Suma mikroróżnic daje makroefekty

Od lewej: Dominik Zdebik, Aleksander Łabuć, Paweł Urzenitzok i Bartosz Dominikowski

Aleksander Łabuć, student trzeciego roku na kierunku finanse i rachunkowość w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Paweł Urzenitzok, magister prawa, student przedsiębiorczości w ramach Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych Uniwersytetu Śląskiego. Dominik Zdebik, student prawa w ramach Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych UŚ. Bartosz Dominikowski, trener i zarazem absolwent kierunku finanse i rachunkowość w SGH. W kwietniu 2024 r. drużyna w tym składzie zajęła drugie miejsce w Mistrzostwach Świata Negocjacji (TNC) w Holandii. Od ich pierwszego spotkania, przez zbudowanie zespołu, aż po intensywne treningi i długie miesiące wspólnych przygotowań, droga, którą przeszli wicemistrzowie, była pełna determinacji i zaangażowania.

Ewelina Kędzior: Panowie, dlaczego wasz wybór padł właśnie na te uczelnie i kierunki studiów?

Aleksander Łabuć: Zainteresowanie przedsiębiorczością, ekonomią i finansami zaczęło się u mnie już pod koniec gimnazjum. W pierwszej klasie liceum zakładałem swój pierwszy startup, startowałem w różnych olimpiadach – przedsiębiorczości, ekonomicznej, więc ta wiedza i rozwój szły ze mną już od wielu lat. SGH jako najlepsza uczelnia ekonomiczna w Polsce była naturalnym wyborem i tak naprawdę jedynym, jaki rozważałem w kraju.

Paweł Urzenitzok: Wybrałem te kierunki, bo interesuję się prawem nowych technologii, które nie tak dawno było jeszcze nie do końca odkrytą dziedziną. Bardzo spodobało mi się, że to prawo się dopiero tworzyło. Jeśli chcielibyśmy być ekspertami w tej konkretnej dziedzinie, to musielibyśmy sami stworzyć publikacje i artykuły (śmiech). Wydaje mi się, że dzięki prawu, przedsiębiorczości, ale też działalności społecznej, którą wykonywałem podczas studiów w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, miałem okazję zmienić lokalne środowisko wokół mnie na lepsze.

Dominik Zdebik: Kolegium Indywidualnych Studiów Międzyobszarowych UŚ to jednostka relatywnie niewielka, która była współtworzona przez naszego obecnego rektora prof. dr. hab. Ryszarda Koziołka. Jej założeniem było kształcenie „komandosów edukacji”, czyli przyjmowanie studentów, którzy chcą rozwijać się szerzej niż tylko w jednym wybranym przez siebie wiodącym kierunku, ale też którzy chcą angażować się w większym zakresie w pozaakademickie aktywności, jak Mistrzostwa Świata Negocjacji i inne podobne turnieje. Myślę, że w tym momencie mogę nadal rozwijać swoją wiedzę i umiejętności w ramach prawa, zwłaszcza energetycznego. To napędzenie transformacji energetycznej w naszym kraju od strony legislacyjnej i sektora prywatnego jest tym, co w tym momencie najbardziej mnie interesuje.

Bartosz Dominikowski: W moim przypadku to właśnie Studenckie Koło Naukowe Negocjator w SGH rozwinęło we mnie pasję do negocjacji. Obecnie zajmuję się prowadzeniem szkoleń i treningów z zakresu negocjacji dla rynku, biznesu, sprzedawców, przedsiębiorców oraz managerów. Doświadczenia nabywałem także w dziale M&A w jednej z warszawskich korporacji oraz pracowałem w sprzedaży w FMCG. To wszystko składa się na budowanie wiedzy, rozwoju i chęci przekazywania tego innym.

W kwietniu zdobyliście drugie miejsce w Mistrzostwach Świata Negocjacji. Na czym polegał ten konkurs i jak przebiegał każdy jego etap?

