Od lat własność wspólna budzi emocje wśród ekonomistów[1]. Wynikają one ze specyfiki wspólnych dóbr. Według klasyfikacji rodzajów własności dobra wspólne (np. zasoby ryb w jeziorze, woda pitna) lokują się pomiędzy dobrami publicznymi a prywatnymi. Trudno wyłączyć kogoś z ich konsumpcji, która ma rywalizacyjny charakter[2]. Poszczególni użytkownicy mają pokusę, by wykorzystywać wspólne dobra w sposób szkodliwy dla pozostałych, ponieważ wtedy mają największe korzyści. A skoro taka pokusa dotyczy wszystkich, w efekcie można mieć do czynienie ze zniszczeniem wspólnych zasobów. Warto zastanowić się czy tragedia wspólnego pastwiska (ang. tragedy of commons) jest nieuchronna, czy możliwy jest happy end?
Cofnijmy się do lat 60-tych. Wtedy właśnie Garett Hardin opublikował bardzo znaną pracę pod przyciągającym uwagę tytułem „Tragedia wspólnego pastwiska”[3]. Dowodził w niej, że przy wspólnych zasobach użytkownicy nieuchronnie doprowadzają do ich degradacji, choć są od nich uzależnieni.
Hardin przedstawił przykład pastwiska użytkowanego wspólnie przez indywidualnych gospodarzy, wypasających swe bydło. To, że kierują się oni własnym interesem sprawia, że każdy chce maksymalizować własne zyski, a więc wielkość stada. Ma więc pokusę, by dodać do niego kolejną sztukę i wypasać ją na wspólnym pastwisku. Jego przychody wtedy rosną. Tak chcą zachować się wszyscy. W efekcie na pastwisku wypasane stado jest zbyt liczne, co prowadzi do jego nadmiernej eksploatacji i wyjałowienia. Hardin dowodził, że proces degradacji jest nieuchronny, ponieważ racjonalny użytkownik wspólnych zasobów wykorzystuje je dla własnej korzyści i kompletnie ignoruje to, w jaki sposób jego decyzje wpływają na innych. Szereg indywidualnych decyzji składa się na zniszczenie wspólnych dóbr. Hardin sugerował, że jedynym rozwiązaniem, mogącym temu zapobiec, jest upaństwowienie lub prywatyzacja.
Co ciekawe, Hardin był biologiem, nie ekonomistą. Jego obserwacje miały odnosić się do ekologii i pokazywać, że cała ludzkość narażona jest na „tragedię wspólnego pastwiska”, ponieważ przy nieracjonalnym użytkowaniu doprowadzi do gwałtownego wyczerpania zasobów naturalnych. Aby temu przeciwdziałać trzeba ograniczać populację. Tekst Hardina trafił do ekonomistów. Hardin nie był pierwszym, który zwrócił uwagę na tragedię dóbr wspólnych. Już Arystoteles zauważył, że temu, co jest wspólne dla największej liczby ludzi, poświęca się najmniej uwagi. Każdy skupia się na własnym interesie, a nie na interesie wspólnym[4]. Jednak to właśnie praca Hardina zdobyła szeroki rozgłos. Jego argumentację podchwyciło wielu naukowców i polityków. Była świetnym uzasadnieniem dla wprowadzania centralnego zarządzania przez państwo, które podda zasoby racjonalnemu wykorzystaniu lub przymusowo je podzieli. Polubili ją też entuzjaści pesymistycznej wizji przyszłości ludzkości – człowiek, który nieuchronnie dąży ku zniszczeniu i bez pomocy nie jest w stanie sobie poradzić, dobrze się w nią wpisywał.
Niewątpliwie można znaleźć wiele sytuacji zgodnych z obserwacjami Hardina. Jednak z drugiej strony ludzie od tysięcy lat jakoś funkcjonowali i nieraz całkiem nieźle sobie radzili w takich sytuacjach.
Jednym z przykładów sukcesu dóbr wspólnych pozostawionych ludziom jest zarządzanie pastwiskami na terenie Azji[5]. Naukowcy analizowali zdjęcia satelitarne Mongolii i sąsiadujące obszary w Chinach i Rosji, gdzie zwierzęta od wieków wypasane były na wspólnych łąkach. Historycznie tereny te były zdominowany przez nomadów, którzy sezonowo przeganiali swoje stada. W Mongolii sytuacja w zasadzie się nie zmieniła, ludzie żyli tam tak, jak przez wiekami. Tymczasem na sąsiadujących terenach w Chinach i Rosji w pewnym momencie wprowadzono inne systemy zarządzania i inny rodzaj własności. Początkowo warunki wyjściowe wszystkich tych terenów były bardzo podobne. Po zmianach w Chinach i Rosji rząd wymusił kolektywizację rolnictwa i stałe osiedlenie ludności. Efekty widoczne były na zdjęciach satelitarnych, które pokazywały, że ziemia zarówno w Chinach, jak i w Rosji, została silnie zdegradowana. W Mongolii natomiast jej stan był o wiele lepszy.
