Dyrektor HR w Allegro Anna Wróbel: Jakość zobowiązuje

uśmiechnięta kobieta na tle ściany z roślin i neonu firmy allegro

O studiach w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, od których wszystko się zaczęło, o bogatej ścieżce kariery, w tym doświadczeniach w firmach międzynarodowych mówi Gazecie SGH Anna Wróbel, dyrektor HR w firmie Allegro, która właśnie przystąpiła do Klubu Partnerów SGH.

Karolina Cygonek: Firma Allegro dołącza do Klubu Partnerów SGH. W lipcu ub.r. Pani dołączyła do zespołu zarządzającego Allegro jako nowa Dyrektor HR. Od wielu lat zajmuje się Pani obszarem HR w takich firmach, jak KGHM, czy rozwojem organizacji, jak w Grupie PZU. Jak to się stało, że osoba po stosunkach międzynarodowych w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie poszła tą drogą i jest szefową HR w firmie technologicznej?

Anna Wróbel: Wybór studiów był podyktowany tym, że miałam bardzo różnorodne zainteresowania, w tym pod koniec lat 90. Polska była w centrum przemian makroekonomicznych, i to przyciągnęło moją uwagę. Potem zrozumiałam, że interesują mnie również różne aspekty strategiczne, spojrzenie „bigger picture”. Na SGH wybrałam dodatkowo globalne studia menedżerskie (wtedy CEMS), które dawały mi możliwość zgłębiania wszelkich kwestii związanych z biznesem międzynarodowym. Następnie poprzez ścieżkę konsultingową zafascynowałam się transformacją organizacji – tym, jak zmieniają się globalne, skomplikowane organizmy. W latach 2000 takie transformacje zdarzały się raz na jakiś czas. Dzisiaj mówi się, że transformacja, zmiana, są ciągłe.

Będąc konsultantką, pomagając w projektach, które często dotykały nie tylko modeli biznesowych, ale też postaw i zachowań ludzi, zdałam sobie sprawę z tego, że w obszarze human resources, który lubię też nazywać „people and culture”, jest wiele narzędzi, których nie doceniamy i których nie używamy w wystarczającym stopniu. A mogą one wzmacniać zmianę i sprawiać, że będzie trwała, że przysłowiowo „porwiemy tłumy”.  Po latach pracy z Zespołami People & Culture widzę też skalę innowacji i potencjał jeszcze mocniejszego wpływu na wyniki biznesowe. Przykładowo tematyka analityki ludzkiej (People Analytics) to jedna z najbardziej interesujących, rozwijających się dziedzin. A jednocześnie HR-owiec staje się coraz bardziej coachem i doceniamy kompetencje z zakresu psychologii czy socjologii. Efekty, jakie można osiągnąć, łącząc w Zespołach People and Culture takie talenty, są fascynujące. W Allegro, gdzie ogromną rolę pełni technologia i dane, mamy bardzo sprzyjające takim kierunkom środowisko.

Wierzę mocno, że w życiu i w karierze idziemy ścieżką, na której warto ufać instynktom, pasjom. Doceniam bardzo, ile możliwości dały mi studia w SGH, gdzie nie musiałam od początku wybierać specjalizacji. Mogłam komponować swój program i często iść nie tylko za tematem, ale też za inspirującym pedagogiem, takim jak mój nieżyjący już promotor profesor Marcin Nowakowski. Profesor nie tylko przekazał mi wiedzę, ale wspierał ducha poszukiwania i „kwestionowania status quo”. Profesor Piotr Płoszajski inspiruje mnie do tej pory, lubimy ze swadą porozmawiać o przyszłości organizacji. Podążam za nim kilka kroków, bo nieustająco wybiega swoją wiedzą i pasjami przed nas – jego dawnych studentów. Fascynujące jest to, że dzisiaj budujemy z sukcesem organizacje, o jakich wtedy tylko czytaliśmy czy słyszeliśmy. Mamy graczy rozwijających się regionalnie, takich jak Allegro, czy polskie unicorny, takie jak Booksy.
 
