Rozmowa z dr. Markiem Dietlem, prezesem Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
26 września, po ostatecznej decyzji KNF, objął Pan stanowisko prezesa zarządu GPW. Gratulujemy! To na pewno wielkie wyzwanie. Jakie są Pana pomysły na rozwój GPW?
Zależy mi na dwóch rzeczach: niczego nie zepsuć i zainicjować nowe przedsięwzięcia. Dziś GPW to świetny zespół, poukładane biznesy, bardzo dobra sytuacja finansowa – sprzyja nam też koniunktura. To bardzo dobry moment, aby pomyśleć o tym, co możemy zrobić, żeby się od niej uniezależnić. Chciałbym zająć się takimi przedsięwzięciami, które będą generować nowe źródła przychodów.
Dziś GPW to sprawnie działające pięć filarów: rynek akcji, długu, instrumenty pochodne, rynek towarowy i sprzedaż informacji. To, co już robimy, chcemy robić lepiej, doskonałość operacyjna jest nam potrzebna. Do tych pięciu filarów chciałbym też dodać nowe, wykorzystujące kompetencje, które już mamy, albo takie, które możemy szybko nabyć i na nich zarabiać. Szósty filar strategii GPW to właśnie nowe biznesy.
Wiele rzeczy robimy bardzo dobrze, zatem dlaczego nie robić ich w skali międzynarodowej? Przykładem niech będzie sprzedaż informacji, która mogłaby się odbywać w ramach paneuropejskiej platformy – ta na przykład agregowałaby i sprzedawałaby dane. Z kolei w Azji, gdzie budzi się świadomość ekologiczna, moglibyśmy zaproponować nasze rozwiązania z zakresu handlu zielonymi certyfikatami, czyli świadectwami pochodzenia energii ze źródeł odnawialnych. W naszym regionie możemy pomóc rynkom, w których nie jest uzasadnione tworzenie własnej izby rozliczeniowej, mamy przecież bardzo dobry serwis w zakresie posttradingu. Musimy zacząć myśleć już nie tylko w sposób lokalny, ale też bardziej międzynarodowy.
A jaka jest pozycja GWP w regionie? Czy po odstąpieniu od rozważanego przez kilka lat pomysłu fuzji z giełdą wiedeńską GPW ma szanse na to, by zostać centrum finansowym Europy Środkowo-Wschodniej?
Mamy w planach umiędzynarodowienie giełdy, ale nie będą to przejęcia, w tym momencie nie mają one dla nas uzasadnienia ekonomicznego. Mamy za to światowej klasy produkty, moglibyśmy zawiązać partnerstwo i w niektórych obszarach rozwijać wspólny biznes. Oczywiście sukces tego typu inicjatyw zależy od wielu czynników. Jeśli jednak raz się uda, może to otworzyć nam drzwi do dalszej ekspansji i tym samym zagwarantować wspomniane wcześniej nowe źródła przychodów. Nie mamy gwarancji powodzenia, ale kiedyś trzeba to zainicjować i budować kulturę umiędzynarodowienia giełdy.
Dziś jesteśmy piątą w Europie i pierwszą w regionie CEE giełdą pod względem liczby notowanych spółek (niemal 890), a kapitalizacja GPW wynosi ponad 165 mld euro, dzięki czemu jesteśmy w pierwszej dziesiątce giełd europejskich i jednocześnie pozostajemy największą giełdą w Europie Środkowo-Wschodniej. Pod względem liczby debiutów giełdowych w tym i ubiegłym roku jesteśmy na podium, zaraz za giełdami Nasdaq i LSE. Te liczby całkiem dobrze opisują naszą pozycję.
Są jednak spółki, które już nie chcą być notowane na GPW – jak Synthos. Z czego może wynikać trend wycofywania spółek przez ich właścicieli z GPW?
Decyzja o wprowadzeniu spółki na giełdę albo jej wycofaniu jest indywidualną decyzją spółki i zależy od wielu czynników. Dla części spółek giełda jest tylko pewnym etapem rozwoju potrzebnym na przykład do sfinansowania planów inwestycyjnych, a po pewnym czasie rozważany jest delisting. To zupełnie naturalne.
Dla niektórych spółek kończy się giełdowa historia, ale dla wielu innych dopiero się zaczyna. W tym roku mieliśmy giełdowy debiut spółek Dino Polska, Griffin Premium RE, GetBack i Play Communications. Takie udane oferty potwierdzają atrakcyjność warszawskiego parkietu i świadczą o korzyściach, jakie daje upublicznienie.
Ja sam namawiam do wejścia na giełdę – jest ku temu argument obywatelski i merkantylny. Po pierwsze, debiut giełdowy może być rodzajem patriotyzmu gospodarczego, który polega na tym, że dajemy społeczeństwu w sposób demokratyczny, czyli przez giełdę, 20–25 procent naszego biznesu, żeby inni też mogli czerpać korzyści z sukcesu firmy.
