14 KWIETNIA 2023 R. W SGH ODBYŁA SIĘ KONFERENCJA NAUKOWA „GENEZA I KONSEKWENCJE TRAKTATU O PRZYSTĄPIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ DO UNII EUROPEJSKIEJ W 20. ROCZNICĘ JEGO PODPISANIA”.
Konferencję otworzyła część historyczna z udziałem przedstawicieli władz RP w okresie zamykającym negocjacje akcesyjne i bezpośrednio zaangażowanych w ten proces: Leszka Millera, premiera i przewodniczącego Komitetu Integracji Europejskiej w latach 2001–2004, Włodzimierza Cimoszewicza, ministra spraw zagranicznych w latach 2001–2005 oraz prof. dr hab. Danuty Huebner, sekretarz UKIE w latach 2001–2003, minister ds. europejskich (2003-2004), komisarz UE ds. polityki regionalnej (2004–2009).
W panelu eksperckim najwięksi specjaliści od prawa unijnego i jednolitego rynku UE w Polsce rozmawiali na temat aktualności traktatu akcesyjnego, podpisanego 16 kwietnia 2003 r. w Atenach oraz implikacjach obecności naszego kraju w UE. Konferencję zamknęła rozmowa reprezentantów młodego pokolenia, studentów studiów licencjackich i magisterskich SGH, o przyszłości integracji europejskiej w kontekście ekonomii i finansów, energetyki i środowiska, polityki społecznej i migracji oraz pozycji Europy w świecie. Poniżej wybrane fragmenty wystąpień.
REKTOR PIOTR WACHOWIAK
To dla mnie naprawdę duży zaszczyt, że w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie będziemy mówić o tym historycznym wydarzeniu, o podpisaniu traktatu o przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. (…)
Obejmując funkcję rektora, na jednej z pierwszych inauguracji, powiedziałem, że posiadanie przez Polskę statusu pełnoprawnego członka Wspólnoty Europejskiej jest dla nas fundamentalną i nienaruszalną wartością. Dlatego będziemy nie tylko w większym stopniu propagować wiedzę o Unii Europejskiej w SGH, ale także zacieśniać współpracę z jej instytucjami. Zgodnie z moimi zapowiedziami tak dzieje się na naszej Alma Mater. (…)
Nie ulega wątpliwości, że przystąpienie do Unii Europejskiej przez Polskę otworzyło przed nami nową perspektywę, nowe możliwości, które w dużej mierze zostały przez nas wykorzystane, chociażby poprzez inwestycje (…).
Wolę nie odpowiadać na pytanie, co by się stało obecnie, gdy trwa ta okrutna wojna na Ukrainie, a my nie bylibyśmy w Unii Europejskiej i nie bylibyśmy w NATO. To jest zresztą kolejny argument przekonywujący o tym, że jest to nasza fundamentalna i nienaruszalna zasada, że w ogóle nie powinniśmy rozpoczynać dyskusji o tym, czy mamy być w UE czy też nie, czy UE nam dużo daje czy nam odbiera. Taka dyskusja w ogóle nie powinna się toczyć, bo my w Unii jesteśmy pełnoprawnymi członkami i powinniśmy to umieć wykorzystać. (…)
LESZEK MILLER
„(…) Zacznę od słów podziękowań na ręce Pana Rektora, że uczelnia o takiej renomie, takim dorobku (…) zdecydowała się przypomnieć znaczący fakt, który miał miejsce 20 lat temu, przypomnieć datę, która niewątpliwie należy do największych wydarzeń w naszej historii. (…)
Akt złożenia podpisu był ukoronowaniem jakże długiej drogi. (…) Pierwszy dokument o formalnym ubieganiu się o członkostwo w Unii Europejskiej złożył Andrzej Olechowski, minister spraw zagranicznych w rządzie Waldemara Pawlaka. To był 1994 rok. Cztery lata później rząd Jerzego Buzka rozpoczął formalne negocjacje. W 2003 r. rząd Leszka Millera podpisał traktat (o wejściu do Unii – red), a wcześniej, w 2001 roku, zakończyliśmy negocjacje akcesyjne.