Jako HR-owiec musi lubić Pani pracę z ludźmi.

Myślę, że stwierdzenie „musieć lubić ludzi" jest wewnętrznie sprzeczne… Myślę, że warto szanować ludzi i super jest lubić ludzi, z którymi się pracuje – niezależnie od pozycji lub funkcji. Dzięki temu jesteśmy po prostu szczęśliwsi. Lider, który docenia kontakt z drugim człowiekiem, będzie tworzył fajne zespoły. Praca HR-owca jest tu o tyle trudna, że często łączymy działania, które wymagają empatii, humanizmu, z sytuacjami czarno-białymi jak zatrudnienie czy zwolnienie. Stoimy też na straży prawa pracy. Tu trzeba być asertywnym, wręcz twardym.

Pracowała Pani jako HR-owiec w wielu branżach. Jak to się robi? W jaki sposób „przeskakuje się” z firmy wydobywającej miedź do kompletnie innej branży, jak ubezpieczenia, a potem do jeszcze innej, jak e-commerce?

Ja chyba nigdy nie patrzyłam sensu stricto z perspektywy branży. Pójście do PZU było dla mnie, oczywiście, interesujące – wtedy nowa dla mnie branża pokazywała aspekty technologiczne w ubezpieczeniach. To wówczas zaczęłam iść ścieżką firm technologicznych: najpierw PZU i konsekwentnie Booksy i Allegro. Natomiast konsulting strategiczny, w którym się specjalizowałam, dał mi ogromne przygotowanie, żeby pracować z nowymi branżami, tak jakby właśnie „wskakiwać” w nowy temat, szybko się uczyć. Z drugiej strony, zależności biznesowe w wielu sektorach są bardzo podobne: w większości branż jest klient i produkt.

Poza wszystkim, jestem po prostu ciekawska. Myślę, że w ogóle ciekawość świata jest jedną z wartości, które mi przyświecają. Uważam, że warto ją mieć niezależnie od wieku: czy ma się 20 lat i się studiuje, czy ma się 40 lat i zmienia się pracę, czy jest się 60-latkiem – jedni myślą wtedy o emeryturze, a drudzy o tym, jak po raz kolejny się przebranżowić i zmienić swoje życie. Jest to więc kwestia podejścia do życia – ciekawość świata i ludzi bardzo mi pomaga.

Poza tym wybieram role z dużym wpływem, czyli jestem zawsze w centrali firmy. W firmach, w których pracowałam wcześniej, czyli KGHM, PZU, Booksy, zawsze byłam w centrali i zawsze byłam jednym z liderów obszaru HR. Ponadto mój wybór zawsze pada na przedsiębiorstwa, które właśnie przechodzą znaczącą zmianę. W KGHM to było przejęcie i wyjście za granicę, w PZU – zmiana w kierunku firmy technologicznej, w Booksy – globalizacja, a w Allegro – wyjście na giełdę i zbudowanie organizacji dojrzalszej, ale bardzo szybko rosnącej.

Wracając do pytania, ja raczej szukam wyzwań i chcę dowiadywać się nowych rzeczy, jakie są podobieństwa i różnice między branżami, niż unikam nowości. Gdy prowadziłam projekty jako niezależny ekspert, jedną z fajniejszych rzeczy było właśnie to, że mogłam poznawać różne sektory.

Na ile musi Pani poznać tę nową branżę, zgłębić jej specyfikę?

