RÓŻNORODNOŚĆ – rewolucja społeczna i moralna

Na zdjęciu Ewa Wojydyłło-Osiatyńska i Ewelina Kędzior

Współcześnie różnorodność stała się kluczowym aspektem, zarówno w kontekście społecznym, jak i biznesowym. Jednakże zrozumienie i akceptacja różnorodności nie zawsze idą w parze. Uznana psycholożka dr Ewa Woydyłło-
Osiatyńska mówi, że różnorodność to o wiele więcej niż tylko słowo – to w pewnym sensie rewolucja społeczna i moralna, która otwiera oczy na to, jak różni i wyjątkowi jesteśmy.

Ewelina Kędzior: Przy okazji Dnia Różnorodności, który odbył się w SGH 23 maja 2023 roku, poruszono temat różnorodności, obejmujący aspekty ekonomiczne i biznesowe. Chciałabym dowiedzieć się, czym dla Pani jest różnorodność?
Ewa Woydyłło-Osiatyńska: Różnorodność to stwierdzenie faktu, jakim jest spojrzenie na świat, a zwłaszcza na nas, ludzi, spojrzenie tak szerokie, aby objąć wszystko, co człowiek może sobą przedstawiać. Do czasu, aż słowo „różnorodność” zostało po raz pierwszy społecznie uznane za ważne i zaczęliśmy je objaśniać, to jednorodność była normą.

Mówiło się „naród”, co oznaczało wszystkich, którzy wywodzą się z tego samego rodu. Jednak współczesność, która otworzyła świat, rozbiła ten monogatunkowy, monorodowy rodzaj myślenia. W ramach jednej rodziny mamy wiele odmienności i to nie tylko w sferze poglądów czy przekonań. Tym bardziej jest interesujące, że mamy wśród nas osoby o różnych systemach wartości, celach życiowych, a także cechach biologicznych. To też jest różnorodność. Może to być niskorosłość lub wyjątkowo duży wzrost i z tym związane biologiczne oraz społeczne uwarunkowania. Nagle my, ludzie, zobaczyliśmy, że różnorodność jest normą, a nie wyjątkiem.

I to jest dzisiejsze motto, ważny motyw i cel edukacji społecznej i jak zwykle za przełomowymi pojęciami nie każdy szybko nadąża. Moje cele nastawione są na jak najlepsze, najbardziej świadome oraz bezpieczne propagowanie tego paradygmatu. Nie chodzi o charytatywne czy litościwe tolerowanie czyjejś inności. Chodzi o wiedzę, o wyzbycie się niedouczenia i opierania swoich poglądów na przestarzałych stereotypach. Odwołam się do przykładu z innej dziedziny: pojęcie „transport” znamy od dawna. Na przestrzeni lat zmieniło się rozumienie tego, co my definiujemy jako transport lub podróż. Dzisiaj to może być samolot, pociąg, samochód, wodolot, statek, nawet rakieta kosmiczna – a nie tylko jazda konna. Podobnie dzieje się z innymi zjawiskami i pojęciami. Kiedyś „plemię” oznaczało większość cech identycznych; dzisiaj pojęcie to w ogóle straciło sens, ponieważ dzięki nauce wiemy o nieskończonej złożoności genów, neuroprzekaźników w naszych mózgach i mnóstwie innych uwarunkowań czyniących każdego z nas istotą indywidualną, niepowtarzalną i odmienną, różną od jakiejkolwiek sztancy.

Zrozumienie pojęcia różnorodności pozwala objąć wszystkich, których do niedawna określaliśmy jako obcych, innych oraz wykluczonych. „Obcy” to jest ktoś, kogo nie znam, ale mogę poznać. „Inny” to ktoś, kto wydaje mi się, że jest do mnie niepodobny. Nie uprawnia to jednak do krzywdzenia i wykluczania kogokolwiek. „Wykluczenie” to świadome zwalczanie pewnych ludzi w jakiejś społeczności, niestety nieobce i nam.

W biznesie coraz częściej pojawia się aspekt różnorodności, równości. Wiele organizacji wykorzystuje różnorodność i przedstawia ją jako wartość dodaną. Dlaczego zatem Pani Doktor poruszyła temat trudności w rozumieniu różnorodności, skoro wydaje się, że w biznesie jest ona tak pozytywnie odbierana?
Różnorodność jest pozytywnie rozumiana w biznesie wciąż w niewielkim stopniu. Dopiero się tego uczymy. Wszystko zależy, z jakim przedsiębiorstwem mamy do czynienia. Gdybyśmy przemieścili się geograficznie w różne rejony świata, nasza rozmowa nie miałaby wielu odbiorców, ponieważ tam te tematy są już oczywiste. Istnieją społeczeństwa, gdzie wcześniej zaczęto upowszechniać i wprowadzać te pojęcia. My jako Polacy jesteśmy „borderline”, na pograniczu, są już światli akademicy, studenci, uczelnie, ale sektory gospodarcze pozostają w tyle.