Jak Państwo widzą, ta droga nie była krótka. To była długa i najeżona rozmaitymi problemami i trudnościami podróż. I tylko dzięki wyczerpującej pracy setek, a właściwie tysięcy ludzi, tych wszystkich, którzy pracowali w administracji, w poszczególnych resortach, w samorządach, to wielkie przedsięwzięcie się udało (…)”.
Następnie premier Miller zwrócił uwagę na trzy dylematy, przed którymi stoi obecnie UE: kwestię dalszego rozszerzenia Unii, jak głęboko Unia winna się integrować (wewnętrznie – red.) i co z unijną gospodarką?
„Jak daleko Unia Europejska ma zamiar jeszcze się rozszerzać? Czy te granice, które dzisiaj widzimy na mapie, gdzieś zaczynające się od Atlantyku po zachodniej stronie, przez Bałkany, północ, aż do granicy na Bugu, czy to jest w miarę coś trwałego? Czy należy zakładać, że Unia będzie miała ochotę rozszerzać się i przyjmować kolejne kraje? O jednym kraju wiemy na pewno. To jest Ukraina – że chce (…), że jest przyjęta w poczet krajów kandydujących. Choć muszę też Państwu wyznać szczerze, że mnie osobiście rażą takie hurraoptymistyczne oświadczenia, z których by wynikało, że Ukraina zostanie przyjęta do UE za parę miesięcy, może za rok. Otóż, nic takiego się nie stanie. I Ukraińcy, jeżeli dalej będą karmieni tego rodzaju strawą, to przeżyją bardzo przykre rozczarowanie. Dzisiaj nikt nie wie, kiedy Ukraina zostanie przyjęta, a nie ma tutaj żadnej taryfy ulgowej. Władze ukraińskie muszą przejść cały skomplikowany proces dostosowania swojego prawa do standardów unijnych i zwalczyć przede wszystkim największe plagi, które dzisiaj są bardzo istotną przeszkodą na tej drodze (jak np. korupcja – red.). Nie ma niczego takiego, jak skrót, jak szybka ścieżka. To są pojęcia publicystyczne, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w prawie unijnym, w tym w traktatach UE. (…)
Po tym, co się stało na Ukrainie, po agresji rosyjskiej, uważam, że Unia Europejska nie będzie dalej, przynajmniej w najbliższym czasie, myślała o rozszerzeniu, dlatego, że ma inne problemy do rozwiązania i do pokonania. A więc ten stan rzeczy, z Chorwacją w UE, która jako ostatnia zdążyła się, nazwijmy to, „załapać”, będzie trwał dłużej niż myślimy.
Druga kwestia: jak głęboko UE powinna się integrować? Czy poprzestać na tym, co jest w tej chwili, czy iść w kierunku jakiejś struktury federalnej – państw zjednoczonych Europy (…)? W tej sprawie toczy się debata i nie ma tutaj żadnych prostych ani łatwych odpowiedzi.
