Stare fotografie wiele mówią o czasach i ludziach. Niegdyś fotografowano niewiele i drogo, za to dobrze. Właściwy obiektyw, papier fotograficzny i odpowiednie atelier robiły swoje. Fotograf znał swój fach.
To był rzemieślnik, ale z poczuciem estetyki, które czasem przeradzało się w artyzm. Umiał klienta odpowiednio ustawić i zaaranżować ujęcie. W pożodze dziejów wiele z tych fotografii uległo zniszczeniu, ale w niektórych miejscach ocalały, m.in. w archiwum SGH.
W roku akademickim 1917/1918 trafiły do naszej uczelni pierwsze studentki. Moment był szczególny. Toczyła się wielka wojna. Stary świat odchodził do przeszłości, a nowy jeszcze się nie narodził. Był to czas przełomu. Jedne studentki tkwiły jeszcze w odchodzącej przeszłości, inne wyczuwały świetnie czas, w którym przyszło im rozpocząć studia, a jeszcze inne patrzyły już w przyszłość. Spójrzmy zatem na pierwszą z wybranych fotografii.
Oto Janina Niewiarowska, urodzona w 1898 roku, która przybyła na naszą uczelnię z Bielska. Immatrykulowana 8 października 1918 roku. Zarejestrowana pod numerem 878 (numer indeksu). Kapelusz, bukiecik kwiatów i jamnik. Ciekawe czy jej własny czy właściciela zakładu? Chyba jej. Pewnie wszędzie z nim chodziła na spacery, więc i do zakładu fotograficznego też wzięła. Patrząc na fotografię, trudno przypuszczać, że pochodzi z archiwum wyższej uczelni. Bije z niej spokój, pewność siebie i bogactwo. Całe bogactwo secesji, która się właśnie kończyła. Świata, gdzie wszystko biegło ustalonym od lat nurtem, każdy znał swoje miejsce i wiedział, co powinien w życiu robić. Przynajmniej tak mu się wydawało. Pieniądz był oparty na złocie, emisja umiarkowana, kredyt drogi, wytwarzano niewiele, za to jakość wytwarzanych towarów była wysoka. Produkcją rządzili technolodzy, a nie księgowi dbający o szybki obrót kapitałem i notowania na giełdach, co dziś nazywa się zarządzaniem wartością przedsiębiorstwa. Wprawdzie imperium rosyjskie wraz ze stanowiącym jego część Królestwem Polskim doświadczało rewolucyjnych wstrząsów i w absolutystycznym państwie zaczynała się demokracja, ale kto by tam przejmował się politycznymi radykałami.
I nagle, w tę pozornie spokojną rzeczywistość wdarła się wojna, a wojna to mundur i służba. Nie tylko wojskowy, ale na przykład harcerski. Z mundurka się wyrastało, albo tylko czasem zakładało, ale krzyż harcerski się ceniło, zwłaszcza jeśli lilijka na przecięciu ramion była srebrna lub złota. Oznaczała wyższy stopień w hierarchii harcerskiej, na przykład drużynowego lub drużynową. Taką właśnie harcerkę, córkę urzędnika warszawskiego magistratu, mieliśmy wśród naszej społeczności akademickiej. To Janina Dołęgowska z Warszawy urodzona w 1898 roku, immatrykulowana 20 czerwca 1918 roku pod numerem 871. Dziewczyna ma na sobie skromną sukienkę i coś w rodzaju kaftanika z wyłożonym białym kołnierzykiem. Ubiór bardzo przypomina typowy strój szkolny obowiązujący w naszym kraju jeszcze na początku lat 70. XX w. Jej spojrzenie jest uważne, wyraz twarzy poważny, usta i brwi wydatne. Całość sprawia wrażenie osoby, dla której ważne jest osiągnięcie konkretnego celu, a cele w harcerstwie, w wojsku czy na studiach są jasno wytyczone i sprecyzowane.
I wreszcie Jadwiga Goldbaum-Drzewińska, urodzona w Łodzi w 1899 roku, immatrykulowana we wrześniu 1918 roku pod numerem 892. Ojciec, Henryk Goldbaum-Drzewiński prowadził sklep komisowy w Warszawie na ul. Jasnej. To już świat po pierwszej wojnie światowej. Modna fryzura i uśmiech znamionują chęć poznawania życia i cieszenia się nim. Nastają już nowe czasy. Wojna niemal się skończyła. Wprawdzie sukienka czy bluzka są jeszcze dość ozdobne, nie tak proste jak w latach 30., ale jasny, może kremowy kolor sprawia, że fotografia tchnie optymizmem.
Niestety, o żadnej z tych studentek nie możemy nic więcej powiedzieć. Przewinęły się przez naszą uczelnię, jak wiele innych ich koleżanek. Zapisały się na studia, ale wkrótce pociągnęło je coś innego.
Poznaliśmy w ten sposób trzy gracje, albo trzy światy, każdy z nich cechuje co innego, inny stosunek do życia i otaczającej rzeczywistości. Jest co podziwiać i w dzisiejszych czasach. Spotykamy i ostentacyjne bogactwo, i skromne dziewczyny w mundurach różnych formacji, i zwykłą prostotę w ubiorze i sposobie zachowania, która wcale nie musi oznaczać przeciętności.
DR PAWEŁ TANEWSKI, starszy kustosz dyplomowany, Biblioteka SGH
Na zdjęciu: Janina Niewiarowska, Janina Dołęgowska, Jadwiga Goldbaum-Drzewińska