Pięć dni po tym, jak brexit stał się faktem

Pięć dni po tym, jak brexit stał się faktem

Spotkanie z Christopherem Pincherem, brytyjskim ministrem spraw zagranicznych w SGH.

Aula w budynku C pełna. Na sali studenci, akademicy, przedstawiciele biznesu, zainteresowani studiami lub pracą w Wielkiej Brytanii, pracownicy Ambasady Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii w Polsce, w tym ambasador Jonathan Knott. Chodzi o brexit i jego konsekwencje. Spotkanie w SGH odbywa się niecały tydzień po oficjalnym opuszczeniu struktur europejskich przez Wielką Brytanię oraz po trzech latach i ośmiu miesiącach od ogłoszenia wyniku referendum w sprawie brexitu. Dlatego Christopher Pincher sięga do referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, które odbyło się 26 czerwca 2016 r., i przypomina, że wówczas 51,9 proc. głosujących opowiedziało się za opuszczeniem z UE. Mówi o procedurze uruchamiania artykułu 50 Traktatu UE – o wyjściu kraju członkowskiego – oraz o etapach formalizujących wynik referendum i pozwalających podejmować kroki prowadzące do odejścia Wielkiej Brytanii z UE. Przypomina, że od ogłoszenia wyniku referendum Wielka Brytania ma już trzeciego premiera. W tym czasie odbywały się negocjacje warunków umowy, która miała określać wzajemne relacje między UE a Wielką Brytanią po brexicie. – Jednak umowa została uznana za niekorzystną i parlament brytyjski odrzucił ją, a negocjacje nowej umowy są trudne i może się okazać, że Wielka Brytania wyjdzie z UE bez umowy – zaznacza minister. 

Proces „separacji” i „rozwodu”

Jak to wszystko wpływa na wzajemne relacje bilateralne i multilateralne między Wielką Brytanią a Polską oraz na relacje między Wielką Brytanią a UE? Minister Pincher stara się zaprezentować optymistyczny scenariusz przyszłych relacji polsko-brytyjskich, jak również stosunków z innymi krajami UE po brexicie. Wyjaśnia, że niewiele się zmieni do końca bieżącego roku. Ale już po 2020 r. stosunki będą zależały od tego, czy uda się wynegocjować umowę „wyjścia”. Brak umowy spowoduje, że Wielka Brytania będzie musiała podjąć decyzje umożliwiające harmonijne działanie gospodarki, która opuściła struktury unijne, niezbędne ze względu na łagodzenie negatywnych skutków ewentualnego zerwania więzi biznesowych między firmami działającymi na rynku brytyjskim a firmami unijnymi na kontynencie. W opinii Pinchera decyzje te nie powinny szkodzić wcześniej nawiązanym relacjom w wielu dziedzinach – w biznesie, inwestycjach, pracy Polaków i pracowników z pozostałych państw członkowskich UE. A rynek UE jest dla nich największym rynkiem partnerskim i już ten fakt powoduje, żeby przeprowadzić proces „separacji” i „rozwodu” w taki sposób, aby straty partnerskich rynków były jak najmniejsze. 

Co po brexicie?