Jestem osobiście przekonany, że Unia musi wykonać kolejne kroki na rzecz pogłębienia integracji. Zarówno pandemia, jak i teraz agresja Rosji na Ukrainę pokazuje, że jeżeli Unia chce być skuteczna, jeżeli, tak jak było podczas pandemii, chce szybko podejmować środki zaradcze i szybkie decyzje, to ten proces decyzyjny nie może być rozwleczony w czasie (…). Czyli, że instytucje europejskie muszą mieć większe kompetencje, państwa członkowskie muszą oddać część swych kompetencji, rozumiejąc, że to nie ma nic wspólnego (…) z ograniczeniem suwerenności (…). Takie rozumienie suwerenności jest głęboko anachroniczne. Dzisiaj suwerenność polega na tym, że wszyscy się nią dzielimy (…)
Trzecia sprawa to gospodarka. (…) Żyjemy na kontynencie bardzo uprzywilejowanym: 5 proc. ludności świata wytwarza 16 proc. światowego bogactwa, to jest właśnie UE. Trzy gospodarki wytwarzają prawie 50 proc. światowego PKB – to są Stany Zjednoczone, Chiny i Unia Europejska, praktycznie w równych proporcjach (…). My, jako Unia Europejska, jesteśmy światowym mocarstwem gospodarczym (…). Więc teraz jest pytanie (…), jaka ta gospodarka ma być? Czy (…) trzeba przesuwać się w kierunku większej dozy liberalizmu, żeby wyzwalać naturalną aktywność ludzką, czy jednak muszą być te osłony społeczno-socjalne? (…)
WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ
(…) Tamten dzień i tamto miejsce, symboliczne bardzo dla europejskiej demokracji, to był oczywiście przeogromny honor, dla tych z nas, których los tam posłał. (…) myślę, że gdy chodzi o przystąpienie Polski do Unii Europejskiej, to poza jakimiś oryginałami politycznymi, co potwierdzają badania opinii publicznej, przytłaczająca większość obywateli Rzeczpospolitej ma świadomość, że było to korzystne posunięcie, rozsądne i że przynosi nam wiele, także sukcesów.
Pamiętam, pewnie część Państwa także, początek lat 90., kiedy w tym pierwszym etapie transformacji politycznej i ekonomicznej, pojawiło się w debacie publicznej, hasło „powrotu do Europy”. Część z nas była zirytowana, że przecież jesteśmy w Europie, więc o jakim powrocie tutaj jest mowa? Ale jednak rzeczywiście powracaliśmy. Byliśmy geograficznie i byliśmy kulturowo w Europie, ale nie byliśmy obecni politycznie, nie byliśmy w pełni obecni gospodarczo, nie byliśmy częścią społeczeństw wspólnoty europejskiej, które dzieliły między sobą szereg praw, jakie nie przysługiwały wówczas jeszcze Polakom.
A dzisiaj, kiedy jest to jakaś okazja do tego, żeby spróbować podsumować wyniki i efekty naszego członkostwa w UE, na ogół zwracamy uwagę na korzyści natury finansowej i ekonomicznej, oczywiście bardzo ważnej. Zdajemy sobie sprawę z tego, co dzięki pieniądzom europejskim w Polsce, w ostatnich (…) niespełna dwudziestu latach, udało się zrobić. Ale ja chciałbym zwrócić uwagę, na to, że wtedy, kiedy wkroczyliśmy do wspólnoty, ważne były także inne cele, ważne były inne wartości. (…) chodziło o to, żebyśmy wreszcie mogli współdecydować o losach Europy, a mogliśmy to osiągnąć, tylko wstępując do tej międzynarodowej instytucji.
Chodziło o to, żeby Polacy mogli układać sobie życie tam, gdzie chcą, jak chcą, żeby mogli pracować w innych krajach (…), żeby mogli być traktowani tak samo jak (…) obywatele, jak pracownicy innych państw europejskich. Chodziło o to, żeby młodzi ludzie mogli studiować w całej Europie, na uczelniach europejskich. Z prawa do pracy skorzystały miliony, z prawa do studiowania skorzystały dziesiątki tysięcy i to jest wielkie osiągnięcie. Uważam, że powinniśmy to doceniać. (…) to jest także moment, żeby się chwilę pochylić nad tym, jak do tego wszystkiego doszło (…). To prawda, to był rodzaj sztafety. (…) Przypominam sobie 1997 rok, kiedy z Danutą Huebner oczekiwaliśmy z ogromną niecierpliwością na opinię Komisji Europejskiej o Polsce, jako o przyszłym kandydacie (…) chcącym rozpocząć negocjacje akcesyjne. Pamiętam, że wtedy razem z Węgrami dostaliśmy piątkę od Komisji. (…) Pamiętam też, jak pracowała specjalna Komisja do Spraw Integracji Europejskiej w Sejmie, w kadencji 1997-2001, kierowana przez Bronisława Geremka, dzięki którego ogromnej energii i determinacji udało się w krótkim czasie kilku lat zmienić kilkaset aktów prawnych rangi ustawowej po to, żeby dostosować polski system prawny do acquis communautaire. (…)To była gigantyczna praca, na którą składały się wszelakie działania legislacyjne, organizacyjne, edukacyjne. (…) Trzeba było doprowadzić do przeszkolenia dziesiątków tysięcy urzędników państwowych, samorządowych. Trzeba było stworzyć warunki do tego, żeby setki tysięcy ludzi w biznesie zrozumiały, na czym to wszystko będzie polegać, jakie będą ich szanse, jakie możliwości, jak należy to wykorzystywać. Trzeba było upowszechnić informację, wiedzę o Unii Europejskiej, żeby z góry zapowiedziane referendum zakończyło się takim rezultatem.
