Nasi kawalerowie

Prezentowani już byli na łamach „Gazety SGH” nasi legioniści i nasi ułani, a teraz będą nasi kawalerowie, czyli kawalerowie Orderu Narodowego Legii Honorowej (Ordre National de la Légion d’Honneur), którzy w okresie międzywojennym wykładali w naszej uczelni. 

Order ustanowił w 1802 r. Napoleon Bonaparte. Jest najwyższym odznaczeniem francuskim przyznawanym za szczególne zasługi. Osoba nim odznaczona otrzymuje również honorowe obywatelstwo Republiki Francuskiej.  

Ordre National de la Légion d’Honneur – Order Narodowy Legii Honorowej.

Order ustanowił w 1802 r. Napoleon Bonaparte. Jest najwyższym odznaczeniem francuskim przyznawanym za szczególne zasługi. Osoba nim odznaczona otrzymuje również honorowe obywatelstwo Republiki Francuskiej.  

Legia Honorowa ma pięć klas. Order I klasy otrzymują z reguły głowy państw. Nasi uczeni otrzymywali Legie Honorowe III, IV lub V klasy.  

W II Rzeczypospolitej SGH miała chyba najwięcej uczonych uhonorowanych w ten sposób: aż siedmiu. Order nadawano również literatom, artystom, ale grupę dominującą stanowili wyżsi (od pułkownika wzwyż) wojskowi, zapewne ze względu na nasz ścisły sojusz militarny z Francją. Absolutnym rekordzistą pod tym względem był legionista Piłsudskiego, minister spraw wojskowych w latach 1935–1939, generał dywizji Tadeusz Kasprzycki (1891–1978). Został odznaczony Legią Honorową II, III, IV i V klasy.  
 

Ilustracje Orderu Legii Honorowej sygnowane S. Bieńkowski pochodzące z książki Stanisława Łozy: Legia Honorowa w Polsce 1803–1923. Ilustracje wykonał kapitan Stanisław Bieńkowski, grafik i wojskowy zarazem. Zginął rozstrzelany przez Niemców w 1943 r. w publicznej egzekucji na ulicach Warszawy.

LITERAT, PODRÓŻNIK I PRZEDSIĘBIORCA 

Spośród naszych kawalerów postacią najbardziej znaną jest światowej sławy pisarz Ferdynand Antoni Ossendowski (1878–1945). Urodził się w Lucynie w guberni witebskiej w rodzinie polskiego lekarza. Ojciec niestety dość szybko zmarł, ale owdowiała matka okazała się osobą życiowo bardzo zaradną, dzięki czemu młody Ossendowski bez problemów mógł się uczyć, a później studiować.  

Pierwsze pieniądze zarobił już w wieku 13 lat, publikując relację z pieszej wyprawy po Krymie, którą odbył wraz ze swym stryjem Władysławem. Szybko objawiła się jego pasja podróżnicza, niezwykły zmysł obserwacji i talent pisarski. To, co zaczął tak wcześnie, kontynuował przez całe życie. W czasie studiów i praktyki zawodowej był zarazem uczonym, wynalazcą i energicznym przedsiębiorcą. Studiował na kierunku matematycznym uniwersytetu petersburskiego. Szybko został asystentem polskiego uczonego prof. Zaleskiego. W tym czasie Rosja przeżywała okres forsownej industrializacji. Jednym z jej kierowników i propagatorów był Sergiusz Witte (1849–1915), minister, z którym Ossendowski przez pewien czas ściśle współpracował. Rosja potrzebowała surowców i przemysłu do ich wykorzystania. Wykształcony chemik i przedsiębiorca, a także pisarz i podróżnik w jednej osobie nadawał się idealnie do roli osoby wspierającej rozwój rosyjskiego przemysłu. A przy tym był jeszcze współpracownikiem wywiadu rosyjskiego! 

