Podczas gdy większość studentów zażywała zasłużonych wakacji po pracowitej sesji letniej, na teren SGH wprowadzili się nowi, równie pracowici i nie mniej lotni lokatorzy. Za sprawą Joanny i Mariusza Korpusów, we współpracy z władzami uczelni, na dachu Biblioteki Głównej SGH ustawiono pięć uli z domownikami.
Mariusz Korpus, bankowiec z 15-letnim doświadczeniem, pasją do pszczelarstwa zaraził się od sąsiada. Jak wspomina dr Joanna Korpus, pracownik SGH, pewnego razu jej mąż postanowił pomóc sąsiadowi przewieźć pasiekę do sadów. Był zachwycony! Z początku dr Korpus nie podzielała entuzjazmu męża, jednak gdy następnego dnia wrócił ze wspaniałym plastrem świeżego miodu, jednogłośnie stwierdzili, że praca z pszczołami byłaby dla nich idealną odskocznią od codzienności.
Biorąc pod uwagę naukową karierę żony oraz własne doświadczenia z pracy na uczelni, pan Mariusz postanowił wzbogacić porady doświadczonego sąsiada-mentora wiedzą naukową. Zapisał się na kurs pszczelarski na SGGW, zaś po jego ukończeniu na kolejny, tym razem w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Stara się łączyć wiedzę teoretyczną z praktyką. – Każda rodzina pszczela jest inna, nie można działać schematycznie – mówi. – Trzeba umieć obserwować i reagować. Ale żeby to zrobić, konieczna jest duża wiedza.
Na początku tego roku w ramach budżetu partycypacyjnego SGH została zgłoszona propozycja założenia pasieki na dachu jednego z budynków uczelni – mówi dr Joanna Korpus. – Ostatecznie pasieka nie znalazła się w gronie projektów przewidzianych do realizacji, jednak wynik głosowania był potwierdzeniem dużego zainteresowania pracowników tą inicjatywą. Rozmawiałam z władzami uczelni na ten temat i tak, od słowa do słowa, zrodziła się propozycja opieki SGH nad pszczołami.
Nie będzie to pierwsza taka inicjatywa w Warszawie. Wśród „zaulowanych” dachów stolicy wymienić można te na hotelu Regent (do niedawna hotel Hyatt), Pałacu Kultury i Nauki czy Sejmu RP. Czemu zawdzięczamy ten pszczeli boom?
2015 roku Rada Miasta st. Warszawy, w której potraktowała pszczoły wyjątkowo określając wymagania ich utrzymywania na terenach wyłączonych z produkcji rolniczej, czyli m.in. w mieście. Od tej daty można więc trzymać rodziny pszczele na terenie naszego miasta – wyjaśnia Mariusz Korpus - zachowując minimalną odległość 10 m usytuowania uli od granicy budynków i dróg, czy okien w przypadku uli postawionych na dachach budynków. Jest to znaczące ułatwienie dla takich entuzjastów jak nasza para opiekunów.
Zatem czy owa pszczoła jest faktycznie „główna handlowa”? – Umówiliśmy się, że my zajmujemy się pasieką, natomiast SGH wykorzystuje to przedsięwzięcie dla swoich celów piarowo-eventowych – mówi pan Mariusz.
Pierwszymi szczęśliwcami, którzy mieli okazję zapoznać się z owocami pracy nowych lokatorów, byli uczestnicy wrześniowego posiedzenia Senatu SGH. Miód, rozdany w zgrabnie udekorowanych słoiczkach, w pierwszym momencie nie zdradzał powiązań z uczelnią, jednak co bardziej spostrzegawczy zauważyli subtelny zabieg marketingowy zastosowany na etykietach: napis „Pszczoła Główna Handlowa”. Dr Joanna Korpus uważa, że nazwa wymyślona przez kanclerza to strzał w dziesiątkę.
Ilu nowych kolegów mogą się zatem spodziewać studenci wracający po wakacjach? Duży ul mieści jedną rodzinę, składającą się z jednej matki, czyli królowej oraz kilkudziesięciu tysięcy robotnic i kilku tysięcy trutni. Przez całe swoje, krótkie życie trwające średnio około 40 dni robotnice pszczół zajmują się pracą na rzecz wspólnoty, jednak wbrew pozorom ich zadaniem nie jest tylko produkcja miodu. W pierwszym okresie młode pszczoły zajmują się oczyszczeniem komórek plastra i całego ula. Następnym zadaniem jest opieka nad potomstwem. Niektóre pszczoły robotnice, które mają umiejętność wytwarzania mleczka pszczelego, karmią królową. Stanowią one też osobistą świtę królowej. Ważnym zadaniem robotnic jest też wytwarzanie wosku i budowa plastrów. Wszystkie pszczoły robotnice mają za zadanie dostarczać do ula pokarm, czyli nektar i pyłek kwiatowy. W ostatnim etapie swojego życia u robotnic wytwarza się gruczoł jadowy. Wtedy tez mogą zacząć pracę strażniczek broniących dostępu do ula intruzom.
Każda rodzina pszczela jest perfekcyjnie zorganizowanym organizmem, który tylko dzięki współpracy może przeżyć. Pojedyncza pszczoła, poza rodziną, nie ma najmniejszych szans na to.
Jedna pszczoła przez całe swoje życie przynosi łyżeczkę miodu – mówi Mariusz Korpus. Doceńmy zatem ciężką pracę tych niesamowitych owadów, gdy następnym razem sięgniemy po ich słodki przysmak. Kto wie, może któraś z tych niewielkich porcji miodu jest dziełem życia jakiejś… pszczoły głównej handlowej?