W odpowiedzi na szerzące się zainteresowanie tematyką różnorodności w ubiegłym roku uniwersytet SWPS wprowadził studia podyplomowe w dziedzinie neuroróżnorodności.
Pierwsza nadzwyczajna inicjatywa, która nie przyszła z uniwersytetu tylko do uniwersytetu. Fundacja Atypika zaproponowała program podyplomowy, który podchwyciła uczelnia SWPS w Warszawie. Właśnie rusza druga edycja tego studium. Osoby wybierające te studia reprezentują jakiś biznes, posiadają już dyplomy i pragną podnosić swoje kompetencje zawodowe.

Neuroróżnorodność w miejscu pracy – inkluzywna rekrutacja i zarządzanie. Kierunek ten składa się z ciekawej terminologii, która nie do końca może być na pierwszy rzut oka zrozumiała dla każdego człowieka. Jest to uderzająco nowe pojęcie. „Inkluzywna” to znaczy, że poszerzamy kryteria przyjmowania do pracy o osoby, reprezentujące poza przeciętne poziomy sprawności umysłowej, fizycznej, społecznej, dawniej uznawane za przeszkodę w budowaniu zespołów pracowniczych. Można rozumieć pojęcie „inkluzywna” jako zrobienie wyjątku, ale przestaje to być traktowane jako wyjątek.

Przykładem jest stereotyp ładnej i pięknej sekretarki, która jest ozdobą gabinetu dyrektora. Dzisiaj niejeden dyrektor po studium neuroróżnorodności w miejscu pracy pójdzie po rozum do głowy, ale czy na pewno interesuje mnie „ozdobna” wizytówka firmy czy efektywność mojego zarządzania. Inkluzywność poszerza sposób myślenia, który – nikogo nie urażając – bardzo często decydował, jak przebiegała rekrutacja w miejscu pracy.
Jest to w pewnym sensie rewolucja społeczna, a nawet moralna. Polega na tym, aby dać szansę tym, którzy wcześniej, według sztywnych, nieróżnorodnych kryteriów, nie zostaliby ocenieni jako wartościowi.

Czy możemy w takim razie stwierdzić, że każdy w pewnym sensie jest neuroróżnorodny?
Neuroróżnorodny czy różnorodny jest to pojęcie porównawcze. „Różnorodni” to inni, różni. O osobie powiemy atypowa czy nietypowa, odmienna, wyjątkowa. W książce o różnorodności proponuję, aby zamiast posługiwać się utartym podziałem na normalnych i nienormalnych, zacząć mówić „przeciętni” i „nieprzeciętni”.

Podział na normalnych i nienormalnych wzbudza skojarzenia negatywne. Zaprzeczenie normalności jest ujmą. Nam zależy na tym, aby dopuścić do pracy osoby, które fantastycznie mogą wykonywać różne zadania ze względu na nieprzeciętne zdolności i umiejętności przy jednoczesnych brakach na przykład w kontaktach społecznych czy wysokiej wrażliwości na określone bodźce.

Szacuje się się, że 20% populacji (w badanych krajach) należy do tej nieprzeciętnej kategorii, dawniej odrzucanych nawet z systemu powszechnej edukacji, a dziś uważanych za wartościowych pracowników w wielu dziedzinach gospodarki.

Pamiętam okres, kiedy wykładałam na uczelni w Rzeszowie, gdzie z każdej strony słyszałam inny język, ale to jeszcze nie znaczy różnorodność. To znaczy pieniądze. Nie mówimy tylko o sprzedaży produktu edukacyjnego zagranicznym odbiorcom, ale też o studentach z pewnymi problemami np. osobach niewidomych czy autystycznych lub z diagnozą ADHD albo dysleksji. Nie chodzi o to, że ktoś mówi w innym języku, tylko o to, że w przeszłości nie zostałby przyjęty na uczelnię. W dzisiejszych czasach zmieniło się to już na większości uczelni, ale jeszcze nie na wszystkich.

Jakie talenty najczęściej występują u osób neuroróżnorodnych?
Zwykle są to zdolności mnemotechniczne i nadzwyczajna wyobraźnia wykraczająca poza przeciętność. Jednakże są to osoby, które często nie znoszą pewnych zachowań, dużych tłumów, hałasów czy różnych kolorów.

Kluczowe jest jednak to, że te wyjątkowe uzdolnienia mogą przyczyniać się do pomnażania wyników produkcyjnych, wynalazczości i znajdowania nowatorskich rozwiązań technologicznych i cyfrowych w nowoczesnych gałęziach biznesu. Jak wszystkie nowe idee, neuroróżnorodność i w ogóle myślenie w kategoriach akceptacji inności budzi z początku opór. Wynika on z naturalnego lęku przed zmianą oraz z niewiedzy. Dziś wiedza jest dostępna, jak nigdy w dziejach, dlatego możemy mieć nadzieję, że proces oswajania się z tym nowym myśleniem, jakie wynika z idei różnorodności, nie potrwa zbyt długo.   


Rozmawiała Ewelina Kędzior, Biuro Rektora – Zespół prasowy SGH, współpraca Zuzanna Karcz (pytania).