Ossendowski szybko pokazał, co potrafił. Szczególnie sprawdził się w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. Zorganizował wtedy w Harbinie fabrykę oleju i smarów pozyskiwanych z soi, której w Mandżurii było w bród. Produktów tych bardzo potrzebowała armia rosyjska do smarowania armat, karabinów, kół i wszystkiego tego, co się poruszało i obracało na większą chwałę imperium Romanowów. Właśnie ta chwała została mocno nadwyrężona w wyniku przegranej przez Rosję wojny z Japonią. W cesarstwie wybuchła słynna rewolucja 1905 r. Dr Antoni Ossendowski z naczelnego chemika wojska rosyjskiego przemienił się w przywódcę jednego z rewolucyjnych komitetów i tylko dzięki znajomości z Sergiuszem Witte uniknął kary śmierci. Odsiedział za to osiemnaście miesięcy w carskim więzieniu. Efektem była książka W ludzkim pyle. W czasie następnej rewolucji rosyjskiej 1917 r. Ossendowskiemu udało się przedostać do walczących z bolszewikami wojsk admirała Aleksandra Kołczaka (1874–1920), a później przez Mongolię i inne kraje dotrzeć w 1922 r. do wolnej Polski. Ossendowski napisał relację z tej niezwykłej podróży, zatytułowaną Zwierzęta, ludzie, bogowie. Była to wtedy jedna z pierwszych relacji naocznego świadka rewolucji bolszewickiej, która z miejsca przetłumaczona na wiele języków przyniosła Ossendowskiemu światowy rozgłos. Pisarz był rozchwytywany – nie tylko przez czytelników, ale też przez różne instytucje państwowe i uczelnie. Pracował jako konsultant w ministerstwie spraw wojskowych i ministerstwie przemysłu i handlu. Wykładał w Wolnej Wszechnicy Polskiej, Wyższej Szkole Wojennej i oczywiście w naszej uczelni.  

Nagle przyszedł upadek. Szwed Sven Hedin (1865–1952) zarzucił mu w relacji z Azji nierzetelność, mylenie się w opisach, a nawet plagiat. Dla pisarza nastały ciężkie chwile. Uczelnie, także nasza, zerwały z nim współpracę. Ossendowski szybko się jednak podniósł. Wiele podróżował i publikował. Powtórzył swój wszechświatowy sukces książką Lenin, zbeletryzowaną biografią wodza rewolucji październikowej o wybitnie antykomunistycznej wymowie. Lenin Ossendowskiego rozszedł się w wielkim nakładzie w wielu językach.  

W latach drugiej wojny światowej zanikły dotychczasowe źródła wysokich dochodów pisarza. Ale od czego fachowe wykształcenie i zmysł do robienia interesów? Ossendowski zajął się handlem jedwabiem. W tym celu nawiązał współpracę ze znaną fabryką jedwabiu w Milanówku.  

Zmarł w pierwszych dniach stycznia 1945 r., tuż przed nadejściem armii radzieckiej, i został pochowany na cmentarzu w Milanówku. Spuścizna pisarska Ossendowskiego jest olbrzymia. Obejmuje 130 powieści i aż 7000 mniejszych utworów. Tylko część została przyswojona literaturze polskiej. Wiele z nich ukazało się w języku rosyjskim. W 1951 r. dzieła Ossendowskiego usunięto ze wszystkich bibliotek publicznych, a w bibliotekach uczelnianych, nie wyłączając naszej, objęto zakazem udostępniania. Przełom nastąpił dopiero w 1989 r. po upadku komunizmu.  

EKONOMISTA I POLITYK 

O ile Antoni Ossendowski jest postacią powszechnie znaną, o tyle o Henryku Tennenbaumie (1881–1946) wiedzą jedynie historycy gospodarki. Henryk Tennenbaum urodził się w Warszawie w rodzinie stosunkowo zamożnego kupca żydowskiego  Leopolda Tennenbauma, posiadającego własny Dom Handlowy przy ulicy Leszno 12 (Obecnie jest to fragment Alei Solidarności w pobliżu Placu Bankowego. Dzisiejsza ulica Leszno znajduje się w innym miejscu.). Jego ojciec należał do prężnych przedsiębiorców, o czym świadczyło posiadanie przez niego w 1907 roku telefonu. W całej Warszawie było wtedy ok. 1650 abonentów.  

