Blockchain jak elektryczna hulajnoga?

System, który dotąd był traktowany jak zabawka informatyków, wywołał w ostatnim roku duże zamieszanie nie tylko w biznesie.

Startup z Kalifornii Lime, wyceniany na ponad 1 mld dolarów, rozpoczął niedawno swoją ekspansję w Polsce. Jego produkt – elektryczna hulajnoga – wygląda jak zabawka i może ją wypożyczyć każdy użytkownik za pośrednictwem aplikacji mobilnej. W lipcu spółka Lime, która nie istniała jeszcze 18 miesięcy temu, została jednorożcem, pozyskując 335 mln dolarów od Ubera i GV (wcześniej Google Ventures), inwestycyjnego ramienia Alphabet. Inwestorzy zakładają, że właśnie ten rodzaj jednośladów zrewolucjonizuje sposób przemieszczania się w przestrzeni miejskiej. Jeśli system e-hulajnóg się rozwinie, to ich funkcjonowanie może być ciosem dla taksówkarzy i stanowić ekologiczną alternatywę wobec komunikacji miejskiej.

Hulajnoga elektryczna to doskonała wizualizacja problemów, jakie w ostatnim czasie miał rynek block- chain. Pomysły związane z tymi technologiami pojawiły się nagle i wywołały gorączkę inwestycyjną. Cech wspólnych jest znacznie więcej. Najważniejsze z nich to skalowalność, wydajność, ado- pcja i związane z tym bezpieczeństwo, prawo oraz problemy z kategoryzacją zastosowania.

„A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki” (Fryderyk Nietzsche). Cytat ten w znakomity sposób oddaje ducha przełomowych innowacji i problemu niezrozumienia owoców twórczej destrukcji w początkowej fazie implementacji. Jest również nadużywany przez obrońców własnych pomysłów uznających się za wizjonerów, którzy wyprzedzili swoją epokę. Odnosząc go do czasów współczesnych, można postawić pytanie: czy technologia blockchain tworzy muzykę innowacji w IV rewolucji przemysłowej? Jest ewolucją (remiksem) czy może oryginalnym dziełem (innowacją przełomową)? Kto jest tańczącym, a kto oceniającym? I czy oceniający nie mają racji w ocenie szaleństwa (np. problem bańki spekulacyjnej i wyceny wartości)? Aby właściwie odpowiedzieć na powyższe zagadnienia, należy zamiast opisu „spadających jabłek” (np. danych statystycznych) skoncentrować się na odkryciu i analizie mechanizmu sprawczego „siły grawitacji”, algorytmu, który jest pierwotnym sprawcą widocznego obrazu.

Obecnie regulacje prawne traktują użytkowników e-hulajnóg jak pieszych. Powinni więc korzystać z chodników lub pobocza jezdni. W świetle obowiązujących przepisów nikt nie zabrania osobom nietrzeźwym użytkowania tych szlaków. Tymczasem kierujący elektryczną hulajnogą może rozwijać prędkość nawet ponad 40 km/h (hulajnoga Lime ok. 27 km/h), nie mając przy tym obowiązku posiadania prawa jazdy ani polisy OC. Sprzęt po jeździe może być pozostawiony przez użytkowników na środku chodnika, co utrudnia ruch pieszych. Poza tym w szpitalach w USA coraz częściej pojawią się ludzie po wypadkach na e-hulajnogach – ze złamaniami, z wybitymi zębami, rośnie również liczba zderzeń z przechodniami na chodnikach. Doszło do tego, że np. władze San Francisco na początku czerwca zakazały czasowo działania systemów typu Lime.

Hulajnogi stwarzają realne zagrożenie dla otoczenia i samych ich użytkowników. Czy zatem w imię dobra ogółu powinno się zakazać ich użytkowania?

Podobne problemy i oczekiwania można zauważyć na rynku blockchain. System, który był wcześniej traktowany jak zabawka informatyków, wywołał w ostatnim roku duże zamieszanie nie tylko w biznesie. Okazało się, że tutaj również regulacje prawne nie nadążyły za zmianami. Interpretacja obecnych przepisów poprzez analogię może tworzyć destrukcję wartości. Traktując kryptowaluty jako prawo majątkowe, natrafiamy na problem opodatkowania. Kuriozalna sytuacja, która nastąpiła przy okazji wytycznych związanych z naliczaniem podatku od kryptoaktywów, w dobitny sposób pokazała trudności w aplikacyjności dotychczasowych przepisów. Początkowo wprowadzony wymóg opłacania podatków PCC (od czynności cywilnoprawnych) od wszystkich transakcji na kryptowalutach sprawił, że podatek mógł kilkusetkrotnie przewyższać zyski z handlu.

