Bracia Jabłkowscy z Wyższej Szkoły Handlowej

Dom braci Jabłkowskich

Rozpoczynamy kilkuodcinkowy cykl artykułów o studentach i absolwentach naszej uczelni pochodzących z rodzin przedsiębiorców. Ciekawi jesteśmy, czy i na ile tradycja niezależnej działalności gospodarczej była przez nich kontynuowana? Ile znaczyło dla nich ukończenie WSH/SGH? Chcielibyśmy też w ten sposób ukazać pewne zjawisko społeczno-gospodarcze. Wiadomo, że gospodarkę tworzą przedsiębiorcy, a pieniądz robi pieniądz, ale czy przedsiębiorca czyni przedsiębiorcę? Zagadnienie dodatkowo komplikuje się z powodu rewolucyjnych zmian ustrojowych, jakie nastąpiły po 1945 r., gdy warunki dla indywidualnej inicjatywy były wyjątkowo niesprzyjające. Nie wykluczało to jednak kontynuowania rodzinnej tradycji jeszcze przez kilkadziesiąt lat, po których nastąpił powrót kapitalizmu, aczkolwiek bardzo różniącego się od tego, który istniał wcześniej. 

W 1932 roku młody, ale już dość znany, Adolf Bocheński (1909–1944), pisarz polityczny szlacheckiego pochodzenia, pisał: „W Polsce nie docenia się znaczenia tradycji rodzinnej w strukturze społeczeństw zachodnioeuropejskich. Dokładna znajomość dziejów własnej rodziny stanowi tam, wraz z płynącym uszanowaniem dla samego siebie, wydatną zaporę przeciw proletaryzacji duchowej. Każdy, kto długo przebywał we Francji, musiał często spotykać się z zadziwiającą znajomością dziejów własnej rodziny, jej stanu majątkowego, miejsca zamieszkania etc. i to w okresie całego szeregu wieków. Znajomość ta istnieje też w równej mierze u szlachty i wśród innych stanów, często u rodzin zupełnie skromnego pochodzenia. Dzieje narodowe nie są wówczas czymś martwym i bezbarwnym. Konkretyzują się one w związku z dziejami rodziny. W Polsce natomiast sprawa przedstawia się zgoła odmiennie. 

Nie ulega wątpliwości, iż przeciętny nasz inteligent nie wie dokładnie, co robił i gdzie mieszkał dziad jego ojca, nie mówiąc o dalszych generacjach. Stąd pochodzi słabe poczucie organicznego związku z tradycją narodową, a może i łatwe uleganie radykalizacji społecznej. (…) Zasadniczą i głęboką przyczyną tego stanu rzeczy jest niezrozumienie w Polsce elementarnej prawdy, iż każda warstwa społeczna wnosi do kultury narodowej czynniki własne i swoiste. Zachowanie tych różnic wydaje się bezwzględnie potrzebnym dla przyszłości kultury narodowej. Każda warstwa powinna być dumną z różnic, które oddzielają ją od pozostałych. (…) Zupełna przewaga szlachty nad innymi stanami – datująca się od XVI w. – spowodowała nieuzasadnione i często podświadome uczucie wstydu ze swego pochodzenia u nieszlachciców. (…) Nie ulega wątpliwości, że człowiek, który zdaje sobie sprawę, iż pracuje na tym samym kawałku ziemi, co kilkanaście poprzedzających go generacji, posiada potężny hamulec przeciw wybujałemu indywidualizmowi. W Polsce żadna warstwa nie potrzebuje się wstydzić swego pochodzenia. Nie należy zapominać, że już w XIII w. istniała u nas autonomia stanowa i już wówczas stany posiadały u nas wysoko wyrobione poczucie własnej godności. Powtarzam, iż we wzajemnym stosunku warstw, takich jak szlachta, mieszczaństwo, włościaństwo, nie należałoby podkreślać elementu hierarchii, lecz raczej element różnicy. Kryteria takiego wartościowania musiałyby być z konieczności bardzo kruche i wątłe. Nie ulega natomiast wątpliwości, iż kultura każdego stanu jest różna od pozostałych i wnosi coś indywidualnego do gmachu kultury narodowej. (…) Harmonijna struktura społeczna opierać się powinna na uznaniu każdego dla pochodzenia, przodków, stanu i na płynącym stąd uznaniu każdego dla innych. Do tego koniecznym jest jednak wyrobienie u szerokich mas zamiłowania dla tradycji rodzinnej i rozszerzenie ruchu rodzinnoznawczego na nieszlachtę”1.