Na ile muszę poznać nową branżę – nie wiem. Na ile chcę – wiem. Nie mam innego wyjścia, jeżeli w firmie Allegro jestem po to, żeby osiągała ona swoje cele biznesowe i rozwijała się jako organizacja międzynarodowa, a nie po to, by wdrożyć w niej jakieś wąskie rozwiązanie HR-owe. Ujmę sprawę tak: chodzi o pewnego rodzaju stan umysłu pośród wszystkich liderów Allegro. My wszyscy rozumiemy ten biznes. Wiemy, rozumiemy, że w organizacji są różne naczynia połączone oraz, że cele i aspekty biznesowe, branżowe są ze sobą powiązane, np. jako HR-owiec mam dostarczyć liderów do tych obszarów lub mam budować wewnątrz organizacji dane kompetencje. Gdy coś dużego będzie zmieniało się w biznesie, muszę rozumieć, na czym będzie polegała ta zmiana, żeby pomóc czy to liderom czy talentom, których pozyskujemy z rynku.

uśmiechnięta kobieta oparta o plastikowy pomarańczowy napis reklamowy firmy Allegro

Wspomniała Pani o interesie firmy, który jest najważniejszy. Jak to się ma do pracy HR-owca, który musi widzieć po tej drugiej stronie pracownika, człowieka? Czasami jest tak, że te interesy zgodne nie są. Jak Pani to postrzega i jak Pani godzi interes firmy i interes pracownika?

Nie jesteśmy w czasach, kiedy firmy na siłę trzymały pracowników. Allegro jako pracodawca jest bardzo dalekie od takiej sytuacji, gdy interesy lub cele firmy byłyby sprzeczne z interesem pracownika. Stawiamy na długotrwałe relacje i ownership włącznie z tym, że elementem wynagradzania ludzi w Allegro są programy związane z akcjami, czyli jak najbardziej chcemy, żeby interes człowieka był spójny z interesem firmy. Byłam w różnych organizacjach i można stwierdzić, że bywają trudne organizacje, gdzie niełatwo się pracuje. Natomiast wiem też, że w dzisiejszych czasach praktycznie niemożliwe jest budowanie organizacji długofalowo w sytuacji, gdy interes firmy jest niezgodny z interesem pracownika. Jesteśmy na rynku pracy, który jest wolny, a przy tym należy do pracownika. Jak studiowałam na przełomie lat 90. i 2000, byliśmy na tzw. rynku pracodawcy, ale miałam wrażenie, że już wtedy zaczęła się globalna wojna o talent. Firmy wiedziały, że muszą czy to poprzez swoją kulturę czy wartości, które reprezentują, zadbać o pracownika – nie tylko na plakatach czy na spotkaniach rekrutacyjnych, ale faktycznie. Ciężko jest bowiem długofalowo oszukiwać lub naciągać pracownika. Już wtedy mieliśmy zatem do czynienia z początkiem trendu budowania marki pracodawcy i budowania wartości dla pracownika. Dzisiaj jak najbardziej wciąż jesteśmy w tym trendzie. Również media społecznościowe, narzędzia transparentnie pokazujące, jak pracuje się w danej firmie, powodują, że tym bardziej takiego dysonansu – firma versus pracownik – nie da się utrzymać na dłuższą metę.

Co skłoniło Panią do założenia własnej firmy re<assume i czego nauczyło Panią to doświadczenie?

Moja firma to moja marka jako eksperta. To było bardziej nazwanie tego, co robię, i zbudowanie platformy współpracy z innymi ekspertami. Jako ekspert specjalizuję się w zarządzaniu zmianą, podnoszeniem efektywności organizacji, rozwojem liderów.

Czego nauczyłam się jako „gigers”? Bardzo dużo mi to dało – nauczyłam się, że mogę stać na własnych nogach i pod swoją marką firmować to, co robię. Kiedy opuszczałam firmę McKinsey & Company, było dla mnie ważne, żeby poczuć, że reprezentuję wartościową wiedzę i podejście, że rynek mnie kupuje i że mogę robić to tak, jak chcę. Dało mi to poczucie niezależności, „fun” z tego, że jestem ceniona, że mogę angażować się w różnorodne projekty. Widzę, że ktoś po długoletniej karierze w korporacji zadaje sobie pytanie, co będzie dalej robić, czy to ma sens, czy da sobie radę? Obecnie mamy bardzo wielu ekspertów na rynku i praca niezależna staje się popularna, ale wiele osób ma wątpliwości, czy tak właśnie pracować. Cieszę się, że zobaczyłam dość wcześnie, że mogę to robić. To jest bardzo fajny format pracy.

