj można w niej jeszcze dostrzec kształty woluminów rękopisów i książek drukowanych37. Wyłącznie odwaga Andrzeja Grodka i Józefa Grycza ustrzegła zbiory SGH przed losem publikacji z Okólnika. 

Odwagą i brawurą, niejednokrotnie z narażeniem własnego życia, wykazywać się musiał Andrzej Grodek ustawicznie, biblioteka bowiem nie zaprzestała swojej działalności. Choć okrojona w składzie do jednego pracownika – dr Heleny Drzażdżyńskiej – przez wszystkie lata okupacji funkcjonowała, a Andrzej Grodek, mimo wprowadzonego przez okupanta zakazu udostępniania książek, starał się iść na rękę pracującym nielegalnie naukowcom. Na potrzeby uczelni (od 1941 roku  Miejskiej Szkoły Handlowej) udostępniano książki zarówno pracownikom SGH/MSH, jak i osobom spoza Szkoły. Wypożyczano je zarówno do czytania na miejscu, jak do domu. W okresie od lipca 1940 roku do końca lipca 1944 roku poza bibliotekę wydano blisko 8 tysięcy książek38. Gmach biblioteki stał się także miejscem spotkań i dyskusji naukowców, głównie ekonomistów i socjologów, oraz działaczy politycznych ówczesnej lewicy. „Wielu naukowców warszawskich – wspomina Witold Kula, uczestnik owych spotkań – zawdzięcza Mu [Grodkowi] możność prowadzenia w tym czasie nieprzerwanej pracy badawczej. Wielki to dług wdzięczności. Możność pracy naukowej chroniła nas wówczas przed zwątpieniem, a jednocześnie pozwalała przygotować się do nowych, czekających nas zadań. (…) Dyskusje, które tam się toczyły, były swego rodzaju niezinstytucjonalizowanym towarzystwem naukowym”39. Sam Grodek żywo uczestniczy w tej wymianie zdań, choć siłą rzeczy, ze względu na obowiązki biblioteczne, jego aktywność naukowa była ograniczona. Prowadził jednak studia dotyczące m.in. praw Polski do terenów zachodnich. Wspólnie z Marią Kiełczewską opracował broszurę Odra–Nysa, najlepsza granica Polski, przesłaną w mikrofilmie do Londynu, samodzielnie zaś artykuł Zagadnienie kolonizacji miejskiej na ziemiach odzyskanych40. Z większych opracowań zachowała się z okresu wojny praca Żywioł obcy w przemyśle, górnictwie, finansach i handlu Polski41. W czas okupacji udaje się też sfinalizować druk katalogu bibliotecznego. Poza kartą tytułową oraz wstępem wytłoczona została całość dzieła42. Ukryty w magazynach katalog wydany zostanie w całości tuż po zakończeniu wojny. Przepastny magazyn służy jednak nie tyko książkom. Podczas dnia kierownik biblioteki ukrywał w nim i dożywiał (z własnych niezwykle skąpych zasobów) wielu o „zwracającym uwagę wyglądzie” ludzi. Chronili się w bibliotece poszukiwani przez Niemców działacze polityczni i Żydzi43. Z jakże wielkim ryzykiem osobistym wiązały się te działania. Jednak najgorsze miało dopiero nadejść.

POWSTANIE. Że powstanie wybuchnie – faktu tego w ostatnich dniach lipca świadoma była spora grupa mieszkańców stolicy. Pewność ta zwiększała się głównie za przyczyną nienaturalnego ruchu, który dał się zauważyć na ulicach miasta – ustawicznego przemieszczania się grup ludzi objuczonych plecakami, paczkami czy nawet bronią. Jednocześnie do mieszkańców dochodziły sprzeczne wieści, iż powstanie w ogóle się nie rozpocznie. Atmosferę niepewności odczuwano do ostatniej chwili i nawet syrena, która rozległa się około godziny 11, nie rozwiała wątpliwości. Dopiero wieści z godzin popołudniowych potwierdzały, iż „o 17-tej ruch po ulicach miasta będzie niemożliwy”. Taką też informację przekazał Józef Grycz Andrzejowi Grodkowi, który w momencie zrywu pozostawał na straży księgozbioru, sam natomiast dotarł do placówki44 dwa dni później – 3 sierpnia. Moment ten uwiecznił w powstańczym dzienniczku: „Nie posiadając się z radości, ale słaniając się ze zmęczenia, dotarłem do Biblioteki, gdzie ze zdziwieniem spotkał mnie p. Andrzej ustrojony w strażacki hełm. (...) [Jest on] kierownikiem całości, odpowiedzialnym przed oficerem niemieckim i prawdziwym «mężem opatrznościowym», i wraz z Piotrowskim [pracownik fizyczny SGH] oficjalnie pełni funkcje strażackie, dyżurując dzień i noc”45