Słowa te, odnoszące się do rzeczywistości społecznej Drugiej Rzeczypospolitej, szybko straciły na aktualności. Kataklizm drugiej wojny światowej, olbrzymie straty ludnościowe, migracje, zamiany granic i późniejsza rewolucyjna likwidacja wielkiej własności wiejskiej (ziemiaństwa, zwanego przez jego wrogów obszarnictwem) i miejskiej, czyli kamieniczników, sprawiły, że trudno było w naszym kraju kultywować tradycje przeszłości. Tym bardziej, że przedstawicielom ówczesnych młodych pokoleń, dwudziestolatkom w 1945 roku, ziemiańskie, w dużo mniejszym stopniu burżuazyjne pochodzenie, zamykało jako elementowi społecznie niebezpiecznemu drogę na studia wyższe. Bezpieczniej było zapomnieć o przodkach. Niektórym jednak, zwłaszcza tym starszym, którzy zdążyli już odnieść pewne sukcesy przed 1939 rokiem, trudno było tak nagle i nieodwołalnie wszystko przekreślić i spisać na straty. Nie tylko, że niczego nie zapomnieli, ale jeszcze postanowili ocalić pamięć historyczną dla przyszłych pokoleń. Spisywali wspomnienia, które następnie trafiały do wielkich bibliotek naukowych w różnych częściach kraju. Na razie raczej bez szans na wydanie. Na razie. Nielicznym udawało się coś wydać, zwłaszcza w schyłkowym okresie PRL, który nastał pod koniec lat 70. XX w. 

Jednym z nich okazał się Feliks Jabłkowski (1899–1984), z tych Jabłkowskich, doskonale znanym wszystkim warszawiakom, którzy prowadzili swego czasu wielki dom towarowy na ulicy Brackiej w pobliżu Chmielnej. Prowadzili go do 1950 roku, bo później władza ludowa w ramach wielkiej bitwy o handel im go odebrała. W sześciopiętrowym gmachu zorganizowano Centralny Dom Towarowy, tzw. Cedet, ale i tak warszawiacy, którzy w nim coś nabywali, mówili, że kupili to lub tamto u Jabłkowskich. 

Feliks Jabłkowski (1899–1984) po upaństwowieniu rodzinnego domu towarowego (formalnie była to spółka akcyjna) znalazł pracę w PAX-ie2, a w 1980 roku wydał w jego wydawnictwie obszerną monografię rodziny Jabłkowskich i ich przedsiębiorstwa3.

Przełom 1989 roku przyniósł zniesienie cenzury i olbrzymi wysyp literatury pamiętnikarskiej i wspomnieniowej, przede wszystkim dawnych ziemian i ich dzieci, w mniejszym stopniu przedsiębiorców kapitalistycznych4. Ruszyły też procesy mające przywrócić byłym właścicielom, a zwłaszcza ich dzieciom i wnukom, przejętą przez państwo i miasta wielką własność. Niezależnie od ich wyniku, odtworzenie dawnej tkanki społecznej, okazuje się niemożliwe. Postępujące procesy urbanizacji i globalizacji napędzane przez wielkie banki i korporacje sprawiają, że i w Polsce, i na świecie zmierzamy w szybkim tempie do stworzenia niemal bezklasowego społeczeństwa miejskiego rządzonego przez światową oligarchię i będącą na ich usługach klasę polityczną. Znikają indywidualne gospodarstwa chłopskie, warsztaty rzemieślnicze, małe i średnie przedsiębiorstwa. Ulegają konkurencji wielkich producentów, ale nie tylko z tego powodu. Ich właściciele nie znajdują wśród swoich dzieci i wnuków godnych następców, którzy wolą pracę w wielkim interesie niż w rodzinnym sklepiku, a nawet w dobrze prosperującej firmie. W ten sposób zachodzi szybko postępujący w Polsce i na świecie proces likwidacji klasy średniej5

 

Feliks Jabłkowski, Tomasz Jabłkowski, Zbigniew Jabłkowski

 

Zdarzają się jednak chlubne wyjątki. Po latach starań rodzina Jabłkowskich odzyskała dawny dom towarowy przy Brackiej 25, a na sąsiedniej parceli wzniosła biurowiec. Dba też bardzo o zachowanie pamięci o firmie, organizując różne wydarzenia.

