Wybory w USA zawsze budzą duże zainteresowanie i emocje. Dotyczy to zarówno obywateli USA, jak i ekspertów w dziedzinie stosunków międzynarodowych za granicą oraz polityków państw partnerskich. Po kadencji prezydenta Donalda Trumpa dyskutuje się, jaki może być wpływ kontynuacji jego polityki na gospodarkę światową lub co może zmienić BIDENomika?
Dzisiaj nie można jeszcze ostatecznie potwierdzić, kto zostanie gospodarzem Białego Domu 20 stycznia 2021 roku. Czy będzie to 45. czy 46. prezydent? Jak wynik wyborów wpłynie na gospodarkę? Które z obietnic głoszonych podczas kampanii będą realizowane? Czy czeka nas kontynuacja, czy zmiana? A jeśli zmiana, to jak duża? Czego można się spodziewać?
We wtorek 3 listopada odbyły się wybory w USA. Każdy stan w USA ma swoje przepisy szczegółowe, którymi kieruje się w praktyce. Tak jest i w przypadku wyborów, gdzie wypracowano szczegółowe rozwiązania określające np. warunki głosowania korespondencyjnego czy daty rozpoczęcia liczenia głosów. Na przykład w Pensylwanii nie można rozpocząć liczenia głosów przed samym terminem wyborów, co w innych stanach jest dopuszczalne i możliwe.
Te wybory przejdą do historii
Ostatnie wybory w USA były szczególne z kilku powodów. Przede wszystkim wymienić tu należy frekwencję, która była najwyższa od 120 lat. W tegorocznych wyborach głosy oddało 67% uprawnionych obywateli, wcześniej wskaźnik ten kształtował się na poziomie 45%.
Drugi powód nadzwyczajności wyborów to wiek obu kandydatów walczących o fotel prezydencki. Biden to rocznik 1942, Donald Trump – 1946. Trzeci - ważny z naszego, czyli ekonomistów punktu widzenia - to brak konkretnego, szczegółowego programu gospodarczego. Czwarty zaś to brak wyraźnych różnic w podejściu do współpracy międzynarodowej USA obu kandydatów. Chodzi tu przede wszystkim o stosunek do protekcji czy liberalizacji kontaktów gospodarczych.
Czekamy na ostateczne wyniki
Nie są jeszcze znane oficjalne wyniki głosowania, choć media już ogłosiły wygraną Joe Bidena. Szybciej liczy się głosy oddane bezpośrednio, wolniej głosy korespondencyjne. Tych drugich było dużo, na co wpływ, z jednej strony miała mobilizacja wyborców, z drugiej zaś decyzja o tej formie wyborów z powodu pandemii COVID-19.
Wszyscy czekają na rezultaty obliczeń swinging states, czyli najbardziej podzielonych politycznie stanów. W tej grupie stanów, na Florydzie i w Minesocie, zwycięstwo odniósł obecnie urzędujący prezydent Donald Trump. W Wisconsin wygrał kandydat Demokratów, Joe Biden. Brakuje pełnych wyników z Nevady, Arizony, Pensylwanii, Georgii, Alaski i Karoliny Północnej.
CNN podaje, że Demokraci zdobyli 253 głosy, podczas gdy Republikanie 213. Fox News przypisuje Demokratom 264 głosy, Republikanom 214. New York Times prognozuje przewagę Demokratów 39 głosami. Fotel prezydenta wymaga 270 głosów elektorskich.
Czy możliwy jest remis?
W mediach można również spotkać opinię, że bardzo prawdopodobny jest remis. Konstytucja USA w art. 2 wskazuje, że w przypadku remisu decyzja podjęta powinna zostać przez Izbę Reprezentantów. W takiej sytuacji każdy stan, bez względu na swoją wielkość (liczbę ludności), dysponuje jednym głosem. Wygrana wymaga wówczas uzyskania 26 głosów poparcia. Głos w imieniu stanu oddaje partia mająca większość w Kongresie Stanowym (Republikanie lub Demokraci). Obecnie są to Republikanie popierający urzędującego prezydenta.