 

Zawód ojca sprawił, że młody Henryk już w dzieciństwie poznał praktykę życia gospodarczego, zwłaszcza handlu, czemu dawał wyraz w artykułach publikowanych wiele lat po śmierci ojca. Tennenbaum nie od razu jednak zainteresował się ekonomią. Ukończył Instytut Chemiczny w Warszawie, późniejszą Politechnikę Warszawską. Podczas trzyletnich studiów przyszły inżynier chemik uzyskiwał stopniowo coraz słabsze oceny. Na pierwszym roku były to czwórki i piątki, a na trzecim już tylko trójki. Być może wynikało to z faktu, iż coraz bardziej interesował się polityką i przemianami społecznymi zachodzącymi w ówczesnym świecie.  

Po studiach przebywał przez pewien czas na Zachodzie. Spotkał wtedy rewolucjonistów: Różę Luksemburg (1871–1919) i Karola Radka (1885– 
–1939). W czasie pierwszej wojny światowej i po jej zakończeniu Tennenbaum bardzo zaangażował się w działalność polityczną i gospodarczą. Był m.in. członkiem delegacji polskiej na rokowania pokojowe w Wersalu w 1919 r. W odrodzonej Rzeczypospolitej przez kilka lat kierował departamentem traktatów międzynarodowych w mi nisterstwie przemysłu i handlu. Odszedł z niego w 1925 r., gdy po powrocie z zagranicznej delegacji stwierdził, iż podczas jego nieobecności dokonano w departamencie zmian personalnych. 

Jeszcze w okresie przed pierwszą wojną światową związał się z Towarzystwem Przemysłowców Guberni Królestwa Polskiego. Ten związek z kołami wielkiego kapitału uległ rozluźnieniu, a właściwie chyba zerwaniu w II Rzeczypospolitej, na początku lat 30.  

W latach 1921–1939 Tennenbaum wykładał i prowadził seminaria w naszej uczelni. Spod jego ręki wyszło ok. 120 prac dyplomowych i magisterskich. Akademicka nauka stanowiła tylko jeden z przejawów jego aktywności. Profesor bardzo angażował się w działalność polityczną, opozycyjną w stosunku do rządzącej krajem sanacji. W latach 30. w jego mieszkaniu przy ul. Kredytowej spotykali się politycy tej miary co gen. Władysław Sikorski (1881–1943) i Wincenty Witos (1874–1945). Wielu z nich przystąpiło do Frontu Morges, opozycyjnej struktury politycznej, której nazwa wywodziła się od miejscowości Morges w Szwajcarii. To tam wielki pianista Ignacy J. Paderewski (1860–1941) posiadał rezydencję, której użyczał na spotkania tej grupy. Politycy spotykali się też często na Kredytowej u Tennenbauma na proszonym śniadaniu, ale rozmowy i dyskusje przeciągały się do godzin wieczornych, gdy gospodyni uczonego podawała już kolację. Tennenbaum należał początkowo do radykalnej partii chłopskiej o nazwie Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”, a od 1932 r. do Stronnictwa Ludowego.  

Ciekawy przypadek stanowi publicystyka gospodarcza Tennenbauma – nasz bohater w okresie międzywojennym dużo pisał, zwłaszcza do cieszącego się wielką popularnością „Kuriera Warszawskiego”, gazety, która ukazywała się w stolicy i miała dziennie aż dwa wydania, poranne i wieczorne. Publicystykę Tennenbauma cechowało niezwykłe ujęcie omawianego tematu, powodujące, że każde zdanie w jego artykule było ważne, starannie przemyślane i jasno wyrażone. Tych artykułów nie dawało się przeglądać czy przerzucać. Należało je z uwagą czytać.  

