Szybsze tempo pozyskiwania informacji, większe możliwości analityczne i nowe obszary badań – o wyzwaniach, jakie stoją przez IRG, mówi prof. dr hab. Marek Rocki
– Na czym polega wyjątkowość metody badania stanu gospodarki, jaką wypracował i przez lata udoskonalił Instytut Rozwoju Gospodarczego?
– Prof. dr hab. Marek Rocki, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie w latach 1999–2005 i 2016–2020, dyrektor Instytutu Rozwoju Gospodarczego SGH: Kluczowe jest to, że w sposób spójny i dobrze przemyślany wypracowano metodologię, która jest niemal identyczna z tym, co powstało w innych krajach, a polegało na tym, że ankietowanym daje się możliwość odpowiedzi na pytania jakościowe a nie ilościowe. Łatwiej jest bowiem odpowiedzieć: wzrosło czy spadło niż podać konkretną liczbę. Takie było zresztą założenie tych badań. Gdy w Europie wypracowywano tego typu metodę – a warto w tym kontekście przypomnieć kluczowe seminarium zorganizowane w 1991 r. w Monachium – postanowiono, że chociaż centralne urzędy statystyczne takie, jak GUS, nadal będą zbierać dane ilościowe i publikować je, poświęcając na to mnóstwo czasu, bo te dane wymagają szczegółowej obróbki, należy jednocześnie badać stan gospodarki w inny sposób. Krótkie pytania: «wzrosło czy spadło?», «jest lepiej czy gorzej?» mogą być zaś szybciej przetworzone a wynikająca z nich informacja jest potrzebna zarówno rządzącym, jak i przedsiębiorcom, żeby wiedzieli, co sądzą ich konkurenci albo współpracownicy. Stąd właśnie bierze się wyjątkowość tej metody.
Drugą cechą wyróżniającą badania IRG jest ich długotrwałość. Stanowi ona wielką zaletę. Badania te zostały zainicjowane w Instytucie Rozwoju Gospodarczego jeszcze w poprzednim ustroju – w 1986 r. Co prawda, wtedy dotyczyło to aktywności gospodarczej przedsiębiorstw socjalistycznych, czyli publicznych, ale po 1990 r. doszły też przedsiębiorstwa prywatne. Z czasem rozszerzyło się to na badania w zakresie handlu , budownictwa, rolnictwa i bankowości. Od 1990 r. prowadzone są badania kondycji gospodarstw domowych. Wszystko to – jako łączny produkt – daje naprawdę rzetelną informację o stanie polskiej gospodarki. Można mieć zarzut, że nasze badanie bazuje na subiektywnych opiniach uczestników ankiet, ale, jeśli się weźmie pod uwagę, że tych odpowiedzi jest bardzo dużo, to subiektywne opinie stają się obiektywnym obrazem sytuacji.
– Gdyby miał Pan Profesor wyobrazić sobie Instytut Rozwoju Gospodarczego za 50 lat, to jak widziałby Pan jego misję, zamierzenia, statutowe cele i stosowane metody?
– Myślę, że przede wszystkim w szybkim tempie będzie się zmieniać technologia i to jest główne wzywanie. To, że na początku naszych badań ankiety kierowane do gospodarstw domowych docierały do nich za pośrednictwem czasopisma „Kobieta i Życie”, bo właśnie na łamach tego tygodnika publikowane były nasze ankiety, a w tej chwili są one zbierane na drodze elektronicznej, pokazuje, jaki skok może nas czekać. To się będzie zmieniało. Jestem przekonany, że tempo pozyskiwania informacji może bardzo wzrosnąć. Być może też, te informacje będą bardziej szczegółowe. Sprawi to z kolei, że bogatsze staną się możliwości analityczne. I na pewno – zresztą to już robimy rozszerzając badania w zakresie bankowości na cały sektor finansowy, bo banki są tylko jednym z podmiotów udzielających pożyczek, a istnieje wiele innych firm, które to robią – poszerzymy tradycyjne obszary badań o elementy nowe. Handel, który do niedawna był tradycyjny od pewnego czasu dokonuje się w dużej mierze w sferze internetowej, co wymaga uwzględnienia w badaniach.
Użyję tutaj spostrzeżenia prof. Piotra Płoszajskiego, profesora SGH w latach 1994-2018, który jest guru, gdy chodzi o zarządzanie. Profesor często podkreśla, że jedna z największych firm oferujących noclegi nie posiada ani jednego hotelu. Firmy komunikacyjne nie mają ani jednej taksówki, co nie przeszkadza im w świadczeniu usług. Zmieniają się sposoby prowadzenia biznesu i musimy to uwzględnić w przyszłych analizach, żeby opisywać całość gospodarki, a nie tylko wybrane fragmenty.
– Czy praca badawcza oparta na skrupulatnym badaniu stanu gospodarki pomoże nam stawić czoło widmu kryzysu, który wyraźnie wisi nad naszymi głowami i prawdopodobnie obejmie Polskę i Europę?
– Odpowiedzi na to pytanie towarzyszy pewien smutek. Chcielibyśmy widzieć zapotrzebowanie decydentów na tego typu analizy, ale tak się nie dzieje. Widzimy je wśród przedsiębiorców. Mówił o tym na jednym z dzisiejszych paneli przedsiębiorca, który podkreślał, że tego rodzaju badania dają niewyobrażalne możliwości unikania błędów przy podejmowaniu decyzji. Dobrze byłoby zatem, gdyby również ci, którzy podejmują decyzje na poziomie państwa, korzystali z takich właśnie badań, a nie tylko z analiz politologicznych. Analizy ekonomiczne, związane z tym, co się dzieje w gospodarce i jak postrzegane są decyzje polityczne przez przedsiębiorców, na pewno mają podstawowe znaczenie.
– Dziękuję za rozmowę.
Z profesorem Markiem Rockim rozmawiał Mariusz Sielski, rzecznik SGH