12. Klub Prasowy SGH. Obraz polskiej gospodarki w czasach niepewności
3 lipca 2025 r. odbył się Klub Prasowy SGH we współpracy z SKN Finansów i Makroekonomii. W rozmowie wzięli udział: Marta Petka-Zagajewska
– dyrektor Biura Analiz Ekonomicznych w PKO BP, Ignacy Morawski – główny ekonomista „Pulsu Biznesu” oraz dr Piotr Arak – główny ekonomista VeloBanku.
Paneliści zgodnie wskazali, że polityka fiskalna będzie zajmować coraz ważniejszą rolę w debacie publicznej zarówno przy analizie gospodarki w najbliższych miesiącach, jak i w kontekście wyzwań strukturalnych.
Jednocześnie – jak zauważył Piotr Arak – bieżące perspektywy dla Polski są dość dobre: ożywienie gospodarcze, wracająca do normy inflacja, spadające stopy procentowe i stabilny rynek pracy sprawiają, że na najbliższe kwartały możemy oczekiwać ze względnym spokojem.
Według Marty Petki-Zagajewskiej dużą rolę w kształtowaniu bieżącej sytuacji gospodarczej będzie odgrywać kolejna ustawa budżetowa. Większa niepewność polityczna może sprzyjać hojnym obietnicom wyborczym i wyższym deficytom, które choć będą napędzać polską gospodarkę to poprzez presję inflacyjną ograniczą przestrzeń na dalsze obniżki stóp procentowych.
Jak podkreślił Ignacy Morawski, to, czy obecny okres podwyższonych deficytów (w Unii Europejskiej wyższe odczyty niż Polska notuje tylko Rumunia) okaże się poważnym problemem, zależy głównie od średnioterminowego potencjału wzrostu. Jeśli utrzymamy tempo wzrostu gospodarczego na poziomie 3–4% i nominalny wzrost PKB pozostanie wyższy niż długoterminowa stopa procentowa, to odsetki od rosnącego zadłużenia nie będą aż tak znacznym obciążeniem. Na razie większe obawy do realizacji tego optymistycznego scenariusza wyrażają ekonomiści niż rynki finansowe i agencje ratingowe, których ocena pozostaje stabilna.
W polskiej, ale też europejskiej debacie ekonomicznej to właśnie w inwestycjach publicznych upatrywano źródła impulsu dla pobudzenia wzrostu gospodarczego po pandemii COVID-19. Ignacy Morawski pozostaje jednak sceptyczny zarówno wobec tego, czy 2025 r. będzie przełomowy pod kątem skali inwestycji, jak i szerzej wobec tezy stawiającej inwestycje publiczne jako motor polskiej gospodarki. Wskazuje, że ostatnie 30 lat, to w dużym stopniu historia rosnącego eksportu wynikającego z konkurencyjności kosztowej oraz dostępu do wspólnego rynku. Z uwagi na małą skalę, nawet przy dużym wzroście, kontrybucja inwestycji publicznych pozostanie raczej niewielka.
Przełomu nie widać też za zachodnią granicą. Zdaniem Marty Petki-Zagajewskiej, największy sceptycyzm wobec odbicia niemieckiej gospodarki dzięki ekspansji fiskalnej wyrażają... niemieccy inwestorzy. I choć początkowy optymizm pojawił się w indeksach koniunktury, to brak skutecznej absorpcji środków może sprawić, że efekt ten szybko wygaśnie. A słabsze perspektywy niemieckich firm ograniczają również inwestycje ich spółek zależnych w Polsce. Także Piotr Arak nie widzi powodów do optymizmu za naszą zachodnią granicą. W ostatnim 30-leciu Niemcy wykorzystały swoje okazje do rozwoju związane ze zjednoczeniem Niemiec, reformą rynku pracy czy rozszerzeniem rynku UE w 2004 r., ale te motory już się wyczerpały. Jednocześnie – zdaniem prelegenta – zwiększone inwestycje publiczne w zbrojenia będą raczej częściowo wypierać nakłady na energetykę niż stanowić nowy motor napędowy.