Ale to jest (…) także moment, żeby rzeczywiście zastanowić się nad przyszłością. (…) Jestem pełen uznania dla Komisji Europejskiej jako inicjatora i autora wielkich programów, takich jak Europejski Zielony Ład czy program Cyfrowa Europa. Przy czym w tym czasie (…) natykaliśmy się na szereg ogromnych problemów, których zupełnie nikt nie oczekiwał, chociażby pandemia. Do czego to prowadziło? Prowadziło to do tego, że Unia Europejska, Komisja Europejska zajmowała się sprawami, jakie w zasadzie z traktatów nie wynikają. Nikt nie zaprotestował w Radzie Europejskiej, że raptem Komisja podjęła się negocjowania w imieniu nas wszystkich dostaw szczepionek dla mieszkańców państw członkowskich. A wojna na Ukrainie doprowadziła do tego, że po raz pierwszy w historii Unia Europejska zdecydowała się na wydawanie (…) wspólnych pieniędzy na broń i na udzielanie tego typu pomocy, zdając sobie sprawę (…), że ma to kluczowe znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Unia Europejska stała się więc organizacją, bezpośrednio zajmującą się, i to w sposób czynny, kwestiami bezpieczeństwa europejskiego.
(…) W ostatnich dziesięcioleciach świat się niezwykle zmienił, zmienił się układ sił, co musi znaleźć swój wyraz w nowej konfiguracji geopolitycznej świata. Wraz ze wzrostem potencjału ekonomicznego rosną ambicje polityczne. Państwa dążą do tego, żeby znaleźć potwierdzenie tego, co osiągnęły, co mają i jak mogą wpływać na funkcjonowanie całego świata. To jest czas, w którym podwyższone jest ryzyko konfliktów, starć.
Leszek Miller mówił o szeregu kwestii, ja tylko powiem o dwóch istotnych rzeczach: (…) jedności Unii Europejskiej i sprawności Unii Europejskiej. Wszystko, co dzieli Unię Europejską, jest złe, jest wyjątkowo nie do przyjęcia, właśnie w tych okolicznościach, w jakich żyjemy (…). Wydolność to jest kwestia większej (…) skuteczności (…). I tu jest kwestia ewentualnych zmian traktatowych, gdy chodzi o mechanizm podejmowania decyzji lub też skorzystania z tego, co już jest w traktacie lizbońskim, na większą skalę. Myślę tutaj o współpracy wzmocnionej. (…). W moim przekonaniu Unia Europejska, powinna ewoluować w takim właśnie kierunku.(…)
Pojęcie pełnej, nieograniczonej suwerenności jest pojęciem z rodu bajek. To jest nieistniejąca abstrakcja. Ilekroć państwa wchodzą w jakiekolwiek relacje między sobą, zaciągają zobowiązania, podpisują traktaty, tworzą instytucje, wyrzekają się możliwości realizacji części swojej suwerenności. (…) dochodzi się do wniosku, że to się opłaca, że to jest rozsądne, że w nowych okolicznościach trzeba zrobić krok do przodu. Byłoby niezwykle ważne, żeby także nasze społeczeństwo dobrze to rozumiało i popierało wszystkie te zmiany w UE, które właśnie w takim kierunku zmierzają.