Tak nieprzerwanie trwać będzie Andrzej Grodek na straży biblioteki po kres powstania i dalej po dzień wyzwolenia stolicy. Do strzegącego mienia bibliotecznego Grodka i towarzyszącego mu Józefa Grycza dołączyła 11 sierpnia żona dyrektora BN – Alodia. Wokół szaleje groza powstania, a każdy z mijających dni sprowadza się wyłącznie do dwóch powinności: by za wszelką cenę uratować zbiory i…by przetrwać. Wszyscy koncentrują więc wysiłki, aby instytucji nadać pozory funkcjonującej biblioteki. Porządkowanie pomieszczeń, konieczne na skutek ciągłych wybuchów w okolicy, odgrywa zasadniczą rolę, gdyż Niemcy co i rusz odwiedzają bibliotekę, grożą ewakuacją, wypędzeniem, podpaleniem księgozbioru. Grycz i Grodek pakują co cenniejsze rękopisy i stare druki. Bojaźń z powodu niepewności jutra wytwarza w trójce kustoszy niezłomne przekonanie, że dopóki trwać będą na posterunku, dopóty zbiorom bibliotecznym nie zagrozi niebezpieczeństwo, więc trwają, choć w zanadrzu czekają, na wszelki wypadek, spakowane tobołki. 

Teraz panem ich losu jest komendant sąsiadujących koszar Obersturmbannführer Rudolf Batz. Pod koniec sierpnia żąda on od Grodka pisemnego raportu o władzach, zasobach i najcenniejszych materiałach biblioteki – widmo spalenia zbiorów wydaje się być bliskie. Wspólnie z Gryczem Grodek stara się wykazać, jak cenne są to zbiory dla kultury. Jednak niebezpieczeństwo nie mija. 

Ostatniego dnia sierpnia z terenu Szkoły wypędzeni zostają wszyscy mieszkańcy. Pozwolenie na pozostanie w bibliotece otrzymują jedynie Andrzej Grodek, Józef Grycz i Alodia Gryczowa. Po upływie kilku dni zjawiają się Niemcy – sporządzony raport staje się przewodnikiem – zapada decyzja o wywiezieniu najcenniejszych zbiorów celem ich „zabezpieczenia”. Łupem padają głównie zbiory Biblioteki Narodowej – cztery ciężarówki wywożą 50 skrzyń zbiorów wilanowskich oraz kilka skrzyń książek wybranych ze zbiorów Biblioteki SGH. Z bólem serca bibliotekarze pomagają w pakowaniu książek i robią to jak najstaranniej w nadziei, że wywiezione dobro uda się po zakończeniu wojny rewindykować46. Dokonany wywóz utwierdza Grodka, że Niemcy zamierzają podpalić biblioteczny gmach. Bibliotekarze wspólnie znoszą rękopisy, grafiki oraz inwentarze BN, a podczas każdej kolejnej wizyty prowadzą odważne rozmowy z Niemcami i przy każdej sposobności podkreślają wartość zgromadzonych w bibliotece zbiorów, kładąc nacisk na fakt, że ich podpalenie byłoby niewybaczalnym błędem. 

Esesmani przepędzają „na zachód” (obozy, roboty) przez gmach biblioteczny tłumy mieszkańców z sąsiednich ulic. Ma to dobre strony, gdyż objuczeni nad miarę ludzie pozostawiają większość zabranej żywność – nie tylko mąkę czy cukier, ale nawet żywy inwentarz jak króliki47. Nie głód w tych dniach jest prawdziwą bolączką, a notoryczny brak wody. Trudem dla całej trójki, szczególnie dla Andrzeja Grodka, jest także brak kontaktu ze światem. „Zwłaszcza młody, pełen sił żywotnych Grodek z trudem znosił na pół więzienny tryb życia” – wspomina Alodia Gryczowa48. Nastrój smutku pogłębia niepewność, ciągły strach przed wypędzeniem, a dopełnia go raz po raz nasilająca się strzelanina. Spadające w pobliżu pociski czynią kolejne spustoszenia w budynku. W najgorszej kondycji znajduje się czytelnia główna – gros szyb powybijanych, zgromadzone wszędzie książki postrzelane. Wspólnie, by nie patrzeć na wszechobecne straty, Grodek wraz z Gryczem zabezpieczają okna, wstawiają skoble. Coraz głośniej słychać kanonadę od wschodu, zbliżają się wojska radzieckie, bibliotekę zaczynają nawiedzać Kałmucy – niebezpiecznie, chaos. Na terenie Szkoły nie ma już żadnych żołnierzy. 

Początek października – „Cisza zupełna. Jak to sobie wytłumaczyć? I jak długo to potrwa? W gmachu, gdzie panował taki ruch i harmider, pozostaliśmy sami we trójkę. Gdzie są i co robią nasi znajomi? My tu jak dotychczas nie możemy się skarżyć, zwłaszcza, że rzeczywiście bronimy dobra bibliotecznego. Póki tu siedzimy, przynajmniej jej [biblioteki] nie grabią”49 – to zapis z 2 października – wiadomość o upadku powstania dotarła do Grodka w dniu następnym. 

