Wykład inauguracyjny „Wyzwania współczesnej gospodarki” dr Henryki Bochniarz

Z okazji inauguracji roku akademickiego 2025/2026 w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie wykład pt. „Wyzwania współczesnej gospodarki” wygłosiła dr Henryka Bochniarz – w latach 90. minister przemysłu i handlu, prezydentka Konfederacji Lewiatan w latach 1999–2019, absolwentka SGH.
Dziękuję za zaproszenie, dziękuję za te wszystkie dobre słowa, które niekoniecznie mi się należą. Wydaje mi się, że przez całe dorosłe życie starałam się konsekwentnie dokładać cegiełki do tego fundamentu, który zbudowali Leszek Balcerowicz, Tadeusz Mazowiecki i cała rzesza ludzi, której nie będę tutaj wymieniać.
To jest samobójcze zadanie, żeby w ciągu 15 minut powiedzieć coś sensownego o wyzwaniach gospodarczych naszych czasów. Jak wszyscy wiemy, żyjemy w czasach nadzwyczajnych.
Skorzystałam z tego, z czego – mam nadzieję – wszyscy tutaj Państwo korzystają i do czego też namawiam, czyli z czata. Konwersowałam sobie z nim dość długo. Kłóciliśmy się na temat różnych rzeczy, a muszę powiedzieć, że praca z czatem to jest wielka przyjemność, ponieważ on zawsze przyznaje rację. I kiedy zaproponował mi jakieś dane statystyczne, które absolutnie nie odpowiadają rzeczywistości, napisałam mu: słuchaj, bzdury opowiadasz. Powiedział: o, przepraszam bardzo, oczywiście masz rację. Myślę, gdybym tego typu słowa skierowała do swojego pracownika czy pracowniczki, to na pewno i bardzo słusznie byłabym posądzona o mobbing. Więc zalecam, jeżeli jesteście Państwo sfrustrowani, to jest sposób na to, żeby rozładować swoje frustracje.
Wybrałam tylko kilka spraw, przede wszystkim z punktu widzenia moich doświadczeń, ale także środowiska, które reprezentuję. Uważam, że te sprawy są w tej chwili najważniejsze.
Cała debata zaczyna się od nazwy czasów, w których żyjemy: „nowy początek”, „nowy bałagan”, „rewolucja”. Myślę, że ciągle jeszcze nie znaleźliśmy właściwego słowa na to, co się zdarzyło w ciągu ostatnich lat i z czym staramy się jakoś poradzić. Odniosę się do tytułu filmu i jeszcze będę się do filmów odnosić. Moim zdaniem to jest świetny tytuł, „Wszystko, wszędzie, naraz”.
Oczywiście, trzeba zacząć od pandemii COVID-19, bo to był moment wstrząsu dla wszystkich. Niezależnie od tego, w jakim miejscu świata byli, czym się zajmowali, jaką mieli pozycję społeczną, wtedy okazało się, że budowany przez powojenny czas porządek, który wydawał się dość ustabilizowany, może runąć w ciągu kilku tygodni. Jednak jak każdy kryzys, tak i ten ma również pozytywne aspekty. Takim pozytywnym aspektem było poczucie wspólnoty. Trudno sobie wyobrazić, żebyśmy dali radę tej strasznej chorobie, jeżeli nie byłoby wspólnego działania instytucji, rządów, obywateli, chociażby w przypadku wynalezienia szczepionek. Myślę, że powinniśmy poświęcić więcej czasu na analizę. Wydarzenia, które nastąpiły później, spowodowały, że nie mieliśmy zbytnio czasu, żeby zastanowić się, czego nas ta pandemia nauczyła.
Z punktu widzenia gospodarki pierwszy wniosek, jaki się wtedy pojawił i potem znalazł odniesienie w konkretnych działaniach, to świadomość tego, że nie można uzależnić się od jednego miejsca zakupów, relacji. Okazało się, że nic nie lata i nic nie jeździ. Na przykład nie można było wyprodukować lekarstw w Polsce, bo nasze fabryki zaopatrywały się głównie w Chinach.
Wszystkie koncepcje nearshoringu, frienshoringu starały się zaadaptować do nowej sytuacji. My w Polsce, poza nielicznymi wyjątkami, nie mieliśmy ogromnego problemu, bo ciągle jeszcze nasz udział w światowej gospodarce nie jest tak wielki. Inna była sytuacja Unii Europejskiej i koszty wynikające z zachwiania kanałów dystrybucji i tworzenia od zera nowych cykli były ogromne.
Natomiast to, co pandemia nam zostawiła i z czym dalej się borykamy i będziemy się borykać, to coś, co było absolutnie niezbędne, czyli zgoda na to, aby wyjść poza standardowe normy w kwestii zadłużenia. Wiadomo było, że dla ratowania ludzi nie będziemy patrzeć na to, jaki mamy deficyt, jaki mamy dług publiczny. I niestety, zostaliśmy z tym do dzisiaj. Wydaje mi się, że jest także pozwolenie społeczne na myślenie takie oto, że możemy się zadłużać bez końca. I to jest jedno z większych niebezpieczeństw. I oczywiście, patrzymy na nasz dług publiczny, który jeszcze nie doszedł do 60% PKB zapisanych w konstytucji; we Włoszech to 130%, we Francji 110% (…). To jest choroba ogólnoświatowa. Ale trudno nie myśleć o tym, co może się zdarzyć, jeżeli na przykład pojawi się kolejne zagrożenie i okaże się, że ani EBC, ani FED nie są w stanie udźwignąć już tego ciężaru.
