Zza Wielkiego Muru – część 2

zdjęcie mężczyzny na tle oświetlonej pagody

Wracając do początków mojego pobytu na Uniwersytecie Tsinghua w Pekinie, pierwszy dzień upłynął mi pod znakiem obowiązków rejestracyjnych. Jednym z etapów była dość osobliwa sytuacja – wraz z dwojgiem innych studentów zostaliśmy zamknięci w pokoju z telewizorem, aby obejrzeć dziesięciominutowy film szkoleniowy dotyczący zasad obowiązujących na kampusie. 

Szczególną uwagę zwracano w nim na kwestie związane z wjazdem elektrycznych rowerów i skuterów, których parkowanie wewnątrz budynków (na poziomie 0) jest zabronione ze względu na ryzyko pożaru. Po obejrzeniu filmu czekał nas test, który należało zdać na 100%. Na szczęście, liczba prób była nieograniczona. Dla osób niestosujących się do obowiązujących zasad publicznie ogłasza się krytykę i we wspomnianym filmie pojawiły się ostrzeżenia dotyczące właśnie tego środka sankcji. Niedługo musiałem czekać, aby zobaczyć działanie tej kary w praktyce. W windzie w akademiku przez dwa tygodnie wisiała lista wykroczeń trzech osób, które dwukrotnie wjechały na teren kampusu swoimi rowerami elektrycznymi i zaparkowały je w niedozwolonym miejscu. Nazwisk co prawda nie podano, ale zamieszczono informację o budynkach, w których mieszkają. Wśród międzynarodowej społeczności takie praktyki budzą raczej uśmiech na twarzy. 

Na podstawie obserwacji ruchu drogowego w Chinach można stwierdzić, że Chińczycy wykazują się dużą wyrozumiałością. Sytuacje na drodze, które w Polsce wywołałyby podniesione głosy i agresję, tutaj są zazwyczaj rozwiązywane bez eskalacji, żadna ze stron nie okazuje zdenerwowania. Kierowcy po prostu sprawnie się rozjeżdżają. Prawdopodobnie jest to kwestia przyzwyczajenia do niezwykle intensywnego ruchu i częstego pojawiania się skuterów oraz rowerów dosłownie „znikąd”. Próg przewinień na drodze wzbudzający negatywne emocje jest zatem znacznie podwyższony, a co za tym idzie poruszanie się pieszo wymaga dużej ostrożności. Infrastruktura nie sprzyja bowiem pieszym – chodniki są wąskie, a na kampusie często zajęte przez zaparkowane rowery. W ruchu drogowym dominuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, a kierowcy rzadko ustępują pieszym pierwszeństwa.

kilkanaście zaparkowanych rowerów
FOT. Michał Banaczyk, SGH

Moje dotychczasowe doświadczenia wskazują, że Chińczycy bywają bardzo inwazyjni i nie szanują prywatności. Przedsmak tego poczułem już w Polsce, aplikując o wizę w chińskiej ambasadzie, kiedy pracownik bez uprzedzenia zaczął przeglądać moje dokumenty przez okienko. Podobne sytuacje często zdarzają mi się tu w Chinach: gdy proszę kogoś o pomoc i pokazuję coś na telefonie, tutejsi mieszkańcy po prostu biorą urządzenie i wykonują na nim operacje bez pytania. Kultura chińska, z silnym wpływem konfucjanizmu, kładzie nacisk na harmonię w grupie, hierarchię i dobro wspólnoty (rodziny, firmy, narodu). Indywidualna godność i potrzeby są podporządkowane interesom grupy, nie jednostki.

Chińczycy uchodzą za to za wyjątkowo pracowity naród. To, co zwróciło moją uwagę na potwierdzenie tej tezy, to ich skłonność do drzemek w miejscach publicznych — na uczelni czy nawet podczas pracy w salonie samochodowym. Pomimo że chińskie prawo pracy przewiduje 40-godzinny tydzień pracy (5 dni po 8 godzin) i ogranicza nadgodziny do maksymalnie 36 godzin miesięcznie, faktyczny czas pracy dla wielu pracowników był historycznie znacznie dłuższy, o czym świadczy niesławny model „996" (praca od 9.00 do 21.00, 6 dni w tygodniu, co dawało 72 godziny). Chociaż Sąd Najwyższy Chin w 2021 r. uznał model „996" za nielegalne naruszenie prawa pracy, średnia tygodniowa liczba godzin pracy w kraju nadal często przekracza ustawowe limity, oscylując wokół 48, co oznacza, że egzekwowanie 40-godzinnego tygodnia pozostaje problemem. W rozmowach z pracującymi chińskimi studentami można jednak usłyszeć, że w praktyce nadal obowiązuje model „996”. To samo usłyszałem również od Amerykanina, który od kilku lat pracuje w korporacjach w Pekinie. Aby piąć się po szczeblach kariery, należy się do tej niepisanej zasady po prostu dostosować. 

sala wykładowa pełna ludzi
FOT. Michał Banaczyk, SGH

Podczas wykładu byłego chińskiego wojskowego zagadnął mnie jeden Chińczyk. Kiedy dowiedział się, że jestem z Polski, pierwszą postacią, jaka mu się skojarzyła, był Czesław Miłosz, którego określił jako „wybitnego poetę modernistycznego”. Zwrócił on moją uwagę zwłaszcza na dwa wiersze: „Wiara” i „Nadzieja”, wchodzące w skład tryptyku, który stanowi punkt kulminacyjny cyklu „Świat (Poema naiwne)”. W Chinach istnieją również interesujące różnice w formie prowadzenia zajęć względem polskich warunków. Profesorowie używają przyczepionych do ucha mikrofonów pojemnościowych wzmacniających ich głos. Zaletą tego rozwiązania są z pewnością swobodne ręce i skuteczne zbieranie dźwięków. Na każdym spotkaniu obecny jest tzw. TA (Teaching Assistant, najczęściej doktorant), który pomaga profesorom w organizacji zajęć. Przerwy ogłaszane są melodią, puszczaną zamiast znanego w polskich szkołach dzwonka, przy czym na polskich uczelniach nie stosuje się dźwięku oznaczającego początek i koniec zajęć. Sala jest otwarta przez cały czas, można przyjść godzinę przed zajęciami i z niej korzystać, co często jest wykorzystywane przez wielu studentów.

W ostatnim tekście wspominałem, że obecność na zajęciach jest skrupulatnie sprawdzana. Na jednym z wykładów robiliśmy zdjęcie grupowe po trzeciej przerwie, aby potwierdzić obecność. W międzyczasie niektórzy wyszli wcześniej po podpisaniu listy na samym początku zajęć. Ciekawym doświadczeniem był także przedmiot odbywający się w weekendy, kiedy większą część studentów niż zwykle stanowili Chińczycy. Przychodzili oni nieregularnie na zajęcia, potrafili zostawić laptopy na kilka godzin, co doprowadziło do napięcia z wykładowcą. Jeden student, który jak się później okazało pracował na pełen etat w Microsofcie, powiedział, że nie będzie uczestniczył aktywnie w pracy grupowej. Mówiąc to, nie oderwał wzroku od swojego laptopa. Chińczycy, którzy trafili na te zajęcia, są na innych etapach rozwoju, często mają rozwinięte życie zawodowe. 

Michał Banaczyk, student SGH II. roku studiów magisterskich na kierunku Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i prezes Klubu Prasowego SGH.