Kiedy Polska przyjmie euro?

By ocenić możliwości wprowadzenia wspólnej waluty europejskiej w Polsce, a co za tym idzie określić przybliżoną datę tego przedsięwzięcia, należy najpierw rozważyć szereg warunków, które nasz kraj musi wcześniej spełnić. Warunki te mają podłoże gospodarcze, polityczne i społeczne. W ramach cyklu #PoProstuEkonomia zagadnienie to przybliży dr Przemysław Biskup z Kolegium Gospodarki Światowej.

Zgodnie z postanowieniami prawa traktatowego UE, obowiązującymi w tej kwestii państwo chcące przystąpić do „strefy euro” (Unii Gospodarczej i Walutowej) musi mieć odpowiednio przygotowaną gospodarkę, zdolną swobodnie wypełniać tzw. kryteria konwergencji (zbieżności ekonomicznej) wymienione w Traktacie z Maastricht i doprecyzowane w załączonym do niego protokole.

Jakie trzeba spełnić warunki?

  • utrzymywanie w ryzach skumulowanego zadłużenia publicznego w państwie, zamierzającym przyjąć walutę euro, które nie może przekraczać 60% jego PKB liczonego w cenach rynkowych;
  • deficyt budżetowy nie przekraczający 3% PKB tego kraju, również liczony w cenach rynkowych;
  • gospodarka musi się cechować wysoką stabilnością cen: średnia stopa inflacji w roku poprzedzającym ocenę zdolności do przyjęcia przez dane państwo wspólnej waluty, nie może być wyższa o więcej niż 1,5 pkt proc. od średniego poziomu inflacji w trzech państwach unijnych, które wykazują się najniższym jej poziomem;
  • średnia długookresowa stopa procentowa w kraju przyjmującym euro, nie może przekraczać o więcej niż 2 pkt. proc. średniego poziomu długookresowych stóp procentowych w trzech państwach UE, które wykazują się najniższą inflacją;
  • państwo przyjmujące euro jest zobowiązane przez okres dwóch lat, poprzedzających to zdarzenie, przestrzegać granic wahań kursu swojej waluty (określonej obecnie na +/- 15% wokół kursu centralnego) i nie przeprowadzania jej dewaluacji wobec walut innych państw członkowskich.
  • dodatkowo, warunkiem przyjęcia euro jest też niezależność banku centralnego państwa ubiegającego się o wprowadzenie tej waluty i, co oczywiste, jednomyślna zgoda dotychczasowych członków „strefy euro” na jej rozszerzenie.

Spełnienie powyższych warunków nie jest łatwe. Nie chodzi tu o sztuczne (przejściowe) zrealizowanie przewidzianych prawem unijnym wymagań, kosztem nadzwyczajnych wysiłków i wyrzeczeń, w stosunkowo krótkim okresie oceny zdolności danego państwa do przyjęcia euro, jak historycznie miało to miejsce w przypadku wielu państw unijnego Południa. Rzecz w tym, aby spełnienie tych wymogów wynikało z długookresowych trendów rozwojowych tegoż kraju i jego naturalnej zdolności do wzrostu gospodarczego, w warunkach zaostrzającej się globalnej konkurencji rynkowej.

Mając powyższe na względzie, z czysto formalnego punktu widzenia, Polska okresowo jest stosunkowo bliska spełnienia warunków przystąpienia do wspólnej waluty europejskiej.

Dzieje się tak, kiedy nasza gospodarka ma szansę rozwijać się w warunkach stabilnego globalnego wzrostu. Sytuacja ulega jednak wyraźnemu pogorszeniu w okresach kryzysów, które dotykają gospodarkę światową, zarówno z przyczyn ekonomicznych, jak i pozaekonomicznych (np. obecny kryzys pandemiczny). Oddalają one Polskę od naturalnego wypełnienia wspomnianych wyżej kryteriów wejścia do strefy euro.

Obserwując skutki globalnych kryzysów gospodarczych, nie tylko dla Polski, ale i państw należących już do „strefy euro” (np. Grecja, Hiszpania, Włochy czy Portugalia), nasuwa się wniosek, że Polska nie jest jeszcze w zadawalającym stopniu przygotowana gospodarczo do dziania w ramach wspólnej waluty.

Czy warto zrezygnować z rodzimej waluty?

Rezygnacja z narodowej waluty musiałaby bowiem oznaczać także pozbawienie się tak kluczowych elementów naszej polityki ekonomicznej, jak samodzielna polityka pieniężna czy polityka kursu walutowego. Tymczasem instrumenty te pozwalają Polsce zarówno łagodzić negatywne odziaływania globalnych kryzysów oraz skutecznie aktywizować naszą gospodarkę, która – mimo ogromnego postępu w ciągi ostatnich 30 lat – wciąż jeszcze jest „na dorobku”, odstając od czołowych gospodarek „strefy euro” (choćby pod względem innowacyjności czy poziomu PKB na mieszkańca).