PRZETRWANIE. Kilka dni później, pod datą 8 X, Józef Grycz zapisał: „Przyszliśmy ponownie z p. Grodkiem do przekonania, że tylko nasza obecność, praca porządkowa i informacyjna uratowała bibliotekę. Zdaje się, że nie grozi jej już niebezpieczeństwo”50. Jednak trzeba chronić zbiory przed grabieżą. Wszyscy decydują się dalej pełnić swoją służbę – pozostają samotnie, jak pięknie to ujął Grodek – samotrzeć, na terenie Szkoły. Robi się coraz zimniej, Grodek z Gryczem organizują zapasy, z mozołem instalują piecyk. Życiodajne ciepło staje się jednak źródłem zdrady – dym odkrywa żandarmeria polowa. Nie pomagają poparte dowodami oświadczenia, że cała trójka jest opiekunami dobra państwowego Rzeszy. Zostają wypędzeni. 

Jednak Grodek nie jest w stanie pozostawić biblioteki bez nadzoru. Pod wieczór, z narażeniem życia, w drodze do pruszkowskiego dulagu ucieka, by samotnie strzec biblioteki. Po kilku dniach dołącza do niego Józef Grycz – rozpoczynają się tygodnie pracy nad ocaleniem zbiorów. Razem w ramach tzw. akcji pruszkowskiej – działań ratowniczych na rzecz dóbr kultury51 – wchodzą w skład ekipy odpowiedzialnej za ewakuację bibliotecznych księgozbiorów – Grycz Biblioteki Narodowej, Grodek Książnicy Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Owszem Niemcy zgadzają się na ratowanie ocalałych zasobów, ale… tylko i wyłącznie tych pozycji, którymi sami są zainteresowani i przewożeniem ich jedynie na terytorium Rzeszy. Na to za wszelką cenę nie można pozwolić! Grodek rozpaczliwie szuka wyjścia: „Mamy więc ratować zbiory. Wywozić… Ale dokąd? (…) Mamy ładować do pociągów i wysyłać do Niemiec, do nieznanych miejscowości. Czy stamtąd jednak zbiory wrócą, czy nie ulegną w drodze zniszczeniu?”52. Stanowisko Grodka nie jest obce pozostałym bibliotekarzom i archiwistom – do działań przystępuje „grupa specjalna”, odpowiedzialna za „równoległy” przewóz ocalałych dóbr. W ekipie jako najbardziej zaradny i energiczny przoduje Andrzej Grodek. Dzień w dzień wyjeżdża z Warszawy. Dzień w dzień wraz z kolegami wywozi co cenniejsze zbiory. Jedno z aut, dodatkowo wynajęta volksdeutschowska ciężarówka, po przejściu kontroli na wolskiej rogatce nigdy nie dociera do wyznaczonego celu i umyka w sobie tylko znanym kierunku… ryzyko ogromne, jednak konieczne, gdyż czasu jest bardzo niewiele53. Jednakże w całym przedsięwzięciu Grodek usiłuje przede wszystkim znaleźć rozwiązanie dla księgozbioru biblioteki własnej. Podstawowym problemem jest jego wielkość. Jak uratować 150 tys. książek? Kto zgodzi się przyjąć te publikacje? Selekcja będzie nieunikniona, a wywóz musi być ograniczony do najwartościowszych pozycji i wyłącznie do obszaru GG. Negocjacje, by umieścić wybrane publikacje w podziemiach kościoła w Żbikowie, kończą się niepowodzeniem. Kolejny wybór pada na Częstochowę – tam schroniło się kilku dawnych profesorów SGH. Wspaniała nowina! Istnieje możliwość ulokowania części zbiorów w klasztorze na Jasnej Górze – lokum najlepsze z możliwych. Trzeba jednak zdobyć pieniądze na transport. Grodek daje z siebie wszystko, by ratować zasoby uczelni. Przed oczami ma wciąż dopalający się budynek A, w którym Niemcy zmagazynowali wszelkie akta państwowe z okresu dwudziestolecia. Taki los nie może spotkać biblioteki – a w kontekście zniszczeń, jakich doznały inne książnice naukowe Warszawy, których Andrzej Grodek jest już świadom, ma to szczególne znaczenie54. Pracuje. Zimno daje się we znaki. Ręce grabieją od wybierania książek. Doskwiera głód.  Nie dość na tym – zadanie utrudnia mozolna selekcja. Jakże w tym momencie pomaga dyrektorowi zdobyta przy opracowaniu katalogu wiedza! Doskonale zorientowany w księgozbiorze, dokonuje segregacji. Efekt – trzysta worków z książkami oczekuje na transport. 

Gdy po przeszło 10 latach, z okazji 50-lecia uczelni, Andrzej Grodek już jako rektor, przywoływał we wspomnieniach te chwile, każde zapisane zdanie napełnia nadal ogromem emocji: „Już wszystko gotowe. Należy decydować się – wywozić czy jeszcze czekać. Rozstrzygają wydarzenia. 14 stycznia do Warszawy [z Pruszkowa] nie jedziemy. Okazuje się, że rozpoczęła się radziecka ofensywa”. I moment kolejny – wyjątkowy. Zapis z dnia 18 stycznia. Jakie wówczas uczucia targały przyszłym rektorem, aż nie sposób sobie wyobrazić. „Piękny zimowy dzień. Wracam do wyzwolonej Warszawy. (…) Idę pełen niepokoju. Czy zostało co na Rakowickiej? Czy jest po co wracać? Idę przez wyludnione miasto. (…) Chyba jednak biblioteka stoi…, nie widać śladów pożaru, a więc niespalony. Wchodzę do budynku – przy drzwiach leżą przygotowane do wywiezienia worki z książkami. (…) bierzemy się do pracy. 25 lutego biblioteka udostępniona będzie czytelnikom”55.
 

