Wiceprezeska Inpostu Dagmara Brzezińska: kompetencje kobiety lidera są coraz bardziej w cenie

bizneswoman w marynarce klubowej; usmiechnięta blondynka

O doświadczenia w globalnych i polskich korporacjach, o cechach wspierających sukces zawodowy, w tym kompetencjach kobiety lidera w dobie kryzysów, z absolwentką SGH, Columbia Business School i Cranfield School of Management, Dagmarą Brzezińską, rozmawia Renata Krysiak-Rogowska.

Renata Krysiak-Rogowska: Ma Pani bardzo duże doświadczenie, zarówno w pracy dla znanych, globalnych korporacji, jak również polskich regionalnych liderów, takich jak Allegro czy Inpost. Czy mogłaby Pani wskazać istotne różnice i podobieństwa w stylu zarządzania i funkcjonowania obu typów firm?

Dagmara Brzezińska: Pierwsza duża różnica jest taka, że firmy międzynarodowe, korporacje, w których pracowałam, są bardzo uporządkowane, uprocesowione. Jeśli chcesz cokolwiek zrobić, musisz trzymać się określonych procedur. W przypadku InPostu wygląda to zupełnie inaczej, tzn. jeśli widzimy potrzebę stworzenia projektu, to jest elastyczność działania. W takich organizacjach przedsiębiorczość jest wzmacniana i kreowana. 

Druga różnica dotyczy stylu zarządzania. Kiedy trafiłam do Allegro, była to firma jeszcze ze startupowym pazurem, ale kiedy kończyłam współpracę, była już mocno uprocesowiona.  Ocena roczna, półroczna czy kwartalna wyglądały tak samo, jak w korporacjach, z których odeszłam. Dla wielu osób ze startupowym podejściem było to nienaturalne i męczące, wymagało wypełniania bardzo wielu informacji, aplikacji. Z podobnym podejściem zetknęłam się już wcześniej, w mojej pierwszej pracy – British American Tabacco, ponad 20 lat temu. Na wejściu otrzymałam świetnie przygotowane assesment center, z moimi silnymi stronami, z obszarami do poprawy, wsparciem coacha, mentora, przeszłam testy, które pomogły mi zrozumieć jaką jestem osobą, i w którym kierunku powinnam się rozwijać. W startupach nie ma przygotowanych takich procedur, tematów związanych z efektywnością, pracy zespołów albo z utrzymaniem lub utworzeniem ścieżki kariery rozwoju w firmie. Co ma też swoją dobrą stronę, gdyż możemy kształtować je sami. 

Ja osobiście wolę drogę startupów i firm, które nie są aż tak uprocesowione i usystematyzowane, ponieważ daje mi to większe możliwości realizacji moich pomysłów. Po pierwsze mam wpływ na tworzenie, czy współtworzenie takiej organizacji. Po drugie mogę zdecydować, jak dużą odpowiedzialność chcę przyjąć za tematy związane z rozwojem danej firmy, a nie tylko za obszary których rozwojem zajmuję się bezpośrednio, i to jest dla mnie ważne.

Z tego wynika, że małe firmy czy startupy są bardziej zwinne od dojrzałych firm, które zarządzane są przez procedury i struktury funkcjonalne. 

Zwinność, czyli agility organizacji jest bardzo ważna. Zawsze porównywałam korporacje, które są mocno uprocesowione do zbioru, w którym kółka pasują tylko do kółek, a kwadraty do kwadratów. Swoboda tworzenia, branie odpowiedzialności za projekty, czy wychodzenie z inicjatywą to kluczowe wartości, jakimi kierowałam się w wyborze swojego kolejnego kroku w karierze. Moja ścieżka jest na to niezłym dowodem. Kończyłam finanse, poszłam w kierunku marketingu, a teraz jestem w sprzedaży – obszary dość różne, a jednak idealnie się uzupełniające i pozwalające na rozwój w wielu częściach organizacji.

