Nie czeka na „pokój z widokiem”

Przedsiębiorczość jest niesamowitym narzędziem do zmieniania świata na lepsze – twierdzi Marta Miłkowska.

Fascynacja Afryką skłoniła ją do studiowania afrykanistyki, ale wybrała też biznes międzynarodowy w SGH, aby się nauczyć, jak działa świat. I w perfekcyjny sposób połączyła wiedzę z umiejętnościami zdobytymi na obu tych kierunkach.

Pracowała w ONZ i Banku Światowym w Afryce i Azji, pomagając najuboższym. Dziś zgłębia nowe technologie i przedsiębiorczość w Kalifornii.

Marzyła o Afryce. W Zielonej Górze

Jej energia i chęć czynienia dobra wydają się nie tylko odnawialne, ale i niewyczerpane. Najlepsze wzorce działania na rzecz innych wyniosła z rodzinnego domu w Zielonej Górze. Ojciec, przedsiębiorca, właściciel firmy spedycyjnej, zawsze pomagał lokalnej społeczności. Rodzice zachęcali ją, żeby się uczyła, zbierała nowe doświadczenia, choć być może nie spodziewali się, że za sprawą tego zachęcania córka wyjedzie aż tak daleko w świat.

Marta od najmłodszych lat angażowała się w akcje charytatywne i wolontariat, działała m.in. na rzecz PCK. O tym, że Afryka potrzebuje pomocy, najwięcej dowiedziała się od księży misjonarzy z Etiopii w kościele na osiedlu Zacisze. Wtedy zaczęła marzyć, by wyjechać do Afryki. „Uczyłam się” Afryki, czytając Kapuścińskiego – Miłkowska wspomina z rozbawieniem – ale chłonęłam każdą książkę o tym kontynencie, jaka wpadła mi w ręce. Paręnaście lat później Marta zbudowała w Kenii szkołę dla 600 dzieci…

Zielone wzgórza Afryki.
Na początek Kenia

Afrykanistykę wybrała, jak twierdzi, hobbystycznie, studia na SGH miały jej dać podstawy do przyszłego działania. Zaczęła mówić w języku suahili, uczyła się antropologii, etnografii, a także zgłębiała wiedzę praktyczną o realiach życia w Afryce.

Natomiast w SGH zdobywała konkretne umiejętności: zarządzania zespołami międzynarodowymi, rozpoczynania działalności gospodarczej, ekonomii rozwoju ze swoim „ulubionym” profesorem Szostakiem.

Dzięki studiom w SGH udało się jej dostać na praktykę w ambasadzie RP w Kenii. Zakochała się w Afryce. Chyba z wzajemnością.

Po zakończeniu praktyki z zachwytem zwiedzała Kenię i Tanzanię. Poznała wtedy Salatona Ole Ntutu, masajskiego wodza i przedsiębiorcę zaangażowanego społecznie. Prowadził pole namiotowe w masajskiej wiosce, Maji Moto, 30 km od Rezerwatu Narodowego Masai Mara. Dochody przeznaczał na pomoc dziewczynkom i wdowom, które są tam traktowane wyjątkowo okrutnie, i innym potrzebującym Masajom. – Salaton nie potrafił czytać ani pisać i nigdy nie był w szkole, a głowy do interesów mógłby mu pozazdrościć niejeden przedsiębiorca – wspomina Marta Miłkowska.

Efektem tego spotkania była fantastyczna współpraca: Marta stworzyła stronę internetową reklamującą usługi turystyczne Salatona, która zwiększyła dochody przeznaczane dla lokalnej społeczności.

Wymyśliła także dwa proste biznesy, które poprawiły sytuację masajskich wdów. Wdowy zaczęły sprzedawać zagranicznym turystom ręcznie robioną masajską biżuterię. Dostały także baterię słoneczną, dzięki której mogły uruchomić centrum ładowania telefonów komórkowych. Wcześniej trzeba było w tym celu jeździć do odległego miasta. Kobiety zyskały zatem pieniądze i poprawiły swoją pozycję społeczną, bo ich biznes był potrzebny wszystkim mieszkańcom. Proste? Być może. Nikt jednak nie wpadł na taki pomysł przed pojawieniem się w Maji Moto Marty Miłkowskiej.

Szkoła pod baobabem

W południowej Kenii nie było szkoły dla Masajów. Po powrocie z Kenii Marta nawiązała współpracę z kilkoma organizacjami krajowymi i zagranicznymi, aby ją zbudować. Znalazła fundację Simba Friends, która zgodziła się wziąć projekt pod swoje skrzydła. Udało się zdobyć pieniądze z MSZ, od firm i zagranicznych sponsorów. Zebrało się prawie pół miliona złotych. Z Polski do Masai Mara pojechało 20 osób, na miejscu budynek szkoły stawiało kilkudziesięciu Kenijczyków. Polacy mieszkali na sawannie, w domkach z piasku i gliny, bez wody i – początkowo – bez prądu. A jednak szkoła powstała! Marta Miłkowska miała wówczas 23 lata.

Pożegnanie z Afryką. Powitanie z NY

Malaria razy dwa, zakażenie amebą i tajemnicza infekcja, którą przywiozła z pobytu w Afryce w 2008 r. i która o mało jej nie zabiła – to było (tymczasowe) pożegnanie z kontynentem, który tak bardzo pokochała. Nie mogła ryzykować kolejnej ciężkiej choroby. Poza tym po studiach postanowiła od działalności lokalnej przejść do globalnej. Zdecydowała się zaaplikować na praktykę do Organizacji Narodów Zjednoczonych. Nie było łatwo. Wysłała 110 aplikacji. Dostała dwie pozytywne odpowiedzi: mogła pojechać do Bonn albo do Nowego Jorku. Wybrała to drugie. Miała być w Stanach dwa miesiące, została 7 lat.

Waszyngton za otwartymi drzwiami. Do kariery

Jeśli zamkną Ci drzwi przed nosem, wejdź oknem – tego się nauczyła, gdy przyjechała do USA.

– Miałam trzydzieści sześć rozmów, zanim się dostałam do Banku Światowego – wspomina. – Stany nauczyły mnie, że nie warto się poddawać.

Powiedzieć, że pracuje ciężko, to nie powiedzieć nic. W Banku Światowym zaczynała wczesnym rankiem, często jeszcze w domu, w biurze pracowała do wieczora. Jeśli był czas na lunch, mogła go zjeść w parku przed Białym Domem blisko swojego biura. Ale nie zdarzało się to często.

Kobieta z misją

Dziś Marta walczy z ubóstwem, wykorzystując innowacje i społeczną przedsiębiorczość. Koncentruje się na kwestiach podstawowych, z punktu widzenia Europejczyka banalnych: zdrowiu, edukacji, energii, dostępie do urządzeń sanitarnych...

Prawdziwego przełomu w warunkach życia ubogich ludzi w Afryce i Azji mogą dokonać nowoczesne technologie. Na przykład aplikacje w telefonach pozwalają na świadczenie usług zdrowotnych dla ubogich czy kobiet w ciąży. Bank Światowy dawał granty lokalnym społecznym przedsiębiorcom, którzy wprowadzali takie innowacje w życie w Indiach, Egipcie czy Liberii. Marta wie, że oprócz rozwiązań technologicznych i biznesowych, trzeba też korzystać z osiągnięć ekonomii behawioralnej. Jest przekonana, że właśnie takie holistyczne innowacje poprawią jakość egzystencji ludzi, którzy dziś żyją za mniej niż dolara dziennie. Bateria słoneczna w Kenii to był dobry początek!

Pokój Marty w biurze Banku Światowego nie miał okien – na takie lokum mogą liczyć pracownicy z mniej więcej 10-letnim stażem. Marta obliczała, że jej zajęłoby to jeszcze jakieś siedem lat. Ale wcześniej nadszedł czas wyruszyć w kolejną podróż – tym razem w stronę Doliny Krzemowej.

Wieczna studentka

Półtora roku temu, Marta wróciła do szkoły, tym razem w Bostonie i w Kalifornii. Studiując nowe technologie, i robiąc program MBA na Stanfordzie, sprawdza, jakie pomysły można wprowadzić w życie. Rok temu założyła startup łączący uchodźców z pracą przez internet i została finalistką międzynarodowego konkursu społecznej przedsiębiorczości Hult. Nagrody wręczał sam prezydent Clinton (podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku). Teraz pracuje z mentorami z Doliny Krzemowej nad dwoma pomysłami – aplikacją umożliwiającą „wirtualną opiekę lekarską” – zwłaszcza kobietom w ciąży – i technologią pomagającą ludziom z niskim przychodem zarządzać oszczędnościami. „Chcę się nauczyć od najlepszych, jakie innowacje możemy wykorzystać, żeby ten nasz świat był choć trochę łatwiejszy. Dla tych, którzy potrzebują tego najbardziej” – mówi Marta.

Marta też znalazła trochę SGH w Kalifornii. – Są takie dni, kiedy po prostu muszę porozmawiać z polską koleżanką. Wtedy dzwonię do Tereski, która mieszka parę kilometrów obok. Poznałyśmy się sto lat temu w samorządzie studentów. Oczywiście na SGH.

Anna Wdowińska

  • od 2017 – aktualnie
    Master of Business Administration (MBA), Stanford University Graduate School of Business
  • 2011-2016 World Bank
    Private Sector Development Specialist, World Bank Innovation Lab (2014-2016)
  • od 2016 – aktualnie
    Master of Public Administration (MPA), Behavior Science and Innovation in Service Delivery, Harvard University, John F. Kennedy School of Government
  • 2011 United Nations
  • 2011 International Business
    Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
  • 2010 Master’s in International Management
    CEMS – The Global Alliance in Management Education

Osoby, które chcą poznać bliżej Martę Miłkowską, zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej: martamilkowska.com