Uczenie się to proces, który nie ma końca

Michał Plit, dyrektorem Departamentu Strategii i Innowacji LUX MED

Z Michałem Plitem – absolwentem SGH, dyrektorem Departamentu Strategii i Innowacji LUX MED – rozmawia Marta Kasiewicz

Działamy zgodnie z założeniem, że pozwalając sobie na popełnianie błędów, zwiększamy szanse na odniesienie sukcesu.

Cieszymy się, że zgodziłeś się porozmawiać o swojej karierze i drodze zawodowej.

Uważam, że warto dzielić się doświadczeniami – zawsze chętnie słucham opinii innych. Warto uczyć się na czyichś błędach, aby popełnić mniej własnych.

Jesteś absolwentem SGH. Jak wspominasz czasy studiów? Co szczególnie zapadło Ci w pamięć?

Mam bardzo miłe wspomnienia. Po pierwsze, doceniałem możliwość wyboru przedmiotów i wykładowców, dzięki którym mogłem uczyć się tego, co naprawdę mnie interesowało. Po drugie, mogłem studiować we własnym tempie, dlatego już po 3,5 roku miałem napisaną pracę magisterską i uzyskane absolutorium. Gdybym wtedy się uparł, skończyłbym studia dużo wcześniej. Oczywiście, to wszystko wiązało się z dużym wysiłkiem, ale dzięki niemu ostatnie 1,5 roku studiów było jeszcze przyjemniejsze.

Na ile wiedza ze studiów faktycznie przydała Ci się w pracy zawodowej?

Gdy dziś patrzę na swoje doświadczenie, widzę, jak kawałek po kawałku wykorzystywałem w pracy to, czego nauczyłem się na studiach. I to jest cudowne. Pamiętam, jak w firmie audytorskiej korzystałem z podstaw rachunkowości. Z kolei gdy pracowałem w finansach, stosowałem wiedzę o kontrolingu, ale na studiach uczyłem się także zarządzania strategicznego, które wykorzystuję obecnie. To przeplatanie teorii z praktyką zawsze dawało mi możliwość złapania flow i tak pozostało do dziś.

Czy jako student SGH wiedziałeś już, czym będziesz zajmował się w przyszłości?

Od początku wiedziałem, że chcę iść do przodu i rozwijać się. Brałem pod uwagę różne możliwości, które stwarza biznes. Myślałem głównie o roli dyrektora finansowego, widziałem siebie na tym stanowisku. Potem okazało się, że obszar strategii i innowacji jest dla mnie dużo bardziej interesujący i postanowiłem na nim się skupić.

A dlaczego nie własna firma?

Miałem własną firmę i uważam, że każdy powinien przejść przez ten etap. To jest zupełnie inne doświadczenie, inna nauka. Dbanie o klientów, zdobywanie ich, tworzenie przewag konkurencyjnych i innowacyjności na rynku i, co najważniejsze, budowanie skutecznej strategii i jej realizacja – to wszystko jest niezbędne, aby firma odniosła sukces. Zbudowałem taką organizację od podstaw, osiągała ponad pół miliona złotych obrotu. Później podjąłem decyzję o sprzedaży udziałów. Obecnie spółka ta zmieniła obszar działalności i świadczy usługi głównie w Monachium. Własna firma zmienia spojrzenie na biznes, dlatego uważam to doświadczenie za tak wartościowe – dzięki niemu doceniam pewne aspekty pracy w korporacji, ale przede wszystkim mogę działać w korporacji i wspierać ją tak, jakby to była moja firma.

Twoje doświadczenie pokazuje, że nie zakończyłeś rozwoju wraz z opuszczeniem murów uczelni. Jak obecnie zdobywasz wiedzę?

Każdego roku czytam lub słucham kilkunastu książek biznesowych, czytam także różne portale. Uczestniczę regularnie w kursach biznesowych. Zdaję egzaminy, ostatnie w zeszłym roku – to jest dla mnie taki must ciągłego doskonalenia się. Między spotkaniami, zamiast wchodzić na Facebooka, czytam książkę lub gram w szachy. I nikt mnie do tego nie zmusza. Po prostu to jest coś, co lubię robić, takie podejście wyniosłem z domu. Z rodzicami zawsze dużo dyskutowaliśmy na różne tematy. Dlatego uczenie się rozumiem jako proces, który nie ma końca. Moja ciekawość świata przejawia się również w kreatywności – tworzę własne gry planszowe, mam kilka prototypów. Taki już jestem, że zawsze muszę coś robić i zwykle jest to coś nowego. Jest jeszcze jeden ważny element, którego nie mogę pominąć. Podróże kształcą – potwierdzam, sprawdziłem to na sobie. Wspinałem się w Himalajach, jeździłem po Etiopii, jechałem koleją transsyberyjską, jeździłem stopem w Indiach, Indonezji i na Kubie. To bezcenne doświadczenia, które dają szersze spojrzenie na życie, świat i biznes.