SPOTKANIE CZWARTE – DYREKTOR (1945–1947) – POWIERZENIE 

„(…) 25 lutego biblioteka udostępniona będzie czytelnikom”. Dzisiaj mało kto świadom jest, ile w tym prostym, skromnym stwierdzeniu kryje się trudu, oddania i pracy, którą przyszło wykonać powracającym bibliotekarzom do wyludnionej, spalonej Warszawy. Jak wiemy wśród najpierwszych był dyrektor Grodek. Gdy w ślad za jego wędrówką, kilkoro bibliotekarzy, pracowników BN, dotarło z Pruszkowa na miejsce, Alodia Gryczowa wspomina: „W pobliżu Rakowieckiej stanęliśmy jak wryci: ‘nasz’ gmach stał, nasza biblioteka świeciła ku nam bielą i złotem, odbijając resztkami szyb promienie lekko ku zachodowi schodzącego słońca. Zniknęło zmęczenie i niepokój – (…) pełni ufności weszliśmy w znane progi. Tu znać już było gospodarską rękę Grodka; drzwi były wstawione, w korytarzu panował jaki taki porządek. W niektórych pokojach na parterze okna zabite, czym się dało: dyktą, tekturą”56. W całości biblioteka przedstawiała jednak żałosny widok. Bardzo ucierpiała czytelnia. W zniszczonej sali hulał wiatr. Wszędzie piętrzyły się stosy złożonych tu podczas okupacji tysięcy książek, przykrytych grubą warstwą śniegu zmieszanego z resztkami szkła. Pozostałe części budynku nie wyglądały lepiej. W jednej z sal na posadzce utworzyła się ślizgawka. Mróz i głód towarzyszył pracującym bibliotekarzom, którzy od rana do nocy gołymi rękoma oczyszczali zbiory, sprzątali piekielnie zabrudzony gmach. 

Na domiar złego wraz z napływającymi do stolicy ludźmi ciągnęła do Warszawy fala szabrowników, przybierając co raz to groźniejsze rozmiary. Żona dyrektora Grycza, współuczestniczka tamtejszych zdarzeń, zapisała: „Sytuację opanował nasz duch opiekuńczy – Grodek, który na ogół mało widoczny, w decydujących chwilach wkraczał jak deus ex machina”57. Bibliotekarze BN i pracownicy Szkoły pracują ramię w ramię, tworząc jedną zżytą rodzinę, której, jak wspominają wszyscy, serdecznym ojcem i opiekunem był profesor Grodek58. Opiekun zaś walczy o pieniądze na żywność dla pracowników, o fundusze na ratowanie dobytku Szkoły, o możliwość otwarcia biblioteki i uczelni. W z grubsza oczyszczonym gmachu, bez wody, kanalizacji i centralnego ogrzewania rozpoczyna pracę biblioteka – jako pierwsza w wolnej stolicy. Tuż za nią rusza uczelnia. Że w zaledwie miesiąc po wyzwoleniu Warszawy Książnica SGH rozpoczęła swoją działalność, że w ślad za nią Szkoła otworzyła swoje podwoje, zasługa w tym ogromna Andrzeja Grodka. Jako dyrektor biblioteki i jako pracownik naukowy, po raz kolejny, niezmordowany, stanął na bibliotecznym i szkolnym posterunku. I choć działał wbrew decyzji ówczesnych władz, podjął jedyne słuszne postanowienie. „Ministerstwo jest nieco zaskoczone takim obrotem rzeczy, wiceminister jednak stwierdza: otworzyliście uczelnię wbrew naszemu zakazowi? — toście dobrze zrobili!”59.

Piętrzą się jednak kolejne wyzwania – ocalały gmach biblioteki służył bowiem nie tylko dwóm placówkom, służył także uczelni. To tu od marca 1945 roku przez okres dwóch lat w wygospodarowanych i prowizorycznie zabezpieczonych jedynie ośmiu salach przez 14 godzin dziennie odbywały się normalne studia dla kilkuset studentów60.

W tak skrajnych warunkach Szkoła mogła pełnić swą funkcję tylko i wyłącznie dzięki ofiarności jej pracowników. Andrzej Grodek należał wśród nich do najaktywniejszych, a między rozlicznymi obowiązkami, z którymi przyszło mu się zmierzyć, dbałość o bibliotekę uznał za jeden z pierwszych. Pozostał zatem na bibliotecznym posterunku, by nadal pełnić funkcję kierownika książnicy, by przeprowadzić placówkę przez najgorszy powojenny czas. 

