Szczypiorniści w Lidze Akademickiej: najpierw doświadczenie, potem wielki wynik

zdjęcie grupowe szczypiornistów

Z jednej strony porcja niedosytu, z drugiej dawka umiarkowanego optymizmu – tak można podsumować 2.kolejkę eliminacji do finału Ligi Akademickiej w piłce ręcznej. Niedosyt to brak awansu AZS-u SGH, umiarkowany optymizm to zacięta rywalizacja o promocję.  

Przypomnijmy, że przed 2. kolejką szanse na awans do finału Ligi były matematyczne! O ile dla finansisty ten termin jest wróżbą sukcesu, o tyle sportowcowi zazwyczaj zwiastuje porażkę. Po czterech meczach nasza ekipa miała na koncie 3 punkty i traciła 6 oczek do AWF-u Warszawa i aż 9 do Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. To oznaczało, że do awansu AZS SGH musiała wygrać wszystkie mecze i liczyć, że rywale z Bydgoszczy wygrają tylko raz. 

Papier przyjmuje wszystkie warunki, boisko raczej nie. Ekipa AZS-u SGH rozpoczęła rywalizację od starcia z warszawską AWF. Wyrównana pierwsza połowa zwiastowała ciekawą drugą część meczu, ale liczne błędy naszego zespołu pozwoliły rywalom zdobywać łatwe i szybkie bramki. Po pierwszej połowie było 14:12 dla graczy AWF, po godzinie już 36:23. 

Nastrój poprawiło zwycięstwo w kolejnym meczu, tym razem z UMED-em Łódź. SGH była lepsza o pięć bramek (26:21), a na komplementy zasłużył nasz bramkarz Patryk Ciechomski. Dzień później zmierzyliśmy się z kolejną ekipą z Łodzi i ten mecz był dla naszego zespołu jak finał.
Starcie z Politechniką Łódzką zdecydowało bowiem o zajęciu 3.miejsca w grupie. SGH potrzebowała do sukcesu zwycięstwa różnicą minimum pięciu bramek, bo w I meczu obu ekip Politechnika była lepsza o cztery trafienia (25:21). 

Obserwatorzy rewanżu mieli prawo przypuszczać, że ambitna ekipa SGH zrealizuje cel – po pierwszej połowie i dobrej grze Łukasza Daciuka prowadziła 17:12. W drugiej było inaczej, bo mecz się wyrównał, a tablica wyników najczęściej pokazywała mniej niż czterobramkową przewagę SGH. W końcówce mieliśmy jednak wszystko w swoich rękach – zespół zdobył bramkę dającą wymarzoną przewagę, ale sędziowie zauważyli kroki i podyktowali rzut wolny. Zabrzmiała syrena, nasza ekipa jeszcze próbowała rzucać na bramkę bezpośrednio z wolnego, ale wynik się nie zmienił. AZS SGH wygrał z Politechniką 33:29, jednak miejsce na podium zajęli rywale. 

W ostatnim występie zmierzyliśmy się z mocną ekipą UKW. Teoretycznie mieliśmy jeszcze szansę na 3. miejsce, ale to co dla ekonomisty jest zaproszeniem do ciekawych badań, dla sportowca bywa tezą nie do obrony. Bydgoszczanie przypieczętowali awans do finału Ligi Akademickiej wygrywając z nami 38:22. 

Ostatecznie ekipa AZS-u SGH zdobyła 9 punktów i zajęła 4. miejsce w grupie eliminacyjnej. W drugiej kolejce zagrała lepiej, a to daje nadzieję na dobre występy podczas styczniowych Akademickich Mistrzostwach Warszawy i Mazowsza. Na komplementy zasłużył Jakub Dusza, który został królem strzelców eliminacji. Warto dodać, że nasi szczypiorniści po raz pierwszy w historii wzięli udział w Lidze Akademickiej AZS.