Ruszyła pierwsza edycja Programu Mentoringowego SGH.
Kasia nie pamięta, kiedy ostatnio była w SGH. Dziesięć, może dwanaście lat temu. Grunt, że wspomnienia ma raczej dobre. W studiowaniu ceniła przede wszystkim wolność – w wyborze wykładowców, przedmiotów, doborze kierunku studiów i ułożeniu planu pod swoje kiełkujące życie zawodowe (jak większość studentów tej uczelni pracowała już od pierwszych lat dorosłości). SGH, a w zasadzie SKN Biznesu, rozpaliły w niej pasję do realizacji projektów, co dziś z powodzeniem kontynuuje w korporacji. Ale to nie jedyne uczucie, które rodzi ciepłe wspomnienia Kasi związane z jej Alma Mater. Tu poznała swojego przyszłego męża, stąd ma grono przyjaciół – paczkę, która pod nieformalnym przewodnictwem Natalii regularnie spotyka się do dziś.
Zupełnie inaczej było z Andrzejem. Z SGH związał całą swoją zawodową karierę. Choć jeszcze w sile wieku, ma już za sobą potężne dokonania naukowe. Doktorat, habilitację, dziesiątki artykułów i konferencji. Dobrze się odnalazł w nietypowym środowisku uczelnianym – łączącym konserwatyzm z nowoczesnością, młodość z doświadczeniem, stuletnie mury z młodzieńczą energią i spontanicznością, czyli wszystko to, co stanowi siłę SGH. Andrzej dobrze się w tej rzeczywistości czuje, swoją pracę lubi, czasem nazywa ją nawet powołaniem, a płynące z rynku lukratywne propozycje pracy tylko potwierdzają jego wysokie kwalifikacje.
Dla Ewy SGH to okno na świat, początek wielkiej przygody. Choć podkarpacka prowincja, z której pochodzi, jest miejscem uroczym, to od pierwszych lat szkolnych powtarzano jej, że osiągnie wiele, a jej ponadprzeciętne zdolności, jeśli tylko zostaną wsparte systematyczną pracą, kiedyś zaprocentują. Podczas targów dla maturzystów mimochodem sięgnęła po zgrabną ulotkę najlepszej ekonomicznej uczelni w Polsce. Przegryzając promocyjną krówkę, zapoznała się z ofertą i po konsultacjach z rodziną postanowiła spróbować. Dziś studiuje w Warszawie, mieszka w Sabinkach, myśli o założeniu własnego biznesu, a być może wsparciu działalności rodziców – ojciec Ewy, który zakładał firmę na początku lat 90., wybiera się na zasłużoną emeryturę i myśli o sukcesji.
Tak różne drogi Kasi, Andrzeja i Ewy przecięły się po raz pierwszy w marcu 2018 r. Ewa przeczytała na facebookowym profilu, że prowadzona jest rekrutacja do Programu Mentoringowego. Miała to być pierwsza edycja stałego, odbywającego się corocznie cyklu. Zdecydowała się aplikować. Była jedną ze 120 ubiegających się o miejsce w programie studentów, ale miejsc było tylko 60. Najpierw wysłała CV, wypełniła elektroniczny formularz rekrutacyjny, który składał się m.in. z kilku pytań merytorycznych, i wybrała interesującą ją ścieżkę tematyczną. Słusznie domyślała się, że z pozoru proste pytania ankietowe zawarte w formularzu tak naprawdę mierzą nie tyle jej wiedzę, co raczej sprawdzają zaangażowanie w temat, chęć do pracy, gotowość podjęcia tego, co nieobowiązkowe, w celu podniesienia swoich kwalifikacji i poświęcenia dodatkowej energii na tworzenie tej profesjonalnej przygody. Okazało się, że tak właśnie podchodziła do tego komisja składająca się z dyrektora Centrum Kariery i Relacji z Absolwentami oraz przedstawicieli studentów tworzących nowe ciało pod nazwą Think Tank Samorządu Studentów SGH. Poza wypełnioną przez Ewę ankietą istotne było także, na jakim etapie edukacyjnym się znajduje, czym się interesuje i jakie są jej plany na najbliższą przyszłość. Ewa znalazła się w gronie 80 osób, które po analizie formalnej i przeglądzie nadesłanej dokumentacji zostały zaproszone na rozmowę kwalifikacyjną. Podczas trwającego dwadzieścia minut przesłuchania rozmawiano o zasadach programu, roli, jaką będzie odgrywała w nim Ewa, oraz pytano ją dokładnie o jej krótkoterminowe pomysły zawodowe. Opowiedziała nieśmiało o zarysach swojego pomysłu biznesowego. Później została skojarzona z mentorem, który zawodowo zajmuje się poszukiwaniem i finansowaniem obiecujących startupów – to duża szansa na pozyskanie niezbędnych wskazówek, a może, kto wie, na pokazanie jej zupełnie innej drogi. Młoda studentka ma przed sobą całe życie, więc jej życiowy scenariusz pomieści wszystkie mniej lub bardziej zaplanowane zwroty akcji.