Atoli jednoczesne zaangażowanie w prace na płaszczyznach naukowej i dydaktycznej oraz umiejętności organizacyjne zjednały mu tak powszechny szacunek i uznanie, iż w roku 1947 powierzona została Grodkowi inna, jakże zaszczytna rola – pełnienie funkcji rektora SGH. Zadania dyrektora biblioteki przekazał nowy rektor Helenie Drzażdżyńkiej, osobie niezwykle oddanej książnicy, współtowarzyszce wojennej niedoli. 

Lata nauki i lata pracy, czas okupacji – bezgranicznego poświęcenia bibliotecznej sprawie, złączyły Andrzeja Grodka z Książnicą SGH wyjątkową, nierozerwalną więzią. Jako rektor lat tych i pracy tej nigdy nie zapomni, czego dowodem będzie jego dalsza działalność i praca na polu bibliotekoznawczym, ale to już temat na inną opowieść, ta w tym momencie musi dobiec końca.

* * *

„Naukowcy są na ogół złymi bibliotekarzami. Nazbyt przejęci własnymi poszukiwaniami i badaniami naukowymi, patrzą na bibliotekę pod kątem tylko własnych zainteresowań, …” – tymi słowy rozpoczął Andrzej Grodek artykuł, który poświęcił swojemu poprzednikowi, a nade wszystko nauczycielowi i mistrzowi Konstantemu Krzeczkowskiemu, by kilka linijek dalej dodać: „Krzeczkowski do takich przymusowych bibliotekarzy nie należał”.

Czyż słów powyższych nie należałoby sparafrazować, pisząc: Andrzej Grodek do takich przymusowych bibliotekarzy nie należał. 

13 czerwca 2024 roku, tuż przed głównymi obchodami Święta SGH, w budynku Biblioteki SGH odbyła się skromna uroczystość z udziałem JM, członków Senatu SGH, zaproszonych gości, w tym dyrektora Biblioteki Narodowej Tomasza Makowskiego, a nade wszystko córki rektora Zofii Grodek – uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej postać Andrzeja Grodka, którego imię od tego roku nosi Biblioteka Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. 

Zawsze można powiedzieć i napisać więcej – w tym wypadku niechaj zakończeniem będzie jedno zdanie: Godniejszego Patrona Biblioteka SGH nie mogłaby sobie życzyć.

P.S.

„Najlepszym uczeniem przeszłości jest budowanie przyszłości” z przemówienia Andrzeja Grodka na inaugurację roku akademickiego 1956/1957.

Przede wszystkim pamiętajmy.  


Hanna Długołęcka

Hanna Długołęcka, kustosz dyplomowany, dyrektor Biblioteki SGH im. Andrzeja Grodka
 

Bibliografia:
Balicka-Kozłowska H., Bibliotekarz – Profesor – Człowiek, w: Stolica 1960, Nr 4, s. 10–11.
Grodek A., Biblioteka SGH po powstaniu: strzępy wspomnień, w: Gazeta Młodego Ekonomisty 1956, Nr 2.
Grodek A., Konstanty Krzeczkowski jako bibliotekarz, w: Kreczkowski K., Polityka społeczna, Łódź: Polski Inst. Służby Społ., 1947.
Grodek A., Studia nad rozwojem kapitalizmu w Polsce oraz inne prace, T. 1–2, oprac. Ciepielewski, Jerzy, Warszawa: Państwowe Wydawnictwa Naukowe, 1963. 
Grodek A., Szkoła Główna Handlowa w czasie okupacji (1939–1945), w: Życie Szkoły Wyższej 1956 r., nr 10 s. 57–62.
Grycz J., Bibljoteka Narodowa na drugim etapie działalności, Kraków: s.n., 1932. Odb. Przegląd Biblioteczny, 1931, z. 2–4.
Grycz J., Dzienniczek z okresu Powstania warszawskiego 1944 roku, w: Z zagadnień i praktyki bibliotekarskiej: studia poświęcone pamięci Józefa Grycza, Wrocław: Zakład Nar. im. Ossolińskich – Wydawnictwo, 1961, s. 13–21.
Kawecka-Gryczowa A., Ochrona zbiorów Biblioteki Narodowej, w: Walka o dobra kultury; Warszawa 1939–1945, T. 1 pod red. St. Lorentza. Warszawa: PIW, 1970, s. 179–247.
Krzeczkowski K., Polityka społeczna: wybór pism z życiorysem i charakterystyką twórczości, Łódź: Polski Instytut Służby Społecznej, 1947.
Kula W., Andrzej Grodek (1901–1959), w: „Kwartalnik Historyczny” 1959, nr 4, s. 1388–1392.
Landau Z., Andrzej Grodek (1901–1959), w: „Gospodarka Narodowa” 2006, nr 5–6, s. 93–107.
Miklaszewski B.G., Pamiętnik, oprac. A. Gawerski, Warszawa: SGH – Oficyna Wydawnicza, 2007.
Pamiętnik dwudziestolecia Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie 1906–1926, Warszawa: Senat Szkoły, 1927.
Pamiętnik trzydziestolecia Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie 1906–1936, Warszawa: SGH, 1936.
Przepisy dla studentów Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, Warszawa: Nakładem Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, 1925. 
Regulamin dla uzyskania dyplomu zawodowego w Wyższej Szkole Handlowej, Warszawa: Nakładem Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, 1927.
Skrzywan S., Nasze gmachy, w: „Gazeta Młodego Ekonomisty”, pismo SGPiS, 1956, nr 2.
Spis wykładów, regulamin i program studiów w roku szkolnym 1923/24, Warszawa: Nakładem Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, 1923. 
Uniejewska H., Andrzej Grodek jako bibliotekarz i bibliograf, w: „Przegląd Biblioteczny” 1960 r. nr 2, str. 160–166.
Witkiewicz-Koszczyc J., Budowa gmachu bibliotecznego Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, Warszawa: nakładem Wyższej Szkoły Handlowej, 1933.