Po drugie, wejście na giełdę przynosi swobodę, jeśli chodzi o możliwość wyjścia z firmy. Dlaczego to takie ważne? Stoimy u progu zmiany pokoleniowej polskich firm, a nie wszyscy chcą dziedziczyć biznes. Giełda może być najlepszym, bo elastycznym sposobem na sprzedaż swojej firmy – tempo wyjścia można dostosować.
Jak jeszcze giełda będzie przyciągać nowych emitentów?
Żeby przyciągnąć emitentów, potrzebujemy dostępu do inwestorów, żeby emitenci mogli otrzymać dobrą wycenę. Tu z pomocą przychodzi nam podniesienie przez FTSE Russell statusu polskiego rynku kapitałowego z grona krajów rozwijających się do krajów rozwiniętych. Wielu inwestorów, którzy dotąd byli nieobecni w Polsce, szczególnie pasywni inwestorzy indeksowi, zamierza kierować się tym indeksem w decyzjach inwestycyjnych.
Spotykam się z funduszami chcącymi śledzić i odwzorowywać portfel FTSE Russell, do którego wejdziemy we wrześniu 2018 roku. Mamy do wykonania sporo pracy, aby przyciągnąć na GPW największych inwestorów. To też szansa dla maklerów na nowe otwarcie. Kluczowym wysiłkiem będzie wypracowanie relacji z zarządzającymi funduszami w USA i Azji.
Z jednej strony mamy napływ inwestorów zagranicznych, z drugiej kwestie OFE. Otwarte Fundusze Emerytalne stanowią niezwykle ważną grupę inwestorów na polskim rynku kapitałowym. W jaki sposób plany reformy systemu emerytalnego, włączając w to ostateczną likwidację OFE, wpłyną na sytuację na GPW?
Sam jestem wielbicielem deregulacji, dlatego moim marzeniem jest przekształcenie PTE w Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, a OFE w fundusze inwestycyjne, oczywiście z barierami wypłacania pieniędzy. Uważam, że OFE mają szansę dobrze działać na zasadach wolnego rynku i prawdziwej konkurencji.
Na pewno by mieć solidny rynek kapitałowy, potrzebujemy długoterminowych lokalnych inwestorów. Niebawem Pracownicze Programy Kapitałowe (PPK) obejmą ponad 11 milionów osób. Dzisiejszy kształt OFE to wynik wielu wydarzeń z ubiegłych lat, zabrakło w nich spójnego zamysłu. Nauczyliśmy się na błędach i PPK wyglądają tak, jak powinny wyglądać – w przeciwieństwie do początków OFE opłaty są niskie, pieniądze z definicji są prywatne, jest prosta zachęta w postaci dopłaty od państwa i możliwość wypłaty pieniędzy wcześniej, bez płacenia podatku, pod warunkiem przeznaczenia ich na cele zdrowotne lub mieszkaniowe. Giełda będzie platformą do tego, żeby za pomocą PKK odkładać na emeryturę, opierając się na zyskach prywatnych.
Resort finansów rozpoczął prace nad nową strategią rynku kapitałowego w Polsce. Co Pana zdaniem, jako prezesa giełdy, powinno się znaleźć w tej strategii?
Propozycje giełdy dotyczące tego, co powinno się znaleźć w strategii rynku kapitałowego, będą zawarte między innymi w aktualizacji strategii giełdy na lata 2014–2020. Na przełomie stycznia i lutego chcielibyśmy rozpocząć konkretne prace nad aktualizacją naszej strategii. Chcemy przyjść z własnymi pomysłami do twórców strategii rynku kapitałowego.
Strategia rynku kapitałowego powinna uwzględniać kilka ważnych obszarów. Po pierwsze, system zachęt dla firm do pojawienia się na rynku publicznym. Ciekawym rozwiązaniem mogłyby być preferencje podatkowe dla tych firm, które chcą wejść na giełdę.
Drugim obszarem jest rynek kapitałowy instrumentów dłużnych, który w Polsce ma bardzo duży, niewykorzystany potencjał. Według raportu Fitch na koniec października 2017 roku rynek papierów dłużnych w Polsce był warty 171 miliardów złotych, z czego w obrocie giełdowym na Catalyst były 72 miliardy złotych – to około 40 procent. Reszta jest na książkach banków. Trzeba tylko pamiętać, że w tym całym długu znajdują się papiery krótkoterminowe, czyli do jednego roku, o wartości 15 miliardów złotych, które nie nadają się do obrotu giełdowego.
Poza tym rozwój giełd towarowych w najbardziej rozwiniętych krajach świata od wielu lat stymulowany jest bardzo dynamicznym wzrostem obrotów na rynkach instrumentów finansowych. Ta formuła obrotu pozwala na zainteresowanie uczestnictwem w ekosystemie rynków towarowych instytucji finansowych. Towarowa Giełda Energii (TGE) będzie dążyła do rozwijania platform tego typu, co pozwoli na znaczące rozszerzenie bazy jej interesariuszy. Jednocześnie TGE prowadzi intensywny dialog z jej obecnymi uczestnikami, który ma na celu zwiększenie płynności na istniejących rynkach towarowych przewidujących fizyczne rozliczanie zawieranych transakcji.