W LUX MED pracujesz od kilkunastu lat. Co sprawiło, że związałeś się z tą firmą na dłużej?

To, że cały czas pracuję w LUX MED, oznacza, że nie brakuje mi wyzwań. Otrzymałem tu unikatową szansę, aby pracować w wielu obszarach – w finansach, operacjach, PMO, w tym projektach związanych z IT, zarządzaniu danymi, a obecnie w zarządzaniu strategią i innowacjach. Umożliwiło mi to poznanie tego samego produktu z wielu stron i zrozumienie sedna biznesu. Doceniam to, że mam ogromny kredyt zaufania ze strony swojej szefowej, co sprawia, że nie boję się podejmować trudnych decyzji i nigdy nie przestaję próbować. Wcześniej głównymi powodami, które motywowały mnie do zmiany pracy, były rutyna i nuda. W LUX MED ich nie ma – cały czas robimy coś ciekawego.

Obecnie młodzi ludzie wybierając miejsce pracy, zwracają większą uwagę na jej sens, jakiś wyższy cel niż tylko zarabianie pieniędzy. Czy dla Ciebie to było lub jest ważne?

Podobnie jak wiele osób miałbym problem, żeby pracować w niektórych branżach. Mam to szczęście, że każdego dnia przychodzę do pracy z poczuciem, że wpływamy pozytywnie na zdrowie milionów ludzi, a nawet możemy uratować komuś życie – i to jest niesamowite. To coś, z czego jestem dumny. Niewiele jest firm na świecie, które mają tak fantastyczną misję jak my – „pomagamy ludziom w dłuższym, zdrowszym i szczęśliwszym życiu oraz czynimy świat lepszym”. To przyciąga do pracy i myślę, że nie można nigdy o tym zapominać. Im dłużej pracuję, tym bardziej rozumiem relację misja i wizja–strategia–OKR-y lub cele krótkoterminowe. Widzę ten przepływ wartości i generowanie korzyści długoterminowej dla pacjentów. Dlatego uważam, że inspirująca misja, dobrze zbudowany plan strategiczny i operacjonalizacja strategii to klucz – bez tego trudno jest budować wartość.

Nie jest tajemnicą, że sektor ochrony zdrowia stoi obecnie przed wieloma wyzwaniami. Które z nich uważasz za strategicznie najistotniejsze, aby zapewnić Polakom dobrą opiekę zdrowotną?

Najbardziej dotkliwym problemem dla polskiego systemu jest bez wątpienia niewystarczająca liczba lekarzy. Trzeba zrobić wszystko, aby ułatwić, usprawnić ich pracę, tak aby mieli więcej czasu na skupienie się na pacjencie i zajmowanie się trudnymi przypadkami chorobowymi. Jest to problem długofalowy (na najbliższe 10 lat), który mocno wpływa także na obszar innowacji. Drugim wyzwaniem jest budowanie algorytmizacji, czyli mechanizmów wspierania decyzji lekarskich, trzecim – ocena skuteczności leczenia, żeby można było porównywać efekty leczenia.

W LUX MED wychodzicie naprzeciw tym wyzwaniom, tworząc nowatorskie rozwiązania w Centrum Innowacji, którym zarządzasz. Jak wygląda wasza praca?

Realizujemy projekty, które będą przekształcać rynek, a nawet będą mogły zmienić go o 180 stopni. Tworzymy rozwiązania wpływające pozytywnie na cały proces leczenia, a w konsekwencji – na zdrowie i życie pacjenta. Współpracując przez lata z zespołami kreującymi nowe rozwiązania, zauważyłem, że są mocno obciążone bieżącymi projektami i muszą mądrze planować swoje działania. To sprawia, że nie podejmują inicjatyw, których ryzyko niepowodzenia jest zbyt duże. Z kolei w Centrum Innowacji nie boimy się tego ryzyka. Działamy zgodnie z założeniem, że pozwalając sobie na popełnianie błędów, zwiększamy szanse na odniesienie sukcesu. Ostatecznie skorzysta na tym pacjent – właśnie takie projekty wdrażamy i będziemy wdrażać.

Niedawno zakończył się wspólny projekt SGH i Grupy LUX MED „Zdrowa Perspektywa”, w którym brałeś udział jako ekspert w obszarze innowacji. Co stanowiło dla Ciebie wartość w tej inicjatywie?