1 Skrzywan S., Nasze gmachy, w: „Gazeta Młodego Ekonomisty”, pismo SGPiS, 1956, nr 2, s. 3.
2 Pamiętnik dwudziestolecia, s. 22.
3Miklaszewski w Pamiętniku zapisał: „Nikt w tym czasie [rok 1912] nie rozumiał dostatecznie roli, jaką odegrać może i musi doskonały księgozbiór ekonomiczny. (…) Pozyskanie do grona profesorskiego Konstantego Krzeczkowskiego od roku 1916/17 posunęło sprawę tę świetnie na przód dzięki jego znawstwu i zamiłowaniu (…) umiał on ocenić znaczenie księgozbioru i znakomicie przyczynił się do jego rozwoju”, w: Miklaszewski B.G., Pamiętnik, s. 298.
4 Grodek A., Konstanty Krzeczkowski jako bibliotekarz, w: Polityka społeczna: wybór pism..., s. LXV.
5 Spis wykładów i program studiów w roku akademickim 1922/23, Warszawa, WSH, 1922, s. 4–9.
6 handlowo-bankowy, spółdzielczy, skarbowy, samorządowy, ubezpieczeniowy, konsularny i nauczycielski.
7 Przepisy dla studentów Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, 1925; Regulamin dla uzyskania dyplomu zawodowego w Wyższej Szkole Handlowej, 1927.
8 Dla uzyskania pierwszego stopnia naukowego – magistra nauk ekonomicznych stworzony był dodatkowy rok studiów, na który wstęp mieli jedynie posiadacze dyplomu WSH.
9 Spis wykładów, regulamin i program studiów w roku szkolnym 1923/24,  s. 3.
10 W roku akademickim 1926/27 Książnica posiadała 53403 woluminów oraz 2051 tytułów czasopism zob. Pamiętnik dwudziestolecia WSH w Warszawie, s. 82.
11 Prof. L. Krzywicki w okresie studiów A. Grodka prowadził wykłady z historii doktryn ekonomicznych, historii ruchów społecznych oraz historii rozwoju gospodarczego zob.: Spis wykładów… 1922/23 oraz Skład osobowy i spis wykładów… 1926/27.
12 Na zakończenie studiów, w roku 1926, A. Grodek przedłożył pracę dyplomową: Pieniądze papierowe podczas Insurekcji 1794 roku – ww. praca została wyróżniona przez Senat WSH i skierowana do druku w Roczniku Szkoły nr 4 z 1927 r. – zbiory Biblioteki SGH, sygn.: 300.943. Zob. również w: Studia nad rozwojem kapitalizmu w Polsce oraz inne prace, T. 2, Warszawa: PWN, 1963, s. 101–257. Jak dotąd opracowanie Grodka pozostaje najlepszą i najpełniejszą analizą emisji banknotów Insurekcji.
13 W trakcie ww. studiów Grodek zdobywa dyplom magisterski za pracę: Zagadnienie emisji papierowych znaków pieniężnych w Księstwie Warszawskim (1806–1813). Praca powyższa, podobnie jak dyplomowa, została wyróżniona przez Senat WSH. Wydano ją drukiem jako publikację książkową w roku 1934. W zbiorach Biblioteki SGH, sygn.: 65.307.
14 Do roku 1934  pełnił tę funkcję wespół z Władysławem Wojtowiczem.
15 Miklaszewski B.G., Pamiętnik…, s. 302.
16 Witkiewicz-Koszczyc J., Budowa gmachu bibliotecznego…, s. 20.
17 Na prośbę rektora B. Miklaszewskiego skierowaną do ówczesnego kierownika wydziału bibliotek Min. WRiOP Stefana Dembego WSH otrzymała wsparcie w budowie gmachu bibliotecznego. Dzięki dwumilionowemu funduszowi pozyskanemu z likwidacji Skarbu Narodowego Min. WRiOP wynajęło, na szereg lat, na potrzeby BN powierzchnię 2076 m2, którą ww. biblioteka zajęła m.in.: na magazyn książek, czytelnię, pokoje dla pracowników. Zob. Grycz J., Biblioteka Narodowa w…, s. 25 oraz Miklaszewski B.G., Pamiętnik…, s. 301–302.
18 Pamiętnik trzydziestolecia…, s. 319. 
19 Stan księgozbioru w roku akademickim 1931/32 wynosił ogółem 95 293 tys. wol., w tym blisko 24 tys. wol. czasopism. W roku następnym liczba woluminów przekroczyła już 100 tysięcy i wynosiła ogółem: 101 506 wol. w tym ponad 27 tys. wol. czasopism. Zob. Pamiętnik trzydziestolecia…, s. 320.
20 W 1935 roku Andrzej Grodek uzyskuje stopień doktora nauk ekonomicznych za rozprawę: Piotr Maleszewski i jego nauka społeczna, Warszawa: Szkoła Główna Handlowa, 1936. W zbiorach Biblioteki SGH, sygn.: 60.264.