To jest adaptacyjność i elastyczność Pani jako lidera, cecha która jest bardzo potrzebna.

To prawda, tu nie chodzi jedynie o doświadczenie w różnych obszarach organizacji lub studia na jednym kierunku, ale adaptacyjność to przede wszystkim pełna elastyczność w przypadku zmieniających się warunków – sytuacji makroekonomicznej, otoczenia konkurencyjnego czy też sytuacji w samej organizacji. Jedyna pewna jest przecież zmiana (no i podatki 😉).

Ostatnie lata Pani kariery związane są z firmami e-commerce. Jakie perspektywy rozwoju widzi Pani przed tymi firmami, w czasach postcovidowych?

Widzę ogromne perspektywy, gdyż na tle Europy Zachodniej czy Azji, polski retail e-commersowy zajmuje tylko 8,2%, co stanowi niski udział w relacji do ponad 15% udziału e-commercu w całości handlu we wskazanych krajach. Jako społeczeństwo polubiliśmy e-commerce i nie ma od tego odwrotu. Jest to dobry kierunek, również dla małych firm, których nie stać, żeby przeznaczyć dużą ilość środków na utrzymanie sklepów stacjonarnych, czy stworzyć pełny łańcuch dystrybucji. Firmy e-commerce wciąż wdrażają udogodnienia dla kupujących, jak np. szybkie zwroty Kiedyś takie elementy hamowały chęć dokonywania zakupów. Teraz jest to naprawdę proste. Kolejnym aspektem zachęcającym do podejmowania zakupów jest możliwość porównania ceny towarów za jednym kliknięciem myszki. Konsumenci są coraz bardziej świadomi i musimy nadążać z ulepszonymi rozwiązaniami posprzedażowymi.
 
Obecnie dużo się mówi o roli kobiet w biznesie, wiąże się to m.in. z trendem ESG. Jak Pani postrzega rolę kobiety lidera we współczesnym świecie biznesu szczególnie, gdy nadal często podkreślane są bariery jakie stawiane są przed kobietami w osiągnięciu sukcesu zawodowego?

W momencie kiedy mamy sytuacje kryzysowe, trudną sytuację gospodarczą, zespoły w firmach potrzebują trochę więcej empatii i wsparcia, i tu świetnie przydają się kompetencje kobiety lidera, gdyż są to naturalne zachowania kobiet. Chociaż osobiście jestem bardziej fanką równouprawnienia niż radykalnego feminizmu, to uważam, że kobietom należy pomóc w budowaniu pewności siebie i asertywności. 

Osobiście nigdy nie odczułam szklanego sufitu,  bo zostałam nauczona przez rodziców i szkołę, że zawsze trzeba iść po swoje jak przysłowiowy czołg. I jeśli chcemy coś osiągnąć to płeć nie powinna mieć znaczenia, a takie zjawiska jak nierówność płacowa w ogóle nie powinna występować. Zawsze wiedziałam czego chcę, wiele od siebie wymagałam, ale zdaję sobie sprawę, że takiego zachowania należy kobiety uczyć. Moja 7-letnia córka jeśli chce coś dostać, musi użyć argumentów. Pokazuję jej w ten sposób, że celu nie osiąga się emocjami czy wymuszaniem tylko racjonalnością i rozmową na bazie wyjaśnienia czy uzasadnienia. 

W moim zespole w pracy wymagam otwartości w wypowiedziach, nawet gdy przekaz może być negatywny. To jest bardzo ważne, aby dobrze się wszystkim współpracowało. Taka jest moja rola jako lidera , aby wszyscy czuli się równouprawnieni. Marzę o momencie, kiedy nie będziemy musieli o tym mówić.

Mam też swoją kontrowersyjną tezę i opinię nt. kobiet, które zrzeszają się  w stowarzyszeniach kobiet. Jeśli będziemy się stale zamykać w kołach dla kobiet, to nigdy nie pójdziemy dalej – nie twórzmy barier i walczmy o swoje w organizacjach i stowarzyszeniach, gdzie nie ma zakazu wstępu dla różnych płci. 

