W kwietniu zespół naukowców z SGH i UMK ogłosił konkurs na pamiętniki z pandemii. Wśród badaczy, do których przez kilka miesięcy wpływały konkursowe prace, był prof. Paweł Kubicki z Instytutu Gospodarstwa Społecznego SGH. Jak wyglądało życie codzienne Polaków wiosną 2020 r. i dlaczego zdecydowano się na II edycję konkursu?
Magdalena Święcicka: Konkursy na pamiętniki to niemal flagowy produkt Instytutu Gospodarstwa Społecznego SGH, pierwszy zrealizowany został w 1933 r. przez Ludwika Krzywickiego i był skierowany do osób bezrobotnych. Od tego czasu IGS zorganizował wiele konkursów, a ostatni w marcu tego roku. We współpracy z naukowcami z UMK, ogłosili Państwo konkurs na pamiętniki zatytułowany „Życie codziennie w czasach koronawirusa”. Do września nadesłano 488 prac, niektóre z nich to nawet kilkusetstronicowe relacje. Spodziewał się pan tylu, niekiedy bardzo obszernych, prac?
Profesor Paweł Kubicki: I tak i nie. Wiedzieliśmy, że pandemia to temat ważny, który każdy z nas musi przepracować i jakoś przeżyć, i tym samym będzie o czym pisać. Liczyliśmy, że otrzymamy 200-300 prac, bo to jest ta skala konkursowa, do której jesteśmy przyzwyczajeni. Jednak prawie pięćset, zazwyczaj bardzo bogatych i wartościowych prac było bardzo miłym zaskoczeniem. Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, którzy zechcieli podzielić się z nami swoimi przeżyciami. Dzięki nim będziemy mogli zrozumieć życie codzienne Polaków, w tym dziwnym i trudnym czasie.
Wielu autorów, opisując swoją codzienność w okresie wiosna-lato 2020, podkreśla nierealność sytuacji i uczucie obudzenia się nagle, bez ostrzeżenia w surrealistycznej rzeczywistości powieści Kafki czy Bułhakowa lub w futurystycznym hollywoodzkim filmie. Jest również główny narrator: wszechobecny na kartach pamiętników strach. Najpierw o to, co przyniesie jutro, później o pracę, zdrowie własne i najbliższych, o samotne święta – dla niektórych pierwsze takie w życiu. Później rozdrażnienie tym, „jak umyć kostkę masła, serek Almette i paczkę makaronu przed odłożeniem na miejsce, tak aby uniknąć potencjalnej transmisji wirusa”. Na końcu rozgoryczenie kolejnymi krokami podejmowanymi przez państwo: najpierw restrykcjami, potem lockdownem, następnie czerwcowym odmrażaniem gospodarki bez racjonalnego uzasadnienia. Co pana w tych relacjach poruszyło najbardziej?
– Na wstępie zaznaczę, że nie wszystkie pamiętniki były pesymistyczne czy krytyczne. Trafiały się też takie, które chwaliły dokonania rządu czy opisywały korzystanie ze wsparcia instytucji publicznych. Zresztą optymizm, co do przyszłości – niezależnie od oceny dokonań władz – przebijał z większości pamiętników kończących się w lipcu. Co do tego, co mnie poruszyło najbardziej to naprawdę trudno powiedzieć. Chyba nie ma jednej takiej rzeczy, plus to jest ogromna lektura, która zajęła mi większość wakacji, wliczając wrzesień i kawałek października. Były dni, że czytałem o życiu młodych ludzi mieszkających razem w wynajmowanym mieszkaniu, samotnej matce opiekującej się dzieckiem, nauczycielce szykującej się na zdalne nauczanie i emerytce opowiadającej o telefonowaniu do znajomych i kontaktach z rodziną. Jak tu wybrać jedną rzecz?
Siłą pamiętników i konkursów pamiętnikarskich jest ich różnorodność i to, że wielu badaczy może czytać je ze swojej perspektywy i szukać najciekawszych wątków. Koleżanka specjalizowała się w życiu rodzinnym i czekała na pamiętniki rodziców i to, jak sobie radzą z łączeniem ról rodzinnych i zawodowych. Kolega zafascynował się przekształcaniem mieszkań, by spełniały różne funkcje i tym, jak niecałe 40 metrów stawało się całym światem. Mój szef, który specjalizuje się w tematyce senioralnej, z największym zainteresowaniem czytał pamiętniki osób starszych oraz te, dotyczące organizacji opieki. Ja chyba byłem najmniej skonkretyzowany i wchłaniałem wszystko, fascynując się kolejnymi opowieściami i zaglądaniem do domów kolejnych ludzi.
Kapituła nagrodziła ośmioro autorów. Czym kierowali się Państwo w wyborze konkursowych prac?