Ambitne i optymistyczne założenia towarzyszą nie tylko niemieckiej polityce inwestycyjnej, ale także nowemu zobowiązaniu państw NATO do zwiększenia wydatków na obronność do 2035 r. – do 5% PKB, z czego 3,5% ma być przeznaczone bezpośrednio na sprzęt, personel i rozwój technologii wojskowych. I w tym przypadku paneliści byli jednak sceptyczni co do realności tych planów. Piotr Arak zauważył, że państwa członkowskie są bardzo kreatywne w klasyfikowaniu wydatków jako związanych z obronnością – jak w przypadku włoskiej propozycji zaliczenia do tej kategorii planowanego mostu na Sycylię. Przy czym – jak wskazał – również w Polsce stosuje się obecnie tego typu sztuczki i w rzeczywistości środki przeznaczane stricte na zbrojenia są wyraźnie niższe niż deklarowane niemal 5% PKB.
Jak zwrócił uwagę Ignacy Morawski, wobec braku determinacji do ograniczania deficytu to właśnie tempo wzrostu gospodarczego będzie decydowało o utrzymaniu długu publicznego na bezpiecznym poziomie. Choć coraz więcej Polaków wierzy w „złoty wiek”, a nasz „cud gospodarczy” trafił na okładkę „The Economist”, lista zagrożeń dla wysokiego tempa wzrostu jest długa. Zdaniem Piotra Araka, rośnie ryzyko, że już za pięć lat trwale pożegnamy się z ponad 3-procentowym wzrostem PKB. Marta Petka-Zagajewska podkreśliła, że mit „małego przedsiębiorcy” – promowanego w Polsce – staje się coraz bardziej szkodliwy. Małe firmy są mało wydajne, nie inwestują i nie wdrażają nowych technologii. Dodatkowym obciążeniem dla wzrostu – jak podkreślił Morawski – jest kapitałochłonna transformacja energetyczna, która nie przekłada się na wyższą produkcję i konsumpcję, jak tradycyjne inwestycje. Coraz większy problem stanowi też przeregulowanie Unii Europejskiej, przez które Wspólnota nie jest w stanie reagować na nagłe zmiany technologiczne, geopolityczne i makroekonomiczne. Standardową receptą ekonomistów na nowe wyzwania był wzrost unifikacji rynku, który nieuchronnie wiąże się z dodatkowymi regulacjami i rosnącymi kompetencjami na poziomie UE. Jednak w sytuacji, gdy kraje członkowskie są niechętne głębszej integracji, to rozwiązanie wydaje się być oderwane od rzeczywistości. Rozdźwięk jest na tyle duży, że zdaniem Piotra Araka nowa kadencja Komisji Europejskiej powinna rozpocząć się od audytu obecnych przepisów i szukania możliwości deregulacji przed ustalaniem kolejnych reguł. Ignacy Morawski uważa, że kluczowe jest zrozumienie, w jakich obszarach większa obecność UE jest potrzebna, oraz rezygnacja z takich pomysłów, jak niedawne próby regulacji rozwoju AI, które stanowią barierę, jednocześnie nie odpowiadając na bieżące problemy i potrzeby.
Główny ekonomista VeloBanku zauważył, że przy wdrażaniu handlu emisjami CO2 w ramach ETS2 w 2021 r. kraje członkowskie popadły w hiperoptymizm, wierząc, że transformacja będzie bezkosztowa. Jednocześnie obecne inwestycje w przeciwieństwie do równomiernie trafiających do gospodarki nakładów z polityki spójności są skoncentrowane w kilku sektorach i dotykają głównie największych firm, a w dużej mierze bezpośrednio są wydawane na import. Szwankuje też główne założenie KPO – pieniądze na dobre projekty w zamian za reformy. Z tego powodu obecne wyliczenia Europejskiego Banku Centralnego wskazują na zaskakująco niskie efekty KPO wśród największych beneficjentów – Włoch i Hiszpanii. Dzieje się tak, ponieważ to właśnie reformy stojące za kamieniami milowymi miały generować wzrost produktywności, a środki stanowić narzędzie do realizacji tego celu i dodatkową zachętę dla dotrzymania założeń programu. Jednocześnie – jak zauważa główny ekonomista „Pulsu Biznesu” – szybkie wydatki to często złe wydatki. Dlatego pozytywnie odbiera sygnały o wydłużeniu wydatkowania KPO oraz rosnący udział krajowych udziałowców przy projektach. Zdaniem dyrektor Biura Analiz Ekonomicznych w PKO BP problemem jest też brak solidarności między krajami UE, które raczej konkurują ze sobą w podziale europejskiego tortu niż skupiają się na możliwościach jego powiększania. I dlatego przy wdrażaniu reform i ustalaniu budżetu większy nacisk kładziony bywa na to, kto skorzysta na zmianie, a nie na jej wpływ na całość Wspólnoty. Piotr Arak uważa, że zmiana podejścia krajów będzie bardzo trudna. Sytuacji nie ułatwia płynna wymiana kadr między rządami krajowymi i instytucjami unijnymi. Światełka w tunelu ekspert upatruje w większej demokratyzacji procesów UE i uczynieniu ich łatwiejszymi do zrozumienia dla obywateli. Zdaniem prelegenta bardzo pozytywny impuls mogłoby stanowić też rozszerzenie Wspólnoty o Bałkany – sygnał, że potrafimy po raz kolejny zaufać i wykonać krok w stronę odnowienia wizji rosnącej UE.