Czy to było na zasadzie przeciwieństwa – założyła Pani własną firmę, stała się niezależnym ekspertem, bo praca w korporacji nie dawała tego, czego Pani oczekiwała?

Nie. To była świadoma decyzja. Etap, na który byłam gotowa, także po to, aby się sprawdzić. Wierzyłam, że rozwój tematyki zarządzania organizacjami i transformacji jest potrzebny na rynku polskim. Dzisiaj wiem, że miałam rację. Wybrałam niezależny format własnej działalności, żeby nie rezygnować ze swojej wiary i poczucia misji, a z drugiej strony, żeby zachować elastyczność. Byłam „gigersem”, kiedy to jeszcze nie było modne. Wracając do pytania o przeciwieństwa – bardzo mało działam w kontrze, w przeciwieństwie do czegoś. Bardziej dążę do czegoś; kusi mnie, żeby działać po swojemu i łączyć poprzez to działanie.

Czy to dążenie do czegoś nowego to jest zostawianie tego, co było za sobą, czy parcie do przodu i doskonalenie się czy łączenie tych dwóch podejść?

Wracam do stwierdzenia, że jestem ciekawska. Wierzę, że warto zgłębiać kwestie, które nas przyciągają, interesują, intrygują – i w nas samych jako nasze cechy i kompetencje, i w świecie zewnętrznym jako opcje, okazje, relacje. Nawet jeśli coś nas trochę przeraża, warto za tym iść. Z tego wychodzą w życiu fajne przygody.

A więc adrenalina?

Myślę, że ta ciekawskość jednak, nie adrenalina, bo nie jestem właśnie takim 100-procentowym startupowcem z adrenaliną. Intryguje mnie chęć zrobienia rzeczy, których jeszcze nikt nie robił albo chęć angażowania się w trudne sytuacje, gdy wszyscy mi to odradzają. Ja nie boję się trudnych sytuacji. To jest może przekora, nie adrenalina. Na przykładzie organizacji z różnych branż, w których pracowałam, widać, że podążam trochę niebezpiecznym tropem. Ale dzięki temu, że potrafię pracować niezależnie, nie mam potrzeby budowania swojej kariery w sposób liniowy, że oto muszę piąć się w górę, że np. 30-osobowy zespół, w którym pracuję, będzie musiał mieć za jakiś czas 100 osób albo coraz większy budżet.

Jako lider w ogóle czy lider HR, w każdej z tych ról byłam trochę inna. Są rzeczy, które nauczyły mnie poprzednie korporacje czy projekty, więc nie mogę powiedzieć, że zostawiam je za sobą, bo one idą razem ze mną na zasadzie rozwoju. Z drugiej strony, widzę, że się zmieniam – innym byłam dyrektorem HR w KGHM, a innym jestem teraz w Allegro i nie tylko dlatego, że są to dwie różne organizacje, ale dlatego, że praca w nich dzieli różnica 10 lat.

Jakie korzyści niesie ze sobą współpraca SGH-Allegro?

Przez lata widziałam korzyść tego, żeby być blisko uczelni czy instytucji, która jest najbliżej talentu i to nie tylko dlatego, że SGH to moja uczelnia. Historycznie, gdy wybierało się konsulting strategiczny, SGH było uczelnią pierwszego wyboru. Ale to wszystko się zmienia. Zmienia się również SGH – czy kierunki czy tematyka, którą studiują młodzi ludzie, czy to, że teraz mamy system mieszany i osoby, które się pojawiają w SGH, przechodzą przez kilka uczelni. Nadal jednak SGH pozostaje topową uczelnią, która w wielu dziedzinach związanych z biznesem, jest na czele. Dla Allegro, pod względem zaplecza akademickiego i talentów, dobrze jest współpracować z uczelnią, w której dzieje się wiele ciekawych rzeczy, gdzie są ludzie z otwartą postawą, nastawioną na rozwój. A z drugiej strony, my jako Allegro widzimy wartość łączenia technologii i biznesu z zasobami uczelni. Dla Allegro jedną z wartości jest podnoszenie poprzeczki. Uważam, że SGH jest właśnie symbolem podnoszenia poprzeczki – niezatrzymywania się w rozwoju. To się dzieje z dwóch powodów. Po pierwsze, ta uczelnia „ma kręgosłup”. A po drugie, przyciąga ludzi, którzy chcą dzięki pewnym zasadom i wartościom podejść do swojego rozwoju i kariery.

