Opowieści o roślinach i nie tylko – Malus comunis

owoc, drzewo, nasion, liście jabłoni.

Fascynację przyrodą, a zwłaszcza ogrodnictwem i zielarstwem, zaszczepił we mnie dziadek. Każdy z nas nosi w sobie jakąś mniejszą lub większą miłość do przyrody i – jak się okazuje – potrzebujemy jej spełnienia w życiu codziennym. Bez niej jesteśmy niepełni, tak smutni jak kondukt w deszczu pod wiatr, jak w piosence Kabaretu Starszych Panów. 
W tym cyklu felietonów postaram się opowiedzieć o mniej znanych aspektach produktów ogrodniczych i sadowniczych, nie zapominając o kwestiach ekonomicznych.

Zapada zmierzch, księżyc zaraz znów „powiesi się” niebezpiecznie nisko nad moim domem. W oddali słyszę niepokojące szczekanie koziołka sarny. Pamiętam, jak usłyszałam go pierwszy raz, byłam przekonana, że ktoś porzucił w lesie psa, który rozpaczliwie wzywa pomocy. Koty sąsiadów ożywiły się po całodziennych drzemkach, ptaki zaś jak zwykle śpiewają przed zmrokiem tak, jakby dzień miał się nie zamknąć. Próbuję przestawić się na noc, ale przyroda dookoła dopiero uśmiecha się do mnie, zwłaszcza świerszcze (Cicadetta cantilatrix) i meszkowate (Nematocera), gryzące niepostrzeżenie, ale niemiłosiernie zwłaszcza wtedy, kiedy schładzam wodą mój wiosenny ogród.

Prawdę mówiąc, świerszcze trochę mnie irytują tym swoim powtarzanym wciąż monotonnie „szyszy szysz szyszy”, na wydechu. Sprawiają wrażenie, jakby wciąż ćwiczyli standardy na perkusji. Piszę „ćwiczyli”, bo to przecież panowie tak rozrabiają i o żadnej poprawności płci nie będzie tu mowy. Rozgryzam cierpki jeszcze owoc czarnej porzeczki, zrywam i rozcieram jej liść. Lubię ten zdecydowany zapach przywołujący do porządku (podobnie jak liść dębu) kwasowość ogórków ściśniętych już w glinianym garnku. Wszystko to za sprawą zawartych w liściach garbników i minerałów, działających na ludzki organizm ściągająco, moczopędnie, przeciwwirusowo i wzmacniająco. Jest w nich również jakiś aromat nuty asfaltowej czerwonego wina, choć to nie Przewodnik Parkera po winach świata, a sama winorośl dopiero co odbija po majowych mrozach. Trzeba przyznać, że te małe listki, podobnie jak same owoce czarnej porzeczki, wzbudzają mój szacunek ze względu na drzemiącą w nich siłę. Szacunkiem tym obdarzam również wszechstronny leczniczo kwiat nagietka (łac. Callendula oficinalis), ale o tym, kiedy indziej.

A koper (łac. Anethum graveolens) nie udał się w tym roku – przelatuje mi przez głowę – mróz był, a bez kopru „kicha jest”, jak mawia mój znajomy, prawie profesor. Koper ogrodowy to ważny element mojego życia roślinnego. Pochodzi prawdopodobnie z południowo-zachodniej Azji i choć nie występuje już w stanie dzikim, kiedyś był uważany za roślinę czarodziejską. Ta znakomita roślina przyprawowa to niezwykłe bogactwo olejków eterycznych, witamin i soli mineralnych o działaniu krwiotwórczym. No i jak smakuje z ziemniakami, czy w mizerii z ogórkami, albo w misce z bobem i delikatną oliwą!

