Chociaż prof. Edward Lipiński swoją maturę zdawał w 1909 roku, to mało kto wie, że podejść do egzaminu dojrzałości miał dwa. Druga próba miała miejsce 6 maja 1971 roku.
Profesor miał wówczas 83 lata i był najstarszym zdającym. Do ponownego zdawania egzaminu kilku profesorów warszawskich uczelni namówił wówczas niezwykle popularny tygodnik satyryczny „Szpilki”.
Na „drugiej maturze” oprócz profesora Lipińskiego stawili się także:
- prof. Adam Gruca, członek PAN, konsultant Stołecznego Centrum Rehabilitacyjnego w Konstancinie, przewodniczący Rady Naukowej Zjednoczenia Przemysłu Ortopedycznego,
- prof. Aleksander Kobzdej, wykładowca ASP w Warszawie,
- prof. Jerzy Kondracki, dyrektor Instytutu Geografii UW, wiceprzewodniczący Towarzystwa Geograficznego,
- prof. Stanisław Lorentz, dyrektor Muzeum Narodowego w Warszawie, prezes Towarzystwa Przyjaciół Warszawy i wiceprzewodniczący Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego,
- prof. Franciszek Ryszka, członek rady naukowej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, członek Rady Naukowej Instytutu Historii PAN,
- prof. Klemens Szaniawski, dziekan Wydziału Nauk Społecznych UW, wiceprzewodniczący Komitetu Naukoznawstwa PAN.
Dlaczego „Szpilki” postanowiły przeprowadzić taki eksperyment? Otóż, była to odpowiedź na ówczesne głosy niezadowolenia i dyskusje na temat tego, czy egzamin wystarczająco weryfikuje nabytą wiedzę i jest dobrym wyznacznikiem przyjęcia na studia. Zaproszono zatem najtęższe umysły, by rozprawić się raz na zawsze z maturą.
Profesorowie musieli obowiązkowo podejść do egzaminów z języka polskiego, matematyki i jednego przedmiotu dodatkowego.
Karykatura Edwarda Lipińskiego autorstwa Karola Ferstera, „Szpilki” nr 21 (1553) 23.05.1971
Matura w redakcji „Szpilek” odbywała się dokładnie na takich samych zasadach, co w ówczesnych liceach. Według relacji tygodnika prof. Lipiński na samym początku egzaminu wyrażał obawy i pewną tremę z powodu… królowej nauk, a na sali egzaminacyjnej miał powiedzieć: „Za nic nie będę zdawał z matematyki!”. Powodem takiej reakcji – jak później wyjaśnił – było to, że matematyki nie uczył się w szkole, a zadanie na maturze rozwiązał mu jego nauczyciel. Dyrekcja Liceum im. Stefana Batorego w Warszawie, która wchodziła w skład komisji egzaminacyjnej, była jednak nieugięta i nie przyjęła takiego tłumaczenia.
Jak zatem po latach prof. Lipiński wybrnął z „drugiej matury” z matematyki? Pytanie na egzaminie dotyczyło funkcji i profesor odpowiedział na nie jak na ekonomistę przystało, tłumacząc komisji definicję funkcji ekonomicznej: „Popyt jest funkcją cen, gdy się zmieniają ceny, to odpowiednio zmienia się popyt. Jeśli cena spada, popyt rośnie. Jeśli cena rośnie, popyt spada. To się nazywa, że popyt jest funkcją cen”. Komisja uznała taką odpowiedź za prawidłową, a profesor dodał, że nauczył się tego dopiero na uniwersytecie.
Z języka polskiego profesor Lipiński otrzymał pytanie dotyczące samotności i przyjaźni. W odpowiedzi odwołał się do książek swej ulubionej pisarki Marii Dąbrowskiej. „Tworzyć własne myśli w związku z cudzymi myślami, to wielka radość” – miał powiedzieć na koniec egzaminu. Komisja uznała jego wypowiedź za „tyradę olśniewającą przypominającą «Dialogi» Platona”.
Ostatecznie wszyscy profesorowie zdający język polski dostali ocenę bardzo dobrą. Z matematyki prof. Lipiński otrzymał ocenę dostateczną. Razem z prof. Kondrackim byli jedynymi profesorami (sic!), którzy zdali ten przedmiot. Na zakończenie dyrektor Liceum im. Batorego mgr Teresa Garncarzyk pogratulowała zdającym oraz rozdała pamiątkowe dyplomy i kwiaty.
Co na temat egzaminu po jego zakończeniu mieli do powiedzenia profesorowie? Opinie o maturze wśród zdających były jednogłośne: „chwyt psychologiczny”, „jest w tym coś bezsensownego, powinno się zreformować egzamin”, „program jest tak absurdalnie duży, że tylko wybitnie zdolnym starcza czasu na lekturę”.
ANNA SYDORCZAK, Biuro Rektora – Zespół prasowy SGH