21 Uzyskanie venia legendi oznacza nie tyle prawo uczenia, co prawo wykładania wyników swoich badań. Zob. Landau Z., Andrzej Grodek (1901–1959), s. 104.
22 Archiwum SGH. Akta osobowe Andrzeja Grodka, Nr G-192/K.
23 Opracowanie i wydanie katalogu postanowiono jeszcze w roku 1936 w związku z 30. rocznicą założenia Szkoły.
24 Henrietta Lewe została zatrudniona w bibliotece w roku 1936 w charakterze praktykantki bibliotecznej, z zamiarem przydzielenia jej do pracy przy katalogu. Archiwum SGH. Akta osobowe:  Lewe-Szpinalska Henrietta, Nr 39/228.
25 Uniejewska H., Andrzej Grodek jako…, s. 161.
26 Wyrazem tych przemyśleń były dwa artykuły opublikowane w latach 1937/1938 poświęcone zagadnieniom metodologii i systematyki nauk ekonomicznych: – Grodek A. W sprawie metodologii ekonomii, w: Ekonomista 1937 T. 1, s. 78–91; – Grodek A., Czego historią jest historia gospodarcza, w: Pamiętnik Trzydziestolecia Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie 1906–1936, Warszawa 1938 s. 46–62. 
27 Grodek A., Katalog Biblioteki. 1, Nauki ekonomiczne i handlowe. Warszawa: nakł. Szkoły Głównej Handlowej, 1945/ Rec. Jan Kossonoga, w: Bibliotekarz 1947, s. 31–31 oraz Grodek A., Katalog Biblioteki. 1, Nauki ekonomiczne i handlowe, Warszawa: nakł. Szkoły Głównej Handlowej, 1939–1945, s. 941/ Rec. Maria Wodzinowska, w: Przegląd Biblioteczny, 1946, Rocz. 14, s. 44–48.
28 Był to pierwszy na tak obszerną skalę zakrojony katalog przedmiotowy/tematyczny drukowany w Polsce, wydanie jego stanowiło istotny krok w zakresie metodologii bibliotekarskiej. 
29 Kula W., Andrzej Grodek…, s. 1389. W zasadzie katalog obejmuje druki zwarte do roku 1938.
30 Archiwum SGH. Akta osobowe Andrzeja Grodka, Nr G-192/K.
31 Grodek A., Szkoła Główna Handlowa w czasie okupacji…, s. 57.
32 Tamże.
33 Zezwolono jedynie na przeprowadzanie egzaminów. „Egzaminy dyplomowe i magisterskie trwały nadal aż do lipca 1940 r. Ogółem zgłosiło się wówczas do egzaminów 164 studentów. Przyznano do lipca 1940 r. 39 dyplomów magisterskich, 46 dyplomów magisterskich według przepisów przejściowych oraz wydano 65 dyplomów zawodowych”. Zob. Grodek A., Szkoła Główna Handlowa w czasie okupacji…, s. 58.
34 Kawecka-Gryczowa A., Ochrona zbiorów…, s. 184; Powołana do życia w 1928 roku BN nie posiadała własnej siedziby. W momencie wybuchu wojny jej zbiory były zdeponowane głównie w trzech punktach:  w pałacu Tyszkiewiczów na Krakowskim Przedmieściu 32, w Centralnej Bibliotece Wojskowej w Al. Ujazdowskich 1 oraz w Bibliotece SGH na Rakowieckiej 6.
35 Oddział I miała tworzyć Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie. Oddział ten miał mieć charakter użytkowy, z perspektywą rozwoju, naturalnie na potrzeby czytelników niemieckich. Oddział II miał mieć charakter wyłącznie archiwalny bez widoków na pomnażanie zbiorów i ich udostępnianie.
36 Biblioteka Narodowa straciła co najmniej 39 tysięcy rękopisów, a zapewne znacznie więcej, nawet do 50 tysięcy, książek z XV–XVIII wieku ok. 80 tysięcy, książek z XIX–XX wieku – 100 tysięcy, a także 60 tysięcy rysunków i rycin, 25 tysięcy nut, 10 tysięcy map. Nie można zapomnieć też o wspaniałych bibliotekach rodowych, które wówczas niemal przestały istnieć, w tym słynnej kolekcji rękopisów Biblioteki Krasińskich, z ponad 7 tysięcy ocalało 78 woluminów. Uratowano niewiele z najcenniejszych kolekcji z Okólnika. Zachowały się zbiory nowe BN znajdujące się budynku SGH na Rakowieckiej. Zob.: https://www.bn.org.pl/aktualnosci/3805-75-lat-temu-niemcy-podpalili-bib…;