Zamykam ostrożnie drzwi szklarni, liście pomidorów (łac. Lycopersicum) pachną w nocy jeszcze intensywniej. Niedawno dowiedziałam się, że krzaki pomidorów również wydają dźwięki, głównie wtedy, kiedy są zestresowane. Moje chyba nie są zestresowane, dużo do nich mówię, ale może po prostu jeszcze nie nauczyłam się ich słyszeć, choć słyszą je zwierzęta i owady1. Związek człowieka z ziemią i naturą, o którym próbuję tutaj napisać, jest czymś nieuchwytnym i trudnym do oddania nie tylko dlatego, że nie jestem Władysławem Reymontem. Niektórzy rodzą się z intuicyjnym zrozumieniem naszej zależności od natury, inni po omacku, nieudolnie, ale zawsze z zachwytem go odnajdują. Jest w tym coś oczywistego i kruchego zarazem. Z pozoru znanego. To coś dobrze oddają niespodziewane spotkania z dzikimi zwierzętami w reflektorze samochodu nocą. Hamujesz, a one stają na sekundę, oświetlone, jak futrzaści kosmici, zamierając w bezruchu, zdumione, choć zawsze bezradne przecież. Każdy, kto przez chwilę spojrzał w oczy dużemu bykowi jelenia, wie, co mam na myśli. No dobrze, przesadziłam, niech nawet lis zwykły to będzie (ale raczej lepiej, żeby nie był), którego oczy błyszczą w nocy na zielono. Dobrze, jeśli zdążysz dotknąć tego cudu, nie niszcząc go. Zazwyczaj wtedy zwalniasz, jest czas na refleksję, żeby nie gnać dalej. Mam już chyba kilkanaście takich spotkań za sobą, wszyscy przecież mamy. To nie są owoce w tubce do picia.

Dobiega północ, potykam się o małą piramidę ziemi, zastanawiając się – dlaczego nie umiem rozprawić się z kretami (łac. Talpa europaea). Może dlatego, że w głowie pojawia mi się tylko jeden znajomy krecik z łopatką, wspomnienie dziecinnego serialu, a przy okazji refleksja o sile marki. No nie, nie dam im rady, niech te kopczyki wyrastają. Profesor Daniel Chamovitz w książce Zmysłowe życie roślin napisał, że rośliny i zwierzęta to dwa różne zespoły dostosowawcze wykształcone przez ewolucję. Jakże wspaniałą przygodą jest bycie cząstką tej ewolucji – myślę.

Odcinek pierwszy – owoc mityczny jabłoń domowa

Dziś będzie o jabłku, w końcu od niego wszystko się zaczęło. Jabłoń (łac. Malus mill) to rodzaj rośliny wieloletniej występującej w formie kilkudziesięciu gatunków, obejmującej swoim zasięgiem strefę klimatu umiarkowanego na półkuli północnej. Ciekawe, że w Polsce występuje tylko jeden dziki gatunek tej rośliny, natomiast Malus domestica jako popularna i znana nam roślina sadownicza, hodowana dla jadalnych owoców. Kwaśny owoc dzikiej jabłoni (łac. Malus pumila) miał pokaźny wkład w historię rolnictwa. Tajemnica jabłka zawarta jest już w jego nazwie, które w różnych językach brzmi odpowiednio: aball, uphall, afal, appel, obolys, i jabłoko. W języku greckim jego nazwa to mailea, zaś starobaskijskim to sagara2. Według Księgi Rodzaju jabłko było pierwszym owocem na świecie, owocem poznania dobra i zła, utożsamianym przez chrześcijaństwo z grzechem. Choć nie ma pewności, czy aby nie był to raczej granat. I mimo tego, że jabłko było w Biblii początkiem naszych kłopotów na Ziemi, to jego kulista forma jest również symbolem kosmicznym, symbolem władzy, dumnie trzymanym w dłoniach przez królów i cesarzy. Może dlatego w Grecji jabłoń jest uznawana za drzewo niebezpieczne, ale też upragnione. Jak podaje Maria Immacolata Macioti: „Jabłoń przybyła z bardzo, bardzo daleka. Jej owoc ongiś podobno otrzymała w darze od Dionizosa bogini piękności i miłości. Od razu okazał się przedmiotem sporów i to zaciekłych. Jabłko dało asumpt do werdyktu nieprzychylnego dla potężnych bogiń, do porwania żony greckiego króla, do dziesięcioletniej wojny ze wszystkimi jej konsekwencjami w postaci przelanej krwi, roztrwonienia bogactw, ruiny rodzin. Jabłko stało się przyczyną upadku kwitnącego azjatyckiego miasta i śmierci młodych bohaterów po obu stronach, cierpień i zdrad. Oraz trudnych powrotów; Odyseusz przez dwadzieścia lat będzie błąkał się z dala od stron rodzinnych i utraci całą swoją flotę, Agamemnon, oplatany siecią, skończy śmiercią gwałtowną we własnym domu” 3.