Rodzina Jabłkowskich jest pochodzenia szlacheckiego. Jak wiele innych, podobnych im rodzin, uczestniczyła w życiu gospodarczym i politycznym kraju. Jej przedstawiciele gospodarzyli, zasiadali w sejmach, walczyli w szeregach różnych armii. 

Przełomu w rodzinnej historii dokonał Józef Jabłkowski (1817–1898). Wyprzedzając czasy i ludzi, przeprowadził w swych dobrach położonych w Kaliskiem na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku oczynszowanie chłopów połączone z unowocześnieniem gospodarki rolnej i wiejskiego osadnictwa. Doskonale rozumiał, że przyszłość rolnictwa i szerzej – gospodarki całego kraju zależy od rozwoju komunikacji oraz instytucji gwarantujących produkcję i wymianę. I tak w majątku Jabłkowskich w Cielcach powstała cukrownia, gwarantująca większe dochody niż rozpowszechnione w tym czasie gorzelnie. Udało się też Jabłkowskiemu doprowadzić do powstania kolei łączącej Koluszki z Łodzią. Dzięki jego inicjatywie powstał też Dom Kaliski skupujący płody rolne i oferujący w zamian produkty przemysłowe potrzebne w gospodarstwach rolnych. Dom Kaliski okazał się bardzo udanym i dochodowym przedsięwzięciem, które niestety spowodowało wielką porażkę Józefa. 

Oto spadkobiercy jednego ze wspólników uczestniczących w Domu Kaliskim okazali się ludźmi wyjątkowo zachłannymi, doprowadzając do przewlekłego postępowania sądowego i upadłościowego. Swój udział w tym procederze mieli również syndycy masy upadłościowej, węsząc znakomity interes w przejmowaniu majątku firmy. Ostatecznie Józef Jabłkowski przeniósł się do Warszawy. Objął stanowisko kontrolera i inspektora licznych przedsiębiorstw Wilhelma Elipsa Raua (1825–1899) rozrzuconych po całym cesarstwie rosyjskim. Był to punkt zwrotny w rodzinnej historii Jabłkowskich. Spośród czternaściorga dzieci Józefa szczególną rolę odegrała Aniela Jabłkowska (1867–1939). Na ul. Widok 6 otworzyła w 1884 roku mały sklep wielobranżowy, który okazał się interesem bardzo rozwojowym. Wkrótce przyłączyli się do niej inni członkowie rodziny. Należał do nich Kazimierz Jabłkowski (1870–1943), autor licznych podręczników do nauki handlu. 

Pieniądz robi pieniądz. To powiedzenie, oznaczające szybką akumulację kapitalistyczną, zna każdy. W przypadku Jabłkowskich to sklep robił sklep, coraz większy i bardziej okazały, tak skutecznie, że w 1914 roku na Brackiej 25 stanął wielki sześciokondygnacyjny dom towarowy Braci Jabłkowskich, aczkolwiek konieczne stało się nadanie mu formy spółki akcyjnej, w której na kapitał rodziny przypadało 60% akcji. 

Moment, w którym zrealizowano wielką inwestycję, okazał się szczególnie trudny. Dużą część obrotów Jabłkowskich (ok. 50%) stanowiła sprzedaż wysyłkowa do licznych skupisk Polonii znajdujących się w wielu miastach carskiego imperium6. To było coś: mieszkać w Moskwie, Petersburgu czy Odessie i otrzymywać towary z warszawskiego domu towarowego. Warszawski oznaczał tyle samo co paryski, a więc szykowny, elegancki, modny i w dodatku polski, od polskich kupców, ze stolicy Królestwa Polskiego. Tyle, że wybuchła wielka wojna, a wraz z postępami ofensywy niemieckiej na wschód rwały się szlaki komunikacyjne i zamierały rynki zbytu. Jabłkowscy przetrwali jednak i pierwszą wojnę światową i późniejsze niełatwe lata 20., zwłaszcza ich pierwszą połowę, gdy szalała wielka inflacja, a po niej kryzys poinflacyjny w latach 1924–1925, będący następstwem obarczonych wielkimi błędami reform skarbowo-walutowych przeprowadzonych przez Władysława Grabskiego (1874–1938). Nastąpił wtedy gwałtowny spadek popytu wśród średnio zamożnej klienteli, do której skierowana była oferta Domu Towarowego Bracia Jabłkowscy. 