DANUTA HUEBNER
(…) (Podpisanie traktatu to – red.) (…) symbol naszego poczucia odpowiedzialności za przyszłość Polski i Polaków, ale też ich woli i współodpowiedzialności za przyszłość Europy.
(…) O ile kiedyś fakt, że jeden z tych podpisów był złożony przez kobietę, Polkę, nie miało tak wielkiego znaczenia, to z perspektywy (…) dzisiejszej rzeczywistości w Polsce myślę, że ten element różnorodności jest równie ważny. Istotne było także to, że mogliśmy te podpisy nasze złożyć, dlatego że w referendum Polacy opowiedzieli się w ogromnej większości za taką ścieżką dla przyszłości Polski.(…) Gdy patrzę wstecz, to nasuwa mi się myśl, że tak naprawdę to historyczne dla nas wydarzenie miało miejsce w jakże innym świecie. Żyliśmy wtedy ciągle chyba jeszcze w epoce Fukuyamy i wierzyliśmy, że może być tak, że pewien etap naszej historii możemy mieć całkowicie za sobą, i to na zawsze. (…) Polska polityka (…) wtedy jawiła się nam, być może naiwnie, trochę jak u Arystotelesa, jako dążenie do dobra wspólnego. (…) przecież chodziło nie tylko o dobro Polski i Polaków, ale także dobro całej Europy. Czuliśmy się wtedy po raz pierwszy chyba od dawna w tej naszej rzadko szczęśliwej historii (…) jako pełnowartościowi członkowie europejskiej wspólnoty (…) celów i wartości. Warto o tym pamiętać, że UE to również wspólnota wartości. Ponadto, wzięliśmy wtedy, jako naród i społeczeństwo, naszą cząstkę odpowiedzialności za powodzenie europejskiego projektu (…).
Każde rozszerzenie (…) wnosiło do Europy coś innego, zmieniało integrację. Ale (…) integracja europejska to jest proces dobrowolnego integrowania się rozmaitości, różnorodności (…). I to też stanowi o tej różnobarwności Unii, o jej pluralizmie, o tym, że ukształtował się wspólny szacunek dla odmienności w Europie. Warto o tym pamiętać.
Na pewno Unia Europejska nie jest maszynką do ujednolicania, jak to przedstawiają jej przeciwnicy, w szczególności dzisiaj. Jest rzeczywistością codziennie kształtowaną nie tylko w Brukseli, ale powiedziałabym, nawet przede wszystkim lokalnie, w tych wszystkich środowiskach, jak Europa długa i szeroka, otwartych na współpracę, otwartych na wymianę międzykulturową. (…)
Natomiast warto pamiętać, że myśmy wnieśli do Unii Europejskiej naszą solidarność, nie tylko tę przez duże „S”, ale pewną wartość solidarności (…), ale także naszą odwagę wychodzenia naprzeciwko zmianom. (…) Unia Europejska wzbogaciła się bardzo istotnie o zdolne, bardzo dobrze wykształcone pokolenie młodych ludzi, otwartych na świat, chcących go współtworzyć, wspólnie z innymi. I ja te pierwsze lata moich kontaktów z młodymi Polakami w instytucjach europejskich wspominam właśnie jako zupełnie niepowtarzalny okres w moim życiu. (…) Unia nam dała te wszystkie możliwości przyspieszonego rozwoju, przede wszystkim otwarcie nowych możliwości gospodarczych, dostęp do wielkiego rynku, wsparcie budżetowe (…). Te wielkie środki, (…) największe w historii Unii, (…) sprawiły, że nasz kraj stawał się nie tylko coraz bardziej zdolny do konkurowania, do budowania swojej ekonomicznej siły, ale także stawał się coraz piękniejszy.
