Po co nam Robotic Process Automation (RPA)?

Ekspansja robotów trwa! Roboty, kojarzone najczęściej z wytwarzaniem produktów fizycznych, opanowały różne obszary procesów i przy okazji często utraciły również swoją fizyczną powłokę, zmieniając się w wirtualne środowiska informatyczne – pisze prof. Marcin Kawiński.

Czy pamiętacie, co robiliście w roku 2015? Wówczas to software robots (tzw. boty) zaczęły na większą skalę zaczęły przemykać w stronę biur. Pierwszy etap rozwoju Robotic Process Automation stworzył akronim i opierał się na przetwarzaniu ustrukturyzowanych danych w ramach prostych zautomatyzowanych operacji. W kolejnych etapach umożliwiono użycie nie w pełni ustrukturyzowanych danych i przewidziano przestrzeń na bieżącą „współpracę” między botem a użytkownikiem, wprowadzono integrację funkcjonalności, dołączono elementy uczenia maszynowego oraz przetwarzania języka naturalnego. Obecnie, od całkiem niedawna, mówi się hiperautomatyzacji (hyperautomation), czyli jeszcze wyższym systemie integracji RPA, inteligentnego zarządzania procesami biznesowymi, sztucznej inteligencji oraz zaawansowanej analityki. Należy przyznać, że to całkiem dynamiczny rozwój w ciągu 5 lat. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, że edukacja powinna trwać całe życie, to trudno o lepszy przykład. Tutaj kluczowe zmiany dzieją się w rytmie kwartalnym.

Instytucje finansowe z uwagi na charakter i skalę procesów zdają się idealnym miejscem dla stosowania RPA. W ubezpieczeniach, które z natury rzeczy są fascynujące i porywające (jak ktoś pragnie się przekonać albo – co gorsza – nie zgadza się, to zapraszam na kawę), jest też niestety wiele procesów nudnych jak flaki z olejem. Zacznijmy od czołowego, choć chyba nie do końca oczywistego dla wszystkich przykładu ogromnego potencjału RPA.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych wykonuje swoje zadania przy użyciu Kompleksowego Systemu Informatycznego (KSI) – około 240 tys. operacji na sekundę na potrzeby obsługi systemu ubezpieczeń społecznych. Przyznawanie świadczeń emerytalnych i rentowych to de facto odpytywanie KSI przez pracowników ZUS. Podobnie jest ze świadczeniami chorobowymi, szczególnie po wprowadzeniu e-zwolnienia. Zastosowanie RPA to istotna redukcja powtarzalnych czynności wykonywanych przez człowieka. Tutaj prace nad automatyzacją już trwają.

W ubezpieczeniach komercyjnych też jest wiele potencjalnych obszarów. Przeprowadzanie podstawowego underwritingu (oceny ryzyka), naliczanie prowizji dla pośredników, wprowadzanie zmian teleadresowych, obsługa roszczeń, te i wiele innych czynności wymagają korzystania z różnych baz i źródeł danych, nie zawsze ustrukturyzowanych. RPA sprawdza się tutaj świetnie, gdyż nie wymaga zmian w głównych systemach informatycznych. Jest swoistą nakładką, która spina niekompatybilne często systemy.

Zdjęcie ze strony zus.pl/Fot. Mariusz Bodnar

To, co jest szczególnie atrakcyjne w RPA, to swoista demokratyzacja. Oznacza to, że każdy może zrobić swojego prywatnego bota, gdyż często oprogramowanie dla zastosowań niekomercyjnych oraz dla małych firm jest dostępne bez opłat. To podejście, oparte na otwartości (pełna transparentność kodu i operacji) i barokowej (czyli swobodnej) wymianie pomysłów i rozwiązań w postaci ogólnodostępnych bibliotek, sprawia, że jest to technologia szczególnie ważna dla e-biznesu, fintechów, startupów itp.

Od kiedy sięgam pamięcią, wykonywanie powtarzalnych i rutynowych działań wprawiało mnie w nastrój daleki od podniecenia, a bliski otępienia. Kontakt z RPA zawdzięczam kapitałowi społecznemu w postaci sieci kontaktów z czasów studenckich. Na jednej z branżowych konferencji spotkałem kolegę z roku, Aleksandra Kanię, i dowiedziałem się, że zajmuje się RPA. Już wówczas byłem przekonany, że każdy potrzebuje własnego (ro)bota. W tzw. międzyczasie inny kolega z Koła Naukowego Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, Cezary Świerszcz, który założył własny insurtech, przeprowadził dla naszych studentów warsztaty z wykorzystania RPA w ubezpieczeniach. Wówczas narodził się pomysł przedmiotu poświęconego praktycznemu zastosowaniu RPA. Później już było szybko. Krótka rozmowa z prorektorem Krzysztofem Kozłowskim, sylabus i zajęcia już trwają.


Marcin Kawiński

 

PROF. MARCIN KAWIŃSKI,
kierownik Katedry Ubezpieczenia Społecznego,
Instytut Gospodarstwa Społecznego,
Kolegium Ekonomiczno-Społeczne