W mitologii celtyckiej drzewo jabłoni traktowane było jako schronienie dla dusz zmarłych. W judaizmie jabłka odgrywają kluczową rolę w święto Rosz ha-Szana, kiedy to zanurzone w miodzie symbolizują słodki nowy rok, zaś dawna tradycja bożonarodzeniowa również kazała przystrajać świąteczne drzewka jabłkami, zanim nie wyparły ich dzisiejsze bombki. Może bez jabłka Izaak Newton nie odkryłby prawa grawitacji, zaś legendarny Szwajcar Wilhelm Tell ryzykowałby jeszcze bardziej, strzelając z kuszy np. w śliwkę umieszczoną na głowie syna.
Gdyby nie istniało jabłko, to znany wszystkim producent komputerów nie miałby czego równie rozpoznawalnego umieścić w swoim logo. Tym bardziej, że wymowna i wieloznaczna symbolika jabłka niesie ze sobą różne obietnice, w tym obietnicę marki właśnie. Ach, zapomniałabym o Królewnie Śnieżce, która ostatecznie skończyła całkiem nieźle, również zajadając się jabłkiem. Cóż takiego jest w owocu rozbudzającym apetyty całej ludzkości? Magia, smak, pożądanie, bogactwo, zdrowie czy władza? Tak wiele przecież zależy od sposobu używania go. Przejdźmy więc po prostu do sadu.

Malus domestica, powszechnie znana nam mniej lub bardziej jabłoń domowa, to umowny gatunek, który jest wielokrotnym mieszańcem różnych taksonów4 i obejmuje tysiące odmian szlachetnych. Próbuję odtworzyć w moim sadzie stare odmiany jabłoni i słowo „próbuję” dobrze oddaje moje działania. Kronselka, kosztela, malinówka, szara reneta czy antonówka to nazwy zapomniane, odchodzące już dzisiaj w niepamięć. A może ktoś z was, drodzy czytelnicy, pamięta słynne koksiki, których drobny, malowniczy owoc dawał tak niezwykłą słodycz podniebieniu? Teraz już tym bardziej niezwykłą, że prawie nieosiągalną. Gdzie się ta słodycz podziała i czy ożywiłaby nasze postcovidowe kubki smakowe?