Powinniśmy o tym pamiętać też my jako społeczeństwo. Wydaje mi się, że w Polsce jest bardzo dużo myślenia, że taka polityka jest bezkarna. Nie jest bezkarna. Kiedy patrzę na budżet, który jest zbudowany na rok przyszły, gdzie mamy ponad 66 mld zł wydanych na świadczenie 800 plus, 30 mld zł trzynaste, czternaste emerytury, 67 mld zł na zaliczki na kontrakty zbrojeniowe, to trudno się dziwić, że potem nie starcza nam na to, żeby finansować naukę. Przecież bez nauki nie będziemy się rozwijać. Jeżeli będziemy przede wszystkim w dalszym ciągu myśleli o świadczeniach społecznych i nie będziemy myśleli o tych instrumentach, które będą nakręcały wzrost, to niestety obawiam się, że skończy się to bardzo kiepsko. My w odróżnieniu od Francji czy od Włoch nie jesteśmy w strefie euro, nie jesteśmy w związku z tym chronieni. Pamiętacie, jaki był koniec Grecji, która była w strefie euro i mogła liczyć na pomoc. W związku z tym uważam, że zrozumienie problemu zadłużenia jest jednym z najważniejszych zadań stojących także przed uczelnią. Warto pokazywać, jakie są zagrożenia i starać się, żebyśmy wrócili do starej metody myślenia o długu, o deficycie jako czymś, co jest po prostu niezdrowe.
Po wybuchu wojny na Ukrainie zrozumieliśmy, że będziemy musieli przeznaczać ogromne środki na wydatki zbrojeniowe i na utrzymanie armii. Wtedy okazało się, że nie mamy już poduszki bezpieczeństwa finansowego i w związku z tym grożą nam poważne problemy.
Druga sprawa, o której trzeba powiedzieć (…), to wszystkie wątki związane ze zmianami klimatycznymi i transformacją energetyczną. Znowu z punktu widzenia polskiej gospodarki to ważny temat, bo – jak wiecie – mamy najwyższe w tej chwili ceny energii w Europie. W związku z tym trudno oczekiwać, żeby nasi przedsiębiorcy mogli konkurować z innymi przy takich cenach energii i przy ogromnych kosztach pracy. To jest rzecz, która jest niesamowicie ważna.
Niezależnie od tego, że USA wycofały się z Porozumienia paryskiego (klimatycznego), sam fakt, że mamy system zgłaszania przez poszczególne kraje swoich sposobów dochodzenia do redukcji CO2 i innych gazów cieplarnianych, jest jakimś postępem. Przyznam się, że byłam bardzo zaskoczona, kiedy na ostatniej sesji ONZ premier Chin zgłosił w imieniu swojego kraju dobrowolne ograniczenia. Niewystarczające oczywiście, ale sam fakt, że Chiny, które postrzegane są – i słusznie – jako kraj dokładający się do naszych ogromnych problemów klimatycznych, podjęły tego typu decyzje, pokazuje, że jednak temat jest. I to od naszej determinacji, od naszego myślenia dużo zależy. Nie wolno tego problemu odpuścić i nie możemy sobie tłumaczyć, że skoro mamy inne problemy, mamy wojnę, to damy sobie spokój (z klimatem). Bardzo cenię wszystkie ruchy obywatelskie, które walczą o to, żeby ten temat ciągle był gorący.
I kolejna rzecz, która też jest do policzenia i w związku z tym wydaje się, że jesteśmy sobie w stanie z nią poradzić, to kwestie związane z kryzysem demograficznym i migracją. Jak Państwo wiecie, to jest problem większości krajów wysoko rozwiniętych. My znowu jesteśmy w czołówce. Ostatnie opublikowane dane pokazują, że mamy w tej chwili poziom dzietności 1,009 – jest to poziom najniższy w historii. Nie jesteśmy jedynym przykładem. W Singapurze, który jest krajem o dużo wyższym standardzie życia i gdzie oferowane są darmowe mieszkania, darmowe żłobki czy dodatkowe świadczenia, żadne z tych instrumentów nie dają efektów. Powinniśmy się zastanowić nad tym, jak zmienić sytuację, tak by kobiety decydowały się na dzieci.
