Okno na sukcesy naukowców i uczelni

stosy książek i przenikające przez nie światło

Przez kilka letnich miesięcy 2025 r. polscy dziennikarze, politycy i celebryci nie tracili żadnej okazji, by ujawnić swe oburzenie wobec planów Europejskiego Banku Centralnego, by uhonorować na banknocie o nominale 20 euro Marię Curie-Skłodowską, jedną z najwybitniejszych uczonych w historii świata, używając przy tym francuskiej wersji jej nazwiska.

Marie (Marya) Curie, bo tak podpisywała się wielka uczona, przyjęła nazwisko męża w lipcu 1895 r. podczas cywilnej ceremonii ślubu z Pierrem w Sceaux. W 1911 r. atakowana zewsząd i bez pardonu za romans ze swym młodszym o pięć lat asystentem Paulem Langevinem, pochodząca z Polski wdowa po Piotrze Curie dokonuje w sądzie ponownej zmiany nazwiska, dodając do „Curie” drugi człon: „Skłodowska”. Dzięki temu udaje się jej przez wiele miesięcy ukrywać przed wścibskimi reportami w różnych paryskich hotelach. Drugi człon nazwiska Curie-Skłodowska jest uważany we Francji za kluczowy przy meldunku.

W sporze o pominięcie drugiego członu nazwiska wielkiej uczonej na projektowanym banknocie wzięło udział wiele godnych szacunku osób. Nie wszystkie były skłonne wietrzyć w projekcie antypolski spisek mający na celu zatajenie pochodzenia uczonej. W batalii o uwzględnienie panieńskiego nazwiska Marii Curie-Skłodowskiej na banknocie nikt jednak nie zadał sobie trudu, by pytać, dlaczego to właśnie Francję i tamtejsze środowisko naukowe naukowczyni postrzegała jako swój faktyczny dom. Z Polską – jak pisała łączyła ją tęsknota za widokiem Wisły ze skarpy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Z Francją – cały jej naukowy dorobek i więzi profesjonalne.

Młoda Skłodowska odnalazła w Paryżu wszystko, co było potrzebne dla wyboru kierunku i rozwoju zainteresowań badawczych. Tylko zresztą tam mogła rozwinąć skrzydła jako uczona. Dla naukowczyni tej miary kluczowe znaczenie miał stan i poziom badań, obecność prężnego środowiska naukowego, infrastruktura badawcza i inspiracje płynące od kolegów podążających tą samą drogą.

Idealny uniwersytet to miejsce, gdzie możliwa jest synergia między rozwojem indywidualnym i rozwojem całej uczelni, bo powstał tam ekosystem sprzyjający rozwojowi nauki. Czy obchodząca właśnie swe 120-lecie SGH jest taką właśnie uczelnią? Choć system nagradzania i promowania wybitnych przedstawicieli nauki wciąż daleki jest od doskonałości, to wydarzenia ostatnich tygodni zdają się potwierdzać takie przypuszczenie.

12 listopada br. minister nauki i szkolnictwa wyższego Marcin Kulasek powołał członków Rady Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (NAWA) na kadencję 2025–2029. Na czele rady stanęła dr hab. Agnieszka Chłoń-Domińczak, prof. SGH, prorektorka ds. nauki, a zarazem dyrektorka Instytutu Statystyki i Demografii i przewodnicząca rządowej Rady Ludnościowej. O wyborze przedstawicielki SGH na to stanowisko przesądziło doświadczenie w kierowaniu wielkimi projektami badawczymi tak międzynarodowymi, jak krajowymi.

Zaledwie tydzień wcześniej MNiSW ogłosiło listę strategicznych infrastruktur badawczych umieszczonych na Polskiej Mapie Infrastruktury Badawczej. Wśród pięciu wskazanych przez resort w kategorii „Nauki społeczne i humanistyczne” wyróżniono Polską Infrastrukturę Badań nad Rodzinami, Generacjami i Kapitałem Ludzkim, będącą wkładem w międzynarodowy projekt „GGP” (Program Generacje i Rodziny) z udziałem naukowców z SGH. Osiągnięcia te nie zdarzyły się przypadkowo. W ciągu wielu dziesięcioleci SGH wybiła się jako jeden z głównych ośrodków badań demograficznych w Polsce i regionie. Nominacja prof. Chłoń-Domińczak na szefową NAWA i wyróżnienie projektu GGP-Polska ma swe źródła w pracy jej poprzedników i bliskich współpracowników.

Dużym wyróżnieniem dla SGH było również umieszczenie nazwiska dr hab. Anny Visvizi, prof. SGH na prestiżowej liście Stanford–Elsevier wśród 2% najlepszych naukowców. Ranking wyróżnia badaczy mających największy wpływ na światową naukę. Wyróżnienie potwierdza międzynarodowy zasięg i znaczenie badań prof. Visvizi, a wraz z nią SGH.

Nie ma poważnego ekonomisty, któremu nie marzyłoby się, by jego artykuł nie znalazł się w TOP 5 Journals in Economics. Tylko nielicznym udało się (jak np. Oskarowi Lange), ażeby stać się autorem tekstu opublikowanego przez: „American Economic Review”, „Econometrica, Journal of Political Economy”, „Quarterly Journal of Economics” bądź „Review of Economic Studies”. Ostatnio dokonali tego naukowcy z SGH: dr hab. Ewa Gałecka-Burdziak, prof. SGH, i prof. dr hab. Marek Góra, którzy wraz z dr. Jonasem Jessenem, dr. Robinem Jessenem i prof. Jochenem Kluve opublikowali artykuł pt. „The Micro and Macro Effects of Changes in the Potential Benefit Duration” w prestiżowym „The Review of Economic Studies”.

Za sukces, który uczelnia zawdzięcza indywidualnym wysiłkom swych ekspertów, należy uznać także wybór przez Sejm RP dr. Sławomira Dudka z Zakładu Badań Koniunktury Gospodarczej w IRG SGH na stanowisko przewodniczącego nowo powstałej Rady Fiskalnej. Członkami Rady zostali ponadto dwaj inni pracownicy SGH: dr hab. Andrzej Torój, prof. SGH, wskazany przez Konferencję Rektorów Akademickich Szkół Polskich, oraz dr Marcin Wroński – z ramienia pracowników Rady Dialogu Społecznego. Utworzenie Rady Fiskalnej było jednym z postulatów grupy ekonomistów pracujących nad rozwiązaniami mającymi uzdrowić finanse publiczne. Dr Sławomir Dudek był jednym z najaktywniejszych proponentów tego rozwiązania.

Sukcesy, o których napisałem wyżej, idą na konto SGH, nie przestając być ważnym osiągnięciem indywidualnym. Kluczowym pytaniem pozostaje kwestia, gdzie instytucjonalnie te sukcesy naukowe oraz ich autorzy zamieszkują. Jeśli bowiem tym domem jest i będzie w ich oczach SGH, to wszyscy dostaniemy szansę uczestnictwa w czymś niepowtarzalnym i wyjątkowym. Dzięki nim i dzięki Szkole.


MARIUSZ SIELSKI, rzecznik prasowy SGH, zastępca dyrektora Biura Rektora, kierownik Zespołu ds. Komunikacji i Współpracy z Mediami