We wczesnych latach 80-tych Chiny podjęły działania mające na celu odwrócenia degradacji. Tym razem remedium miało być rozwiązanie kolektywów ludowych i prywatyzacja większość pastwisk. W efekcie indywidualne gospodarstwa domowe zyskały własność konkretnych działek. Podobnie jak w przypadku kolektywów, polityka ta miała być zachętą do stałego osadnictwa zamiast wędrówek. Jednak degradacja ziemi zamiast się zmniejszyć, postępowała. Zarówno socjalizm, jak i prywatyzacja, dały w tym wypadku gorsze długoterminowe wyniki niż te obserwowane w Mongolii przy tradycyjnym zarządzaniu własnością wspólną.
Podobne przypadki sukcesu dóbr wspólnych gromadziła Elinor Ostrom. Jej wnioski okazały się inne niż Hardina. Ostrom pokazała jak wspólna własność może być zarządzana przez samych użytkowników. Za te osiągnięcie otrzymała w 2009 r. Nagrodę Nobla. Na podstawie wyników różnych badań Ostrom stwierdziła, że prywatyzacja lub upaństwowienie nie są jedynymi strategiami sprawdzającymi się w zarządzaniu dobrami wspólnymi. Własność wspólna może być zaskakująco dobrze zarządzana. Niektóre społeczności wcale nie są bezbronne w sytuacjach kurczącego się dostępu do dóbr. Ludzie często nie patrzą na to biernie. Pozostawieni sami sobie znajdują racjonalne sposoby, by poradzić sobie z problemami. Mimo tego, że grunty orne, lasy, słodka woda i łowiska są ograniczone, wspólnoty potrafią się nimi dzielić bez wyczerpywania zasobów i umieją o nie zadbać. Są więc w stanie działać racjonalnie i bez zewnętrznej pomocy poradzić sobie z ustanawianiem rozsądnych zasad korzystania z dóbr wspólnej puli.
Dzieje się tak, ponieważ:
- człowiek to nie Homo oeconomicus – nie jest taki zły, jak go przedstawia neoklasyczna ekonomia. Niekoniecznie jest egoistą, czasem można go namówić do współpracy. Zwłaszcza jeśli daje mu ona pewne korzyści. W efekcie członkowie wspólnoty mogą się porozumiewać i sami tworzyć oraz nadzorować zasady racjonalnego wykorzystania dóbr. Mogą nawet sami się karać za łamanie tych zasad;
- alternatywne rozwiązania, czyli upaństwowienie i prywatyzacja, też mają swoje wady. Państwo nie musi się sprawdzić jako zarządca, często brak mu wiedzy o lokalnych uwarunkowaniach[6] a nawet legitymizacji czyli akceptacji wprowadzanych zasad przez ludzi. A prywatyzacja nie zawsze jest możliwa np. ochrona przed wykorzystaniem własności przez osoby trzecie może być zbyt kosztowna, albo trudno się po prostu dogadać i podzielić dobra między ludzi.
Ostrom pokazuje, że można utrzymać własność wspólną zasobów i pozwolić użytkownikom wypracować system zarządzania nimi. Sformułowała osiem warunków, których spełnienie ułatwia zarządzanie dobrami wspólnymi bez potrzeby prywatyzacji bądź wprowadzenia zarządzania centralnego poprzez państwo[7]. Zwracała w nich uwagę np. na konieczność wspólnego wypracowania jasnych zasad, stworzenia nadzoru przez członków wspólnoty, istnienia kar za złamanie wspólnych reguł. Takie reguły dają szanse na sukces gdy są tworzone, akceptowane i nadzorowane przez samą wspólnotę.
Ostrom nie stwierdziła, że nie istnieje problem „tragedii wspólnego pastwiska”. Pokazała jednak, że jest więcej rozwiązań niż podpowiada Hardin. Uproszczenia czasem bywają zawodne – nie można więc twierdzić, że w każdym wypadku zarządzanie własnością wspólną musi być nieefektywne. Czasem zarówno prywatyzacja, jak i państwo nie sprawdzają się. Praca Ostrom przedstawia jednak większą szansę na happy end zarządzania dobrami wspólnymi. Nie musi się ono zakończyć „tragedią wspólnego pastwiska”.
BIBLIOGRAFIA
[1] Więcej o problemie tragedii wspólnego pastwiska i dóbr wspólnych: K. Bentkowska, Ekonomia instytucjonalna. Zarys teorii i jej wymiar praktyczny, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2020, s. 157-177.
[2] J. Wilkin (red.), Teoria wyboru publicznego. Główne nurty i zastosowania, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2012, s. 43
[3] G. Hardin, The Tragedy of the Commons, “Science, New Series”, Vol. 162, No. 3859, Dec. 13, 1968, s. 1243-1248
[4] E. Ostrom, Governing the Commons: The Evolution of Institutions for Collective Action, Cambridge University Press, 1990, s. 2.
[5] E. Ostrom, et al., Revisiting the Commons: Local Lessons, Global Challenges, “Science” vol. 284, April 1999, s. 278; więcej: D. Sneath, State Policy and Pasture Degradation in Inner Asia, “Science” 21 Aug 1998, Vol. 281, Iss, 5380, s.. 1147-1148
[6] Economic governance, Scientific Background on the Nobel Prize in Economic Sciences 2009 (Elinor Ostrom, Oliver E. Williamson), Economic Science Prize Committee, ze strony: https://www.nobelprize.org/prizes/economic-sciences/2009/advanced-inform..., s. 10.
[7] E. Ostrom, Governing the Commons: The Evolution of Institutions for Collective Action, Cambridge University Press, 1990, s. 90.