Dagmara Brzezinski zdjecie

Kobiety często się wspierają i pomagają, gdy czują się zagrożone czy mają problemy. Jeśli natomiast odniosą sukces to poklepywanie po plecach szybko się kończy, a zaczyna zazdrość. Znam wiele takich przypadków. Dlatego zamykanie się w „bańce” samych kobiet nie musi być dobre. 

Dokładnie, sama jestem tego przykładem. Wchodząc do niejednej organizacji odczułam to na własnej skórze, gdyż początkowo byłam traktowana jako zagrożenie. Dopiero po wielu rozmowach, że działamy jako team udało się wyeliminować zawiść czy zazdrość. Wracając więc do wątku kobiet, my możemy dać bardzo wiele, tak samo jak mężczyźni. Pod kątem kompetencji mamy fenomenalne kobiety, natomiast pod kątem osobowościowym, to my dajemy element empatii i zrozumienia. 

Czy w związku z tym, mogłaby Pani wymienić  najważniejsze cechy, które wspierają osiągnięcie sukcesu zawodowego, który niewątpliwie jest Pani udziałem?

Myślę, że przede wszystkim jest to samodyscyplina, która wiąże się z umiejętnością planowania. Od samego początku wiedziałam, gdzie chcę dojść i co chcę robić w perspektywie 5 – 10 lat. 

W jednym z badań Harvardu, prowadzonym przez 30 lat wśród studentów, badano gdzie chcą dojść po studiach. Tylko 2% badanych odpowiedziało na to pytanie, przy czym po 30 latach faktycznie ponad 90% z tych zadeklarowanych dotarło tam, gdzie zamierzali i odniosło sukces. Takie osoby mają aksjomat w postaci kamieni milowych, dzięki którym wiedzą, czy są na właściwym szlaku. Jeśli nie ma się sprecyzowanego celu czy wizji, bardzo łatwo poddać się, tzw. czasowym okazjom, które odwodzą nas od zaplanowanego celu. Owszem, korzystając z tych okazji uczymy się nowych rzeczy, zdobywamy umiejętności, ale oddalamy się od naszego głównego założenia. Dlatego co jakiś czas powinniśmy ten nasz cel skalibrować. 

Kolejną ważną cechą jest odwaga, żeby iść po swoje i podejmować czasami decyzje, które nie są oczywiste. Przykładem może być moja sytuacja, kiedy pracowałam w Danii i dyrektor okręgu Europy Środkowej i Północnej zaproponował mi objęcie wysokiego stanowiska menedżerskiego w obszarze marketingu na całą Skandynawię. Pomyślałam sobie, że nie mogę przyjąć tej pozycji, ponieważ nie chcę pracować już w marketingu. Chcę pójść w stronę sprzedażową, bo to jest mój kolejny kamień milowy w moim rozwoju zawodowym. Podjęłam własną decyzję, mimo, że organizacja tego nie chciała. Było mi oczywiście bardzo miło, że otrzymałam taką propozycję ale pomyślałam, że  robię to dla siebie, bo dążę do swojego celu. Dlatego tak ważne jest jasne, przejrzyste spojrzenie i odważne decyzje.

Świadomość swoich cech jest również bardzo istotna. Dlatego bardzo lubię testy, które oceniają mocne i słabe strony, i zawsze po roku pracy w nowej organizacji staram się o feedback. Dla mnie jest to bardzo ważne bo wiem, czy pasuję do tej organizacji, co powinnam zmienić.  Mało tego, zalecam takie badanie dla całego zespołu, żeby ludzie lepiej poznali swoje kompetencje i możliwości, bo często są ich nieświadomi. 
Entuzjazm i optymizm jest wrodzoną cechą mojego charakteru, dlatego łatwiej jest mi pracować nad trudnymi projektami. Często patrząc wstecz myślę sobie, ojej to ja aż tyle zrobiłam?

