Strażak

Awers i rewers Medalu honorowego im. Bolesława Chomicza

Bolesław Chomicz (1878-1959), wykładowca naszej uczelni znany każdemu polskiemu strażakowi

Wszyscy mieszkańcy Warszawy doskonale znają Chomiczówkę, przynajmniej ze słyszenia, choć może nigdy nie byli na tym osiedlu. Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku powstało tam olbrzymie socjalistyczne blokowisko, wzniesione z wielkiej płyty. Kiedyś, jeszcze przed I wojną światową,  Chomiczówka należała do rodziny Chomiczów, zajmujących się ogrodnictwem na przedmieściach stolicy. To „kiedyś” trwało co najmniej do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Przedsiębiorcy, Chomiczowie, mieli zapewniony byt i niezależność, co okazało się istotną wartością, zwłaszcza że jeden z nich poszedł w świat, zdobył wykształcenie, wysoką pozycję społeczną i przejawiał przy tym wielką pasję społecznikowską. I w pewnym momencie to wszystko się skończyło. Pozostał powrót do ogrodnictwa.

Na grafice zdjęcie Bolesława Chomicza oraz skan „Przeglądu Pożarniczego”

W grudniu 1912 r. Bolesław Chomicz wraz z Józefem Tuliszkowskim wydał pierwszy numer „Przeglądu Pożarniczego”. Było to czasopismo poświęcone strażom ogniowym, budownictwu ogniotrwałemu i ubezpieczeniom od ognia. Czasopismo ukazuje się do dzisiaj.

Bolesław Chomicz urodził się w 1878 r. w Jaroszówku koło Nowogródka. Studia prawnicze odbył na znanym uniwersytecie w Kijowie. Ukończył je w 1901 r. Szybko zorientował się, że wraz z rozwojem gospodarczym ziem polskich i stopniowym wzrostem zamożności coraz większego znaczenia nabierają ubezpieczenia. Podjął pracę w Zarządzie Ubezpieczeń Wzajemnych od Ognia w Opatowie. Nie był jednak zwykłym taksatorem, nastawionym jedynie na rzetelne wykonywanie pracy i awans w instytucji finansowej. W czasie rewolucji 1905 r. za działalność polityczną trafił na dwa miesiące do carskiego więzienia. Po wyjściu na wolność podjął na krótko pracę nauczyciela w Łodzi. Zaczął też pisać do „Ekonomisty” i „Zorzy”. Opowiadał się m.in. za rozwojem samorządności, która powinna się zająć m.in. walką z klęską pożarów. Pisał:

„(…) działające obecnie w Królestwie Polskim ubezpieczenia, jako kompletnie nieodpowiadające powyższym założeniom, muszą z instytucji martwej i zacofanej przekształcić się na instytucję zespoloną z krajem pod każdym względem”.

Jednocześnie Chomicz zauważył, że w ziemstwach położonych w centralnej i południowej Rosji osiągnięto bardzo pozytywne rezultaty, włączając wielu obywateli do walki z klęską pożarów m.in. poprzez rozwój lokalnych wytwórni ogniotrwałej cegły i dachówki przeznaczonej dla gospodarstw wiejskich, którą sprzedawano po kosztach produkcji.   

W roku 1909 Chomicz powrócił do pracy w ubezpieczeniach. Tym razem trafił do Warszawskiego Towarzystwa Ubezpieczeń – wielkiej instytucji, która wysłała go na studia politechniczne w Akwizgranie i praktykę w Paryżu. Powróciwszy do kraju, zaangażował się w organizację ochotniczych straży pożarnych w zaborze rosyjskim. Działalność Towarzystwa Ochotniczych Straży Pożarnych nie ograniczała się tylko do walki z pożarami czy – raczej – z plagą pożarów, które wybuchały z wielką gwałtownością, a w miastach i wsiach prowadziły do zniszczenia nieraz całych ciągów ulic. Była to forma samoorganizacji Polaków, angażująca masy miejskie i wiejskie do zespołowego działania, chroniąca przy tym przed wynarodowieniem i rusyfikacją. W czasie I wojny światowej (w 1915 r.), już po ustąpieniu Rosjan z Królestwa Polskiego pod naporem ofensywy niemieckiej, Chomicz pisał bez ogródek:

„Rządowi (…) rosyjskiemu zależało na upośledzeniu Królestwa Polskiego, zwłaszcza po powstaniu styczniowym, na zdruzgotaniu podstaw dobrobytu kraju, na złamaniu przejawów zbiorowej inicjatywy (…) zatruwając ją całą gangreną znieprawienia, którym ówczesne rządy były nacechowane”.

W roku 1912, z inicjatywy Bolesława Chomicza, zaczął się ukazywać „Przegląd Pożarniczy”, którego został pierwszym redaktorem naczelnym. Doprowadził także do powstania niezależnego od władz rosyjskich Związku Floriańskiego, obejmując jego prezesurę. Nazwa pochodziła oczywiście od świętego Floriana – katolickiego patrona strażaków.

Każdy więc, choć na skromnym swym posterunku obywatelskim, niech pamięta, że jest włodarzem ojcowizny swojej, że jeśli pracę  poświęca otoczeniu, to lepsze jutro dla przyszłych pokoleń zapewnia.

W okresie II Rzeczpospolitej, w 1921 r., Chomicz został wybrany na prezesa Głównego Związku Straży Pożarnych. W latach 1922–1924 prowadził wykłady z zakresu ubezpieczeń w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie, a wcześniej, w 1917 r., zaangażował się w zainicjowanie tego kierunku kształcenia na naszej uczelni. Niestety, po zamachu majowym został zmuszony do porzucenia pożarnictwa. Przydało się wtedy zdobyte wcześniej wykształcenie prawnicze. Chomicz rozpoczął praktykę adwokacką, ale sprawy społeczne i gospodarcze pozostawały mu wciąż bliskie. W roku 1928 zorganizował dla powiatu warszawskiego bank o nazwie Komunalna Kasa Oszczędności, któremu prezesował aż do 1939 r.

W swoich publikacjach nawoływał do systematycznego oszczędzania choćby niewielkich sum i wzmożenia w ten sposób kapitalizacji niezbędnej dla dokonania najpilniejszych inwestycji.

W czasie kampanii wrześniowej 1939 r. Chomicz wziął udział w obronie stolicy, został ranny, a powróciwszy do zdrowia, zaangażował się w organizację Strażackiego Ruchu Oporu „Skała”.  

Po wyzwoleniu, w nowej socjalistycznej rzeczywistości, próbował jeszcze organizować straż pożarną, ale dążenia do upolitycznienia tej formacji sprawiły, że wycofał się z działalności publicznej. Niemożliwe też okazało się, chyba również z powodów politycznych, podjęcie praktyki adwokackiej. Cóż było robić? Bolesław Chomicz powrócił na Chomiczówkę i w ostatnich latach życia zajmował się ogrodnictwem.

W roku 1996 ustanowiono Medal honorowy im. Bolesława Chomicza, nadawany przez Prezydium Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP. Wykonany z metalu srebrzonego i oksydowanego, o wielkości 70 milimetrów, stanowi przykład pięknej roboty medalierskiej pod względem zarówno projektu graficznego (awers z podobizną Bolesława Chomicza i rewers prezentujący oryginalną i dość skomplikowaną kompozycję symbolizującą pożarnictwo), jak i starannego wykonania.


DR PAWEŁ TANEWSKI, starszy kustosz dyplomowany, Biblioteka SGH