Jabłko to tradycyjnie najbardziej polski z owoców. Dane statystyczne za lata 2018–2023 mówią, że polski rynek produkcji jabłek wart jest ponad 1 mld euro, a z produkcją sięgającą nawet 5 milionów ton jabłek rocznie Polska jest niekwestionowanym liderem w Europie5. Przeczytałam, że odmiany szlachetne jabłoni trafiły do Polski w średniowieczu wraz z przybyciem do nas zakonników. Łukasz Gołębiowski pisał w Domach i dworach (1884): „Pierwsze gatunki jabłek i gruszek pod różnemi nazwiskami wprowadzili do Polski, a najpierw podobno do Tyńca, Benedyktyni z Kluniaku i innych miejsc Francyi i Niemiec...”, i dalej – „Jabłka po leśnych, do kwaszenia kapusty używanych, najdawniejsze są Daporty, czyli deporty, dziś oportami zwane, które przez Cystersów do klasztoru lubuskiego za Bolesława księcia i po innych stronach Polski upowszechniły się”. Z tego samego źródła można się dowiedzieć, jakie nazwy nosiły te najdawniejsze odmiany jabłoni uprawiane na naszych ziemiach. Były to: winniczki, windyczki, balsamki, jestonki, cyganki, wierzbówki, maryjki, pierzgnięta, świętojańskie, rzepne, mucyany, lautule, sorby, wanatki, cytrynki, zory i szklanki6. Jaka jest jednak przyszłość jabłek, skoro konkurencja, zwłaszcza chińska, wciąż napiera, począwszy od lat 90. XX wieku? Według danych z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, opracowywanych na podstawie dopłat obszarowych dla poszczególnych producentów, w Polsce mamy dziś jednak mniej niż 100 tys. hektarów sadów. Główny Urząd Statystyczny, chociaż pokazuje dane wyższe o ponad 60 tys. ha, to również wskazuje, że powierzchnia sadów zmalała w ciągu ostatnich ośmiu lat o blisko 30 tys. ha7. Czy jest się czym martwić? Inicjatywa Global Trees Campaign, zajmująca się ratowaniem najbardziej zagrożonych gatunków drzew, już w 2008 roku sporządziła listę drzew zagrożonych wyginięciem w Azji Środkowej. Znalazły się tam 44 gatunki drzew, będące potomkami pierwszych owoców. Oprócz dzikiej moreli pospolitej, dzikiego orzecha są tam również odmiany jabłoni, z których wywodzi się materiał genetyczny wszystkich współczesnych jabłek8.

Czy w konsekwencji zmian klimatycznych nasi wnukowie nie będą już znali jabłek, bo zastąpią je np. mandarynki? A przecież jabłko, o którym można by napisać pewnie jeszcze o wiele więcej, to nie tylko tradycja, lecz przede wszystkim źródło składników mineralnych, błonnika i witamin, głównie B i C. To owoc niskokaloryczny, obniżający ciśnienie, mający dobroczynne działanie w profilaktyce cukrzycy, wzmacniający odporność. To wreszcie materiał na szarlotkę i doskonały napój cydrowy.

Tymczasem, zapada wreszcie cisza nocna i nawet ptaki przestają śpiewać. Od strony sadu, ze wschodu nadciąga burza. Chciałabym obronić przed nią moje jabłonie. Rano policzę nawet, ile jabłek straciły, zbiorę je i skażę jako ofiary na doskonały ocet9. Tymczasem i czas na mnie, jutro rezerwacje, pensum, praktyki studenckie i uczelniana codzienność. I pewnie jak zwykle zapomnę zabrać jabłko do pracy.  

 


dr Agnieszka Kamińska , dyrektor Centrum Otwartej Edukacji SGH

1 Zobacz jak się skarżą pomidory: https://youtu.be/hOWaXi0I2YE
2 Bill Laws, 50 roślin, które zmieniły bieg historii, Almapress, 2026, s. 124.
3 Tamże, s. 175.
4 Takson – grupa organizmów zwykle uznawanych za filogenetycznie spokrewnione. 
5 Strategia jabłkowa, perspektywa 2030, Unia Owocowa, 2023, s. 11.
6 Dziubak Marta, O dawnych odmianach uprawnych jabłoni i ich pochodzeniu, Ogród Botaniczny – Centrum Zachowania Różnorodności Biologicznej PAN, „Rocznik Dendrologiczny”, Vol. 54 – 2006, 51–66, s. 54–55.
7 Strategia jabłkowa perspektywa 2030, Unia owocowa, 2023, s. 11.
8 Bill Laws, 50 roślin, które zmieniły bieg historii, Almapress, 2026, s. 129.
9 Recepta dostępna na życzenie.