Był senny lutowy poranek, gdy Kasia siedząca w swoim biurze, z którego rozpościerał się widok na zasnutą śniegiem Warszawę, odebrała telefon od Natalii. Koleżanka ze studiów zapytała wprost i lakonicznie (przecież w ich branży każda niezagospodarowana minuta jest na wagę złota), czy ma ochotę choćby na chwilę wrócić na uczelnię. Specjalnie też zagrała na altruistycznej nucie w charakterze Kasi, w końcu razem na studiach próbowały wspierać licealistów w bezpłatnych kursach przygotowujących do matury z geografii. Ta potrzeba bezinteresownej pomocy młodszym koleżankom i kolegom przetrwała w Kasi mimo swoistego crash testu, jaki przeszła w środowisku finansistów. Poranny telefon zupełnie odkurzył altruistyczną naturę dziewczyny, więc Kasia musiała się zgodzić. Przez moment zastanawiała się, która ścieżka mentoringu najbardziej do niej pasuje. Trzeba bowiem wiedzieć, że organizatorzy podzielili program na cztery równorzędne merytorycznie tory. Ścieżka dyplomatyczna i naukowa nie pasowały do naszej absolwentki. Wybór pomiędzy obszarem biznesowym a finansowym był trudny, ale po konsultacjach z organizatorami programu wybrała ten pierwszy.
Ponieważ Andrzej jest wyjątkowo lubianym wykładowcą – zawsze przygotowany do zajęć, ciekawy, inspirujący, a do tego sympatyczny, oferujący pomoc i radę swoim studentom nie tylko w godzinach zajęć czy konsultacji – studenckie koło naukowe, które zostało partnerem organizatorów Programu Mentoringowego, wskazało go jako pożądanego przez studentów zainteresowanych przyszłą karierą naukową i przygotowywaniem publikacji. Co ważne, te zapatrywania pokrywały się z wiedzą organizatorów i to dodatkowo zmotywowało tych ostatnich do zaproszenia profesora Andrzeja do pełnienia funkcji mentora. E-mail z zaproszeniem był jednak sformułowany niezwykle delikatnie, ponieważ jego nadawcy wiedzieli o bardzo napiętym grafiku naukowca. Bali się, że pomimo oddania i dobrego serca Andrzeja ich argumenty nie wygrają z tym, co nieubłagane i od człowieka niezależne – błyskawicznie upływającym czasem profesjonalisty. A jednak! Udało się! Andrzej zgodził się być mentorem, a w zamian organizatorzy przyporządkowali mu studenta, który w rozmowach wypadł najlepiej – ambitnego żaka o ogromnej wiedzy, szerokich horyzontach, wysokiej kulturze i planach studiów magisterskich w jednej z najlepszych uczelni na świecie. Zrobili to z cichą nadzieją, że może jednak ów student zmieni swe plany i pod wpływem mistrza zdecyduje się na dalsze studia w SGH.
Kasia, Andrzej i Ewa punktualnie o godz. 18.30 12 marca zasiedli w auli VII budynku głównego SGH. Zostali uczestnikami pierwszej, pilotażowej odsłony Programu Mentoringowego. Odsłony, w której wszyscy uczymy się tego, jak taki program w środowisku akademickim powinien być realizowany, w jaki sposób zoptymalizować nasze wysiłki, aby zmaksymalizować wzajemne korzyści. To spotkanie, połączenie różnych ludzi, ścieżek kariery, zainteresowań i osobowości, stanowi dla organizatorów prawdziwe źródło inspiracji. Bo prawdziwy rozwój pochodzi z różnorodności.
Program Mentoringowy skierowany jest do absolwentów SGH, szczególnie tych, którzy ukończyli naszą Alma Mater w ciągu ostatnich 20 lat (mentorzy) oraz studentów ostatniego roku studiów licencjackich i obu lat studiów magisterskich (mentee) – zarówno stacjonarnych, jak i niestacjonarnych. Uczestnicy projektu zostali podzieleni na cztery grupy, w zależności od swoich doświadczeń i zainteresowań. Każda grupa realizuje inną ścieżkę tematyczną. Organizatorzy, przy merytorycznym wsparciu partnerów, opracowali program naukowy, finansowy, dyplomatyczny i biznesowy.