 

Fragment gzymsu zdobiącego dom towarowy wzniesiony w 1914 roku.

 

Wielkie domy towarowe na Zachodzie zabezpieczały się oferowaniem dużej ilości tandety dla masowego odbiorcy, albo też, na przeciwnym biegunie, szeroką gamą towarów luksusowych. Wiadomo, biedni i bogaci będą zawsze i zawsze będą musieli coś kupić, stanowiąc najbardziej trwałe segmenty rynku, ale tą właśnie drogą Jabłkowscy nie chcieli iść. W efekcie w latach 1925–1927 przedsiębiorstwo dostało się pod nadzór sądowy, co natychmiast wykorzystali syndycy, czyli sępy wietrzące łatwy łup, z którymi rodzina miała już wcześniej bardzo złe doświadczenia. Sytuację ich pogarszała bieda społeczeństwa i znaczne rozdrobnienie naszego handlu nastawionego na zaspokajanie potrzeb tejże biedy. Podczas gdy na Zachodzie nawet w 100-tysięcznym mieście istniał duży dom towarowy, to w Polsce dom towarowy, taki jak braci Jabłkowskich, stanowił w pewnym sensie samotną wyspę7, obleganą w czasach dobrej koniunktury i opuszczaną w okresach kryzysu, przy czym najważniejszą klientelę i w stolicy, i w innych miastach stanowili urzędnicy, czemu się trudno dziwić. Druga Rzeczpospolita była bowiem państwem, w którym stosunkowo najlepiej powodziło się urzędnikom i zawodowym wojskowym. 

Jabłkowskim udało się szczęśliwie przetrwać kryzys poinflacyjny i już na początku 1927 roku pożegnali nadzór sądowy, odzyskując panowanie nad firmą, a później nastąpiła u Jabłkowskich zmiana pokoleniowa. Feliks Jabłkowski wspominał: „Kierownictwo Domu Towarowego na początku lat 30. przechodziło stopniowo z rąk starszego pokolenia, zbliżającego się do siedemdziesiątki lub ją przekraczającego, w ręce młodszego, oscylującego koło trzydziestki. Nowe kierownictwo miało przed sobą zadania dość skomplikowane. Wszyscy młodzi firmanci odbyli w swoim czasie studia w Wyższej Szkole Handlowej oraz praktyki na Zachodzie (we Francji i w Niemczech) w przedsiębiorstwach dużego handlu; byli już od wielu lat zatrudnieni w firmie, a więc dostatecznie zorientowani w problemach lokalnych”8.

Tymi szczególnie prężnymi firmantami, dyrektorami w Domu Braci Jabłkowskich w latach 30., okazali się Feliks (1899–1984), Zbigniew (1901–1973) i Tomasz (1903–1939). Wszyscy Jabłkowscy, rodzeni bracia, synowie Marii (1870–1944) i Józefa (1862–1951) Jabłkowskich, wyznania ewangelicko-augsburskiego, absolwenci elitarnego gimnazjum męskiego im. Mikołaja Reja9. Feliks był głównym zarządzającym. Zbigniew zajmował się reklamą, a Tomaszowi podlegał personel, liczący 650 sprzedawców, starannie wybranych, wykształconych, znających nieraz kilka języków obcych10

Związek braci z Wyższą Szkołą Handlową wymaga jednak uściślenia. Feliks, Zbigniew i Tomasz zaliczyli sześć semestrów studiów, zdali egzaminy ogólne i dyplomowe i do otrzymania dyplomów WSH brakowało im tylko prac dyplomowych, których nigdy nie napisali11. Powód był zapewne prosty. Zaraz po studiach podjęli pracę w rodzinnej firmie i stopniowo awansując, doszli do stanowisk dyrektorskich. Wzorem innych przedsiębiorców kapitalistycznych zarówno w Polsce, jak i na świecie musieli w oparciu o teoretyczną wiedzę zdobytą na uczelni poznać praktykę działania wielkiego biznesu, zaczynając od najniższych stanowisk. Formalnie stali się absolwentami naszej uczelni dopiero po zmianie przepisów w 1947 r. Mogli wtedy wystąpić o wydanie dyplomu SGH lub SGPiS, czego jednak nie uczynili. Może nie chcieli dyplomów z „czerwonej uczelni”, a może nie były im one do niczego potrzebne. Feliks otrzymał w 1975 roku jedynie zaświadczenie o odbyciu studiów w WSH i zdaniu wszystkich przewidzianych egzaminów12. Najmłodszy z tej trójki, Tomasz na początku lat 20. wyjechał do Francji. W Paryżu pracował w dużej firmie handlowej, a później założył własny interes w Lyonie. Po kilku latach powrócił na wezwanie rodziny do Warszawy14.