– To trudne pytanie i chyba najtrudniejsze doświadczenie konkursu. Mieliśmy ograniczone środki i bardzo dużo dobrych prac, stąd posiłkowaliśmy się osobami „z zewnątrz” i zaprosiliśmy je do jury, by pomogły nam wybrać te najlepsze. Pewnym minimum była zgodność z tematyką, czyli tekst musiał być o życiu codziennym i mieć te kilkanaście stron opisu, czasem opatrzonego zdjęciami czy rysunkami, ale taka była zdecydowana większość nadesłanych prac. Drugim było bogactwo i autentyczność pamiętnika. Od razu podkreślę, że nie chodzi tu o warsztat pisarski, bo to nie jest konkurs literacki, ani o podawanie danych osobowych czy tego typu szczegółów. Mówimy tu o autentyczności przeżyć i doświadczeń pozwalających obcym ludziom, jakimi są badacze, poznać życie codzienne autorki bądź autora pamiętnika i stać się na chwile osobą piszącą. Niestety nadal liczba takich prac znacznie przekracza możliwości finansowe, gdzie mamy bardzo różne historie i piszących, i nie można powiedzieć, która jest ważniejsza czy bardziej interesująca. Potem jest kolejne czytanie i zastanawianie się, i dyskusja, a całość kończy się posiedzeniem jury, gdzie mamy kilkadziesiąt prac, z których w zasadzie każda miałaby szansę na nagrodę czy wyróżnienie. Finalnie rozstrzygnęliśmy to drogą konsensusu. Każdy członek jury wskazywał swoich faworytów i opowiadał czemu ta praca przykuła jego uwagę, a te kilkanaście prac, które wskazało przynajmniej troje członków jury jest ponownie dyskutowanych. Mam poczucie, że nie odpowiedziałem jednoznacznie na Pani pytanie, ale nie da się tego zrobić. Nie ma recepty na „wygrany” czy „idealny” pamiętnik. Zbieramy ludzkie historie, z całym bogactwem przeżyć i doświadczeń, i często nie wiemy do końca, dlaczego akurat ta nam się spodobała.
Niedawno rozpoczęła się kolejna edycja konkursu. Prace można przesyłać do końca marca 2021. Może okazać się, że będą to już zupełnie inne relacje. Nastroje społeczne uległy zmianie. Już nie tylko strach, ale też wiele problemów gospodarczo-społecznych, których nie doświadczaliśmy jeszcze wiosną: kryzys na rynku pracy, inflacja, brak zaufania do decyzji rządu, niewydolność systemu opieki zdrowotnej, fatalna sytuacja w edukacji. Czy spodziewa się pan innych treści w pamiętnikach przełomu 2020/2021? Skąd decyzja o kontynuowaniu projektu?
– To może zacznę od prostszego pytania, czyli skąd decyzja o drugiej edycji. Bo temat jest wciąż aktualny. Nieco żartobliwie mówiąc, nie przerywa się serialu w połowie sezonu, gdy nie wiemy co stanie się z głównymi bohaterami. Ogłaszając pierwszy konkurs trochę nie wiedzieliśmy, w jakiej sytuacji jesteśmy i chcieliśmy „uchwycić” moment. Teraz wiemy nieco więcej, ale też mamy przekonanie, że druga, i potencjalnie trzecia fala koronawirusa w lutym i marcu, może być inna. Bez zebrania kolejnych opowieści nie będziemy w stanie uczciwie powiedzieć, że wiemy i rozumiemy, jak wygląda „życie codzienne w czasach koronawirusa”. By to poznać musimy razem z naszymi pamiętnikarkami i pamiętnikarzami przeżyć zimę. Być może bardziej ponurą i mroczną, a może wcale nie, a przynajmniej nie dla wszystkich. Nie wiemy tego i nie będziemy udawać, że wiemy. Wiedzą to uczestnicy konkursu i stąd pomysł o drugiej edycji. Inaczej mówiąc spodziewam się innych treści, ale czego dokładnie? Trudno powiedzieć.
Może podziękuję też przy okazji władzom SGH i UMK za wsparcie finansowe konkursu, które pozwoli na ufundowanie głównych nagród oraz naszym partnerom, czyli „Gazecie Sołeckiej” wraz z Krajowym Stowarzyszeniem Sołtysów oraz Związkowi Nauczycielstwa Polskiego. O ile „Gazeta Sołecka” była z nami już w pierwszej edycji, to ZNP pozwala przypuszczać, że będziemy więcej tekstów pisanych przez nauczycielki i nauczycieli, a tym samym będziemy mogli lepiej poznać jedną z kluczowych zmian w życiu codziennym wielu rodzin, jaką jest zdalne nauczanie.
Szczegóły II edycji konkursu na pamiętniki pt. „Życie codziennie w czasach koronawirusa”.
Poranek RDC: „Życie codzienne w czasach koronawirusa” – druga edycja konkursu