A.Ł.: Jest to turniej, który realizowany jest corocznie od 2007 roku, a jego finał organizowany jest w różnych miejscach na świecie. W tym roku odbywał się w Holandii, w przyszłym roku rozegra się w RPA. Wcześniej był w Kolumbii, USA, we Włoszech i w Japonii. Co roku przyciąga wielu studentów najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie, takich jak Harvard University, Columbia University, HEC Paris. Biorą w nim udział studenci studiów licencjackich, magisterskich, doktoranckich, a także studiów Executive MBA.

D.Z.: Całe mistrzostwa rozpoczynały się od rund eliminacyjnych, które odbywały się w formie zdalnej. Tam panowała największa w trakcie całego turnieju swoboda, jeżeli chodzi o czas negocjacji. Dzięki temu mieliśmy kilka dni na zawarcie porozumienia, a każde z tych negocjacji mogły wyglądać bardziej na biznesowe, to znaczy nie ograniczał nas czas narzucony przez sztywne turniejowe ramy. Z drugiej strony, elementem, którego w trakcie tego etapu brakowało, było czujne oko ekspertów, czyli to, na co kładziono nacisk w trakcie finału, odbywającego się na żywo w Enschede w Holandii.

P.U.: Warto podkreślić, że w finale liczył się nie tylko wynik, ale przede wszystkim chodziło o zbudowanie relacji z naszymi partnerami negocjacyjnymi. Zawsze przecież istnieje szansa, że w prawdziwym życiu, w negocjacjach biznesowych kiedyś usiądziemy do stołu z naszymi partnerami negocjacyjnymi.

Rozumiem, a były jeszcze jakieś inne zespoły reprezentujące Polskę?

A.Ł.: Był jeden zespół, wystawiony w samym finale, który reprezentował Uczelnię Łazarskiego. Natomiast nie było tam Polaków, byli studenci z innych krajów, którzy studiują na tej uczelni. Stąd też tylko my byliśmy stricte polską drużyną, reprezentowaną przez Polaków, reprezentującą polskie uniwersytety. 

P.U.: Bardzo cieszymy się, że mogliśmy wejść na to podium. To drugi raz, gdy polska drużyna stanęła na podium Mistrzostw Świata Negocjacji. Przed 10 laty pierwsze miejsce zdobył nasz trener Bartosz Dominikowski.

D.Z.: Wydaje mi się, że to jest takie spięcie klamrą tych 10 lat polskich negocjacji.

 

Dominik Zdebik, Aleksander Łabuć, Paweł Urzenitzok i Bartosz Dominikowski

 

Powróćmy teraz do waszego udziału w konkursie. Jak wyglądał cały proces przygotowań?

P.U.: Przede wszystkim na początku przeczytaliśmy chyba wszystkie książki negocjacyjne, jakie były dostępne na rynku. Następnie umawialiśmy się na próbne rundy negocjacyjne oraz sparingi z drużynami z całego świata. Odbyliśmy ich bardzo dużo, ale – co najważniejsze – po każdej rundzie dokładnie analizowaliśmy wykorzystaną taktykę. Każdy element, który poszedł dobrze, ale też taki, który można było poprawić. Mimo tego, że wynik jest dobry i myślimy sobie, że więcej nie da się osiągnąć w danej rundzie, to zawsze jest coś do ulepszenia. Nawet jeśli ten mankament jest mały, to z naszym trenerem po każdej rundzie poświęciliśmy sporo czasu na jego wyeliminowanie. 

D.Z.: W pełni zgadzam się z Pawłem, że tak naprawdę to te drobne poprawki na poziomie finałów mistrzostw świata decydują o miejscu, które się ostatecznie zajmie. Natomiast chciałbym podkreślić, że cały kurs przygotowań zaczął się od tego, że w zeszłe wakacje musieliśmy zebrać zespół. Prawie rok wcześniej nawiązaliśmy kontakt z Alkiem i zapytaliśmy go, czy byłby zainteresowany udziałem w tym turnieju. Jestem dzisiaj przeszczęśliwy, że się zgodził.

Jak rozpoczęła się wasza wspólna przygoda? Gdzie się poznaliście?