Samodoskonalenie, dążenie do ciągłego rozwoju  i wyciąganie wniosków z porażek, to kolejne ważne cechy osób, które chcą odnieść sukces. Najczęściej jest tak, że gdy brakuje wyzwań i zaczynam się nudzić to odchodzę z pracy, a zazwyczaj zbiega się to z tym, kiedy mam najlepsze wyniki. I to jest moja mantra „odchodź wtedy, kiedy masz najlepsze wyniki”. Zostawiasz po sobie bardzo dobre wrażenie oraz bardzo dobre relacje, które później zaprocentują. Ważne jest również, aby oprócz dobrego wrażenia, pomóc znaleźć zastępstwo po sobie albo wyłonić sukcesora. 

Od 2-3 lat widzę jak bardzo istotne jest dla mnie wspieranie innych. O wiele ciekawsze, łatwiejsze i przyjemniejsze jest dawanie swojego serca, entuzjazmu, szkoleń, dla kogoś kto tego potrzebuje. To sprawia mi ogromną satysfakcję. 

Korzystając z tego, że studiowała Pani zarówno w SGH, jak i na zagranicznych renomowanych uczelniach, tj. Columbia Business School i Cranfield School of Management, prosiłabym o  podzielenie  się swoimi obserwacjami i może wskazanie co  warto byłoby przenieść do SGH?

Skończyłam SGH po trzecim roku studiów, więc trochę szybciej niż inni. Na pewno brakuje mi obowiązkowych praktyk, które wymagane są na zagranicznych uczelniach. Uważam, że to jest bardzo dobre podejście, gdyż pozwala na weryfikację kierunku, na którym się jest i sprawdzenie możliwości jakie on ze sobą niesie. Niektórzy po praktykach już wiedzą, że nie chcą kontynuować tej ścieżki i kierunku w przyszłości, bo im się to nie podoba. Tego brakuje na polskich uczelniach, czyli 3 lata, rok przerwy na odbycie praktyki i dopiero potem 2 lata magisterki, kiedy już wiesz co chcesz robić, czego chcesz się uczyć. To jest bardzo ważne, żeby zbudować swoje kompetencje i być konkurencyjnym na rynku pracy. 

Ogólnie na polskich uczelniach brakuje wysokiego poziomu nauczania języków obcych, a to jest naprawdę ważne, gdyż czasem wyklucza kogoś z bardzo dobrymi kompetencjami, z potencjałem intelektualnym. 

Trzecia rzecz, której mi osobiście brakuje i dotyczy to nie tylko uczelni ekonomicznych, to brak wiedzy jak prowadzić biznes. Jest to zadziwiające, że artysta, który maluje czy rzeźbi, nie wie jak założyć firmę, a skupia się na tym, że jest tylko artystą. A przecież jeśli ma potencjał i być może będzie współpracować z galeriami, to musi wiedzieć jakie są procedury, jak odprowadzać podatki, jeśli sprzeda swoje dzieło. Żadna z uczelni nieekonomicznych nie ma u siebie przedmiotu, który uczy jak stworzyć własną firmę. W trakcie rekrutacji zgłaszają się do mnie osoby, nie tylko po profilu biznesowym, ale  często jest to psycholog czy socjolog, które zajęły się sprzedażą, bo nie wiedziały jak założyć i prowadzić biznes. Niejednokrotnie nie wiedzą nawet jak działa excel.

Czwarta rzecz do poprawki, to nauka inwestowania nie tylko na kierunku dedykowanym finansom. Nikt nie uczy nas jako społeczeństwa jak oszczędzać, inwestować i później dzięki temu mieć swobodę podejmowania decyzji. Uczelnie nie uczą nas nawet jak zarządzać budżetem domowym, finansami osobistymi, brakuje podstawowych informacji, aby świadomie zarządzać finansami. 