Wybuch drugiej wojny światowej zastał uczonego w Warszawie. Tennenbaum szybko dotarł do Lwowa. Dzięki dobrze opłaconym przemytnikom przedostał się przez zieloną granicę do Rumunii, a stamtąd do Wielkiej Brytanii i już od 1940 r. stale przebywał w Londynie. Stolicę imperium znał doskonale z wcześniejszego kilkumiesięcznego pobytu na przełomie 1920 i 1921 roku. Wtedy przebywał na wyspach brytyjskich jako jeszcze młody człowiek, pełen rozmaitych planów i ambicji. Teraz trafił do stolicy Albionu pod koniec życia, wyczerpany i schorowany, ale mimo to pełen energii.  

Tennenbaum angażował się bardzo w działalność różnych instytucji emigracyjnych. W pewnym momencie mówiło się o nim nawet jako kandydacie na premiera rządu Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie.  

Po wojnie profesor pozostał w Londynie. Pisał dużo do „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”, gazety polskiej emigracji politycznej i żołnierskiej. Uczony zmarł pod koniec 1946 r. Spoczął na St. Mary Catholic Cemetery w Londynie. Miejsce jego pochówku nie powinno dziwić. W 1916 r., wkrótce po śmierci swego ojca, Henryk Tennenbaum przyjął chrzest w rzymskokatolickim kościele ojców kapucynów przy ulicy Miodowej w Warszawie. Jedną z jego ulubionych lektur stanowiło studiowanie pism Ojców Kościoła katolickiego.  

NAUCZYCIEL RZECZY KONKRETNYCH

Ciekawą cechą młodych ludzi, którzy zdobywali wykształcenie na przełomie XIX i XX w., było zafascynowanie radykalnymi ideami społecznymi upowszechnianymi przez lewicowe partie polityczne. Postawa Tennenbauma nie należała do rzadkości. Podobne sympatie przejawiał także Kazimierz Kasperski (1873–1951).

 

Początkowo studiował na cesarskim uniwersytecie rosyjskim w Warszawie (obecnie Uniwersytet Warszawski). Został z niego usunięty w 1897 r. za udział w manifestacji studentów. Wyjechał potem na studia w Ecole des Sciences Politiques w Paryżu, uczelni znanej z tego, że przygotowywała studentów do służby dyplomatycznej. Kasperski nie wybrał jednak polityki i dyplomacji, choć kwestie społeczne, a zapewne i polityka bardzo go interesowały. Należał do lewicowej organizacji studentów polskich o nazwie Spójnia. Jako przedstawiciel Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy uczestniczył w międzynarodowym zjeździe socjalistów, który odbywał się w 1900 r. Zarysował się wtedy konflikt między nim a Różą Luksemburg, na tle ich stosunku do niepodległości Polski. Luksemburg była przede wszystkim międzynarodową rewolucjonistką, podczas gdy Kasperski podkreślał wagę odzyskania przez Polskę niepodległości. Z tego też powodu Kasperski został usunięty z SDKPiL. Stopniowo też w ogóle odchodził od ruchu robotniczego.  

Po studiach we Francji powrócił do Królestwa Polskiego i związał się ze wspomnianym już  Towarzystwem Przemysłowców będącym organizacją wielkiego kapitału w zaborze rosyjskim. Przeszedł więc pod względem ideowym znaczącą ewolucję. Wciąż jednak dążył do odzyskania niepodległości przez Polskę. Kasperski postulował wyłączenie pod względem gospodarczym obszaru Królestwa Polskiego z Cesarstwa Rosyjskiego. Stanowiło to zapewne przejaw emancypacji kapitału zaangażowanego w Królestwie, który zamierzał rozwijać na naszych ziemiach produkcję bardziej zaawansowaną pod względem technologicznym niż ta, na którą zezwalały władze rosyjskie.  

W tym samym też czasie, na kilka lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej, Kasperski zaczął wykładać w naszej uczelni. Pozostał jej wierny aż do przejścia na emeryturę w 1949 r. Uczył rzeczy konkretnych: skarbowości i polityki ekonomicznej. Nie teoretyzował. W życiu uczelni pełnił też godność prorektora w latach 1925–1929. 

Przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego był związany z wielobranżową organizacją reprezentującą interesy wielkiego kapitału, zwaną potocznie Lewiatanem. Brał z jej ramienia udział w międzynarodowych konferencjach. Uczestniczył m.in. w obradach konferencji wersalskiej.  

Po drugiej wojnie światowej zamieszkał na stałe w Podkowie Leśnej, mieście-ogrodzie, doskonale połączonym kolejką dojazdową z Warszawą, które powstało w II Rzeczypospolitej. Podkowa Leśna stanowiła przykład realizacji nowoczesnych koncepcji urbanistycznych polegających na wznoszeniu szeregu luksusowych nieraz rezydencji w otoczeniu zieleni, w tym wypadku na planie podkowy. Tu też Kasperski zmarł w 1951 r., zaledwie w dwa lata po przejściu na emeryturę, i tu został pochowany na miejscowym cmentarzu.  
 

BEZLITOSNY EGZAMINATOR

Typowym uczonymi byli natomiast pozostali nasi kawalerowie Legii Honorowej: Eugeniusz Jarra, Wacław Fajans, Franciszek Królikowski i, do pewnego stopnia, Aleksander Grużewski.

 

Eugeniusz Jarra urodził się w Warszawie w 1881 r. Ukończył wyższe studia na Uniwersytecie Warszawskim. Naukę kontynuował na uniwersytetach w Bonn i Odessie. Doktoryzował się na Uniwersytecie Lwowskim. Po studiach był krótko, w latach 1907–1909, aplikantem adwokackim przy sądzie w Warszawie. Później pracował w prokuraturze Królestwa Polskiego. W pełni rozwinął się, gdy rozpoczął karierę akademicką. Wykładał z wielkimi sukcesami przez cały okres międzywojenny na Uniwersytecie Warszawskim i równolegle w naszej uczelni. Zajmował się podstawami prawa, ogólną teorią prawa i filozofią prawa. Zainteresowanie (a właściwie fascynacja) filozofią prawa sprawiło, że stał się politologiem, wykazując w wyrażaniu poglądów wielki umiar i obiektywizm, a jednocześnie ukazując istotę poglądów przedstawianych myślicieli. Gdy w 1920 r. ukazała się Ogólna teoria prawa jego autorstwa, prof. Zygmunt Cybichowski (1879–1946) stwierdzał: „Styl autora jest jasny, język poprawny. Książka jest napisana z talentem pedagogicznym. Nie ze wszystkimi jego tezami naukowymi można się zgodzić […] Jednakże kto porusza kwestie z dziedziny teorii prawa, nie może liczyć na to, że wywody jego nie wywołają żadnego sprzeciwu”. Opinię tę z powodzeniem można odnieść do późniejszych prac Jarry, zwłaszcza do będącej ukoronowaniem jego wieloletnich badań, wydanej w 1968 r. w Londynie Historii polskiej myśli politycznej.  

Jako egzaminator Jarra był bezlitosny. Ścinał na pierwszym roku studiów prawniczych zdecydowaną większość zdających, zresztą tak przewidywała norma. U Jarry właśnie oblał eg zamin student prawa, a później znany pisarz Jan Dobraczyński (1910–1994). Dobraczyński przeniósł się wtedy na WSH. I tu znów był Jarra, jako wykładowca, ale już nie egzaminator. W WSH studentów pytał asystent Jarry dr Henryk Piętka (1900–1959). I Dobraczyński gładko zdał. Ale WSH to nie był uniwersytet, to była wyższa szkoła zawodowa kształcąca ekonomistów, którzy później zarabiali pieniądze, przynajmniej w założeniu.  