37 Urna mieszcząca spopielałe resztki książek spalonych, w odwecie za wybuch powstania warszawskiego przez wojska niemieckie w roku 1944 została zbinaryzowana jako 2-milionowy obiekt w BC Polona największej i najnowocześniejszej bibliotece cyfrowej w Polsce. Zob.: https://polona.pl/preview/371b2749-c7db-440f-9624-e13e289162f1
38 Grodek A., Szkoła Główna Handlowa w czasie..., s. 58.
39 Kula W., Andrzej Grodek..., s. 1388.
40 Publikacje ukazały się w 1945 r.: – A. Grodek, Zagadnienie kolonizacji miejskiej na Ziemiach Odzyskanych, „Przegląd Zachodni” 1945, nr 1, s. 27–38; – Kiełczewska-Zaleska M., Grodek A, Odra-Nysa najlepsza granica Polski, Poznań, Warszawa, Wydawnictwo Instytutu Zachodniego, 1945.
41 Druk w: Studia nad rozwojem..., t. II, s. 259–281. Jak wynika z noty wydawniczej: „Rozprawa ta zgodnie z datą zaznaczoną przez autora na maszynopisie powstała w 1943 r. w ramach badań nad podstawami polityki gospodarczej po klęsce Niemiec hitlerowskich. Konspiracyjny maszynopis był anonimowy i nosił fałszywą datę 1939 r.”
42 Grodek A., Katalog Biblioteki. 1, Nauki ekonomiczne i handlowe. Rec. Maria Wodzinowska, s. 44. Kartę tytułową oraz wstęp do Katalogu wykonano dopiero po wojnie. Dodane fragmenty ze względu na jakość papieru widocznie odcinają się od głównego zrębu dzieła.
43 Landau Z., Andrzej Grodek..., s. 9.7. 
44 Józef Grycz dotarł na Rakowiecką z sąsiadujących z SGH – Rakowiecka 4 – koszar niemieckich, siedziby SS, gdzie był przetrzymywany od 2 sierpnia, jako jeden z wielu zakładników. Na drugi dzień jako jedyny został zwolniony i oddelegowany do kierowania biblioteką.
45 Grycz J., Dzienniczek z okresu Powstania…, s. 15.
46 Tak też się stało, druki wywiezione do Austrii (Fischhorn) powróciły do swoich macierzystych instytucji, jedynie najwartościowsze sztychy i ryciny ze zbioru BN zostały mocno przetrzebione. Zob. Kawecka-Gryczowa A., Ochron zbiorów…, s. 222.
47 Trafiła się nawet koza, która na szczęście, gdyż warunków do jej chowu nie było, została skradziona.
48 Gryczowa A., Ochron zbiorów…, s. 223.
49 Grycz J., Dzienniczek z okresu Powstania…, s. 20.
50 Tamże.
51 W ramach tzw. akcji pruszkowskiej dyrektor Muzeum Narodowego Stanisław Lorentz wynegocjował z Niemcami w ramach RGO [Rada Główna Opiekuńcza 1940–45] możliwości ratowania ocalałych jeszcze z pożogi wojennej zbiorów z warszawskich bibliotek, archiwów, muzeów oraz instytucji prywatnych https://przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/kultura/85012,Ratowanie-dobr-k…;
52 Grodek A., Biblioteka SGH po powstaniu….
53 Początkowo akcja ratowania ocalałych zasobów z muzeów, bibliotek i archiwów miała trwać dwa tygodnie, w rezultacie ciągnęła się od połowy listopada 1944 r. do połowy stycznia 1945 r.
54 Skala zniszczeń warszawskich bibliotek naukowych była niewyobrażalna, tylko liczby są w stanie oddać wielkość strat. Oto ogólne straty wojenne najważniejszych warszawskich bibliotek: Centralna Biblioteka Wojskowa – 99% (406 000 jednostek); Biblioteka Politechniki Warszawskiej – 97% (129 000); Biblioteka Sejmowa – 93% (80 000); Główna Biblioteka Judaistyczna przy Wielkiej Synagodze – 90% (36 600); Biblioteka Ordynacji Przeździeckich – 85% (51 000); Biblioteka Ordynacji Zamoyskich – 84% (100 000); Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – 72% (400 000). Zestawienie mówi samo za siebie – nie potrzeba komentarza, by ocenić wkład Andrzeja Grodka w ratowanie księgozbioru SGH.
55 Grodek A., Biblioteka SGH po powstaniu… .
56 Kawecka-Gryczowa A., Ochrona zbiorów…, s. 233.
57 Tamże, s. 234.
58 Balicka-Kozłowska H., Bibliotekarz…, s. 11; także Balicka-Kozłowska H. maszynopis. Archiwum SGH. Akta osobowe Andrzeja Grodka, Nr G-192/K.
59 Balicka-Kozłowska H., tamże.
60 Skrzywan S., Nasze gmachy. 
61 Grodek A., Konstanty Krzeczkowski jako…, s. LXIV.