Studenci pytają o możliwość studiowania w Wielkiej Brytanii i rozpoczynanie biznesu na tym rynku. Minister zapewnia, że edukacja jest nadal jednym z najważniejszych aspektów współpracy między Polską a Wielką Brytanią, a polscy studenci będą niezmiennie mile widziani jako członkowie społeczności brytyjskich uczelni, jednak po 2020 r. nieznane są zasady, na jakich europejscy studenci będą podejmować studia, a dotychczasowe będą ważne jeszcze w tym roku akademickim. Jeśli zaś chodzi o inicjowanie działalności, to Wielka Brytania utrzyma zasady łatwego rozpoczynania biznesu, takie jak dotychczas. Obecnie obowiązują warunki ustalone w ramach UE, czy szerzej Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które z końcem roku zostaną zastąpione warunkami OECD i WTO i będą obowiązywać, dopóki nie zostanie utworzona umowa określająca precyzyjnie warunki wyjścia. 
Podobna w tonie była odpowiedź na kolejne pytanie – czy Polacy pracujący w Wielkiej Brytanii nadal będą mogli tam zostać po 2020 r. i kontynuować zatrudnienie. – Warunki zmieniają się i nie jest jasne, jaka będzie przyszłość czterech swobód w ramach rynku wewnętrznego – słyszy sala. – Utrzymanie pracy wymaga zarejestrowania się, co jest formą zapewniającą zachowanie wcześniejszego statusu, jest to jednak nowa formalność – pokreśla dalej Pincher, dodając, że gospodarka w Wielkiej Brytanii nie jest w stanie działać bez napływu zagranicznej siły roboczej. 
Robi się trochę nerwowo. Padają pytania o dostęp na rynek dla biznesu po końcu 2020 r. Minister i na to pytanie stara się udzielić odpowiedzi uspokajającej, wyjaśniając, że obie strony są zainteresowane utrzymaniem istniejących w tej dziedzinie więzi. Ich zerwanie byłoby bowiem niekorzystne zarówno dla importerów, jak i eksporterów. Jednak ta odpowiedź nie zadowala przedstawicieli biznesu, jeden z eksporterów nerwowo odpowiada, że zbyt dużo zainwestował w tworzenie więzi z tym rynkiem, żeby teraz szukać rynków alternatywnych. Trochę uspokaja go wyjaśnienie, że kanałem dla biznesu będzie brak granicy między dwiema Irlandiami: Republiką Irlandii i Irlandią Północną, wynik tzw. umowy wielkopiątkowej, znanej także jako porozumienie z Belfastu, która została zawarta 10 kwietnia 1998 r. między Republiką Irlandii a Wielką Brytanią, na długo przed pomysłem opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. 
Młody człowiek informujący, że jest Szkotem, pyta, dlaczego w państwie demokratycznym zmusza się Szkocję do opuszczenia UE wbrew jej woli. Bo jak wiadomo, w referendum trzy duże okręgi opowiedziały się za pozostaniem w UE – Szkocja (62% za pozostaniem, 38% za wyjściem), Północna Irlandia (odpowiednio: 56% i 44%) i Londyn (60% i 40%). Natomiast Brytania (odpowiednio: 48% i 52%), Anglia (47% i 53%) i Walia (48% i 53%) głosowały za wyjściem z UE. Minister wyjaśnia, że decyduje o tym umowa w sprawie integralności Zjednoczonego Królestwa Irlandii, Szkocji i Wielkiej Brytanii. Szkot nie chce się poddać, rozwija swoją flagę, jednak mikrofon przekazano już kolejnej osobie, która pyta o granice celne i rozwiązania, które w tej dziedzinie zostaną zastosowane oraz jak będą mogły zapewnić płynność wymiany i ciągłość dostaw. – Jeśli wprowadzi się kontrole graniczne, celne i sanitarne, będą one miały okresowy charakter i będą obowiązywać – pada odpowiedź. – Czasowość takiego rozwiązania będzie wynikać z potrzeby zawarcia takiej umowy z Wielką Brytanią, aby nie odbijała się ona negatywnie na istniejących i tworzonych biznesach – uzupełnia Pincher. 

Świat zmienia się każdego dnia

Czas na spotkanie Christophera Pinchera z zaproszonymi dziennikarzami. W przerwie udaje mi się zadać mu pytanie, czy fakt, że łączy w swojej osobie kontakty z UE i z USA, należy uznać za całkiem przypadkowy, czy jest to rozwiązanie celowe, o głębszym znaczeniu. Pytałam o to, mając na względzie zerwane przez prezydenta Donalda Trumpa negocjacje w sprawie TTIP i wcześniejszą zapowiedź prezydenta Baracka Obamy tuż po wyniku referendum w sprawie brexitu, że nie przewiduje on bilateralnej umowy USA z Wielką Brytanią i stawia na TTIP. 
Minister odpowiada dyplomatycznie: – To nie jest przypadek, choć można to tak interpretować. Jeśli wróci się do TTIP, to już będą to inne negocjacje. Warunki dostępu Wielkiej Brytanii do rynku europejskiego mogą mieć znaczenie dla dostępu USA do rynku UE i rynku UE do rynku USA. W tym czasie będą to już inne rynki, nie takie, z jakimi mieliśmy do czynienia, kiedy Donald Trump dochodził do władzy czy kiedy premier David Cameron organizował referendum ani kiedy premier Theresa May mówiła: „Brexit is Brexit!”. Świat zmienia się każdego dnia. Z tymi zmianami ewoluują stosunki między państwami. Jedne zmiany jest łatwiej osiągnąć, inne trudniej.
Spotkanie było niezwykle interesujące, bo dotyczyło decyzji podejmowanych na naszych oczach. Pilnie się temu przyglądamy i czekamy na wyniki tych rozmów „rozwodowych”. Moim zdaniem nie doceniamy rozwiązań instytucjonalnych w Europie, w tym zwłaszcza Europejskiego Obszaru Gospodarczego i umów bilateralnych z Norwegią i ze Szwajcarią. 

Ambasada Wielkiej Brytanii w Warszawie wraz z Instytutem Studiów Międzynarodowych SGH zorganizowała 5 lutego 2020 r. spotkanie z brytyjskim ministrem Christopherem Pincherem, odpowiedzialnym w rządzie premiera Borisa Johnsona za kontakty Wielkiej Brytanii z UE i USA.