Największą rolę w tej trójce odgrywał Feliks Jabłkowski, nadając ogólny kierunek funkcjonowania domu towarowego. Dokonał rewolucyjnej zmiany w zarządzaniu, przekazując szereg uprawnień kilkudziesięciu kierownikom poszczególnych działów. Dzięki temu mogli wykazać się indywidualnym wyczuciem rynku i osiągnąć większe zyski. We współczesnej nauce zarządzania nazywa się to delegowaniem uprawnień i jest powszechnie stosowane nie tylko w dużych przedsiębiorstwach, ale i w innych instytucjach angażujących liczne zespoły pracowników czy funkcjonariuszy. Kierownik, menedżer albo dowódca podejmują samodzielnie wiele decyzji15. Pozwoliło to też na uproszczenie i zlikwidowanie wielu pracochłonnych procedur i czynności rachunkowych. Po latach Feliks Jabłkowski zwracał uwagę, że: „Ogólnie można przyjąć, że w każdej większej instytucji zbiera się wiele informacji, których następnie nikt nie wykorzystuje. Czasem z powodu uciążliwego ich uzyskiwania są (one) spóźnione i przez to niebrane pod uwagę, kiedy indziej były zbierane dla wyjaśnienia jakiejś szczególnej sytuacji i potrzebne doraźnie, a potem kontynuowane bez istotnego powodu. Wszystkie takie obliczenia obciążają instytucję i czynią ją ociężałą, odciągając uwagę kierowników od bardziej istotnych zagadnień”16.

 

Nowoczesny biurowiec przy Chmielnej 19 wzniesiony przez Jabłkowskich już w XXI wieku. 

W latach 30., gdy pełnię władzy sprawowali piłsudczycy, dyrektor Feliks Jabłkowski nie angażował się w działalność „reżimowych” organizacji gospodarczych. Zadecydowała nie tyle niechęć do obozu sanacyjnego, co negatywna ocena deflacyjnej polityki gospodarczej realizowanej przez ówczesne władze. Deflacja, czyli wzrost wartości pieniądza, wystąpiła w wyniku kurczenia się wielkości obiegu pieniężnego. Od czasu reform walutowych przeprowadzonych przez Władysława Grabskiego w latach 20. liczba złotówek w obiegu uzależniona została od rezerw walutowych Banku Polskiego tak, by można było zapewnić pełną ich wymienialność. W latach wielkiego kryzysu gospodarczego szereg państw przeprowadziło dewaluację, podczas gdy w Polsce cały czas utrzymywano sztucznie zawyżony kurs złotego. Obce waluty uciekały za granicę, obieg pieniężny zmniejszał się, życie gospodarcze zamierało. Spadała produkcja. Spadał popyt. 

Jak w takich warunkach mógł rozwijać się handel? Niestety, ten błędny kurs polityki deflacyjnej popierali najbardziej znani i znaczący profesorowie SGH: Feliks Młynarski (1884–1972), Henryk Tennenbaum (1881–1946), Władysław Zawadzki (1885–1939). 

Po latach Feliks Jabłkowski wspominał: „W roku 1937 jeden z emerytowanych generałów legionowych dwukrotnie proponował mi wzięcie czynnego udziału w pracach polityczno-gospodarczych. Będąc zasadniczym przeciwnikiem polityki deflacyjnej, jak zresztą wiele osób z mego otoczenia, a nie widząc możliwości efektywnego działania w innym kierunku, gdyż nie byłem nigdy w swoim życiu członkiem żadnej partii politycznej i nie miałem w tych kręgach szerszych znajomości, podziękowałem za zaufanie, ale propozycji nie przyjąłem. Oceniłem, że przebijanie się przez mur osób odmiennie nastawionych musiałoby trwać zbyt długo, a osiągnięcie rezultatu pozytywnego było raczej wątpliwe. Pociągnęłoby to za sobą zaniedbanie mego zasadniczego zajęcia, co nieraz miałem możność obserwować przy takim dwutorowym ukierunkowaniu życiowym”17.