Jednak równocześnie z wyborami prezydenckimi przeprowadza się wybory do Izby Reprezentantów, a to może zmienić układ sił.
W nocy z 4 na 5 listopada w kilku stanach wybuchły zamieszki. Demonstranci pojawili się na ulicach Nowego Yorku i Portland. Zdjęcia z tych wydarzeń pokazują powtarzające się żądanie: „Przeliczcie wszystkie głosy” (Count every vote).
Program gospodarczy Joe Bidena, czyli BIDENomika
BIDENomika – bo takiego określenia zaczęto używać – nie jest kompleksową nową koncepcją, która zostanie wprowadzona w przypadku zwycięstwa Joe Bidena w wyborach prezydenckich.
Biden nie ma zdefiniowanej i rewolucyjnej wizji dla gospodarki USA. Przez 36 lat pracy w Senacie zajmował się systemem wymiaru sprawiedliwości i polityką zagraniczną. The Economist określił go nawet mianem pragmatyka.
W jednym z październikowych wydań tygodnika pisano nawet, że rozwiązania gospodarcze proponowane przez Bidena i jego przyszłą administrację mogą spełnić rolę „balsamu”, ale to nie wystarczy do przebudowania gospodarki. Biden nie przedstawił swojej doktryny dla gospodarki.
Z haseł wyborczych można wyciągnąć wniosek, że chce on przechylić kapitalizm amerykański w kierunku robotnika, a nie bogatych. W swych wypowiedziach często zaznaczał swoje poparcie dla ciężko pracujących Amerykanów. Podkreślał znaczenie klasy średniej oraz potrzebę podnoszenia dobrobytu.
Biden rozumie gospodarkę przez pryzmat firm, które odniosły sukces w przemyśle w XX wieku. Jego wizja rynku jest bliska „paternalistycznemu kapitalizmowi”. Co to może oznaczać?
Że będzie chciał swój plan realizować przez podniesienie podatków, zmianę struktury wydatków ze zwiększeniem wagi wydatków przeznaczonych na infrastrukturę, edukację, zabezpieczenie społeczne.
Problemy amerykańskiej gospodarki
Określenie jego wizji jako „paternalistyczna” może wynikać z problemów, z którymi boryka się obecnie gospodarka, jednak nie musi to oznaczać nadmiernego interwencjonizmu. Wszystko zależy od zastosowanych instrumentów i przyjętych rozwiązań. O tym, co Joe Biden zrobi, będziemy mogli się przekonać, gdy zacznie wprowadzać swoje działania w czyn i gdy wyznaczy swoich najbliższych współpracowników, co może się wydarzyć dopiero w styczniu przyszłego roku.
Gospodarka USA charakteryzuje się spadkiem PKB o -9,0% w stosunku do roku poprzedniego, bezrobocie wynosi 8,4% (dane za sierpień 2020), deficyt rachunku bieżącego bilansu płatniczego to -1,8% PKB w 2020, wielkość deficytu budżetowego w stosunku do PKB to -15,3%. Wskaźniki te pokazują, że gospodarka USA znajduje się w najgłębszej recesji, jaką pamiętają Amerykanie.
Co ta sytuacja może oznaczać w kontekście programu gospodarczego Joe Bidena? Czego można oczekiwać w przyszłych relacjach USA z gospodarką światową? Jak wpłynie to na stosunki z państwami europejskimi, z UE, czy można liczyć na wznowienie negocjacji o partnerstwie w ramach TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w Handlu i Inwestycji)? Czy będzie kontynuowana wojna handlowa USA-ChRL? Czy USA powróci do roli lidera międzynarodowego w stymulowaniu współpracy?
Wybory z COVID-19 w tle
Stan gospodarki USA i dość ogólne koncepcje w sferze gospodarczej nie pozwalają prognozować zbyt optymistycznych wizji w tej dziedzinie. Chociaż pewne nadzieje można wiązać z faktem, że Joe Biden jest tradycyjnie zaangażowany w politykę zagraniczną. Nie znamy składu jego rządu, nie wiemy, kto będzie odpowiedzialny za gospodarkę.