Wracając do Jarry. W okresie międzywojennym miał kontakty z różnymi uniwersytetami w zachodniej Europie, co później bardzo mu się przydało. Wyjeżdżał na własny koszt. Na uniwersytecie zarabiał śmieszne grosze (250 zł, obecne 2500 zł), może też dlatego prowadził wykłady w naszej uczelni. Z czegoś trzeba było żyć! A był uznanym autorytetem naukowym. Jak przystało na prawdziwego uczonego, stronił raczej od czynności administracyjnych.  

Uczony opuścił Polskę w 1939 r. Znalazł stałe miejsce na Uniwersytecie Oksfordzkim. W sławnym ośrodku zmarł w podeszłym wieku w 1973 r. Jego szczątki zostały sprowadzone do kraju i złożone na cmentarzu Powązkowskim. 

WIZJONER

Podobne pochodzenie jak wspomniany już Henryk Tennenbaum miał inny nasz kawaler Orderu Legii Honorowej, Wacław Fajans. W jego rodzinie było co najmniej kilku przedsiębiorców o żydowskim rodowodzie, którzy prowadzili dość duże interesy, dzięki czemu Fajans już w młodym wieku mógł poznać realia życia gospodarczego. Fajansowie zajmowali się żeglugą na Wiśle, poligrafią, artystycznymi drukami. 

Urodził się w Warszawie w 1884 r. Wacław ukończył najpierw warszawskie gimnazjum, a później udał się na studia do Europy Zachodniej. Co ciekawe, pracę doktorską zadedykowaną rodzicom na temat zagadnień walutowych występujących w gospodarce rosyjskiej wydał w 1909 r. na uniwersytecie w Lipsku. Więc z jednej strony Zachód i nowoczesność, prężnie działające w Lipsku koło polskich studentów, tzw. Lipszczan, wywodzących się ze stosunkowo zamożnych rodzin warszawskich, a z drugiej Rosja i jej gospodarka, którą wielu z tych młodzieńców, podobnie jak sam Wacław Fajans, doskonale znało z rodzinnych przedsięwzięć.  

Zainteresowanie sprawami walutowymi przesądziło o głównym kierunku prac badawczych Fajansa. Był pod tym względem wizjonerem. Gdy pod koniec wielkiej wojny 1914–1918 zaczęły powstawać w Królestwie Polskim okupowanym przez Niemców pierwsze polskie instytucje zajmujące się finansami, w których uczestniczył, otwarcie głosił pogląd, że przyszła polska waluta musi być pieniądzem papierowym, tzn. takim, którego wielkość emisji ściśle odpowiada potrzebom życia gospodarczego, a jedynie w stosunkach z zagranicą należy stosować rozliczenia dewizowe. Zrealizowane to zostało w pełni dopiero w socjalistycznej gospodarce PRL-u. Fajans zresztą dwukrotnie, w 1920 i w 1922 r., rezygnował ze służby państwowej, gdy kierownictwo spraw finansowych obejmował Władysław Grabski (1874–1938), który wielkość emisji pieniądza opierał na posiadanych przez państwo zasobach złota i walut na złoto wymienialnych.  

W II Rzeczypospolitej Fajans został dyrektorem w austriacko-belgijsko-szwajcarskim konsorcjum bankowym i członkiem Rady Banku Polskiego, w której przewodniczył Komisji Walutowej. Od 1920 r. aż do wybuchu drugiej wojny światowej wykładał w naszej uczelni, przekazując studentom rozległą wiedzę o walutach i kredycie. W dramatycznych dniach obrony stolicy we wrześniu 1939 r. Fajans został powołany przez prezydenta Stefana Starzyńskiego do Komitetu Obywatelskiego Obrony Warszawy. Mógł też w tym czasie opuścić kraj, ale uznał, że obowiązkiem Polaka jest praca dla kraju.  

W czasie wojny przez kilka lat się ukrywał. Po wyzwoleniu osiadł w Krakowie. Niemal do końca swoich dni wykładał w tamtejszej Wyższej Szkole Ekonomicznej. Zmarł w 1973 r., co ciekawe, niemal jednocześnie ze swoją żoną, po 63 latach szczęśliwego pożycia. Ich wspólny pogrzeb odbył się na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Uczony nigdy już nie powrócił do Warszawy, miasta, w którym żyło i pracowało tak wielu jego przodków.   