Brak regulacji sprzyja łatwości zastosowania tych technologii, ale jednocześnie uaktywnia ryzyko związane z ich użytkowaniem. Szybki i prosty dostęp do rynku kryptoaktywów oraz pozyskiwania środków przez ICO zwiększa efektywność w stosunku do konkurencyjnych metod – np. inwestowania na regulowanych giełdach. Równocześnie zmniejszenie centralnej kontroli sprzyja sytuacjom niebezpiecznym, podobnym do możliwości szybkiej jazdy po zatłoczonym chodniku przez kierującego e-hulajnogą. Są nimi: oszustwa (scamy), pranie pieniędzy, wysokie ryzyko inwestycyjne.

Czy zatem należy zdelegalizować rynek kryptowalut i oddzielić go od innych możliwości, które oferuje technologia blockchain? Kto będzie zwycięzcą w przyszłym roku: waluty fiducjarne czy kryptowaluty? ICO czy IPO? Ile za rok będzie wart bitcoin? Odpowiedź na powyższe pytania wykracza poza zwykłą analizę porównawczą związaną z ewolucyjnym systemem przepływu wartości.

Rozwój gospodarki cyfrowej oraz IV rewolucji przemysłowej pociąga za sobą również gwałtowną potrzebę fundamentalnej zmiany w systemie nadzorowania działań, kontroli i przepływu wartości oraz cyberbezpieczeństwa. Dzięki oprogramowaniu do obsługi rozproszonej bazy danych możemy wyobrazić sobie świat nie tylko bardziej zautomatyzowany, ale również o mniejszej liczbie pośredników. Inwestujący w technologię blockchain podobnie jak w startup Lime liczą, że ich inwestycje staną się alternatywą komunikacyjną. Rynek blockchain komunikuje kilka rodzajów wartości, są nimi: 1) system wymiany (infrastruktura do przepływu wartości); 2) informacja (np. smart kontrakty, system głosowania); 3) nośnik wartości (tokeny). Tworzą one parę wymiarów wartości – dzięki tokenom (kryptowalutom) mogą być równocześnie związane z użytkowaniem, jak i z inwestowaniem (dystrybucją wartości bez pośrednika). Wymiary wartości sprawiają problem kategoryzujący – równocześnie mamy do czynienia z kilkoma dziedzinami: zarządzaniem, informatyką, prawem, rynkiem finansowym.

Porównując jednowymiarowo każdy z wymienionych wymiarów wartości z wcześniejszymi rozwiązaniami, nie dostrzeżemy potencjału innowacji przełomowej. Można dojść do wniosku, że bitcoin i inne kryptowaluty to oszustwo i ich kurs powinien spaść do zera. Do podobnych kontrowersji dochodziło w starożytnej Grecji w związku ze statusem zera jako liczby – pytano „czy nic może być czymś?”. System zapisu cyfr arabskich i rzymskich nie wykazuje większej wartości, jeśli tylko chcemy odznaczyć ilość. Sytuacja się zmienia, gdy zaczniemy wykonywać na tych liczbach działania – np. dodawanie, mnożenie, dzielenie, obliczanie pierwiastków itp. Technologia blockchain, podobnie jak wynalazek systemu dziesiętnego, pozwala na większą użyteczność. Jednak do pełnego jej zastosowania potrzeba nowych „algorytmów” i ekosystemu o szerokiej jego akceptacji i standaryzacji.

System dziesiętny oraz algorytmy numeryczne odegrały ogromną rolę w cywilizacji, całkowicie zmieniając świat. Umożliwiły rozwój nauki i technologii, przemysłu i handlu. Czy tak też będzie w przypadku technologii blockchain oraz nowych metod jej wykorzystania? Podobnie jak internet, który dał fundamenty pod usługi e-commerce, blockchain jako technologia bazowa ma potencjał przekształcić całą gospodarkę. Jednak nie będzie to proces gwałtowny i szybki jak w przypadku systemu wypożyczenia e-hulajnog. Firma Lime opiera swoją działalność na już wytworzonym ekosystemie (np. telefonia komórkowa, e-płatności, ścieżki rowerowe, chodniki, ulice, system GPS itp.) oraz algorytmie – aplikacji podobnej do systemu wypożyczenia rowerów miejskich.

W związku ze złożonością tworzenia infrastruktury (bariery technologiczne, organizacyjne, prawne, społeczne) dużo szybciej mają szansę rozwinąć się projekty blockchainowe zwiększające wydajność obecnych procesów biznesowych – np. redukujące koszty transakcyjne przelewów, zarządzanie wrażliwymi dokumentami. Tego typu użyteczności mogą być „zaszyte” w już istniejące systemy i funkcjonować w sposób niewidoczny dla użytkownika. Rewolucja zaczyna się więc w sposób mało widoczny dla nieświadomego konsumenta. Zgodnie ze słowami Platona: „to co widzimy, może być tylko tańczącymi na ścianie cieniami prawdziwych rzeczy”.

SZUKASZ WIĘCEJ PODOBNYCH ARTYKUŁÓW?

Artykuł jest częścią wydania specjalnego Gazety SGH (346) Insight 2018.