Nadszedł sierpień 1939 roku. Trzej bracia: Feliks, Zbigniew i Tomasz byli oficerami rezerwy18. Feliks i Zbigniew zostali zmobilizowani. Feliks w trakcie kampanii wrześniowej trafił do twierdzy Modlin, gdzie Niemcy przetrzymywali 1400 polskich oficerów wziętych do niewoli, których, respektując zawartą umowę, szybko zwolnili do domów. Zbigniew przeszedł w 1939 roku na Węgry. W czasie drugiej wojny światowej walczył w Afryce Północnej, a później w Drugim Korpusie Polskim we Włoszech dowodzonym przez generała Władysława Andersa (1892–1970). Zbigniew Jabłkowski po wojnie osiadł w Londynie, gdzie otworzył własny sklep wielobranżowy, uczestnicząc aktywnie w życiu społecznym londyńskiej Polonii. Był sekretarzem Związku Kupców i Przemysłowców Polskich w Wielkiej Brytanii. Redagował także londyńskie „Wiadomości Gospodarcze”19. Zmarł w 1973 roku20

Tragiczny los spotkał natomiast Tomasza, który zastosował się do apelu podpułkownika Romana Umiastowskiego (1893–1982) ogłoszonego w nocy z 6 na 7 września 1939 roku. Wzywał on wszystkich niezmobilizowanych mężczyzn zdolnych do noszenia broni do opuszczenia Warszawy i udania się na wschód, co też Tomasz Jabłkowski uczynił. Po drodze ze stolicy trafił do zorganizowanego naprędce oddziału skierowanego do obrony Łaskarzewa.

Trzydziestoosobowy, lekko uzbrojony oddział, stawiał zdecydowany odpór nacierającym Niemcom, ale w końcu uległ. Poległo 25 żołnierzy. Ciężko ranny Tomasz znalazł schronienie na plebanii miejscowego kościoła. Na krótko. Wkraczający Niemcy kazali go wyrzucić na pastwisko przy szosie. W takich warunkach skonał z upływu krwi21. Według innej wersji, krwawiącego i proszącego o wodę Jabłkowskiego, wyprowadzili z miasta dwaj żołnierze niemieccy i zaraz na przedmieściach zastrzelili22

Z trzech braci Jabłkowskich z wojny powrócił do Warszawy tylko Feliks. Nastała okupacja niemiecka, a później PRL. W nowej, socjalistycznej Polsce pracował przez 25 lat na stanowisku dyrektora przedsiębiorstwa Bitum-INCO, wytwarzającego komponenty do lepików budowlanych. Firma stanowiła część kompleksu gospodarczego należącego do PAX-u23. Ale pozostało coś, co okazało się wielką wartością. Pamięć o rodzinnej firmie utrwalona przez niego w postaci obszernej, bardzo wartościowej monografii zawierającej mnóstwo wiadomości i analiz ekonomicznych, która śmiało mogłaby pretendować do rozprawy doktorskiej24.  