(…) W rocznikach statystycznych widzimy, jak bardzo Polska od 2004 r. się zmieniła, ile powstało możliwości działania dla naszych przedsiębiorców, którzy wygrywają w uczciwej konkurencji, na podstawie autentycznej konkurencyjności własnych produktów, własnej działalności. A ta uczciwa konkurencja jest zapewniana przez regulacje unijne, przez rynek wewnętrzny UE. Weszliśmy w takie otoczenie, które bardzo sprzyja gospodarce. (…)
To, co wydaje się najważniejsze, to fakt, że wchodziliśmy do Unii Europejskiej jako państwo demokratyczne, wchodziliśmy jako państwo z instytucjami liberalnej demokracji, odtwarzanymi na nowo po dekadach życia w strukturach usankcjonowanego bezprawia. (…) Wchodziliśmy do Unii będącej wspólnotą prawa, było niesamowicie ważną dla nas, cenną wartością dodaną. (…)
Dla demokracji, dla gospodarki rynkowej, wejście do Unii (…) było gwarancją nieodwracalności tych zmian, a także tego, że mieliśmy pewność, że właściwie już nikt się nie odważy naruszać praw obywatelskich w naszym kraju. (…)
W sąsiedztwie Polski dzisiaj rozpanoszyła się agresja – bezprawna i okrutna. I przypominam o tym, dlatego że w tym kontekście odżywa postrzeganie unijnej polityki rozszerzenia, jako najważniejszej i najskuteczniejszej polityki europejskiej, poszerzającej obszar demokracji, budującej państwo prawa na większą skalę na naszym kontynencie. Można by w związku z tym powiedzieć, że ta putinowska agresja pokazuje, że politycznie Unia jest niekompletna. (…) teraz doszedł bardzo istotny element politycznego wymiaru tej finalité politique i myślę, że o tym warto dyskutować.
Integracja europejska jest ciągle ze swej istoty projektem otwartym. (…) Unia dokończona, zamknięta w jakiś nieprzekraczalnych granicach, stałaby się w dzisiejszym świecie jakby anachroniczna, niezdolna do sprostania nowym wyzwaniom. Myślę, że te wszystkie nowe wyzwania wokół nas wymagają cały czas poszerzania pola współpracy z innymi partnerami, angażowania kolejnych państw (…). Stoimy też w jakiejś, mam nadzieję, jak najszybszej perspektywie przed wielkim, ogromnym właściwie, zadaniem, którego skali nie jesteśmy jeszcze w stanie w pełni oszacować. Myślę o odbudowie zniszczonej Ukrainy (…).
Tych wyzwań jest niesamowicie dużo. I dlatego to, co ważne jest dla Europy, (…) to stała zdolność budowania sojuszy międzynarodowych. Polska powinna z tego również zdawać sobie sprawę, że musi wzmacniać Unię Europejską także i z tego punktu widzenia, bo wchodzimy (…) jako globalna wspólnota w okres przyspieszonych zmian cywilizacyjnych, które będą miały ogromne konsekwencje i polityczne, ekonomiczne, kulturowe. Każdy kraj, który będzie stał z boku, żywiąc swoje marzenia o mocarstwowości w pojedynkę, szybko się przekona (…) o ich iluzoryczności. (…)
Cieszę się, że SGH inicjuje tę ważną debatę. (…). Musimy zahamować tę jazdę po równi pochyłej, odbudować wizerunek Polski, odbudować powagę naszej polityki europejskiej, wrócić do europejskiego porządku prawnego, wartości, wspólnych przedsięwzięć, czyli powrócić do normalności. Myślę, że nie ma ważniejszych instytucji, niż instytucje akademickie, niż SGH, która oferuje wielki przekrój, gdy chodzi o zagadnienia europejskie w jej programach. (…) Życzę wszystkiego najlepszego kolegom z uczelni. Zwłaszcza, by ta europejska ścieżka w nauczaniu była nadal bardzo istotną i w pełni akceptowaną przez władze uczelni. (…)