A.Ł.: To jest ciekawa historia, ponieważ z Dominkiem poznaliśmy się w 2022 r., jeszcze na finale Akademii Energii, projektu organizowanego przez Fundację im. Lesława Pagi, mimo że żaden z nas nie był uczestnikiem tej akademii. Ja w roli absolwenta, Dominik w roli znajomego uczestnika, natomiast wtedy jeszcze nie było tematu negocjacji. Wówczas poznaliśmy się i przez kilka miesięcy współpracowaliśmy przy innych projektach. W pewnym momencie pojawiła się myśl, żeby wystawić reprezentację na Mistrzostwach Świata Negocjacji. Połączyliśmy siły w kierunku przygotowań do startu w mistrzostwach i przez te kolejne miesiące realizowaliśmy kolejne sparingi, czytaliśmy kolejne książki.

P.U.: Myślę, że nie możemy pomijać tutaj roli naszego trenera, którego również poznaliśmy kilka lat wcześniej. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni za to, że zgodził się być trenerem naszej drużyny. Jeśli chodzi o tę naszą negocjacyjną przygodę to zaczęła się ona kilka lat temu, gdy wystartowaliśmy w Mistrzostwach Polski Negocjacji. To był nasz pierwszy start, zajęliśmy wtedy ósme miejsce, bardzo daleko od podium (śmiech). No, i wiedzieliśmy, że musimy coś poprawić. Skorygowaliśmy drobiazgi i rok później udało nam się uzyskać tytuł mistrzów Polski. Natomiast wtedy wiedzieliśmy, że chcemy spróbować naszych sił jeszcze dalej i stąd Mistrzostwa Świata Negocjacji. 

B.D.: Postęp całego zespołu był zdecydowanie szybki. Spuentowałbym to wszystko takim SGH-owym sformułowaniem, że suma mikroróżnic daje makroefekty. No, i to był zauważalny element ich postępu i drogi do sukcesu.
D.Z.: Przestrzeń SGH okazuje się takim networkingowym, dobrym miejscem łączącym ludzi. O ile z Alkiem poznaliśmy się rzeczywiście na Akademii Energii, to dalsza znajomość została zadzierzgnięta, kiedy spotkaliśmy się przypadkowo w budynku głównym SGH, na Auli Spadochronowej podczas Studenckiego Turnieju Negocjacyjnego. I właśnie to był początek, kiedy Alek dołączył do naszego zespołu. Bartka też poznaliśmy w SGH, gdzie STN był organizowany, więc tu zaczęła się tak naprawdę nasza historia.

Czy podczas konkursu napotkaliście jakieś szczególne trudności? Czy coś poszło niezgodnie z planem?

A.Ł.: Zawsze jest przestrzeń do poprawy, co pokazują same wyniki. Pierwsze miejsce, czyli zespół, któremu musieliśmy ustąpić mistrzostwa świata, było jedynie 4 punkty na skali 384 punktów przed nami. Natomiast trzecie miejsce – Columbia University było zaledwie 6 punktów za nami. Ostatecznie więc przy takiej skali punktów te różnice między poszczególnymi miejscami były bardzo niewielkie i to były właśnie te detale, na które zwracaliśmy uwagę od samego początku.

P.U.: Jeśli chodzi o momenty, które faktycznie były trudne (można by wręcz powiedzieć, że przydałyby się wtedy negocjacje kryzysowe) to wydaje mi się, że mogliśmy wówczas dużo zdziałać za pomocą empatii, interesowały nas priorytety drugiej strony. Budowanie tej relacji było dla nas bardzo ważne i chcieliśmy, żeby to wynegocjowane porozumienie było sytuacją win-win, a nie żeby jedna strona przegrała.

A.Ł.: Myślę, że warto wspomnieć, że te negocjacje i ich sposób oceny odbywają się trochę inaczej, niż wiele osób może sobie wyobrażać jako typowe negocjacje, które odbywamy np. na targu czy w sytuacji zawodowej. Takie negocjacje nie są tak bardzo oparte na rzeczywistych potrzebach obu stron, badaniem tych potrzeb, zainteresowaniu i otwartości na to, w jakiej sytuacji jest druga strona.

