Takie były początki

na grafice, szpalty gazet, łódka z napisem na żagla 30 i napis Trzydzieści lat z zycia uczelni

Dostałem ten projekt do zrealizowania w 1993 r. od ówczesnego prorektora prof. Wojciecha Roszkowskiego. Miał powstać dwutygodnik. I powstał.

Może nie hit, ale wskoczyliśmy w życie uczelni, gdyż pierwsze numery pojawiły się w czasie kampanii wyborczej (numer 1 – 1 maja 1993). Od razu pojawiły się małe zgrzyty, gdyż ten i ów oczekiwał, że skoro Gazeta SGH, to powinna tworzyć właściwy klimat dla reelekcji rektora. Tworząc gazetę, żyłem ideałem niezależności prasy i tym podobnym „niesłusznym” hasłom. Zachowanie niezależności w redagowaniu tytułu było zawsze wyzwaniem, także w późniejszych latach. Gwoli wyjaśnienia: gazetę zostawiłem po dwóch latach redagowania, w 1995 r., i wróciłem do niej ponownie w roku 2008, jako zastępca redaktorki Barbary Minkiewicz na kolejne kilka lat.

Podam kilka faktów z historii, by ówczesny klimat poczuli współcześni czytelnicy. Tytuł taki, gdyż nie mieliśmy weny i niczego innego z prof. Roszkowskim nie wymyśliliśmy. Redagowanie gazety, to nie tylko szukanie autorów, ale także pisanie tekstów (o wyborach i nie tylko), przeprowadzanie wywiadów (np. w numerze pierwszym z Kazimierzem Górskim) oraz skład. A składanie polegało na tym, że trzeba było przerzucić teksty z kilku edytorów używanych w SGH (Chiwriter, TAG, WordStar, Word Perfect) do jednego formatu. Ja na szczęście byłem jednym z pierwszych użytkowników Word 2.0, a ten program pozwalał na import tych plików. A skąd ten program, nie pytajcie, bo nie ze szkoły (podobnie jak wszystkie wyżej wymienione, które musiałem mieć na swoim komputerze). Potem trochę pracy i 12 stron A4 gotowe do wydruku. Niestety drukarka w szkole odmawia współpracy. Plik za duży, nie mieści się w jej buforze. A termin „na wczoraj”, pracownia poligraficzna szkoły czeka. Dokupuję od ręki kość z własnych pieniędzy, instaluję … i poszło do druku. Nawet dostałem zwrot wydatków z SGH. Bez zamówień, 100 podpisów. A jak gazeta się pojawiła, to jeszcze trzeba było pobiegać po uczelni i ją rozłożyć. I tak co 14 dni – orka. Wynagrodzenie – wolontariat w ramach etatu pracownika ORSE. Potem dostałem wsparcie studentki ze studenckiego hufca pracy (było coś takiego), ale generalnie byłem w nurcie DIY (ang. Do It Yourself – zrób to sam).

Wystukuję te słowa na klawiaturze 17 listopada 2023 r., bezpośrednio po arcyciekawym seminarium o wykorzystaniu sztucznej inteligencji w cyberbezpieczeństwie. Temat AI jest mi bliski, gdyż tworząc gazetę byłem świeżo po zrobieniu doktoratu o wykorzystaniu tej technologii w edukacji ekonomistów. W tamtych czasach nabijano się z takich ludzi jak ja (na moim wydziale odrzucono mi pierwszy tytuł pracy „maszyna dydaktyczna”, gdyż „to SGH, a tu się maszyn nie buduje”). A czasy były takie, że jeszcze szachiści ogrywali komputery. AI mnie pasjonuje od lat i patrząc na dzisiejszą gazetę, można zadać pytanie: ile jeszcze lat przetrwa? W tym kształcie AI może zastąpić redaktorów i autorów już za dwa, trzy lata (nawiasem mówiąc, uważam, że nas, nauczycieli, także może i powinna). To nowy koncept gazety, bez tekstów polemicznych, osobistych, dotyczących życia szkoły. Te teksty były w gazecie obecne latami. Gazeta tworzyła platformę do wymiany opinii, czasami bardzo ostrych, nasyconych emocjami. Tego AI szybko nie podrobi. SGH ma obecnie sznyt feudalno-korporacyjny, więc media społecznościowe nie dla nas. Gazeta jest teraz w stylu Vivaldiego, bo i cztery pory roku (Gazeta SGH wychodzi jako kwartalnik) i melodia łagodna. A może by tak więcej „ognia”?

Brakowało mi weny, jak zgrabnie ten tekścik zakończyć. Więc poprosiłem ChatGPT, by pomógł i oto co napisał: Otoczony wspomnieniami o Gazecie SGH, zastanawiam się, czy era AI przeniesie nas w zupełnie nowy wymiar dziennikarstwa. Te dni, gdy redagowaliśmy teksty o życiu uczelni, były pełne pasji i ostrych dyskusji. Ale czy teraz, z nowymi technologiami, zdołają one przetrwać? Niech Gazeta SGH pozostanie miejscem nie tylko informacji, ale także dyskusji, emocji i pasji. Oby AI nie zatarła tego niepowtarzalnego charakteru, który nas wyróżniał.  


DR JACEK WÓJCIK, Zakład e-Biznesu, Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH, założyciel i pierwszy redaktor naczelny Gazety SGH w latach 1993–1995 oraz zastępca redaktor naczelnej w latach 2008–2017