Uwzględniwszy, że „doganianie” najbardziej rozwiniętych państw „strefy euro” wymaga dalszej głębokiej modernizacji strukturalnej naszej gospodarki (co z natury rzeczy ma charakter długookresowy), nie wydaje się możliwe i wskazane przyjęcie przez Polskę euro przed upływem najbliższej dekady.

Konieczna zmiana konstytucji

Rozważając rezygnację przez Polskę z własnej waluty, oprócz kwestii gospodarczych, należy mieć na uwadze także właściwe dostosowania prawno-konstytucyjne i sytuację polityczną w kraju. Ponieważ w naszej ustawie zasadniczej wprost zagwarantowano wyłączność Narodowego Banku Polskiego na emisję złotego i realizację polityki pieniężnej, niezbędna byłaby zmiana konstytucji w tym zakresie. To z kolei wymaga poparcia kwalifikowanej większości w Sejmie (co najmniej 2/3 głosów, przy obecności przynajmniej połowy posłów), zgody Senatu i Prezydenta RP.

Tymczasem, rozwój sytuacji politycznej w Polsce wskazuje, że w dającej się przewidzieć przyszłości może być bardzo trudno osiągnąć tak szeroki kompromis społeczny, aby spełnienie powyższych wymogów proceduralnych było możliwe.

Sytuacja uległaby dalszej komplikacji, gdyby upoważnione do tego konstytucyjnie podmioty (1/5 posłów, Senat lub Prezydent RP) zażądały referendum w sprawie przyjęcia euro.

Z obecnej perspektywy należy zakładać, że do referendum takiego by doszło. W przypadku przeprowadzenia referendum kluczowy wpływ na jego wynik będzie miała opinia publiczna i świadomość społeczna możliwych korzyści i zagrożeń wynikających z wprowadzania w naszym kraju wspólnej waluty europejskiej.

Czy Polacy chcieliby wprowadzić euro?

Prowadzone systematycznie badania stanowiska Polaków, odnośnie do ewentualnego przyjęcia euro, nie pozostawiają obecnie większych wątpliwości, co do wyniku potencjalnego głosowania ludowego w tej sprawie.

Praktycznie od 2010 roku utrzymuje się zdecydowana przewaga osób postrzegających negatywnie przyjęcie euro przez Polskę. Według badań przeprowadzonych tuż przed wybuchem pandemii, przez pracownię Kantar Public (grudzień 2019 r.), aż 51% respondentów postrzegała rezygnację ze złotego negatywnie, a tylko 14% badanych zajęło stanowisko odwrotne. Obecnie źle postrzegany jest też wpływ przyjęcia euro na sytuację gospodarstw domowych (opinię taką wyraziło aż 59% badanych, wobec 13% opinii przeciwnych). Co intersujące, negatywny stosunek do euro przeważa we wszystkich grupach wiekowych, choć najmniejszy odsetek ocen negatywnych jest wśród obywateli najmłodszych (ok. 1/3 opinii w grupie wiekowej 15-19 lat), zaś największy wśród osób, które przekroczyły 50. rok życia (57%).

W świetle badania, na negatywne postrzeganie ewentualnego wprowadzenia euro nie mają przy tym większego wpływu, ani kluczowe wyróżniki społeczno-ekonomiczne (jak wykształcenie czy miejsce zamieszkania), ani społeczno-polityczne (zainteresowanie polityką czy poglądy i preferencje polityczne).

We wszystkich wymienionych wyżej kategoriach stosunek Polaków, co do perspektyw przyjęcia wspólnej waluty w naszym kraju, pozostaje negatywny. Ma to zatem ogromne znaczenie dla podejścia władz do samego rozpoczęciu procesu decyzyjnego, mającego doprowadzić do akcesji Polski do „strefy euro”. Zmiana stanowiska naszych obywateli jest oczywiście możliwa, jednak trudno jej oczekiwać w bliskiej perspektywie czasowej.


Przemysław Biskup

DR PRZEMYSŁAW BISKUP
Instytut Międzynarodowej Polityki Gospodarczej
Kolegium Gospodarki Światowej

Zainteresowania badawcze skupiają się na integracji europejskiej, współpracy transatlantyckiej, polityce brytyjskiej i procesie brexitu. Obok pracy w SGH dr Biskup pracuje jako analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Prowadzi zajęcia m.in. na temat projektów doradczych, integracji europejskiej i brexitu.