Bartku, czy miałeś opracowany szczegółowy plan działania? Na jakich umiejętnościach szczególnie się skupiłeś? Czy zauważyłeś jakieś słabości w swoim zespole, które uważałeś za konieczne do poprawy?

B.D.: Trudne pytanie, bo zespół jest bardzo dobry. To, co jest jego szczególną zaletą, to bardzo dobre ułożenie ról i funkcji. Każdy wie, za co odpowiada. Porozumienie między członkami zespołu też jest bardzo dobre. Nawet w sytuacjach kryzysowych są razem i panują nad tym, co się dzieje. Drugi bardzo istotny aspekt to umiejętność przygotowania, wytrwałość i systematyczność pracy. To jest coś, co na pewno dało im porządne doładowanie w tych negocjacjach i w ogóle w całym procesie treningowym. Kolejny mocny element, który bym wymienił, to jest opanowanie zespołu w sytuacjach bardzo stresowych, kiedy emocje wewnętrznie się udzielały i kiedy być może w członkach zespołu „gotowało się” w środku. Oni potrafili to opanowanie utrzymać, nie okazywali emocji. Ja wiedziałem, że coś się dzieje, ale kontrpartnerzy mogli tego nie dostrzegać. Moja drużyna zawsze z pełną elegancją te negocjacje prowadziła, z pełnym opanowaniem, dobrymi manierami, kulturą i chęcią zrozumienia drugiej strony. Natomiast do dopracowania pozostaje jeszcze adaptowalność do różnych sytuacji negocjacyjnych, do różnych typów i stylów prowadzenia negocjacji przez partnerów.

Jakie macie plany na przyszłość poza udziałem w konkursie w przyszłym roku? Czy macie jakieś inne projekty lub cele, które planujecie zrealizować?

A.Ł.: Plan na ten najbliższy rok to dalszy rozwój naszych umiejętności negocjacyjnych, ale też dzielenie się wiedzą i doświadczeniami, które już zdobyliśmy. Stawiamy też na praktykę i zdecydowanie jesteśmy otwarci, żeby umiejętności sprawdzać w praktyce. Stąd też chcielibyśmy zaangażować się we wsparcie organizacji pozarządowych, które staną przed różnymi dużymi wyzwaniami negocjacyjnymi, aby nasza wiedza mogła być innym przydatna w realizowaniu ich celów społecznych. 

D.Z.: Zamierzamy w tym roku przygotowywać się do kolejnego finału mistrzostw świata, do którego mam nadzieję, że się zakwalifikujemy, a nawet jestem o to spokojny. Oprócz tego chcemy też prowadzić warsztaty z negocjacji. Mamy kilka zaproszeń już od różnych programów, akademii organizowanych m.in. przez organizacje pozarządowe. Dostaliśmy także propozycję, żeby w ramach Uniwersytetu Śląskiego przygotować moduł, który będzie uczył studentów negocjacji. 

A.Ł.: Zdecydowanie nauka negocjacji to jest pewien niezagospodarowany jeszcze obszar w Polsce i będziemy szczęśliwi, jeżeli jakaś cegiełka z naszej strony zostanie dołożona do tego, aby ten obszar rozwinąć.

B.D.: Niech to, co panowie powiedzieli, będzie dobrą wróżbą. Ja do tego dorzucę taką samospełniającą się przepowiednię. Liczę na to, że razem z SGH wspólne stworzymy i zcentralizujemy te jakże lubiane przez studentów treningi negocjacyjne, które odbywają się w naszej uczelni. Mam nadzieję, że powstanie coś dużego, spójnego, co także będzie stanowiło przyczynek do rozwoju młodych ludzi właśnie w dziedzinie negocjacji, niestety tak bardzo zaniedbywanej w rozwoju w Polsce.

A.Ł.: Działajmy wspólnie w kierunku rozwoju umiejętności negocjacyjnych!

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia podczas przyszłej edycji tego konkursu.  


EWELINA KĘDZIOR, współpracownik Zespołu prasowego, Biuro Rektora SGH