ZNAWCA CEŁ 

Franciszek Królikowski (1894–1945) to jedyny wśród omawianych kawalerów Legii Honorowej absolwent naszej uczelni. Dyplom otrzymał w 1917 r. We wczesnej młodości, ucząc się, a później studiując, należał do konspiracyjnej Organizacji Młodzieży Niepodległościowej „Zarzewie”, przygotowującej młodzież do walki zbrojnej o niepodległość. W okresie międzywojennym Królikowski zajmował się tematyką celną i polityką handlową Polski. W latach 30. kierował departamentem ceł w ministerstwie skarbu. Na ten temat ogłosił szereg rozpraw ekonomicznych.  

Wykładał w SGH i Szkole Nauk Politycznych. Zmarł zaraz po drugiej wojnie światowej i podobnie jak wielu innych naszych uczonych z tego okresu znalazł miejsce wiecznego spoczynku na Powązkach.  

MATEMATYK 

Na koniec Aleksander Grużewski (1895–1968), matematyk specjalizujący się w statystyce. Wykładał i egzaminował w SGH od lat 20. XX w., a oprócz tego: „Walczył o Polskę w POW [Polskiej Organizacji Wojskowej – przyp. P.T.] i AK w latach 1918, 1920, 1939–1944, więzień obozów r. [radzieckich – przyp. P.T.] 1944–1948, odznaczony Krzyżem Walecznych czciciel MB. [Matki Bożej – przyp. P.T.], Królowej Tatr, mąż dobrej rady”. Tyle dowiadujemy się z kamienia nagrobnego na Powązkach. Trochę wiedzy o Grużewskim dostarczają akta, np. 13 sierpnia 1945 r. rektor SGH, profesor Jerzy Loth pisał: „Szkoła Główna Handlowa w Warszawie zwraca się do Związku Nauczycielstwa Polskiego z prośbą o interwencję w sprawie profesora doktora Aleksandra Grużewskiego, który jest niezbędnie potrzebny do wznowienia wykładu matematyki wyższej i statystyki matematycznej”.

Z kolei 11 października 1945 r. Loth zwracał się do Państwowego Urzędu Repatriacyjnego „z prośbą o spowodowanie jak najszybszego powrotu do Warszawy prof. dr. Aleksandra Grużewskiego od r. 1927 wykładowcy matematyki Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie”. 6 czerwca 1946 r. żona uczonego Halina Grużewska złożyła podanie do władz uczelni, pozytywnie rozpatrzone, w którym uprzejmie prosiła Komisję Finansową SGH „o zasiłki co dwa tygodnie na paczki dla mojego męża prof. dr. Aleksandra Grużewskiego. Mąż mój jest obecnie w Mińsku Litewskim i mam możność przesyłania mu paczek żywnościowych co dwa tygodnie, po 5 kg każda. […] Koszt paczki 5 kg wynosi od 1000 do 1500 zł (tłuszcz, cukier, czosnek, cebula, lekarstwo wzmacniające). Paczki będę szykować i wysyłać ja lub ktoś z bliskich, tak iż Szkoła nie będzie miała kłopotu; rachunki będę Szkole przedstawiać”. Powyższe cytaty zaczerpnięte zostały z teczki osobowej Haliny i Aleksandra Grużewskich przechowywanej w Archiwum SGH, zwierającej zaledwie kilka dokumentów oraz adnotację napisaną ołówkiem na teczce: „brak podstawowych informacji i życiorysu”. Ludzie i ich archiwa, także związane z kawalerami Legii Honorowej, przechodzą, jak widać, zmienne koleje losu i nieraz występują braki w dokumentacji, co jednak nie zwalnia z obowiązku zachowania  pamięci o nich.  

Grużewski powrócił w końcu do Polski, ale już nie do naszej uczelni. Przez wiele lat pracował w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk.