Germanofil

Władysław Studnicki-Gizbert

Władysław Studnicki-Gizbert – polityk i publicysta.

W Archiwum SGH znajduje się cienka teczka osobowa, zawierająca zaledwie 2–3 kartki. Po nagłej śmierci rektora Wyższej Szkoły Handlowej Jana Dmochowskiego (1877–1928), który pełnił swoją godność zaledwie przez kilka miesięcy, ktoś bardzo pragnął objąć opuszczoną przez niego Katedrę Ekonomii Politycznej. Kontakty w WSH miał odpowiednie. Dobrze znał profesora Henryka Tennenbauma (1881–1946), specjalistę w zakresie międzynarodowych umów gospodarczych. Współpracowali ściśle w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, w którym Tennenbaum kierował departamentem traktatowym w I połowie lat dwudziestych ubiegłego wieku. Ten ktoś znał też dobrze profesora Antoniego Sujkowskiego (1867–1941) – geografa, późniejszego rektora uczelni w latach 1929–1931. Pracowali razem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w komisji oceniającej sprawozdania konsularne. Tym kimś, kto ubiegał się o pracę w WSH, był Władysław Studnicki-Gizbert vel Studnicki (1867–1953) – wybitny polityk i publicysta, zapewne jeden z największych umysłów politycznych Polski w ciągu ostatnich stu lat.

W dniu 3 listopada 1928 r. Studnicki wysłał odpowiednie pismo do dyrektora WSH Bolesława Miklaszewskiego (1871–1941). Dwa dni później otrzymał odpowiedź z sekretariatu uczelni, że jego propozycja została skierowana do senatu. Jednak w protokołach senackich nie ma jakiejkolwiek wzmianki o Studnickim. Zapewne toczyły się jakieś prywatne rozmowy, ale wakującą po Dmochowskim katedrę powierzono Władysławowi Zawadzkiemu (1885–1939) – czołowemu przedstawicielowi ekonomii matematycznej w Polsce, cieszącemu się uznaniem ekonometryków amerykańskich, typowemu przedstawicielowi nauki akademickiej i, jak pokazała nieodległa przyszłość, fatalnemu politykowi gospodarczemu. Był on współodpowiedzialny za realizację szkodliwej dla Polski polityki ekonomicznej, polegającej m.in. na sztucznym podtrzymywaniu – w okresie wielkiego kryzysu gospodarczego – bardzo zawyżonego kursu złotego. Niemal wszystkie kraje świata przeprowadzały wówczas dewaluację swoich walut, ale Polska jako jedno z nielicznych państw pozostawała przy kursie sprzed kryzysu, do czego przyczynił się Zawadzki, minister skarbu w latach 1933–1935.

Studnicki, pomimo odrzucenia jego oferty, wcale nie zapomniał o WSH, zwłaszcza o jej bibliotece. W dziele wydanym w połowie lat 30. ubiegłego wieku napisał we wstępie: „Pisząc tę książkę, korzystałem przede wszystkim z trzech najlepszych, tak pod względem doboru i ilości książek, jak i doskonałej obsługi, bibliotek Warszawy: Biblioteki Sejmowej, Głównego Urzędu Statystycznego i Głównej Szkoły Handlowej”. Jak widać, wysoka była ranga książnicy WSH/SGH, tym bardziej że do 1939 r.  zgromadziła prawie 60 prac tego wybitnego publicysty!  

Kim był Władysław Studnicki i dlaczego warto przypomnieć jego postać? Urodził się w Dyneburgu w 1867 r. w rodzinie szlacheckiej. Przenikały go do głębi duch patriotyzmu i pragnienie odzyskania przez Polskę niepodległości, a gdy ta stała się faktem, dążenie do jej utrzymania. Studiował na wielu uczelniach, również w Szkole Handlowej Leopolda Kronenberga, której kontynuatorką jest dzisiejsza SGH. W czasie studiów w 1889 r. Studnicki – wraz z kilkoma innymi młodymi ludźmi, równie jak on radykalnymi – założył II Proletariat, w odróżnieniu od I Proletariatu, który sześć lata wcześniej zorganizował Ludwik Waryński (1856–1889). Obie partie szybko rozbiła carska policja. Studnicki ledwo zaangażował się w działalność partyjną, a już został aresztowany, osadzony w Cytadeli Warszawskiej, następnie zesłany na kilka lat na Syberię. Jednak nigdy nie był socjalistą. Po prostu socjalizm łączono wówczas z walką z caratem, a to było dla Studnickiego najważniejsze. Podobnie też nie był narodowym demokratą. Roman Dmowski (1864–1939) oświadczył mu kiedyś wprost, że nie nadaje się do jego partii, gdyż jest zbyt silną indywidualnością. Studnicki nie był też ludowcem, konserwatystą czy monarchistą – był przede wszystkim publicystą, który umiał łączyć kwestie polityczne z gospodarczymi.