Noblistka profesor Claudia Goldin dokładnie wskazała problem. Kobiety płacą ogromną cenę za czas macierzyństwa i w związku z tym trudno się dziwić, że sporo z nich rezygnuje z bycia matką na rzecz swojej pracy. Oczywiście, żeby to zmienić, moglibyśmy zastosować zestaw instrumentów (niekoniecznie finansowych), ale z drugiej strony musimy pogodzić się z tym, że imigracja będzie niezbędnym elementem naszego funkcjonowania. Uważam, że to, co się stało w Polsce i co teraz jest przedmiotem jakiegoś „szukania wroga”, jest najgorszą rzeczą, jaka się może zdarzyć. Wydaje mi się, że powinniśmy pokazywać to (kwestię przyjęcia rzeszy migrantów – red.) jako wielki sukces Polski. Udało nam się bez namiotów, bez obozów uchodźców zagospodarować ludzi, którzy dzisiaj stanowią istotną część naszego społeczeństwa. Oczywiście, musimy się liczyć z tym, że skończy się wojna i część z nich na pewno będzie chciała wrócić i będzie chciała uczestniczyć w tworzeniu nowej Ukrainy. Ale daj Bóg, że część z nich zostanie z nami i będziemy w ten sposób mogli ten problem rozwiązać. Musimy się przygotować na to, że imigracja jest absolutnie niezbędnym elementem naszego rozwoju.
Wspomnę jeszcze dwie sprawy, które są niepoliczalne i niezdefiniowane. (…) Liczę na to, że młodzi ludzie, którzy zaczynają studia, którzy już studiują, którzy robią doktoraty, będą szukali odpowiedzi na ważne pytania. Jedno z nich to problem sztucznej inteligencji i wszystkich nowych technologii. Tutaj „od ściany do ściany” można znaleźć zachwyty (podawanie AI jako sposobu na wszystkie problemy), a po drugiej stronie wieszczenie jednego, wielkiego nieszczęścia. Czytałam opracowania, w których mówiono (o nowych technologiach – red.), że to jest jak bomba atomowa. Jednak tu jest dużo gorzej, dlatego, że w odróżnieniu od bomby atomowej, gdzie kontrole miały państwa, mamy do czynienia z absolutną komercjalizacją. Cztery największe firmy, które działają w tej dziedzinie, są ciągle kontrolowane przez swoich założycieli. Rządy mają parlamenty, mają sądy konstytucyjne, sądy najwyższe, są jakieś formy instytucji, które nakładają jakąs kontrolę. W tych firmach nie mamy żadnej kontroli.
Mówiłam o filmach, polecam Państwu tytuł „Mountainhead”. To jest film o czterech właścicielach firm technologicznych, którzy spotykają się i dyskutują o tym, jak ten świat będzie przez nich rządzony. Dziś było sporo o demokracji. Pan rektor o tym mówił i myślę, że, to jest szalenie ważne. Dla nas demokracja ciągle jest nowa, świeża, my ją ciągle budujemy. Natomiast zastanawiam się, co jest dla mnie większym zagrożeniem: czy autorytarne rządy, z którymi mamy do czynienia i moglibyśmy tutaj jeden po drugim je wymieniać, czy kompletna samowola ludzi mających ogromne pieniądze? Słyszymy o tym, że największe inwestycje w tej chwili są prowadzone przez firmy, które budują magazyny energii. Mówimy o miliardach! Czasami są to inwestycje wielkości naszego dochodu narodowego! Mamy do czynienia z procesem kompletnie niekontrolowanym. (…)
Ja podpisuję się pod listem, który wystosowało 150 najwybitniejszych naukowców, że naprawdę musimy się zastanowić, w jaki sposób możemy ten proces kontrolować. Mój ulubiony autor Stanisław Lem (…), który był absolutnym fanatykiem nowych technologii, bał się jednej rzeczy: internetu. Myślę, że patrząc na to, co się dzieje, musimy się zastanowić, co zrobimy z mediami społecznościowymi i co zrobimy ze sztuczną inteligencją. To jest nasza odpowiedzialność i dlatego uważam, że zwłaszcza młodzi ludzie powinni wziąć na siebie odpowiedzialność za to, żeby bez kompleksów kontrolować to wszystko i proponować nowe rozwiązania.
Chciałabym wobec tego skierować kilka słów nie tylko do „pierwszaków”, ale również i starszych studentów. Słuchajcie, to jest świetna Szkoła. Świetna Szkoła, która wypuściła fantastycznych ludzi. I myślę, że jesteśmy w takim momencie zawirowań, w którym można schować się do mysiej dziury i przeczekać. Ale to jest jednocześnie moment, w którym właśnie ci ludzie, którzy są kreatywni, otwarci, nie mają kompleksów, mają niewiarygodne pole do działania, tak jak myśmy mieli właśnie w ‘89 i ‘90 roku, kiedy zastaliśmy „spaloną ziemię”. Nikt nie miał wtedy patentu na to, co z tym wszystkim zrobić, ale byli ludzie, którzy podejmowali decyzje, brali za nie odpowiedzialność. Myślę, że to jest dokładnie wasze zadanie przy wsparciu starszych koleżanek i kolegów, profesorów, asystentów, wszystkich tych, którzy chcieliby się w ten proces włączyć. Jak będziecie potrzebowali dziarskiej staruszki, to ja się zgłaszam do wolontaryjnej roboty!
Dziękuję!