Jakie w takim razie są w Pani opinii kluczowe kompetencje, umiejętności czy obszary wiedzy, które powinny charakteryzować studenta czy młodego absolwenta SGH, aby mógł osiągnąć sukces zawodowy?

Student, który przychodzi do pracy powinien brać udział w różnego rodzaju projektach, powinien być przede wszystkim aktywny i proaktywny oraz umieć słuchać. Jeśli przychodzi z tzw. postawą roszczeniową, myśląc, że wszystko mu się od razu należy, to już wiem, że nie będziemy długo współpracować.

Pokolenie Z jest trochę specyficzne ze swoim roszczeniowym podejściem, to jest błędne myślenie. O dobrą pracę warto powalczyć, trzeba wykazać się ogromnymi chęciami i motywacją. Jest coraz więcej szefów, którzy patrzą na prawdziwy potencjał osoby pod kątem chęci do nauki. Nie łudźmy się, że wychodząc z uczelni mamy wiedzę na wszystkie tematy, a tym bardziej kompetencje, więc potrzeba bardzo duży pokory, żeby się uczyć. Rozwój to coś o czym powinniśmy zawsze pamiętać, czytajmy, zróbmy network, pytajmy się, znajdźmy mentora w nowej firmie, który może nas wspierać. 

Kiedy przyszłam do pracy w Inpost były osoby, które nosiły się z zamiarem poproszenia mnie o bycie ich mentorem, ale obawiały się, że odmówię. Nic bardziej mylnego, dla mnie to ogromna radość i pokazanie, że ktoś mi naprawdę ufa, jest więc to największa nagroda i wyróżnienie. Z perspektywy osoby, która ma już duże doświadczenie w biznesie jest to znakomita forma pomocy młodemu człowiekowi. Reasumując, zdecydowanie dużo pracy, pokora, duża motywacja, chęć działania i uśmiech. To bardzo pomaga.

 Na koniec wróćmy do Pani czasów studenckich. Czy byli  wykładowcy, którzy wywarli na Panią największy wpływ? A może podzieli się Pani z nami jakimiś zabawnymi anegdotami z okresu studiów?

Oczywiście, i sytuacje, i relacje, które przetrwały do dziś. Razem ze swoją przyjaciółką prowadzę podcast dla polskiej edycji magazynu Vogue „Moja droga”. Basia jest również absolwentką SGH i z nią też wiąże się zabawna sytuacja, która utkwiła mi w pamięci. Na zajęciach WF zawsze dużo rozmawiałyśmy. Dlatego Pani od WF chcąc nas zawstydzić, wyznaczyła nas do prowadzenia kolejnych zajęć. My natomiast chętnie na to przystałyśmy i prowadziłyśmy te zajęcia. Dla nas była to jeszcze większa zabawa, która dodatkowo wyzwoliła element pewności siebie i brania odpowiedzialności za to co się robi.

Z profesorów najczęściej wracam pamięcią do prof. Leszka Balcerowicza. Szanuję go za niezwykłą odwagę, za pokazanie, że czasami trzeba podejmować odważne decyzje, takie „bold” decyzje. W poprzednich firmach Unilever, Loreal, Allegro i teraz InPost, mój zespół śmiał się z mojego hasła „big and bold”, tzn. że jeżeli nie jesteś w stanie zrobić czegoś wielkiego z rozmachem, to się w ogóle za to nie zabieraj. Myśl o czymś w kategoriach bardzo duże, a jeśli nawet to nie wyjdzie, to wciąż będzie to w kategoriach duże. 

Mnie nauczyło to odwagi, którą Pan profesor sam pokazywał. Jego książki „Odzyskując wolność” oraz  zbiór tekstów w książce „Odzyskując Wolność” cz. 2 , są  dla mnie fascynujące, bo uczą odwagi w myśleniu. Mówią o tym, że jeśli stoisz przy własnych celach, założeniach, wartościach, to masz kręgosłup moralny. To co myślisz, czujesz i robisz, musi być tym samym.