W latach I wojny światowej ten znamienity polityk uznał, że Polska ma szanse odzyskać niepodległość w sojuszu z Cesarstwem Niemieckim walczącym akurat z Rosją. Bardzo zaangażował się we współpracę z Niemcami i – pośrednio – Austro-Węgrami, gdy zajęli Królestwo Polskie w 1915 r. W latach 1917–1918 zasiadał w Tymczasowej Radzie Stanu, stanowiącej polską reprezentację polityczną pod okupacją niemiecką i austriacką. W okresie międzywojennym podtrzymywał to stanowisko, propagując pogląd, że tylko współpraca z Niemcami przeciwko ZSRR jest jedynym rozwiązaniem dla Polski, natomiast nie można wiązać żadnych nadziei z sojuszem militarnym z Francją. Z tego względu nazwał siebie „germanofilem” w książce pt. Ludzie, idee i czyny, wydanej w 1936 r. Tak naprawdę nie był też germanofilem. Po prostu traktował politykę zagraniczną jako pewną grę, w której nie ma miejsca na sentymenty, ale konieczne są zimna kalkulacja i żelazna konsekwencja w działaniu.

Postawa Studnickiego w latach okupacji niemieckiej była wprost niesamowita. Przerażony bestialstwami okupanta hitlerowskiego, na początku 1940 r. wyruszył z Warszawy do Berlina. Zamierzał dotrzeć do samego Adolfa Hitlera (1899–1945)   i wygarnąć kanclerzowi, co myśli o jego polityce w stosunku do Polaków i jej następstwach. W stolicy Niemiec spotkanie z wodzem III Rzeszy uniemożliwił mu minister propagandy Joseph Goebbels (1897–1945). Wszystko zresztą mogło się skończyć tragicznie dla Studnickiego, jednak w obronę wziął go Reinhard Heydrich (1904–1942), typ niewątpliwie zbrodniczy.  Niemniej to dzięki niemu nie został zgładzony, ale przymusowo uwięziony na pewien czas w jednym z sanatoriów na terenie Niemiec. Ostatecznie nie była to najgorsza kara, aczkolwiek dla człowieka tak aktywnego jak Studnicki stanowiła udrękę.

Po powrocie do Warszawy ten wybitny człowiek bardzo zaangażował się w pomoc Polakom aresztowanym przez Niemców. To spowodowało jego kolejne uwięzienie, tym razem na warszawskim Pawiaku, gdzie przebywał 14 miesięcy, po upływie których w końcu go uwolniono. W więzieniu bardzo podupadł na zdrowiu, osłabł, co zapewne zakończyłoby się tragicznie, ale w pewnym momencie zaczęto traktować go inaczej niż pozostałych więźniów. Przydzielono mu specjalną pojedynczą celę. Mógł otrzymywać paczki żywnościowe od rodziny, twórczo pracować i swobodnie poruszać się po korytarzu więziennym. Być może pewne osoby w hitlerowskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, nieprzepadające za Gestapo i jego metodami, uznały, że losy wojny, początkowo zwycięskiej dla Niemców, nie są jeszcze ostatecznie przesądzone i germanofil może się jeszcze do czegoś przydać.    

Pod względem poglądów politycznych Studnicki pozostawał niezmienny. Najpierw krytykował sojusz z Francją, a gdy ta poddała się w 1940 r. – sojusz z Anglosasami i akcje zbrojne podziemia AK-owskiego nastawione na wspieranie ZSRR. Podobnie negatywnie wypowiadał się o decyzji wybuchu powstania warszawskiego. W obliczu zagrożenia Polski sowiecką okupacją opuścił kraj wraz z żoną i synem. Osiadł w Londynie, wegetując w bardzo trudnych warunkach materialnych. Zmarł w 1953 r.

Studnicki pozostawił olbrzymią spuściznę pisarską, z której wciąż czerpią historycy i politolodzy. Interesujący przykład literatury faktu stanowią jego pamiętniki z lat okupacji niemieckiej. Wielkim admiratorem Studnickiego, uważającym go wręcz za człowieka świętego za pełną odwagi i poświęcenia postawę, jest znany publicysta historyczny, autor wielu książek – Piotr Zychowicz, który w tym roku (w Domu Wydawniczym REBIS) wydał jego biografię pod wymownym tytułem Germanofil. Jeśli już germanofil, to niestety nie z naszej uczelni, a szkoda!

dr Paweł Tanewski, starszy kustosz dyplomowany, Biblioteka SGH

Władysław Studnicki-Gizbert vel Studnicki, ur. 15 listopada 1867 r. w Dyneburgu,
zm. 10 stycznia 1953 r. w Londynie.