DR PAWEŁ TANEWSKI, starszy kustosz dyplomowany, Biblioteka SGH
 

1A. Bocheński: Funkcje społeczne ruchu heraldycznego i rodzino znawczego w Polsce, w: „Herold” 1932, z. 2, s. 32–35.
2Istniejące do dziś Stowarzyszenie PAX powstało w 1947 roku pod wodzą dawnego działacza endeckiego Bolesława Piaseckiego (1915–1979). Według oficjalnych deklaracji stanowiło organizację społeczno-polityczną grupującą katolików pragnących włączyć się w budowę systemu socjalistycznego w Polsce. W praktyce stanowiło pewną enklawę, w której wywłaszczone osoby ze sfer ziemiańskich i kapitalistycznych znajdowały możliwości pracy i utrzymania się dzięki zespołom gospodarczym należącym do organizacji wytwarzającym dewocjonalia i artykuły gospodarstwa domowego. W Sejmie PRL PAX posiadał pięciu posłów.
3F. Jabłkowski: Romans ekonomiczny, wyd. „PAX”, Warszawa 1980. W 2005 roku w wydawnictwie Iskry ukazało się, bibliofilsko wydane, wznowienie książki z wieloma ilustracjami, uzupełnione o kalendarium firmy. Autor artykułu w dalszych przypisach powołuje się na to drugie wydanie. F. Jabłkowski: Romans ekonomiczny, wyd. Iskry, Warszawa 2005.
4Na masową skalę tworzone są też drzewa genealogiczne jako zadanie domowe w wielu szkołach. Dziadkowie i pradziadkowie dzięki internetowi z łatwością sięgają do siedmiu pokoleń wstecz, zwłaszcza jeśli w rodzinach wcześnie są zwierane małżeństwa i rodzą się dzieci. 
5W teorii i praktyce ekonomii występuje m.in. pod nazwą ekonomii współdzielenia (ang. sharing economy). Przeciętny obywatel rezygnuje z posiadania różnych dóbr na własność, a tylko je wynajmuje. Jeśli używa ich okazjonalnie, to ma to głęboki sens, ale jeśli używa ich na co dzień, jak mieszkania czy samochodu, to można mówić o niebezpiecznym zjawisku ograniczania własności prywatnej decydującej o bezpieczeństwie ekonomicznym ludzi.
6Dziś tę rolę pełni handel elektroniczny.
7Z. Gluza: Firma: Bracia Jabłkowscy. 1883–2021, wyd. Ośrodek Karta, Warszawa 2021, s, 102–119.
8F. Jabłkowski: Romans…, s. 107.
9Wydaje się, że wyznanie ewangelickie przyjęli bracia po swej matce Marii Jabłkowskiej z domu Radau.
10C. Łazarewicz s. 52–53 i 92. 
11Akta osobowe Feliksa Jabłkowskiego (WSH/750) i Zbigniewa Jabłkowskiego (WSH/1115) przechowywane w Archiwum SGH.
12Akta osobowe F. Jabłkowskiego ozn. WSH/750.
13Akta osobowe T. Jabłkowskiego ozn. WSH/1447 przechowywane w Archiwum SGH.
14C. Łazarewicz, Sześć pięter…, s. 62.
15Przeciwieństwem tego typu zarządzania jest model ściśle scentralizowany, gdzie o wszystkim decydują najwyższe władze. Z powodu nadmiaru szczegółowych informacji, często jeszcze zafałszowanych, w praktyce albo o niczym nie decydują albo podejmują zupełnie błędne decyzje. 
16F. Jabłkowski, Romans..., s. 113.
17Tamże, s. 155.
18Akta osobowe Feliksa, Zbigniewa i Tomasza przechowywane są w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie; oznaczone AP, 3482 (Feliksa), AP, 3462 (Zbiegniewa), AP, 1506 (Tomasza). 
19Powyższe informacje zostały zaczerpnięte z opracowania F. Jabłkowskiego i monografii Karoliny Grodziskiej. Na pewno jego historia wojenna jest interesująca, ale dla jej pełnego przedstawienia konieczne byłoby uzyskanie dostępu do akt wojskowych Zbigniewa Jabłkowskiego przechowywanych w sekcji polskiej brytyjskiego ministerstwa obrony. Kserokopie takich akt można było jeszcze do niedawna uzyskać, zwracając się do tego resortu. Niestety, od około trzech lat Brytyjczycy nie wysyłają ich do Polski, tłumacząc się ograniczoną liczbą archiwistów, a strona polska też, jak się wydaje, nic nie robi w tym kierunku. K. Grodziska: Polskie groby na cmentarzach Londynu, wyd. PAU, Kraków 1995, s. 317. F. Jabłkowski, Dom Towarowy…, s. 166. 
20Cmentarz Gunnersbery w Londynie, sektor CC, grób 87.
21F. Jabłkowski: Romans ekonomiczny…, s. 165.
22Sześć pięter luksusu. Przerwana historia domu braci Jabłkowskich, wydawnictwo czarne, Wołowiec, 2020, s. 109-111.
23Tamże, s. 151. 
24Grób trzech braci Jabłkowskich znajduje się na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie. Aleja 42, rząd 1, grób 62a. Dwaj z braci spoczywają w Warszawie, a trzeci w Londynie.