Jako Allegro chcemy robić różne rzeczy coraz lepiej. Allegro jest firmą, w której aspekty komercyjne, związane z analityką, coraz bardziej się rozwijają. Na uczelnie biznesowe i ekonomiczne wchodzi coraz więcej dziedzin, które nas interesują, jak big data, AI, kwestie związane z analityką. Sam e-commerce staje się branżą na tyle znaczącą, że ludzie rozwijają się stricte pod tym kątem. Po obu stronach jest po prostu dogodny moment na zacieśnienie współpracy.

Jak można zacząć karierę w Allegro? Jakie są ścieżki kariery, rozwoju w tak dużej i rozwijającej się firmie?

Mamy dwa momenty „wejścia” do Allegro: poprzez programy stażowe, które na tyle się rozwijają, że będziemy je intensyfikować. Kiedyś programy te były nastawione na technologie, dzisiaj zapraszamy do nich osoby z różnych kierunków i specjalizacji. Ponadto mamy regularną rekrutację. Rocznie rekrutujemy ok. 1000 osób; wśród nich większość to stanowiska technologiczne, ale wiele jest stanowisk z innych obszarów. Uważam, że w SGH są osoby, które mogą zacząć pracę w technologiach, bo mają kompetencje, np. background developerski, inżynieryjny.

Przez cały rok mamy wiele otwartych stanowisk. Allegro rozwija się jako biznes i „wychodzi” z wąskiego obszaru platformy e-commerce. Mamy np. fin-tech, Allegro Pay, rozwijamy obszar związany z logistyką, fulfillmentem, supply chain, e-learning, automatyzacją. Rekrutujemy osoby, które nie muszą mieć bardzo dużego doświadczenia, ale też rekrutujemy ekspertów, osoby z doświadczeniem, menedżerów. Mamy często potrzebę zatrudnienia osoby o kompetencjach analitycznych, czyli łączących funkcje – kogoś, kto jest w stanie nam coś zaprogramować, ustrukturyzować problem, przeprowadzić analizy, zaplanować, przeprowadzić dyskusję i wdrożyć wnioski. 

Trzy najcenniejsze aspekty/wartości, które wyniosła Pani z SGH?

Tylko trzy? (śmiech). Wybrałam SGH jako uczelnię niewymagającą ode mnie wąskiej specjalizacji. SGH uczyło nas otwartości, zaspokoiło głód wiedzy i ciekawość świata.  Dawało to wolność i niezależność kształtowania ścieżki kariery; nie wymagało wąskiego zaszufladkowania na rynku pracy.

I rzecz, w której SGH była pionierem – aktywność międzynarodowa. Otwieraliśmy się na świat; uczyliśmy się współpracy, dzielenia doświadczeniami i różnorodności. Szacunek, spór z problemem, a nie z człowiekiem. Dla mnie fascynujące było to, że akademicy reprezentowali różne opinie i potrafili pięknie spierać się ze sobą, dyskutować na argumenty. To był czas przełomowy 1998-2003, czyli tuż przed wejściem Polski do Unii Europejskiej. Tematy, o których uczyliśmy się były mainstreamem. Myślę, że to był dodatkowy bodziec – zobowiązanie do pozostawienia swojego śladu. Dzisiaj moi koledzy i koleżanki są widoczni/e w organizacjach w Polsce i za granicą, mają swoje firmy, działają akademicko. Wiele osób wraca na uczelnię poprzez partnerstwo z SGH – te korzenie, ta jakość zobowiązują.