Przywództwo może być źródłem satysfakcji i spełnienia – jeszcze o prof. Zygmuncie Bosiakowskim R.I.P.

Zdjęcie prof. Z. Bosiakowskiego i prof. W. Paprockiego siedzących i rozmawiających

Zmarłego 11 września Rektora Zygmunta Bosiakowskiego wspomina Jego uczeń i współpracownik prof. dr hab. Wojciech Paprocki z Katedry Biznesu w Transporcie SGH.

Profesora Zygmunta Bosiakowskiego poznałem w 1978 roku. Uczestnicząc aktywnie w życiu naszej uczelni, miałem kontakt z wieloma nauczycielami akademickimi, którzy nie ograniczali swoich kontaktów ze studentami jedynie do zajęć dydaktycznych. Profesor Zygmunt Bosiakowski był szczególną postacią w tym gronie, gdyż od pierwszego kontaktu każdy młody człowiek miał poczucie, że profesor bardziej jest zainteresowany tym, co sam może usłyszeć niż tym, co miałby przekazać. Taka relacja otwartości zawsze jest poddawana próbie, gdy profesor dowiaduje się czegoś, czego w ogóle się nie spodziewał i zaskoczony szybko musi zdecydować jak zareagować. 

Po tragicznym wybuchu gazu w Rotundzie PKO w Warszawie (15 lutego 1979 r.), cała społeczność stolicy była zaszokowana ogromną liczbą ofiar (zginęło 49 osób) oraz niespotykanym wyzwaniem udzielenia pomocy rannym (prawdopodobnie więcej niż 77 zarejestrowanych ofiar). Studenci SGPiS podjęli wówczas próbę mobilizacji wśród całej wspólnoty studenckiej; przeprowadzono szeroką akcję oddawania krwi. Chcąc uzyskać zgodę ze strony kadry akademickiej, przedstawiciele studentów zwrócili się wówczas do profesora Zygmunta Bosiakowskiego o wsparcie dla pomysłu, by w Auli Spadochronowej  postawić bardzo duże akwarium wypełnione wodą zabarwioną na czerwony kolor dla uświadomienia studentom, jak wielką ilość krwi trzeba zgromadzić, by rzeczywiście pomóc rannym. Ten zaskakujący, a w ocenie niektórych nawet  kontrowersyjny pomysł, zyskał uznanie Profesora, co ułatwiło uzyskanie zgody ówczesnego Rektora SGPiS. Faktycznie, studenci naszej Uczelni licznie zgłosili się do stacji pobierania krwi.

W okresie od pierwszych strajków studenckich w 1980 r., aż do zamknięcia szkoły w grudniu 1981 r. (po ogłoszeniu stanu wojennego), a także w okresie kolejnych dwóch lat, profesor Zygmunt Bosiakowski skutecznie zabiegał o utrzymanie debaty w środowisku akademickim w formule wzajemnego zrozumienia się przedstawicieli coraz bardziej zradykalizowanych grup pracowników naukowych oraz studentów. W bezpośrednich rozmowach, w których wówczas uczestniczyłem, a także już znacznie później, Profesor zawsze podkreślał, że należy unikać ekstremalnych napięć, po których kontynuowanie współżycia w tym samym środowisku staje się niemożliwe. W trudnej dla całego polskiego społeczeństwa dekadzie lat 80. odwoływał się do osobistych przeżyć z października 1956 r. oraz marca 1968 r. Bazując na tamtych doświadczeniach i kierując się swą mądrością przeprowadził SGPiS jako Rektor przez trudne lata 1983-1990.

Od profesora Zygmunta Bosiakowskiego otrzymałem ogromne wsparcie w 2015 r., kiedy uczestniczyłem w procesie wyboru władz akademickich SGH na kadencję 2016-2020. Spotykaliśmy się regularnie przy kawie w Starbucks w budynku, który powstał na miejscu dawnego kina Moskwa, przy ul. Puławskiej. Jeśli pogoda dopisywała, siedzieliśmy na zewnątrz, mogąc obserwować ruch pieszych i pojazdów. 

Spojrzenie profesora na motoryzację było dla mnie zawsze inspirujące. Pamiętam jego opowieść z 1979 r. podczas uczelnianego seminarium pod Łomżą, jak relacjonował swoje wrażenia z użytkowania jednego z najlepszych dostępnych w PRL-u pojazdów, tj. Łady 1500. Mówił, że kierowca zaczyna się czuć komfortowo po pierwszych 10 tysiącach przejechanych kilometrów, a potem ponownie, jak już sprzeda taki samochód.

Wyzwaniem i głównym celem dla Profesora było zapewnienie naszej uczelni pozycji wiodącego uniwersytetu ekonomicznego w Europie Środkowej. Jeśli wspominaliśmy wydarzenia z minionych dekad, to na pierwszym miejscu były zawsze międzynarodowe seminaria, które w SGPiS odbywały się z udziałem zarówno naukowców i studentów z Zachodu, jak i ze Wschodu. Dzięki tym kontaktom, absolwenci uzyskujący dyplomy do 1990 r. mogli odnieść osobisty sukces zawodowy po rozpoczęciu się transformacji ustrojowej. W rozmowach z Profesorem wielokrotnie powracała fraza: ten,  kto w naszej Uczelni był aktywny na pierwszym piętrze (w Rektoracie, w Auli Głównej, a także w innych salach), ten stawał się liderem zmian gospodarczych i politycznych. Łatwo nam było wymieniać liczne imiona i nazwiska osób, które kontynuowały karierę akademicką, bądź obejmowały najwyższe stanowiska państwowe, a po wejściu Polski do UE także w organach Unii.

W każdej rozmowie z Profesorem, która pozostaje w mojej pamięci, był obecny żart. Jego treść nie miała negatywnych konotacji. To była forma zdystansowanego komentarza wobec rzeczywistości, której ciągle powtarzającym się elementem są nowe wyzwania i zapowiedź, że podejmowany wysiłek jest bardziej źródłem do satysfakcji niż do wypowiadania skargi na ciężki los. 

Profesor Zygmunt Bosiakowski, mając wykształcenie muzyczne, dobrze rozpoznawał melodię życia swojego, najbliższych, a przede wszystkim środowiska akademickiego. Czując dobrze rytm, a także bezzwłocznie reagując na zmiany tempa, wielokrotnie w życiu dostosowywał kroki zbiorowego tańca, który prowadził. W subtelny sposób pokazywał nam, że można czerpać osobistą satysfakcję z wykonywania funkcji lidera środowiska.

Odszedł mój Mistrz, którego zachowam w pamięci na zawsze. 

Niech odpoczywa w pokoju.

Prof. dr hab. Zygmunt Bosiakowski, rektor SGPiS w latach 1983-1990 zmarł w Warszawie 11 września. Pogrzeb Profesora odbędzie się w dniu 20 września. Nabożeństwo żałobne w Jego intencji zostanie odprawione o godz. 13 w kościele Świętego Karola Boromeusza, po czym nastąpi wyprowadzenie zwłok i sam pochówek.