A co może stanowić nowe paliwo do wzrostu produktywności w Unii Europejskiej? Jak wskazuje Ignacy Morawski, źródłem rozwoju zawsze była innowacyjność. Obecnie największe nadzieje są wiązane z AI, ale impuls może nadejść też z innych kierunków, np. na skutek inwestycji zbrojeniowych. Jednocześnie możliwe, że Europie do rozwoju wystarczy kopiowanie i sprawne wdrażanie postępu technologicznego płynącego ze Stanów Zjednoczonych. Jak przypomina Ignacy Morawski, przez ostatnie 100 lat wielokrotnie pojawiały się oznaki, że z dalszym wzrostem mogą być problemy, ale za każdym razem odnajdywano nowe źródło – zwykle nie tam, gdzie się go spodziewano.
Zdaniem Piotra Araka taką szansę w perspektywie kilku lat może stanowić normalizacja stosunków z Rosją po zakończeniu wojny z Ukrainą i co za tym idzie niższa presja na wydatki zbrojeniowe oraz tańsze surowce. I choć temat powrotu do relacji z Rosją jest silnie niepopularny w Polsce, to już znacznie chętniej podnoszony wśród krajów Beneluksu i południa Unii. Jednocześnie, choć brakuje wiarygodnych badań społeczeństwa rosyjskiego, to suma miliona zabitych i rannych, znacznie większa niż w przegranej wojnie w Afganistanie, nie pozostaje bez wpływu na nastroje społeczne.
Chociaż wyłaniający się obraz wydaje się być pesymistyczny dla Polski – jak wskazał Ignacy Morawski – przez ostatnie 20 lat wielokrotnie pojawiały się już (słuszne) obawy o problemy z tempem dalszego wzrostu i na koniec gospodarka po raz kolejny zaskakiwała pozytywnie. Choć w dyskursie poszukuje się zwykle możliwych źródeł wzrostu wśród zjawisk, które widzimy gdzieś na horyzoncie, to zazwyczaj czynniki, które powodują przyspieszenie wzrostu, pojawiają się dość niespodziewanie. I możliwe, że dziś, dyskutując głownie o AI, nie zwracamy na nie uwagi. Jednocześnie w nawiązaniu do pytania o znany cytat noblisty Paula Krugmana, że wpływ internetu na światową gospodarkę będzie nie większy niż faksu, Morawski zauważył, że w obecnej kompleksowej gospodarce usługowej trudniej mierzyć bezpośredni wpływ innowacji. I choć bezpośredni wkład internetu w PKB jest znikomy (bo nie kosztuje jak klasyczne dobro), to bez niego większość największych firm z amerykańskiej giełdy nie mogłaby się rozwinąć lub osiągnąć obecnej skali. Jednocześnie – jak wskazała Marta Petka-Zagajewska – możliwe, że zbliżamy się do momentu, gdy pogoń za wzrostem nie jest najskuteczniejszą drogą do wzrostu dobrobytu. Zamiast tego należałoby położyć większy nacisk na aspekty życia społeczno-gospodarczego, które są ważne dla jakości życia, a owoce zdają się wciąż wisieć nisko, np. w obszarze zdrowia.

BARTOSZ TRACZYK, przewodniczący SKN Finansów i Makroekonomii w SGH