Przede wszystkim to, że mogliśmy spotkać się i porozmawiać z osobami z innych obszarów, innej firmy, innej branży. To inicjatywa o wysokim potencjale i w czasie jej trwania sformułowano wiele trafnych wniosków. W Polsce zawsze brakowało mi klubów dyskusyjnych na poziomie C-level – miejsc, gdzie można wymieniać się doświadczeniami. Swoją drogą, zapraszam osoby, którym też tego brakuje. Nie mówię tu tylko o pogadance przy kawie (bo z tego nic nie będzie), ale o moderowanej dyskusji, gdzie ktoś prezentuje temat, a potem debatujemy nad jakimś określonym problemem. Wtedy spotkania nabierają znaczenia i głębszego sensu, a wnioski mogą być szeroko wykorzystywane.

Co doradziłbyś studentom SGH? Jakie kroki powinni zrobić na początku kariery zawodowej?

Na początku kariery trzeba zadbać o to, aby być specjalistą w jakiejś dziedzinie, mieć zasób twardych umiejętności. W moim przypadku to były finanse oraz kontroling i naprawdę byłem i nadal jestem niezły „w te klocki”. Gdy już ma się ugruntowaną wiedzę w jakiejś dziedzinie, można ją później rozszerzać. Osobiście czerpałem wiele satysfakcji z interdyscyplinarności i znajdowania zależności pomiędzy operacjami, sprzedażą, marketingiem, bo to się wszystko łączy, ale na początku najważniejsza jest baza, core. Takich core’ów jest wiele, ale warto wybrać jeden i naprawdę stać się mistrzem w tej działce. Bycie mistrzem to jest pierwszy krok, później można uczyć się innych rzeczy, kawałek po kawałku.

Co mogą zrobić osoby, które chciałyby pójść w Twoje ślady? Co sprawiło, że jesteś dziś tu, gdzie jesteś?

Miałem kilku fajnych szefów, a obecnie świetną szefową i to im zawdzięczam to, kim dziś jestem. Najbardziej rozwija analizowanie trudnych przypadków i uczenie się na błędach. Ja też popełniłem wiele błędów; wiele rzeczy pewnie zrobiłbym inaczej, ale jestem tu i teraz i to ten punkt jest najważniejszy. Tworzę wartość, myślę, czym będziemy się zajmować w dziale innowacji, myślę o tym, jak będziemy operacjonalizować strategię, i staram się wspierać ten proces.

Ludzie są siłą napędową sukcesu, dlatego firmy toczą walkę o talenty na rynku. Na co zwracasz uwagę, gdy zatrudniasz kogoś do swojego zespołu?

Trzeba zatrudniać osoby zmotywowane, późniejsze motywowanie jest o wiele trudniejsze, o ile w ogóle możliwe. Na spotkaniu nie rozmawiam o CV – może je przeczytać każdy. Prowadzę rozmowę głównie o życiu, problemach, książkach. Staram się otaczać ludźmi lepszymi ode mnie, mądrymi, inteligentnymi, działającymi zgodnie ze swoimi wartościami. Dajcie mi dobry punkt podparcia, a z moim zespołem przesuniemy księżyc!

Czy jest coś, co chciałbyś na koniec przekazać naszym Czytelnikom?

Jest tyle rzeczy do odkrycia. Zawsze powtarzam: Steal with pride, share with glory. Kreatywność jest o używaniu pomysłów innych i do tego zachęcam. Steve Jobs nie wynalazł ekranu dotykowego. Trzeba działać zgodnie z prawem patentowym, ale jednocześnie pamiętać, że tworzenie jest celowym zapożyczaniem od kogoś. Wystarczy wyjść z biura, iść na spacer. Tyle pomysłów „leży na ulicy”, trzeba tylko brać, brać garściami, a oprócz tego koncentrować się na rzeczach strategicznych, robić to, co najważniejsze. Nie robić miliona rzeczy naraz, robić kilka rzeczy, bo tylko wtedy osiągnie się prawdziwy sukces.

 


Michał Plit – dyrektor Departamentu Strategii i Innowacji w LUX MED, strateg, innowator, finansista, absolwent SGH, członek ACCA. Karierę zawodową rozpoczynał w RSM Salustro Reydel, pracując w Dziale Audytu. Zdobył doświadczenie na stanowiskach: kontrolera finansowego (Sephora, LUX MED), dyrektora finansowego (Alshaya CEE, Ultimate Fashion), dyrektora analiz. Obecnie pracuje na stanowisku dyrektora strategii i innowacji Grupy LUX MED. Prywatnie wielbiciel: rodziny, podróży i gór, piłki nożnej, brydża i gier planszowych.

 


Grupa LUX MED jest liderem rynku prywatnych usług zdrowotnych w Polsce i częścią międzynarodowej grupy Bupa, która działa jako ubezpieczyciel i świadczeniodawca usług medycznych na całym świecie. Od roku 2020  jest członkiem Klubu Partnerów SGH.