Obecna trudna sytuacja w gospodarce światowej, kryzys wywołany pandemią koronawirusa i konieczność stosowania środków, które ograniczają rozprzestrzenianie się choroby w poszczególnych państwach i międzynarodowo (lockdowny), czy rosnące deficyty budżetowe wywołane przez spadek dochodów i rosnące wydatki, nie nastrajają optymistycznie.
Niemniej jednak ani kryzysu gospodarczego, ani samej pandemii nie można pokonać „narodowo”. Skuteczność zastosowanych rozwiązań wymaga współpracy międzynarodowej. Efektywność przyjętego modelu współpracy międzynarodowej wymaga wizji, koncepcji realizacji, wsparcia, środków, liderów i aktorów wspierających.
Nie można wykluczyć, że USA zaangażuje się w taki model współpracy. Nie zawsze hasła wyborcze, których celem jest pozyskanie poparcia wyborców, a więc formułujące ogólne obietnice i koncepcje, są realizowane. Często nadaje im się bardzo konkretny kształt. Z takich haseł rozlicza się polityka i na ich podstawie ocenia się jego działania. Ocena taka może być jednak subiektywna w momencie, kiedy obserwuje się poprawę w gospodarce. Trudno spodziewać się, że USA odrodzą się dzięki biznesom, firmom, podmiotom, które odegrały ważną rolę w przeszłości.
Nowa sytuacja wymaga zdecydowanych działań. Powinna być ukierunkowana na proces „zielenienia gospodarki”, wprowadzania do niej osiągnięć rewolucji przemysłowej 4.0. COVID-19 i sposoby ograniczania pandemii wpłynęły na zmiany naszych zachowań i przyzwyczajeń, a to tworzy nowe pole dla działania starych i nowych firm.
Gospodarka USA jest znana z tego, że szybko reaguje na sygnały rynkowe.
Kierunek polityki międzynarodowej
To prowadzi do wniosku, że mimo krytycznych ocen „BIDENomiki”, gospodarka USA odrodzi się. Natomiast zainteresowanie Joe Bidena polityką zagraniczną może prowadzić do przywrócenia pozycji międzynarodowej USA, w czym ważną rolę może odegrać Unia Europejska lub Wielka Brytania.
W przypadku tego drugiego kraju znaczenie może mieć umowa, która pozwoli Wielkiej Brytanii uzyskać dostęp do rynku UE, a państwom UE dostęp do rynku Wielkiej Brytanii. Być może ważną rolę odegra w tym przypadku Umowa Wielkopiątkowa dotycząca relacji między Republiką Irlandii a Irlandią Północną.
W naszych naukach można prognozować różne rozwiązania - nie wykluczają one innych, niewymienionych. Krótko mówiąc: o tym, co będzie, dowiemy się, jak to się zacznie dziać. Dzisiaj mamy zbyt dużo niewiadomych, aby móc szkicować szczegółowe scenariusze.
Jedno jest pewne: powrót do autonomii gospodarek, zamykanie się na handel i napływ kapitału są raczej niemożliwe. Bez współpracy międzynarodowej nie uda się zwalczyć skutków pandemii, nie uda się też utemperować państw, które są nadmiernie ambitne militarnie i politycznie.
To wymaga współpracy, która może się rozpocząć np. od kooperacji przy badaniach nad szczepionką. Innym polem wspólnych działań mogą być rozwiązania dotyczące polityki ograniczającej wielkość deficytu budżetowego. Kolejne pole to wprowadzenie rozwiązań gwarantujących pokrywanie pełnych kosztów użycia własności intelektualnych itp.
Różnice rozwojowe między krajami, różnice struktur gospodarczych, stworzone współzależności – wszystkie te cechy charakteryzujące gospodarkę świata można potraktować jako punkt wyjścia dla opracowania nowych, globalnych systemów współpracy. Byłoby to w interesie i USA, i pozostałych państw. Takie rozwiązanie i wyjaśnienie modelu jego działania, skuteczności i kompleksowych korzyści mogłoby służyć jako argument prowadzący do jego powszechnej akceptacji.