Po co polska agencja ratingowa?
Do tej pory brakowało silnej, lokalnej i rozpoznawalnej agencji ratingowej. Chcąc oferować usługi ratingowe spółkom, w szczególności małym i średnim przedsiębiorstwom, wypełniamy istotną lukę w infrastrukturze krajowego rynku. Agencja może też przyczynić się do uwolnienia niewykorzystanego potencjału rynku długu. Uwiarygodnienie emitentów w oczach inwestorów może pomóc w zwiększeniu płynności na rynku obligacji i wzrostu jego efektywności.
Jest Pan doradcą prezydenta RP Andrzeja Dudy, który w ramach projektu „Startupy w Pałacu” zaangażował się w poszukiwanie wsparcia dla innowacyjnych polskich firm chcących się rozwijać, w tym przez znalezienie ewentualnych inwestorów, partnerów biznesowych i nowych rynków zbytu. W jaki sposób GWP może wspierać rozwój startupów w Polsce?
Mamy w planach umiędzynarodowienie giełdy, ale nie będą to przejęcia.
Przede wszystkim rozważamy stworzenie takiego miejsca, w którym startupy mogą się spotykać z inwestorami. Polska będzie przez najbliższe lata świetnym miejscem, jeżeli chodzi o pozyskiwanie pieniędzy na rozwojowe projekty. Do tej pory jako GPW w tym nie uczestniczyliśmy, chcemy to zmienić. Pracujemy nad koncepcją „Private Markets”. Jako GK GPW przyglądamy się spółkom technologicznym. Oprócz gotówki możemy startupom oferować coś, co dla nich jest szczególnie ważne, czyli nasze referencje jako kluczowego klienta.
Wszyscy widzimy rozwój crowdfundingu. Na tym rynku zdarzają się sytuacje, gdy drobni inwestorzy obejmują udziały po cenie X, po czym w kolejnej rundzie finansowania przychodzi duży inwestor i obejmuje udziały po jednej dziesiątej tej ceny. Zastanawiamy się, czy możemy pomóc rynkowi crowdfundingu, aby był bardziej przejrzysty.
Dla mnie takie wsparcie to inteligentna promocja giełdowego myślenia o poszukiwaniu kapitału i inwestowaniu. To stawianie na przejrzystość i bezpieczeństwo obrotu gospodarczego na wszystkich etapach rozwoju firmy.
Jakie działania podejmuje GWP, żeby zwiększyć świadomość, czym jest i jak działa rynek kapitałowy w Polsce i sama GPW?
(…) pojawia się pytanie: „Jak pokonać smoka?” i odpowiedź: „Smoka pokonać jest trudno, ale należy próbować”.
Edukacja jest wartością wpisaną na stałe w działania giełdy. W tym zakresie współpracujemy z uczelniami z całej Polski. W grudniu to właśnie w murach SGH odbyły się kursy Szkoły Giełdowej – dwudniowe, intensywne szkolenia prowadzone na dwóch poziomach zaawansowania, dla różnych grup, od początkujących po bardziej doświadczonych inwestorów. Mamy Szkolną Internetową Grę Giełdową, ogólnopolski konkurs dla nastolatków, uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, w tym roku mamy ponad 19 tysięcy uczestników z całej Polski. W poprzednich latach w grze wzięło udział w sumie ponad 220 tysięcy osób. Projektami edukacyjnymi, których jest mnóstwo, zajmuje się Fundacja GPW. Staramy się wychodzić z naszymi inicjatywami szeroko, pokazywać giełdę jako miejsce lokowania oszczędności i możliwości korzystania w ten sposób ze wzrostu gospodarczego.
Jest Pan zarówno absolwentem, jak i pracownikiem SGH. Niewątpliwie jest Pan również osobą, która osiągnęła sukces w życiu zawodowym. Ma Pan realny wpływ na to, jak rozwija się polska gospodarka. Czy ma Pan jakąś radę dla dzisiejszych studentów naszej uczelni? Czym powinni się kierować w swoich wyborach naukowych i zawodowych?
Jeśli miałbym wybrać maksymę, która pomaga mi podejmować wybory, to byłby to komentarz do ilustracji w pierwszej polskiej encyklopedii autorstwa księdza Benedykta Chmielowskiego – tam pojawia się pytanie: „Jak pokonać smoka?” i odpowiedź: „Smoka pokonać jest trudno, ale należy próbować”. W moim życiu było wiele wyzwań, w wieku 27 lat zaczynałem kierowanie warszawskim oddziałem międzynarodowej firmy doradczej i obawiałem się, czy to się uda. Ale nie mógłbym się o tym przekonać, gdybym nie spróbował – w pierwszym pełnym roku działalności osiągnięto rentowność. Obawy pomagają nam identyfikować trudności, ale trzeba je przezwyciężać i po prostu działać.